Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Tuptuś

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    39
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez Tuptuś

  1. 17 godzin temu, marboru napisał:

    Cóż pisać? 

    Dzisiaj było pięknie i tak jak lubię :)

    Istne wiosenne narty. Rano -2, popołudniu w słońcu +5. Jeszcze takiej wiosny w styczniu nie miałem. 

    Twardo, szybko, sztruksik rano mmm pycha! 

    Zdecydowanie jestem narciarzem szybkościowym :D

    Na rozgrzewkę krótka niebieska:

     

    A potem? Co tu dużo będę pisał... Zjazd, szybka gondola, zjazd, szybka gondola i tak cały czas. 

     

    Las wyglądał pięknie dzisiaj. 

     

    Uruchomili cześć Serfaus, która mnie interesowała. 

    Widoki mieliśmy :

     

    Tam na wprost dzisiaj głównie szusowaliśmy :)

    Szkoda tylko, że to poniżej dopiero jutro otworzą :o

     

    Jeszcze kilka leśnych skrętów... 

     

    ...i znowu przystanek. Filmowanie i foty. Uwielbiam błękit i chmury. 

     

    Po 12stej wszystko jak na wiosnę. Kopce i muldy. Jak widzę co pod nogami, to nie przeszkadzają mi takie warunki nic a nic. 

     

    Widoczek z gondoli Kompierdel :D

     

    I widoczek na knajpkę, w której był dziś lunch :)

     

    Jedzenie tradycyjne, Pomes i schabowy. Do tego kawa i cola. 

    Po przerwie dalsza jazda. 

     

    Po tych dwóch dniach już się bałem, że Alpy się na mnie z pogodą obraziły... 

     

    Nic z tego :)

    Po tych czerwonych trasach nogi płonęły ogniem. 

    Godzina 14 i powolny powrót na bazę. 

     

    A nie było łatwo... 

    ...czarna, powrotna wyglądała tak:

    IMG_20180123_140304.thumb.jpg.f6424be61a472eeae3fff93fccb931cc.jpg

    Po zjeździe na sam dół kolano powiedziało dość. 

    A ponieważ stabilizator też już nogę nieźle otarł, to zakończyliśmy ten dzień z wynikiem na Endo ok 66 km ok godziny 15:20.

    Było świetnie i jutro zapowiada się podobnie :)

    Biorę się za piwo i bigos. Później coś jeszcze wrzucę. 

    Te kopce na ostatniej fotce to w ostatnich dniach warunki standardowe we Flachau:)

  2. Spójrz na skiturowezakopane.pl, jedź na kurs i dowiesz się czy to dla Ciebie, czy Ci się podoba, potestujesz sprzęt, a przy okazji dowiesz się jak sobie radzić ze sprzętem. Przerobiłem to w ub. roku i i to była dobra decyzja. Bez wydawania pieniędzy na sprzęt spotkałem się z ludźmi, którzy skitury mają w "małym palcu". Potestowałem sprzęt (buty Dynafit, narty Hagan, wiązania TLT). Warto było.

    • Like 2
  3. Zieleniec z soboty, niedzieli. Warunki dobre do tego cały czas śnieżyli bo temperatura była na minusie i to solidnym -5 do -7. Trochę lodu na Nartoramie i tam przydadzą się dobre krawędzie. Reszta stoków bez kamieni, przetarć. W niedzielę parkingi zapchane. Jeżeli nic się nie zmieniło od poniedziałku to może to być dobry wybór na rozpoczęcie sezonu. Poniżej fotki.

     

    20171209_121908[1].jpg

    20171209_142010[1].jpg

    20171209_145354[1].jpg

    20171210_115142[1].jpg

    • Like 6
    • Thanks 1
  4. Początek września, ruszam na tydzień do Chamonix ( z forum widać, że to popularne miejsce pobytu w tym roku), aby pochodzić po okolicznych górkach. W planach było zrobienie pętli wokół Mt.Blanc, ale jakoś tak nie przemawia do mnie chodzenie po przełęczach. Wolę wejść na jakąś górkę i z niej patrzeć w dół.

