Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

dreambus

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    14
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez dreambus

  1. Nie jeździłem dużo z nawigacją, ale na tyle na ile poznałem Auto Mapę, to wiem, że przed każdą podróżą sprawdzałem "na papierze" którędy mnie poprowadzi i takowy papier zabierałem zawsze ze sobą w razie potrzeby. Zwykle AMapa prowadziła mnie dobrze i tak jak chciałem, ale zdarzało się że trzeba było nadać punkt pośredni. Przed dłuższą podróżą po nieznanych drogach oprócz zwykłej mapy i nawigacji zawsze korzystam z google maps, albo innych pomocników internetowych. Wtedy biorąc pod uwagę trzy źródła każę nawigacji prowadzić mnie tak jak chcę:)

    Co do zjazdów z ronda... przed każdym stoi drogowskaz:p

  2. Dwa lata temu jechałem z Warszawy do miejscowości Veysonnaz, to jest na wysokości miasta Sion, Zermatt jest w sumie kawałek dalej.

    Na narty jechaliśmy przez Zgorzelec, Dresden, Chemnitz, Nurnberg, Karlsruhe, Basel, Bern, potem Sion i pod górę do celu. Zajechaliśmy w tą wielką dolinę od zachodu. Dobra droga, bo cały czas jedzie się autostradą i w Niemczech i w Szwajcarii.

    Natomiast powrót zrobiliśmy sobie na wschód tej doliny. Droga gorsza, bo zaraz skończyła się atostrada, ale widoki niesamowite. Nie pamiętam nistety jakie miejscowości były na początku. Zimą są na tej trasie dwie doliny, które (jak jest śnieg) nie są przejezdne dla samochodów, Wjeżdża się autem na platformę pociągu i w drogę, potem kawałek na kółkach i jeszcze raz. Trzeba by sprawdzić co i jak dokładnie, wiem że potem dotarliśmy do miejscowości Chur (aż oczy bolą:)), a potem na północ do Monachium i dalej na Zgorzelec.

    Tyle że jechaliśmy z Warszawy. Jak z Krakowa, to Zgorzelec odpada, bo to w ogóle nie po drodze. Nie podpowiem jaką trasę wybraćdokładnie, ale tak jak napisałem wyżej, dobrze jest się dowiedzieć jak dojazd do Zermatt od wschodu wygląda. Te dwa górskie pociągi wcale takie tanie nie są, droga jest jak najbardziej malownicza, ale z drugiej strony dla kierowcy męcząca. Od zachodu autostradą myślę, że jest lepiej.

    Może ktoś ma jeszcze inny pomysł.

    • Like 1
  3. Trudne to pytanie i nie umiem na nie odpowiedzieć, dlatego też nie zagłosowałem w ankiecie.

    Powtórzę już to, co było napisane. Każdy zna siebie i wie ile może. Ja na stoku nie pije, bo wiem że już po jednym piwie hamulce w nartach i w nogach wysiadają, góra staje się płaska, a ja jestem mistrzem świata i mogę wszytko. Także boję się o siebie i o innych.

    Ale mam znajomych, którzy i po 4 piwach jeżdżą rozsądnie i tak samo jakby w ogóle nie pili.

    Jest to kwestia bardzo sporna.

    Swoją drogą jakby taki zakaz wprowadzili, to sprzedaż piersiówek wzrosłaby na potęgę, a i sklepy w pobliżu stoków odnotowałyby większą sprzedaż alkoholu.

  4. Witam wszystkich forumowiczów!!

    Dołączyłem do Was, bo nigdy nie miałem okazji dowiedzieć się, co o narciarstwie sądzą inni. Na nartach jeżdżę od niepamiętnych czasów, kiedy to mój tato zmuszał mnie do jeżdżenia i kiedy wcale mi się to nie podobało. Aż w końcu zapaliła się żaróweczka i od tamtej pory zima bez nart dla mnie nie istnieje i póki co udaje mi się co roku, na krócej, na dłużej, bliżej lub dalej wyskoczyć w góry.

    Postaram się w miarę możliwości udzielać w dyskusjach.

  5. knajpa nie ma charakteru góralskiego, tylko uniwersalno-Warkowy :)

    Co racja to racja, knajpa uniwersalna, ale co do szkalnki się nie zgodzę. Sam miałem zwrócić na to uwagę. Piwo pije się tylko i wyłącznie z KUFLA. Nie ważne gdzie...

    No chyba, że jest to butelka lub puszka... acha ale to nie są wyjątki...

    hm, no to inaczej: piwo pije się z butelki lub puszki ewentualnie jest o KUFEL.

    Nieeeeeeeee, tak też nie jest dobrze...

    Z puszki KUFLA butelki... nie... tak też jest źle...

    No to tak: każdy pije tak jak lubi, byle nie pił ze szkalnki.

    Ech, chyba w końcu jest dobrze

  6. Witam, tu Piotrek (ten który ma poćwiczyć technikę:) )

    Wyjazd był jak najbardziej udany. Co do Kotelnicy, to zgadzam się że jak na pierwszy dzień sezonu, stok jest całkiem niezły, ale po dwóch godzinach zaczyna się trochę nudzić, człowiek by już chciał z jakiejś stromości pozjeżdżać. Natomiast Harenda zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Dobrze przygotowany i w miarę stromy stok. Ale chyba najważniejsze było to że nie staliśmy w kolejkach. Co za tym idzie jeżdziliśmy z małymi przerwami bite 3 godziny. Dał się wtedy odczuć mój brak kondycji w nogach, ale gdybyśmy zostali jeszcze parę dni i te by się rozruszały.

    Natomiast co do imprezowej części wyjazdu muszę powiedzieć, że to był pierwszy raz kiedy nie byłem na stoku przynajmniej na 10... Ale to oczywiście nie jest moja wina, ani troszeczkę, to po prostu moi koledzy zmusili mnie do intensywnego spędzania wieczorów...:P A człowiek po takim wieczorze to taki skołowany jest, że budzika zapomni nastawić...:D I zaspanie murowane...

    Także tego, to chyba tyle

    Pozdrawiam:)

www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...