Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

laryzbyszko

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    289
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Odpowiedzi dodane przez laryzbyszko

  1. 18 minut temu, moloo napisał:

    Jak obecnie dostać się pod kolejkę na Kasprowym Wierchu ?

    Wybieram się jak będzie okienko pogodowe, nie byłem tam z 30 lat, niby czytam, ale jakoś nie jestem w stanie tego ogarnąć.

    Ktoś wie jak się dostać pod kolejkę, gdzie zaparkować, o której trzeba być "na dole", żeby zdążyć na wyjazd o 8:00.

    Dzięki za wszelkie informacje.

    W weekendy jest darmowy parking wzdłuż ulicy Czecha, na południowy-zachód od Ronda Kuźnickiego. Stamtąd albo z buta do Kuźnic, albo busem z Ronda Kuźnickiego. W tygodniu ten parking jest płatny, więc lepszą opcją może być skorzystanie z bieda-parkingów na prywatnych działkach wzdłuż ulicy Karłowicza. Oidp tam w cenie parkingu podwożą busem do Kuźnic.

    Na KW w kilku ostatnich latach bywam jedynie skiturowo, więc do wyciągów po prostu podchodzę, ale kiedyś dało się kupić na stronie PKL skipassy całodniowe z wjazdem z Kuźnic na określoną godzinę. Było to o tyle dobre rozwiązanie, że nie trzeba było stać w żadnej kolejce. Jeśli chodzi o czas, to ofc. im wcześniej tym lepiej ;).

    • Like 2
  2. 4 godziny temu, marekbtl napisał:

    Wiesz, ja jestem stricte trasowym narciarzem i nart szerokich nie mam - bo nie potrzebuję. Nawet do jazdy przytrasowej wystarczają mi te które mam.

    Czyli typowe nie znam się, ale się wypowiem...

    4 godziny temu, marekbtl napisał:

    Jedynie bezpośrednie porównanie na stoku ma jakiś sens, najlepiej w warunkach, które sporo osób uzna za trudne, czyli odsypy i wyłażące płyty lodowe, które na stokach występują nader często. Przy obecnych technologiach stosowanych na stokach, naśnieżaniu, cyklicznym ratrakowaniu muldy występują bardzo rzadko i jedynie na stromych odcinkach. Reszta tras jest w stanie bardzo dobrym.

    Możliwe, że w Białce gdzie za "stromą trasę" uchodzi polana z nachyleniem max 25* tak jest. 

    4 godziny temu, marekbtl napisał:

    W Alpach, czy Dolomitach spotykam na trasie skiturowców zjeżdżających po wejściu. Ale to tylko wynik wejścia, a nie cel sam w sobie. Nie utkwił mi w pamięci żaden z nich. Zazwyczaj to była co najwyżej dość przeciętna jazda trasowa, a nierzadko poniżej przeciętnej. Bardzo rzadko można spotkać na trasach kogoś, kto w specjalistycznych szerokich nartach potrafi jeździć tak jak w sportowych.

    Kompletnie nie masz pojęcia o czym piszesz. Po pierwsze szerokopojęte narciarstwo pozatrasowe obejmuje całe spektrum aktywności w górach - od speedtouringu, gdzie priorytetem jest szybkie podejście, a zjazd jest skutkiem ubocznym lub na niektórych zawodach nawet go nie ma. Przez skitouring/skialpinizm, gdzie narty to sposób na efektywne poruszanie się w terenie wysokogórskim. Kończąc na freetouringu, gdzie priorytetem jest zjazd, a podchodzi się często np. z górnej stacji wyciągu. Wszystko to są pojęcia umowne i płynne, ale wrzucanie osób w gumach i na karbonowych ołówkach Dynafita, z butami przypominającymi trekkingowe i zjeżdżania żlebów, czy jazdy w puchu w stromym terenie do jednego wora, to kompletna bzdura.

    Po drugie - nikt, kto dobrze sobie radzi poza trasą, nie będzie marnował czasu na podchodzenie trasą (chyba, że dla potrzeb stricte treningowych). To tak jakbyś oceniał średnią umiejętności narciarzy alpejskich poprzez obserwację 300-metrowej oślej łączki.