    Dzień przyjazdu to rozlokowanie się na campingu w Les Bossons – widok po wyjściu z domku powala, przede mną lodowiec Bossons i tak co wieczór, co rano. Jedzenie posiłków w takim otoczeniu to czysta przyjemność.

    Dzień pierwszy. Postanawiam, że będzie bez żadnych szaleństw, dlatego podjeżdżam do Les Houches i wjeżdżam kolejką na Bellevue (1780m npm), stamtąd szlakiem na Col de Tricot (2120 m npm) i na pierwszy szczyt tego dnia Mt.Vorassay (2287 m npm). Fajny pagórek, trawiasty i z całą masą odchodów owczych. Trzeba przyznać, że wysoko się zapuszczają. Ponieważ jakoś tak poszło szybko to wracam do stacji kolejki i stamtąd w kierunku kolejnej górki Mt. Lachat (2115 m npm). Po drodze mijam osoby schodzące z ataku szczytowego na Mt.Blanc – niektórzy wyglądają bardzo słabiutko. Ja na koniec funduję sobie zejście na nogach do doliny, ponad 1100 metrów przewyższenia.

    Dzień drugi. Lampa na niebie, decyzja jedna robię balkony południowe nad Chamonix. Jadę pociągiem do Le Planet i stamtąd szlakiem przez Tre-le-Champs nad Lac Blanc (2352 m npm). Na podejściu metalowe drabinki i klamry, widoki na stronę Mt.Blanc bajeczne. Samo jeziorko również bajeczne z mleczną wodą. Tym razem nie decyduję się schodzić, zjeżdżam do doliny kolejką.

    Dzień trzeci. Pogoda nie najlepsza - pada, a miało być wejście na Le Brevent (2525 m npm), dlatego nie spieszę się z wyjściem z campingu, cały czas mam nadzieję, że przestanie padać. Prognozy mówiły, że będzie się przejaśniać w ciągu dnia. Dlatego decyduję się na wjazd kolejką na stację pośrednią i stamtąd podchodzę 500 metrów w pionie w deszczu na Le Brevent. Na górze ziąb, nic nie widać, uciekam w dół nartostradą. Cały czas mam nadzieję na przejaśnienia dlatego idę na przełęcz Col du Lac Cornu (2414 m npm) i nad jeziorko Lac Cornu – dalej nic nie widać, to kolejką w dół. W Chamonix jest słońce.

    Dzień czwarty. W Chamonix ponuro, wsiadam w auto i jadę na stronę włoską do Courmayeur. Po wyjeździe z tunelu, lampa, cieplutko 18 stopni. Kieruję w stronę doliny Val Ferret, jadę do ostatniego parkingu w dolinie na wysokości ok 1790 m npm i stamtąd idę w kierunku przełęczy Grand Col Ferret (2537 m npm) – to odcinek głównego szlaku TMB (Tour de Mt.Blanc). Tu zupełnie inne krajobrazy, niż po stronie francuskiej - bardziej przypominające nasze Tatry Zachodnie. Na przełęczy wieje jak cholera, idę wyżej na Tete de Ferret (2714 m npm) i tam otwiera się widok na Alpy Pennińskie w tym na Grand Combin. Ze szczytu schodzę w kierunku kolejnej przełęczy robiąc pętelkę i w dół do doliny znakowaną, stromą ścieżką. Oj to był fajny dzień, na koniec pizza w knajpce w Courmayeur i dodatkowy poczęstunek od sycylijskiego kucharza.

    Dzień piąty.  Podjeżdżam autem do Le Buet i cel na dzisiaj to Mt. Buet (3098 m npm), zwany inaczej Mt.Blan for the ladies. Startuję z poziomu 1320 m npm, a więc w pionie do szczytu 1770 metrów, przewyższenie nie spotykane w polskich górach. Na drogowskazie 6 godzin do szczytu. Mozolne podchodzenie w górę doliny do schroniska, tam krótki odpoczynek i dalej w kierunku przełęczy Col de Salenton (2526 m npm). Po drodze do pokonania bloki skalne oraz rumowiska. Trochę strach czy coś z góry nie poleci. Po niespełna 5 godzinach szczyt, dookoła krajobraz wulkaniczny. Ponieważ wieje jak cholera – przydaje się puchówka, tylko kilka minut na górze i w dół do przełęczy i na parking. Całą trasę obracam w 8 godzin, z przystankami na herbatkę, zdjęcia i kakao w schronisku, które miało być czekoladą na gorąco :)

