Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Zagronie, wspomnienia

  • wpisów
    86
  • komentarzy
    70
  • wyświetleń
    13 366

Zagronie

675 wyświetleń

Post 2

Kijów, Taszkient, Termez

Dwudziestego  lipca

Rano wita nas Kijów. Udaje nam się załatwić bilety lotnicze na następny dzień, na godzinę  dziewiątą  pięćdziesiąt pięć do Taszkientu. Dalszy czas upływa nam na próbach otrzymania biletów do Duszanbe. Z Duszanbe jest stosunkowo blisko do Termezu. Duszanbe to końcowy etap trzydniowej podróży koleją z Moskwy przez Taszkient i Termez. Wystarczyło się  stąd cofnąć się pociągiem sześćset kilometrów do Termezu. Znaleźlibyśmy się jeszcze szybciej w Termezie, niż przez Taszkient.

Mieliśmy cały wolny dzień prze sobą. Zrobiliśmy  sobie we trójkę(z Januszem i Elżbietą)  przejażdżkę, czy „przelotkę” wodolotem po Dnieprze. Rzeka była szeroka i głęboka. Szczególnie ładnie wyglądała z wody panorama miasta, ze złoconymi kopułami cerkwi. Później zwiedzaliśmy jedną z nich.

Po południu znowu próbujemy „lecieć” do Duszanbe o dziewiętnastej zero pięć. Jedziemy  wszyscy taksówkami na lotnisko, które znajduje się prawie czterdzieści kilometrów od Kijowa. Na samolot nie zdążamy i rezultacie lądujemy, tym razem w  hotelu, obok lotniska. Na szczęście noc kosztuje nas dość tanio - jedynie pięć rubli od łebka.

21.07

Rano lecimy jednak tylko do Taszkientu. Jako cudzoziemców obsługuje nas oddzielnie „Inturist”. Lecimy jak wipy w pierwszej klasie, obok kabiny pilotów. Ruch na lotnisku jest duży. Samoloty startują co parę minut.  Nasz szybko idzie w górę. Podziwiam piękny widok olbrzymich obłoków, przez które przebija się maszyna, lecąc  ukośnie do góry. Samolot wzbija się na jedenaście kilometrów i wyrównuje  lot. Kapitan przez głośnik podaje pasażerom, że lecimy z szybkością dziewięćset kilometrów na godzinę. Temperatura na zewnątrz wynosi minus czterdzieści osiem stopni.

Obserwuję teren pod samolotem. W pewnym momencie rozpoznaję, że samolot leci nad deltą Wołgi. Z góry jest widoczna niezliczona liczba odnóg tej wielkiej rzeki. U ujścia Wołgi do Morza Kaspijskiego leży miasto Astrachań. Plącze mi się po głowie, z czego jest mi on znany. Zdaje mi się, że głównie z wyjątkowego zestawu chorób wenerycznych. Położony u ujścia tej wielkiej, żeglownej rzeki do Morza Kaspijskiego, leży na styku północ-południe, oraz Europa - Azja. Ruch ludzki  jest tu więc duży. Południowy skraj tego morza to już  jest Iran. Znam z Januszem i Elżbietą ten rejon z pobytu w Iranie.

Samolot mija deltę i potem jest już tylko pod nami szara, bez śladu roślinności, pustynia. Z góry widać było czasem tylko  jakieś jeziora. Wiedziałem z atlasu, że są słone. Gdzieś tam, bardziej na południu wysychało Morze Aralskie, pozbawiane dostatecznej ilości dopływanej wody. Władza radziecka skierowała dużą część wód jego dopływów Amu i Syr-darii do nawadniania pól bawełny.

Kapitan podaje, że w Taszkiencie  jest plus trzydzieści stopni. Na nogach mam ciężkie, podwójne górskie buty. Jeszcze z Hindukuszu. Ubrani wszyscy jesteśmy też  raczej ciepło. Pasażerów się nie waży przy odprawie,  Więc nie trzeba płacić, za zaoszczędzony w ten sposób bagaż. Jest to normalna praktyka na lotniskach. A i do kieszeni można coś ciężkiego włożyć. Nie mówiąc o bagażu podręcznym w małej siatce zabieranym do kabiny. Który zdaje się nie powinien przekraczać pięciu kilogramów. A pod którym niektórzy aż się uginają.

Wieczorem jedziemy pociągiem do Termezu nad Amudarią. Za tą rzeką czeka już nas Afganistan.

22.07

Tą trasą już jechaliśmy trzy lata temu. Pociąg jedzie przez pustynię. Gorąco. W Termezie jesteśmy rano.  I znowu kwaterujemy się, w znanym z wyprawy w Hindukusz , jedynym w tym mieście, hotelu Szark. To miasto jest  otoczone pustynią. Nie ma w nim absolutnie nic atrakcyjnego. Zresztą jest to ściśle strzeżona strefa nadgraniczna z krajem kapitalistycznym.

Wieczorem w hotelowej restauracji jemy szaszłyki i pijemy bardzo mocne, słodkie wino.  Siedzący obok Uzbecy częstują nas  wódką. Po powrocie do pokoju, gdzie wszyscy razem śpimy,  nieprzyjemna dyskusja. Wszyscy są okropnie drażliwi. Rysiek  przychodzi  zawiany. Rozrabia trochę po hotelu. Noc jest okropna. Nie mogę zasnąć. Gorąco i wieje suchy, ciepły, pustynny wiatr.

Edytowane przez Zagronie

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...