    4 godziny temu, marekbtl napisał:

    Starasz się udowodnić że Jeep Wrangler jest tak samo dobry na torze jak choćby RS3, bo ma napęd na 4 i blokadę mostów, skok zawieszenia 40 cm i przejeżdża po tarkach bez zająknięcia. A to cegła na kółkach do jazdy w terenie, gdzie pokaże swoje oblicze, po torze można także nim jeździć, ale dla mnie to nie jazda, bo wiem jak wygląda w samochodzie, który się do tego nadaje.

    Chyba nie zrozumiałeś mojego postu, więc napiszę jeszcze raz. Nie ma bezpośredniej zależności pomiędzy szerokością narty, a łatwością jazdy na takowej w całym spektrum warunków, które mogą występować na stoku. Zresztą, gdyby to zdanie było nieprawdziwe, to producenci klepali by jedynie narty o szerokości ~65mm, bo przecież wg polskich "ekspertów" takie są najlepsze. A o dziwo linie producentów idą w zupełnie inną stronę z wypuszczaniem nart na stok takich jak np. Atomic Redster Q 9.8, czy Nordica Spitfire 80. No, ale przecież ci Włosi, czy Austriacy na pewno się nie znają.

    BTW. Odnosząc się do twojej analogii - jazda po stoku nie ma nic wspólnego z jazdą po torze. No chyba, że od początku piszesz o jeździe na tyczkach, ale to zupełnie rozmija się z tematem tego wątku.

    4 godziny temu, marekbtl napisał:

    Bardzo rzadko można spotkać na trasach kogoś, kto w specjalistycznych szerokich nartach potrafi jeździć tak jak w sportowych. Ja spotkałem parę osób.

    No widzisz - przebywając sporo w Alpach można nie tylko takie osoby spotkać, ale też poznać i razem pojeździć. I zapewniam cię, że gdyby wziąć tych wszystkich polskich "ekspertów"-teoretyków, których jedyną umiejętnością jest de facto najłatwiejsza ewolucja, czyli średni-długi skręt carvingowy, to mieliby zdecydowanie większe problemy z jazdą poza trasą niż pogardzani przez nich freeriderzy z jazdą na trasach :D.

    4 godziny temu, marekbtl napisał:

    Do narciarstwa trasowego potrzebna jest ogólna sprawność fizyczna i siła poniekąd też, ale nie trzeba być kulturystą aby jeździć na nartach, szczególnie, że to stricte amatorska jazda. Większość jest potrzebna do kontrolowania sił występujących podczas jazdy, które są wypadkową masy pacjenta, prędkości, umiejętności i energii wytwarzanej przez narty, a nie do jej wytwarzania.

    46 minut temu, marekbtl napisał:

    Paweł, tam nic nie ma odkrywczego. NIe wiem skąd to przeświadczenie, że trzeba cisnąć na przody do krwi. Były takie głosy, pamiętam, ja się z tym nie zgadzałem, bo ja nie czuję takiej potrzeby. Ale chyba dotyczy to klasyka i nart prostych. W nowoczesnych nartach to nie ma sensu, bo wykorzystujemy krzywiznę narty do jazdy.

    Do jazdy "zblokowanym" skrętem carvingowym, gdzie narty wiozą narciarza jak najbardziej.

    • Thanks 1
  3. W dniu 4.02.2024 o 12:35, marekbtl napisał:

    W wąskiej narcie wystarczy deczko, aby złapały krawędzie, w szerokich to tak nie działa.

    Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że im szersza narta tym trudniejsza. Mam narty freetourowe z ~95mm pod butem i są to jedne z najprzyjemniejszych nart, również do jazdy po stoku. Oczywiście - na lodzie/betonie nie trzymają jak slalomki, czy gigantki, ale przy jakimkolwiek innym rodzaju śniegu po prostu dają mega frajdę z jazdy, również w skręcie carvingowym, czy śmigu. Rocker powoduje, że efektywnie krawędź jest krótsza i narty są znacznie bardziej zwrotne.

    Mam też narty z tzw. kategorii "race carver" o szerokości około 70mm pod butem i są zdecydowanie bardziej wymagające, niezależnie od warunków. Trzeba w nie włożyć znacznie więcej siły i wybaczają o wiele mniej błędów. Czego to kwestia? Rockera, sztywności poprzecznej i wzdłużnej narty, masy, kształtu, położenia wiązania itd. Tak więc na pewno nie generalizowałbym, że szerokie narty są zawsze bardziej wymagające od węższych.