    Szósty dzień. Ponieważ od rana leje i nic nie widać, czas wracać do domu. Endomondo pokazuje, że przeszedłem 80 km, na szlaku spędziłem 38 godzin, w górę pokonałem 7300 metrów i spaliłem kilkanaście tysięcy kcal :o.

     

    Trekking mega udany i polecam te okolice każdemu kto lubi chodzić po górach. Jeżeli za bardzo przynudziłem to sorki. Mam nadzieję że fotki spodobają się.

    Darek.

    P1060124.JPG

    P1060156.JPG

    P1060168.JPG

    P1060174.JPG

    P1060175.JPG

    P1060176.JPG

    P1060178.JPG

    P1060184.JPG

    P1060185.JPG

    P1060195.JPG

    P1060215.JPG

    P1060222.JPG

    P1060231.JPG

    P1060232.JPG

    P1060235.JPG

    P1060294.JPG

    P1060295.JPG

    P1060309.JPG

    • Like 11
    • Thanks 5
  5. Dnia 20.04.2017 o 12:49, JC napisał:

    Tak, to są dwie imprezy szosowe, ale każdy jedzie czym ma, lub na czym chce :)

    Ja mam plan, żeby obskoczyć obie imprezy, tym bardziej, że w tym roku Sellaronda Bike Day jedzie w odwrotną stronę :)

    W miedzy czasie chciałbym jeszcze zrobić Sellarondę normalnymi ścieżkami, a nie asfaltami.

    Jak można zrobić Sellarondę normalnymi ścieżkami ?, czy obok asfaltu jest coś szutrowego też ?

  6. Kurcze już wiem, gdzie pojadę w następną zimę.

    Te widoki, które kontemplowałeś to masyw Le Tofane i wcale się nie dziwię tej kontemplacji, bo jak zobaczyłem ten widok jesienią, to usiadłem z wrażenia i stwierdziłem, że chcę tu zostać. Myślę, że nie pogniewasz się jak umieszczę 3 fotki tego miejsca i tych kolorów z jesieni, bo wiem, że też trochę chodzicie z Paulą po górach. Polecam Dolomity we wrześniu, oczywiście bez nart :).

    Pozdrawiam Darek

     

    DSCN1121.JPG

    P1050135.JPG

    P1050133.JPG

    • Like 9
  7. Dzisiaj jazda w ośrodku Latemar. Start do góry wagonikiem z Predazzo i dalej całą karuzelą wyciągów do samego Obereggen. Na początek kilka zjazdów z Rif. Passo Feudo, super twardawo, równo na wszystkich trasach. Potem zjazd w kierunku Pampeago i tam jak się później okazało to co mi się najbardziej dzisiaj podobało to trasy z Rif. Agnello. W ogóle w okolicach Pampeago warunki doskonałe, śniegu mnóstwo poza trasami. Kolejnymi wyciągami przemieszczam się na sam koniec ośrodka i tam małe rozczarowanie, w okolicach Obereggen zielono. Trasy do dolnej stacji mocno rozmiękłe. Powrót znowu w kierunku Predazzo i kręcenie się po trasach. Dzisiaj znowu słonecznie i bardzo wietrznie, ok 60 km/h, czasami wiatr potrafił zatrzymać mnie podczas jazdy po płaskim. Mocno nawiewało też na trasy, pod koniec dnia jazda po świeżym śniegu. Chyba z powodu wiatru nie chodziło krzesło z osłoną wwożące na najwyższy punkt w ośrodku.

    Pozdrawiam Darek

    P1050519.JPG

    P1050520.JPG

    P1050524.JPG

    P1050525.JPG

    P1050528.JPG

    • Like 4
  8. Krótki meldunek z Val di Fassa.

