…od strony praktycznej
Witam,
Przepraszam, że od naszej rozmowy upłynęło trochę czasu… zima, ferie, Eurosport, itd.
Z zainteresowaniem przeglądam wątek dotyczący wygrzewania nart. Takie emocje?? No, no…
Moje zdanie jest następujące:
1/ Wygrzewanie wpływa świetnie zarówno na właściwości jezdne nart, jak i na konserwację. Zdecydowanie warto i da się to odczuć.
2/ Po rozmowach z ekspertami dowiedziałem się, że (jak zwykle) nie ma reguły wśród zawodników. Wielu wygrzewa, ale nic nie zastąpi żelazka. Pod warunkiem, że smarujemy po każdym dniu - to daje najlepsze efekty. Mało kto z amatorów tak robi. Dlatego zalecam wygrzanie dwa razy w sezonie.
3/ Nie wiem skąd się wzięła w tym wątku struktura? Moim zdaniem nic nie ma do rzeczy. Ślizg wpije smar niezależnie od struktury.
Cała tajemnica (nie taka znów wielka) to: rodzaj smaru i czas. Temperatura w komorze to około 65 stopni. Dlatego używać trzeba specjalnego smaru, który roztopi się w takich warunkach. Wygrzewamy minimum 12 godzin i 6 (!) godzin łagodnie studzimy. Tyle. Na początku zaskoczony byłem, że na naprawdę grubo posmarowanych nartach po wyjęciu z wygrzewarki znajdywałem suche miejsca. Tak wiele smaru penetruje wgłąb ślizgu.