    • Like 4
    • Confused 1
  4. 22 minuty temu, gabrik napisał:

    Pytanko do objeżdżonych forumowiczów. Jaki ośrodek szwajcarski, w obecnych realiach będzie dobrym wyborem na pierwszą połowę marca?

    Im wyżej, tym lepiej. Poszukaj ośrodków ze stacją dolną powyżej 1000 m. n.p.m. (w Szwajcarii jest takich o solidnej wielkości co najmniej kilkanaście). Ze swojej strony polecam Arosa-Lenzerheide, Laax, Sankt Moritz. No i oczywiście Zermatt i Verbier, ale to już dalej z Polski.

    • Thanks 1
  5. 1 godzinę temu, artix napisał:

    Powoli snujemy plany na coroczny męski wyjazd i przyjaciel zaproponował Courchevel. 

    Na szybko sprawdziłem opcje podróży i Genewa z Kopenhagi jest najlepsza opcja. Ceny jak na dzisiejsze czasy też bardzo przystępne. 

    Po wizycie w Chamonix w sumie już mnie do Francji nie ciągło. Może jednak warto to przemyśleć? 

    Mi się Courchevel chyba najmniej podobało ze wszystkich 3 Dolin pod kątem narciarstwa wyciągowego (skiturowo-freeride'owo to inny temat). Pomimo, że same miejscowości są beznadziejne, to pod kątem szybkiego dostępu do tras, które mi odpowiadały najlepiej było mieszkać w Les Menuires lub Val Thorens. Pytanie też kiedy jedziesz. Ja byłem w zeszłym roku pod koniec marca i ogólnie im wyżej, tym śniegowo było lepiej. Poniżej 1800 m był "slush" i wysokość Les Menuires i Val Thorens naprawdę pomagała cieszyć się nartami do popołudnia, podczas gdy np. trasy do Meribel-Centre to była tragedia. Do tego w Courchevel część tras jest w lesie, co kłóci się z moją wizją nartowania akurat we Francji. ;)

    57 minut temu, artix napisał:

    Skansen a Aiguille było serwisowane. 

    Jeżeli oczekujesz infrastrukturalnego high-tech'u na miarę Ischgl, to nie jedź do Francji. Dużo gondoli jest starych, większość krzeseł nie ma osłon. Z zalet to w 3 Dolinach praktycznie wszystkie wyciągi są szybkie (wyprzęgane), więc nie traci się na nich czasu. Jeżeli skupiasz się na jeździe na nartach, a nie gondolą, to będzie Ci się podobało.

    11 godzin temu, zaj napisał:

    3.       Niektóre kolejki pokonywały spore odległości i wysokości ale zdarzało się sporo takich pokonujących 200-300 m deniwelacji. Tam gdzie mógłby być wyciąg dwu lub trzyetapowy, były trzy różne, z wątpliwą przyjemnością przesiadek (np. z Tignes 1500)

    Właśnie przeglądając sobie listę wyciągów na skiresort.info takie miałem wrażenie, że w przeciwieństwie do 3V, w Tignes jest sporo wyciągów o relatywnie małym przewyższeniu. Planuję marcowy wyjazd do Francji i zastanawiałem się nad Tignes, ale chyba w takim razie wybiorę coś innego.

    • Like 1
    • Thanks 1
  6. 3 godziny temu, Gerald napisał:

    A oprócz tego konkurencję Zubercowi zrobiły także Orawice oraz Witanowa z kolejami krzesełkowymi. Moim zdaniem Zuberec ma potencjał, można nawet piechotą dojść w 5-20 min z dowolnego miejsca wsi do Janovek. Kiedy tam byłem tydzień temu w Zubercu nocowało nawet sporo polaków. Tak czy siak, nie jest to tyle ludzi ile przed wprowadzeniem euro.