    Wczoraj odwiedziłem ośrodek Passo San Pellegrino i warto było. Ośrodek po obu stronach przełęczy, nowoczesny, urokliwy z mega widokami. Szczególnie urokliwa w widoki część ośrodka do której można dostać się koleją linową. Ogromny płaskowyż z wieloma możliwościami jazdy. Ludzi na trasach nie za dużo, śnieg nie za szybki, nie za twardy, taki w sam raz :), a przede wszystkim świeży. Dostawa trwała prze ostatnie 2 dni. Także jedna ważna informacja dla tych, którzy zaplanowali pobyt w marcu w Dolomitach, przybywajcie śniegu sporo. Temperatura w dolinach +8, na górze wietrznie i na minusie.

    Pozdrawiam Darek

    P1050483.JPG

    P1050485.JPG

    P1050495.JPG

    P1050501.JPG

    P1050505.JPG

    P1050510.JPG

    • Like 9
  9. Dnia 30.01.2017 o 23:47, MajorSki napisał:

    Darek brawo za walkę! :)
    Byłem we wtorek i moja żona przeczyła trochę męczarni z podejścia kotłem (otyczkowane) i stokiem zakosami w stronę górnej stacji kolejki Goryczkowej.
    Niestety warunki jak na piękne widoki i sielanke dosyć trudne, sporo szreni, lodoszreni, przewianego gipsu itp. tutaj już wchodzą w grę detale, właśnie mocniejsze uderzenie nartą o śnieg, dobra technika zakosów, dobra praca na kijkach, dobrze wyćwiczone mięśnie głębokie, szybkie pokonywanie trudnych momentów itp. sam żałowałem, że nie miałem harszli (od razu dałbym je żonie :P). Nam wyjście zajęło 3h 30min, ale z 30min to straciliśmy ze względu na kłopoty i wolne tempo mojej żony :), ale ona na górze satysfakcje miała, a jeszcze większą po zjeździe :) bo początek po trawersie lekko ją przerósł, ale jak już wpadła w rytm to było spoko :). Może warto było skoczyć na piwko u góry? :P trochę odetchnąć? :D. Co do wyboru szlaku to ja nie lubię iść przez Myślenickie Turnie ;) w miejscu z pierwszego zdjęcia idę w prawo wzdłuż nartostrady (szlak narciarski powoli idzie do góry i odbija od nartostrady), po ok 50-60min z Kuźnic jesteś pod dolną stacją Goryczkowej.

    Gdzie wypożyczałeś sprzęt?

    Pozdr

    Tomek

    Sprawdziłem na endomondo i mi wejście zajęło 4,5 godziny z krótką przerwą na Goryczkowej. Poszedłem przez Myślenickie, bo nikt tam nie szedł :), a dawno tam nie byłem. Sprzęt wypożyczałem w Tatra Trade na rondzie kuźnickim, niestety nie można u nich robić rezerwacji np. tydzień wcześniej. Trochę poczytałem na różnych stronach i wszyscy pisza, że warunki teraz na górze trudne. Myślę, że następne wycieczki to np. Wielki Kopieniec, Magura Witowska lub doliny - powinno być trochę spokojniej :)

    Pzdr

    • Like 1
  10. 4 minuty temu, nurek1974 napisał:

    Cały ten problem rozwiązało by posiadanie harszli, ale pewnie nie zaproponowali w wypożyczalni. Tak czy inaczej gratulacje za dojście na szczyt pomimo przeciwności.

     

    No tak, powoli uczę się co muszę mieć ze sobą na każdej takiej turze i lista zakupów się wydłuża. :o

    Dzięki za gratulacje i też pytanko do doświadczonych skiturowców: jaka powinna być długość narty, przy wzroście 170 cm i jak z długościami fok ?, czy foka powinna dochodzić do końca narty i bocznych krawędzi ?, czy może być krótsza i węższa ?

     

  11. Plan na sobotę był prosty, dotrzeć pod Tatry i wejść na nartach na Kasprowy Wierch – mekkę polskiego narciarstwa.

    Piątek, koniec pracy wsiadam w pociąg do Krakowa, aby po 3 godzinach przesiąść się do autobusu jadącego do Zakopanego i po kolejnych 2,5 godzinach zameldować się w zimowej stolicy Polski.

