Witam,
Po pierwsze, darkulewandowski- proszę mi nie zaglądać do sypialni napalona jestem na narty, nie na narciarza. Moja brzydsza połowa preferuje inne sporty. A zakupić sprzęt postanowiłam po tym, jak pojeździłam jeden dzień w woniejących, mokrych (wypożyczonych) butach oraz porozwarstwianej (pożyczonej) narcie. Zainwestowałam w używany sprzęt i używane buty, więc głęboko ranią mnie wypowiedzi, że powinnam jeździć zamiast obstawiać się gadżetami.
Juice, naturalne stoki gorzej sprawdzają się w lecie. A ja przecież planuję związać swoje życie z narciarstwem poza tym gdybym poćwiczyła na jakiejś hali, nie traciłabym czasu na kosztowne wywrotki na alpejskim stoku.
Ewo, historia o zakupionej, złamanej narcie zrobiła furorę wśród znajomych. W Stanach pewnie dobrze byś pożyła za odszkodowanie po takiej akcji
Pozdrawiam i do usłyszenia
A.