    Euro na pewno nie pomogło słowackiej turystyce, ale ośrodki bez krzesła niestety po prostu powoli odchodzą w niepamięć. Pamiętam jak na przełomie lat 90 i 2000 wyjazd na narty w Alpy był w Polsce de facto luksusem. Po roku ~2010 nastąpiła "demokratyzacja narciarstwa alpejskiego" i dało się naprawdę relatywnie tanio pojechać w Alpy (co po COVIDzie niestety się skończyło, ale to temat na inny wpis). W tym czasie wielu polskich narciarzy po raz pierwszy zobaczyło "prawdziwe góry" i po prostu poprzeczka została zawieszona wyżej. Stąd sukces Białki, Szczyrku, czy Chopoku, bo przynajmniej infrastrukturalnie stanowią namiastkę alpejskiej infrastruktury z wieloma kolejami linowymi w jednym miejscu. Wystarczy dodać do tego zwiększające się koszty energii, brak śniegu i małe stacje nie mają niestety racji bytu, bo nie mają efektu skali. Przy aktualnych kosztach i ograniczonym popycie, małe ośrodki musiałyby kasować takie pieniądze za skipassy, że tym bardziej nikt by nie przyjechał.

    Zresztą abstrahując od Słowacji - ten trend widać w całej Europie. Duże ośrodki, szczególnie te wyżej położone - rozbudowują się i inwestują, a mniejsze i niższe powoli tracą rację bytu.

    • Like 4
  7. W dniu 24.01.2024 o 20:39, Nipern napisał:

    Dzisiaj zdecydowaliśmy się przejechać Sella Rondę. Pogoda zapowiadana na dzisiejszy dzień była obiecująca i tak też było. Start z Wolkenstein o godzinie 8.45 przy wyciagu nr 31 zgodnie ze wskazówkami zegara. Najwiekszy tłum był przy wagonikach na Piz Boe. Mieliśmy ochotę zjechać w dół do Corvary czerwoną trasą, ale wizja oczekiwania na wagonik nas zniechęciła. Na Porto Vescovo przecudnie! Trochę wiało ludzi nie za dużo, więc powtórzylismy trasę z Arabby. W okolicach Canazei i Passo Sella już tłumy ale i godzina 12ta więc powoli towarzystwo gastronomiczne. Zjazd w dół do punktu startu to już istna rzeźnia i slalom przez kartoflisko bo słoneczko  i tłumy zjeżdżających zrobiły swoje.

    Pomimo wszystko uważam że warto zrobić taką rundkę choćby tylko dla pieknych widoków. Na szczęście nie trafiliśmy na zatory przy zjazdach i tylko raz byłem świadkiem jak starszy narciarz wypadł z trasy i uderzył w podstawę armatki snieżnej mocno się turbując. Od razu sporo innych narciarzy przyjechało z pomocą. A więc rozwaga ponad wszystko!!

    Widoki są najlepszym wspomnieniem dnia.

    P1450733.JPG

    P1450738.JPG

    P1450747.JPG

    P1450752.JPG

    P1450784.JPG

    P1450769.JPG

    P1450743.JPG

    Szczerze, to pod kątem ilości ludzi wygląda to tragicznie - nie chcę wiedzieć co się będzie działo w lutym. Nie ogarniam co się dzieje w tym roku w DSS, bo ilość ludzi w porównaniu do lat ubiegłych (również pre-COVID) jest znacznie większa.

  8. W dniu 4.01.2024 o 15:23, barattolina napisał:

    Dziękuję.

    Myślałam, że tylko chwilowo ją zamknęli ;/

    Szkoda, bo napaliłam się jak szczerbaty na suchary :((((

     

    Rzeczywiście ta trasa była przez wiele lat zamknięta dla narciarzy, ale z tego co widziałem, w tym roku ta trasa narciarska (od szczytu funicularu do stacji pośredniej wjazdu z Ortisei na Secedę) jest czynna. Miałem w planach się nią przejechać, ale zapomniałem o niej w końcu.

    Jak uda Ci się nią zjechać, to wstaw jakieś zdjęcia.

  9. Właśnie wróciłem z Sella Rondy (konkretnie Val di Fassa), więc pozwolę sobie dać tutaj krótki update. W tym terminie (2. tydzień stycznia) jeżdżę tam od 5+ lat i takich tłumów jak w tym roku nie widziałem w ośrodkach DSS na początku stycznia nigdy. Ludzi było porównywalnie z tym jak wtedy gdy 6-10 lat temu jeździłem zazwyczaj w lutym. Ale podobno na Święta było jeszcze gorzej, a na luty też jest rekord rezerwacji. O dziwo było bardzo dużo Włochów. Podpytywałem lokalsów i żadnych ferii podobno nie ma. Do tego nacje, których dawno w DSS nie widziałem, czyli Niemcy, Holendrzy, Skandynawowie. No i oczywiście klasycznie od wielu lat Europa Środkowo-Wschodnia i Bałkany. Można powiedzieć, że na oko w tym roku w DSS byli wszyscy.