    Sobota pobudka ok. 6, gramoling, lekkie śniadanie i nieśpiesznie udaję się do upatrzonej wypożyczalni sprzętu skiturowego. Mają czynne od 8 więc nie spieszę się, jestem wcześniej i tam pierwsza tego dnia niespodzianka – już czynne. Za chwilę druga niespodzianka – sprzętu praktycznie brak, lekka konsternacja, tak to jest jak człowiek nie ma swojego. Gdzieś w kącie wypatruję jakieś nartki, trochę krótkie, ale cóż na bezrybiu i rak ryba. Wypożyczam komplet: buty + narty + foki + kije, koszt 70 zł/doba.

    Cel: Kasprowy Wierch przez Myślenickie Turnie i Halę Goryczkową. W przewodniku W.Szatkowskiego trasa jest określona jako łatwa, przyjemna dla początkującego. Zakładam sprzęt i w drogę. Warunki marzenie: słoneczko, lekki mróz. Trasa od Kuźnic wiedzie przez las pieszym szlakiem zielonym, początkowo wzdłuż nartostrady z Hali Goryczkowej. Idzie się bardzo dobrze, tempo spokojne, po godzinie jestem na Myślenickich Turniach. Widoki super, w dole Zakopane pod chmurką smogu. Tutaj odbijam od szlaku pieszego i dalej szlakiem narciarskim w kierunku Wyżniej Równi Goryczkowej, gdzie jest dolna stacja kolejki krzesełkowej na Kasprowy zajmuje mi to ok. 30 minut. Tam przerwa przy szałasie, herbatka, śniadanie, czekolada i w drogę. Ruszam bokiem nartostrady do góry, kurcze stromo, nie robię zakosów, tylko wykorzystując „piętkę” cisnę prosto do góry. Pokazują się pierwsze oblodzenia trasy. Docieram do dna Kotła Goryczkowego i odbicia szlaku narciarskiego na Halę Kondratową, który jest zamknięty. Dalej bokiem tras zjazdowych po wyznaczonym tyczkami przejściu i tutaj rozpoczyna się cała zabawa. Nie dość, że stromo to lodowo, próbuję trawersować zbocze, ale tam miejscami śnieg wywiany i sam lód, próbuję zakosów i wzorem innych iść wydeptanym już śladem. Narty jednak mnie nie słuchają, robię krok do przodu i zjeżdżam dwa kroki w tył lub co gorsza obsuwam się po stoku w dół, potem znowu trzeba podejść do śladu i taka walka trwa w nieskończoność. Jestem wściekły, co jest ?, ktoś mi radzi abym mocniej uderzał o stok nartą i krawędziami, nie pomaga, zaliczam dwie wywrotki i kolejne obsuwy. Jestem zmęczony, głodny, odwodniony, wściekły na całą sytuację, a miała być przyjemna wycieczka. Ściągam narty i idę z buta, nagle jedna noga zapada się prawie po pas, kilka kroków i znowu noga w śnieg. Znowu zakładam narty i do góry, krok, po kroku. Myśli kołaczą się po głowie, k…..wa co ja tutaj robię. Po tej nierównej walce docieram do stacji wysiadkowej krzesełka z Goryczkowej, ściągam narty, wyciągam wszystko co mam do picia i jedzenia, odpoczywam. Do wejścia na szczyt mobilizuje mnie pracownik PKL, który oznajmia mi, że nic go nie obchodzi, że nie mam sił, ale skrótem koło niego to nie przejdę. Tylko ze szczytu mogę zjechać w dół. Wchodzę już z buta dotykam dzwonu, nie czuję żadnej radości, zapinka i w dół. Nie cieszę się ze zjazdu, bardziej myślę o tym aby ze zmęczenia nie zrobić jakiegoś głupiego błędu, tylko zjechać na dół. Boli chyba każda część ciała nie czas na stylowe zjeżdżanie, byle w dół napić się piwa, bo usycham z pragnienia.

