Zita Napisano 2 Luty 2014 Zgłoszenie Share Napisano 2 Luty 2014 Ja ACL zerwałem w sierpniu, w pakiecie, jak to zazwyczaj bywa uszkodziłem łąkotkę boczną ( pęknięta ). Na szczęście została na swoim miejscu, a nie uciekła do środka kolana. Wiadomo, na początku pojawiła się wizja operacji, jednak postanowiłem to odłożyć w czasie, bądź całkiem zrezygnować z takiej perspektywy. Dwa tygodnie po wypadku rozpocząłem intensywną rehabilitacje w reha-formie w bielsku ( swoja drogą gorąco polecam to centrum ), w listopadzie zacząłem grać z powrotem w siatkówkę, w grudniu stanąłem na nartach. W kolanie mamy do czynienia z dwoma rodzajami stabilizacji ( bierna i czynna ). Bierna to samo fizyczne więzadło, natomiast czynna to najprościej mówiąc mięśnie i ich reakcja na bodźce. W moim przypadku stwierdzono naturalnie mocniej rozbudowaną stabilizację czynną (mięśniową ), nawet w zdrowym kolanie moje więzadło jest powiedzmy dość "luźne". Dlatego też pojawiła się szansa na jeszcze mocniejsze zbudowanie stabilizacji mięśniowej, ćwiczyłem pod okiem specjalistów ( z już wyżej wymienionej reha-formy ) głównie mięśnie tylne uda i oczywiście tak zwane "czucie głębokie" wykonując stopniowo coraz trudniejsze ćwiczenia stabilizujące. Ćwicząc równowagę w zasadzie na każdym rodzaju podłoża, od gąbek,piłek, przez trickboard'y, aż po slackline doszedłem do momentu w którym jestem. Chwilowo nie czuje żadnej niestabilności w kolanie, gram w siatkówkę, jeżdżę na nartach, byłem już na treningach GS, jak i SL jednak dalej istnieje spore ryzyko. Groźne są wszelkie aktywności na "zakwaszonych" mięśniach, spowalnia to reakcje na bodziec i zwyczajnie mówiąc przy jakiejś ucieczce kolana mięsień może nie zdążyć się napiąć i stabilizować. Wszystko robię bez stabilizatora, jednak na treningi narciarskie zabieram na razie ze sobą ortezę Don-Joy. Problem polega na tym, że podchodzę do sportu bardziej zawodowo i nie chcę sobie pozwolić na robienie czegoś z jakąś rezerwą powiedzmy, a nikt mi nie da gwarancji czy mięśnie zawszę wytrzymają i będą stabilizować. Po operacji nikt też tej gwarancji nie ma. Ja muszę wszystko jeszcze przemyśleć i też zobaczyć jak kolano będzie reagować podczas całego sezonu, wtedy będę się decydował czy tak to zostawiam, czy jednak się operuję. Na pewno to co mówili koledzy wcześniej jest prawdą, niebywałą rolę odgrywa w całym powrocie do sprawności dobra rehabilitacja. Ja polecam klinikę w bielsku, tak samo robią tam trening funkcjonalny, można zwyczajnie przyjechać i się sprawdzić na wszelakim sprzęcie do równowagi, pogadać ze specjalistami i jeszcze lepiej przygotować się do sezonu :happy: 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
dembus Napisano 2 Luty 2014 Zgłoszenie Share Napisano 2 Luty 2014 edit: DEMBUS - coś ty wyczyniał ze se tak zmasakrowałeś kolano?!? jakaś masakra!! boli od samego czytania He he , będziesz sie śmiała: hamowałem :stupid: A w szczegółach - zapędziłem sie delikatnie na Velik'ej Racy w miejsce gdzie magazynowali śnieg z armatek , w tej okolicy zacząłem hamowanie ... i w pewnym momencie złapało mi zewnętrzną krawędź, i tak przeleciałem przez to kolano... i dalej nie pamietam, ale świadkowie twierdza, ze wstałemi i spoko dalej chciałem jechać ale jakoś grawitacja mnie pokonała he he :stupid: Jak mnie przerzuciło, to zrobiłem fikoła przez kask, stad to zaćmienie. Ocknąłem sie w rynience Horskiej Słuzby jadąc głowa w dół stoku :biggrin: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
zuu Napisano 2 Luty 2014 Zgłoszenie Share Napisano 2 Luty 2014 więc hamowanie pewnie na prostej nodze? ja, odkąd się zorientowałam że kolano w ugięciu rotuje a wyprostowane niekoniecznie, strasznie się pilnuję by jeździć non stop w przysiadzie... ale inna sprawa że czasem upadek najpierw wyrywa ciało - prostuje nogi, potem zaś dochodzi rotacja i trach!! btw coś w szoku pourazowym jest - ja za pierwszym razem dotarłam z samego szczytu kitzteinhorn (zellamsee) na dół (+przejazd skibusem) z kompletnym brakiem stabilizacji w kolanie (oba więzadła - przyśrodkowe i ACL zerwane jak nożem ciął) - dopiero jak zobaczyłam znajome twarze to wszystko odpuściło i się wysypałam - ale jedno się potwierdza - mocne mięśnie i stabilność jest jak brzytwa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
dembus Napisano 2 Luty 2014 Zgłoszenie Share Napisano 2 Luty 2014 (edytowane) więc hamowanie pewnie na prostej nodze? ....a Zabij - nie wiem. Pewnie tak.. , nie pamiętam. Było twardo, szybko, a nagle sypko i grząsko... To był końcowy moment hamownia i chyba największe przeciążenie, a ja sądząc, że tu już nic złego nie może się wydarzyć - odpuściłem koncentrację, napięcie i... "Trach" pamiętam natomiast doskonale - słyszałem to..... brrr. Dobra dość hororów... Edit: trudno to opisać, ale przeleciałem nie w płaszczyźnie wzdłużnej do nart, a prostopadłej. Złapało mi krawędź zewnętrzną w stosunku do toru hamowania, ale nie z przodu narty, ale w okolicy buta. Inaczej mówiąc - hamowałem w ześlizgu ze skrętem w lewo, czyli noga prawa była na zewnątrz i wewnętrzna krawędz tej narty brała udział w hamowaniu, a nagle - po wjeździe w bardziej kopny ciężki śnieg "złapało" mi zewnętrzną krawędź prawej narty (i nie puściło ) , w efekcie przeleciałem jak z katapulty z całym dociążeniem przez prawe kolano z pochylenia w lewo ostro w prawo i wszystko to w płaszczyźnie prostopadłej do kierunku nart . Kurcze nie wiem czy ktoś zrozumie to co przed momentem napisałem :stupid: Edytowane 2 Luty 2014 przez dembus Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
zuu Napisano 2 Luty 2014 Zgłoszenie Share Napisano 2 Luty 2014 taaaak, tego trzaśnięcia słyszanego z wnętrza ciała nie da się ani zapomniec ani pomylić... brrr! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.