    Co może być przyczyną? Wydaje mi się, że fakt, że Włosi nie oszaleli jeszcze z cenami noclegów (jak np. w Tyrolu), czy skipassów (jak w Szwajcarii), a dodatkowo dużo ludzi nauczonych kiepskimi zimami w ostatnich latach przeniosło swoje urlopy z marca na styczeń. Pogodowo było super. W zeszłą sobotę spadło kilkadziesiąt cm świeżego, a w drugiej połowie tygodnia była regularna lampa. Przed tłumami uciekaliśmy na skitoury i to jest chyba nasze największe, tegoroczne odkrycie jeśli chodzi o Dolomity.

    • Like 4
  10. 4 godziny temu, surfing napisał:

    Chyba nie poszedł załącznik - ja go nie widzę.

     

    15 godzin temu, laryzbyszko napisał:

    Na załączonym flamasterplanie na zielono oznaczyłem ISTNIEJĄCE trasy, które mogłyby przejąć cały ruch narciarski na dolnym odcinku, a na czerwono trasy, które można by zlikwidować, gdyby przedłużyć krzesło o ~100 metrów.

    Screenshot 2023-04-19 at 23.19.34.png

    • Like 4
  11. 39 minut temu, Narty pilsko napisał:

    Ostatecznie stacja narciarska ma mieć ponad trzykrotnie zwiększoną przepustowość – z 720 osób na godzinę do 2400! 

    Dziennikarze jak bezmózgi kopiują bzdury, zamiast sprawdzić fakty.

    Aktualna przepustowość wyciągów na KW

    • KL Kasprowy Wierch: 360 pax/h
    • KL Goryczkowa: 720 pax/h
    • KL Gąsienicowa: 2400 pax/h

    Czyli uwaga - na Gąsienicowej już od 23 lat przepustowość, na temat której płaczą ci "ekolodzy" wynosi kosmiczne 2400 pax/h!!!

    Przepustowość ośrodka i tak jest ograniczona przez przepustowość KL Kasprowy Wierch, która jest śmiesznie niska. Do momentu rozwiązania problemu z dostaniem się do krzeseł z Kuźnic (czego w planach PKL nie ma i nie było), żadna przebudowa nie wpłynie liczbę narciarzy jeżdżących w ośrodku... 

    Mnie czasami naprawdę zastanawia co kieruje "ekologami" przy oprotestowywaniu wszelakich inwestycji - głupota, korzyści finansowe, myślenie rodem ze średniowiecza?

    Aktualna agenda walki z globalnym ociepleniem, która z niewiadomych przyczyn dotyczy tylko Europy i kawałka USA, to kompletna bzdura i każdy rozumny człowiek to widzi. Zamiast walczyć z busiarzami, którzy zatruwają całe Zakopane swoimi złomami, postulować ograniczenie palenia syfem w piecach, minimalizować napływ samochodów do Zakopanego, to oprotestowywane są przebudowy (a nie budowa od zera) 2 (słownie: dwóch) wyciągów, przy czym jeden de facto jest w mieście. Dramat...

    • Like 5
    • Haha 1
  12. 11 godzin temu, AndRand napisał:

    Jeszcze jedno - gdy polecacie zestaw to warto zwrócić uwagę również na buty. Miękkie buty w superlajtowych wiązaniach mogą uratować nogę bo puści jakaś blokada w bucie. Twarde buty i lekkie wiązanie to jest kiler. Więc jak ktoś jeździ w twardych freeride'owych butach również powinien rozważać raczej hybrydy/szynę.

    Sorry, ale wypisujesz brednie. Po pierwsze - nie znam nikogo, kto aktualnie używałby wiązań szynowych. Ta technologia jest (słusznie) martwa. Po drugie związek pomiędzy masą wiązania, a jego "wypinaniem" jest żaden. Są wiązania Dynafita, które są 2 razy cięższe od konkurencji, a nie mają np. regulacji wypięcia przodów, ani żadnej certyfikacji. 