    Do dzisiaj zastanawiam się co się stało, ta góra mnie pokonała. W sezonie przemierzam szlaki w Tatrach wzdłuż i wszerz i chyba jeszcze nigdy tak fatalnie się nie czułem, może to sprzęt     ( narty były krótsze o 20 cm od mojego wzrostu, foki były też krótsze o jakieś 10 cm od nart do tego nie pokrywały całej szerokości narty ), może nie ten dzień, a może po prostu musiałem zapłacić tzw. frycowe za brak doświadczenia skiturowego.

    To była moja sobotnia historia.

    Pozdrawiam Darek

    P1050455.JPG

    P1050461.JPG

    P1050466.JPG

    P1050471.JPG

    P1050473.JPG

    P1050475.JPG

    P1050474.JPG

    • Like 19
  12. Czytając tyle fajnych relacji na forum i ja postanowiłem spróbować. Jeszcze w grudniu zapisałem się na kurs organizowany przez skiturowezakopane.pl i właśnie w ten weekend przyszedł czas próby. Szkolenie prowadził Jakub Brzosko - przewodnik tatrzański, ratownik TOPR, m.in. uczestnik mistrzostw świata w skialpiniźmie. Jednym słowem jak się uczyć to od najlepszych :). Pierwszy dzień to podstawy: zakładanie fok, technika podejścia, nauka zakosów. W ramach ćwiczeń wycieczka na Halę Kondratową i tam ćwiczenia lawinowe. Na koniec przygotowanie sprzętu do zjazdu i sam zjazd do Kuźnic, początkowo przez las, a następnie nartostradą prowadzącą z Goryczkowej.

    Drugi dzień to wycieczka z Kuźnic na Karczmiska, 6,5 km do góry i 500 metrów w pionie, starą nartostradą z Hali Gąsienicowej. Spokojne tempo, podziwianie tatrzańskiej przyrody i dalsze doskonalenie techniki chodzenia. A powrót to zjazd tą samą drogą. Wrażenia: to inny sprzęt od zjazdowego, inne nartowanie wg. mnie trudniejsze, ale zarazem bliskie obcowanie z przyrodą, bez zgiełku, hałasu i stokowej muzy. Warto było. Pozdrawiam wszystkich skiturowców i do zobaczenia na szlakach :).

     

     

    P1050420.JPG

    P1050424.JPG

    P1050446.JPG

    P1050434.JPG

    P1050437.JPG

    • Like 16
  13. Dzisiaj sprawdziłem co oferuje Bachledova Dolina, tym bardziej, że jest na jednym karnecie wraz z Białką. I śmiało mogę polecić jako super alternatywa dla Białki na jakieś 4 godziny jazdy. Parkingi dobrze przygotowane z pomocną obsługą, przy każdej trasie bary, a na stokach pusto, zero kolejek do wyciągów. Na trasach z rana twardo, równo, później ponieważ mocno wiało to nawiewało na trasy, ale bez tragedii. Mapa tras w ośrodku mocno "przekolorowana", w rzeczywistości czynne jest: 2 x krzesło, orczyk podwójny i 2 x orczyk dla początkujących. Czynne trasy to: 1, 2, 3, 4, 7 ,9.

    P1050405.JPG

    P1050406.JPG

    P1050410.JPG

    P1050415.JPG

    P1050417.JPG

    P1050418.JPG

    • Like 6
  14. Dzisiaj Białka Tatrzańska.

    Temperatura przez cały dzień -2 do 0 stopni + praktycznie cały dzień opad śniegu (czasami się przejaśniało) dały naprawdę bardzo dobre warunki. Oblodzenia na niektórych trasach były przykrywane przez stały opad śniegu. Ludzi do godziny 14.30 całkiem sporo - do wyciągów kolejki 5 do 10 minut, największe na Pasieka Express. Od 14.30 coraz mniej luda, a od godz. 15.30 jazda na bieżąco bez stania na każdym wyciągu. Aż żal było kończyć o 16.30. No i trzeba przyznać, że dzisiaj przydały się osłony na tych nowszych krzesłach.

    P1050401.JPG

    P1050402.JPG

    P1050403.JPG

    P1050404.JPG

    • Like 15
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...