Witam,W poniedziałek pojechałam na Orawę by nieco rozruszać stare, 35 letnie kości;)Niestety, już na miejscu przypomniało mi się, że Słowacja ma ferie i jak na ten ośrodek to miejscami było sporo ludzi. Nie był to ścisk a’la Kotelnica, no ale troszkę się działo… Na szczęście przyjechałam dość wcześnie i dane było mi podelektować się prawie samotną jazdą. Pierwsze wrażenie? Niezbyt pozytywne niestety. Stok niewyratrakowany, pokrywa śnieżna dość mała, gdzieniegdzie minerały, trawa i….wielkie połacie lodu… Przypuszczam, że gdyby zdecydowano się użyć ratraka, to całkiem prawdopodobne, że śniegu na stoku nie byłoby wcale. Generalnie da się pojeździć, ale trzeba uważać na niespodzianki widoczne na zdjęciu poniżej. W sumie nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – człowiek był zmuszony ćwiczyć ciasne skręty. Acha, jak ktoś nie dysponuje ostrymi krawędziami, to będzie miał różne bolesne doświadczenia.Jeszcze słówko o dojeździe do ośrodka…Pierwszy raz zdarzyło mi się jechać 3km w kilkucentymetrowych lodowych koleinach…Masakra. Lód, lód i jeszcze raz lód:eek:. W sumie nie wiem co gorsze, nadmiar lodu, czy ludu…:rolleyes:Ale nie ma co narzekać, było całkiem fajnie.:DPozdrawiamEwa