    Jeśli chodzi o kontuzjogenność różnych rodzajów wiązań, to z badań wynika, że wiązania tourowe (w których poprzecznie wypina się pięta) są znacznie mniej podatne na powodowanie kontuzji więzadeł, natomiast wiązania alpejskie (w których poprzecznie wypinają się palce) lepiej chronią przed złamaniami. Dlatego np. Tyrolia wypuściła nowe wiązania alpejskie (Protector), mające chronić przez kontuzjami kolan, w których jest też poprzeczne wypięcie pięty, podobnie do wiązań tourowych.

    Jeśli chodzi o certyfikację DIN - Kingpiny miały DIN, a swego czasu wiele osób skończyło z poważnymi kontuzjami nóg: https://nakreche.com/2018/02/24/wiazania-marker-kingpin-opinia-krol-jest-nagi/. W anglojęzycznym Internecie można poczytać jeszcze więcej relacji. Można znaleźć też sporo relacji o Shiftach, które rozpadały się w czasie zjazdu, czy wypinały na technicznych podejściach.

    Prawda jest taka, że narciarstwo to sport kontuzjogenny. Nie ma żadnego w 100% bezpiecznego wiązania. Pisanie, że wiązania pinowe się nie nadają do szybkiej jazdy (podczas, gdy zdecydowana większość narciarzy freetourowych z nich korzysta) to po prostu bzdura.

  13. Jedyną poważną górą w Polsce do uprawiania narciarstwa "przywyciągowego" jest Kasprowy. Biorąc pod uwagę zmiany klimatu, za kilkanaście lat będzie to najprawdopodobniej jedyne sensowne miejsce w Polsce do uprawiania narciarstwa alpejskiego. Dzięki popularyzacji skitouringu, kilka ostatnich lat to renesans narciarski Tatr. I moim zdaniem narciarską przyszłość tej góry należy budować wokół skitouringu, przy jednoczesnym usprawnieniu tego co mamy jeśli chodzi o "tradycyjne" narciarstwo alpejskie, w tym na potrzeby rozwoju polskiego sportu (treningi, zawody).

    Pozytywne zmiany już widać - bardzo sensowna przebudowa Nosala (przynajmniej na papierze), nadzorowana przez TPN, czy zaawansowane plany wymiany zabytku na Goryczkowej. Bardzo szkoda, że storpedowany został plan przedłużenia krzesła o ok. 100m w dół do Niżnej Goryczkowej Równi, tak żeby jeżdżąc pod wyciągiem nie trzeba było korzystać z wąskiego trawersu na końcu trasy. W tej opcji można byłoby nawet zalesić całą Wyżnią Goryczkową Rówień, a zostawić jedynie istniejące już trasy, którymi można aktualnie zjechać wyłącznie do Kuźnic (aktualnie nie ma z nich powrotu do obecnej dolnej stacji KL Goryczkowa). Więcej lasu by przybyło niż ubyło! Na załączonym flamasterplanie na zielono oznaczyłem ISTNIEJĄCE trasy, które mogłyby przejąć cały ruch narciarski na dolnym odcinku, a na czerwono trasy, które można by zlikwidować, gdyby przedłużyć krzesło o ~100 metrów. Dałoby się również rozwiązać problem górnej stacji i połączenia Goryczkowej z Gąsienicową w cywilizowany sposób. No, ale po co skoro można powielić te same błędy, które zostały popełnione przy budowie obecnej kolei ponad 50 lat temu...

    Byłem na KW skiturowo w ostatni weekend i pomimo zerowego naśnieżania, na obydwu trasach dało się jeździć bez  problemu. W połowie kwietnia, kiedy wiele z ośrodków w Alpach jest już zamkniętych!

    My Polacy uwielbiamy popadać w skrajności. Wizjom ośrodka na pół Tatr, z karczowaniem kilometrów nowych stoków, przeciwstawiane są absurdalne argumenty "ekologów", którzy bronią "sztucznej" przyrody Tatr i blokują nawet sensowne pomysły rozbudowy ośrodka, które da się wykonać z poszanowaniem przyrody (co pokazują dobitnie kraje alpejskie, czy nawet Słowacja). Polecam poczytać skąd się w TPNie wzięły świerki i dlaczego tatrzańskie lasy wyglądają w wielu miejscach tak fatalnie.

