A ja powiem jak ja serwisuję swoje narty. Najtańszy i prosty sposób. Mam ręczną ostrzałkę, która ma kąty boczne 86, 87, 88, 89 i podniesienia 0.5, 1. Ma ona jedną raszplę z rzadszym i gęstym nacięciem na stronach, mam też do tego jeden średni diament. Ale defacto diamentu nie używam, a raszpla praktycznie służy jako podkładka pod papier ścierny.
Praktycznie po każdym dniu na nartach ostrzę je w następujący sposób. Najczęściej biorę papier ścierny o gradacji 320 lub 240 i wycinam z niego pasek o wielkości raszpli z ostrzałki. Czy najpierw będę robił boki, czy spód nie ma znaczenia bo nie występuje efekt drutu. No to dalej, zaczniemy np. od spodu. Na całej długości robię podniesienie 0.5 a ostatnie kilka centymetrów styku aż do końca nart z obu stron trzymając raszplę z papierem w ręce dodatkowo podnoszę o 0,5 do 1 stopnia, czyli w sumie 1 lub 1,5. Pomaga to narcie łatwiej skręcić, wejść w ześlizg, czy na wprost nie złapać krawędzi. Boki całe robię na 88. Na koniec gąbką ścierną o gradacji 120 kilka razy delikatnie przejadę przody i tyły krawędzi łagodząc je. Smarowanie, kilka kropel ciekłej parafiny rozprowadzam szmatką, a następnie gąbką ścierną przecieram ślizgi wzdłuż, przy okazji robiąc taką sobie strukturę.