dobra, to powracając jeszcze do tych czarnych tudzież czerwonych tras (oględnie i powszechnie uznanych na "trudne").
w tym roku przyszło mi spędzać ferie w Murzasichle. Miejscowość gdyby była bez ludzi fajna, ale niestety naliczyłam tyle autokarów, że bez sensu było uruchamianie swojego samochodzika.
kiedyś napadło mnie, żeby sprawdzić Małe Ciche (jakieś 6 km od Murzasichle, kilka kilometrów od Zakopca). stok czerwony, chociaż kolor zupełnie nieadekwatny do rzeczywistego stopnia trudności jeżeli chodzi o zjazd. ale kolega poruszył temat "wytrawnych trzydniowych narciarzy". fajnie że mają aspiracje i że rzucają się na głęboką wodę. szkoda tylko, że uczą się jeździć na czerwonej trasie, która sama w sobie z założenia jest dla ludzi, którzy mają większe pojęcie o nartach. nie po to stworzyli te kolorki, żeby tak ot - dla reklamy. nie mam nic do szkółek (chociaż sama nie korzystałam, miałam o tyle szczęścia, że u mnie narciarstwo w miare rodzinne jest i najpierw umiałam jeździć a dopiero później nauczyłam się chodzić), ale jeżeli nastawiam się na fajny i dynamiczny zjazd, ale co chwilę muszę się hamować żeby nie połamać komuś ręki albo nogi, to sory.
zielony stok obok - stworzony specjalnie dla szkółek i tych wszystkich, którzy pierwszy raz mają na sobie narty. to po co pchać się na czerwony i rozwalać wszystkim wokoło zjazdy ?
no. to pozdrawiam.
Olka