Witam,
jestem autorem książeczki o nauce jady na nartach.
To maleństwo ma 60 stron w formacie A5. Sam się zdziwiłem jak to poskładałem i "złamaliśmy" wydanie. Być może przyczyną jest zbyt długa praca w dziennikarstwie , gdzie każdy tekst jest "cięty" do maximum koncentracji treści.... do rzeczy.
Od lat pracuję na stoku. Jak każdy z instruktorów, ściśle się stosowałem do programu i dydaktyki. Zawsze jednak mnie nękały wątpliwości dlaczego my instruktorzy jeździmy inaczej od zawodników. Jeszcze w późnych latach 80-tych zacząłem podglądać trenującą kadrę. Zawodnicy jeździli brzydko i nieelegancko, ale nie można ich było na tyczkach dogonić. Teraz wszyscy wiemy dlaczego. Oni zawsze jeździli na krawędziach, my dopiero teraz to odkryliśmy, na "carvingach". Czy jazda na krawędziach nie jest więc naturalnym i najskuteczniejszym sposobem jazdy?
Po wielu latach prób i błędów opracowałem swoja metodę nauki jazdy na nartach.
Jako instruktor, zaczynam szkolenie od jazdy krawędziowej, co pozwala nabyć prawidłowe odruchy. Dopiero po jej opanowaniu wprowadzam skręty oporowe i ewolucje kątowe.
Co jest najbardziej kontrowersyjne, uczę bez pługu. W każdym razie ewolucje oporowe wprowadzam po "ugruntowaniu się" silnych odruchów jazdy równoległej. jest to bardzo ważne w przypadku dzieci. Maluchy "zakażone" pługiem, przez wiele lat bardzo trudno przechodzą do jazdy równoległej.
Po namowie wielu adeptów mojej metody zdecydowałem się to wszystko zawrzeć na papierze.
Chciałbym Wam zaprezentować mój nowy podręcznik. By nie być posądzonym o kryptoreklamę proszę o sugestie Admina, jak to zrobić.
Pozdrawiam
mazby