    Prawda jest taka, że dałoby się znaleźć złoty środek i zminimalizować wpływ inwestycji na środowisko. Moja wizja rozwoju narciarstwa na KW to poprawienie tego co już jest i rozwiązanie bolączek tego ośrodka, czyli m.in. bardzo utrudnionego dostania się do wyciągów. Można to zrealizować albo przebudowując obecny "wagon" na nowocześniejszą technologię zapewniającą większą przepustowość (3S, funitel), albo stawiając nową gondolę Kuźnice-Niżna Goryczkowa Rówień-Kasprowy Wierch (ze stacją pośrednią). Górny odcinek szedłby w całości śladem obecnej KL Goryczkowa, a dolny byłby wykorzystywany przy braku śniegu na nartostradzie do wwożenia/zwożenia narciarzy. W sezonie zimowym powinien być dostępny jedynie dla osób ze skipassem, a w letnim mógłby być w ogóle nieczynny. Przy czym, systemy wyprzęgane pozwalają na schowanie gondolek, więc w lato nie szpeciłyby krajobrazu. Do tego ogarnięcie tematu przejazdu pomiędzy wyciągami w Kopule Szczytowej i wymiana KL Gąsienicowa na krzesło wyprzęgane, wraz z przedłużeniem w kierunku Murowańca. Ostatnia kwestia to zapewnienie normalnego dojazdu do Kuźnic - wywalenie śmierdzących busów i zastąpienie ich elektrobusami lub tramwajem, z napędem akumulatorowym, tak żeby nie szpecić Drogi do Kuźnic trakcją napowietrzną. W "skrajnej" opcji można jeszcze pomyśleć o połączeniu Kuźnic z Nosalem gondolą lub krzesłem i tyle. Powstałby sensowny ośrodek do uprawiania narciarstwa, organizacji zawodów, trenowania młodzieży itd. Uważam za skandal, że jako 38-milionowy naród nie jesteśmy w stanie zapewnić dzieciom normalnych warunków do uprawiania sportu, pomimo że mamy ku temu możliwości "terenowe".

    • Like 4
    • Thanks 2
    • Haha 1
  14. 10 minut temu, tresor napisał:

    Nic. Sam lubię takie orczyki. Ale jeżeli ma być to trasa dla początkujących, to kotwica jest dosyć oryginalną koncepcją. Poza tym nie pamiętam, gdzie w ostatniej dekadzie postawiono nówkę sztukę kotwicę. Myślałem, że to już nie wróci, ale to jest przecież COS.

    Tylko nie piszcie mi, że narciarz teraz wygodny i lubi wozić tyłek na kanapach i że dobrze niech się nauczy jeździć na orczyku:)

    Ja swoje pierwsze kroki na nartach stawiałem w wieku 3 lat, właśnie na "kotwicach" w "starym" Szczyrku. Uczyła mnie jeździć moja mama i jakoś dawaliśmy radę ;). Osobiście zdecydowanie wolę "T-Bary" od "J-Barów" (talerzyków).

    • Like 1
  15. 14 godzin temu, Hextor napisał:

    A gdzie masz numer 1? Białka ze 190 m przewyższenia? Czy może Kasprowy z krzesłem zbudowanym za Gumulki? 

    Oczywiście, że Kasprowy - i nawet krzesło-rzęch z Goryczkowej nie jest w stanie tego zmienić. Jest to jedyny ośrodek w granicach naszego kraju, w którym jeździ się w górach, po naturalnym śniegu, w scenerii zbliżonej do warunków alpejskich. Jedyny ośrodek, gdzie da się uprawiać skitouring i freeride na przyzwoitym poziomie, wreszcie jedyny ośrodek, gdzie większość ludzi prezentuje jakiś poziom narciarstwa.

    Wg mnie jazda w Szczyrku to czysty masochizm - kolejki, tłok na trasach, ludzie walczący o życie, kamienie, błoto i przetarcia przez większość sezonu.

    Już nie wspominając o tym, że biorąc pod uwagę zmiany klimatu, KW będzie za kilkadziesiąt lat najprawdopodobniej jedynym miejscem w PL, gdzie będzie się dało uprawiać narciarstwo.

    • Like 1
    • Haha 1
  16. 19 minut temu, tresor napisał:

    Jest jedno zaskoczenie. Myślałem, że dwuosobowych orczyków nikt już nie produkuje. A tu COS wjeżdża na białym koniu i przenosi nas do 1985 r.😄

    Co jest nie tak z dwuosobowymi orczykami? Jeżeli będzie szybki, to przy takiej długości jest to na pewno lepsza opcja niż krzesło.

    • Thanks 2
  17. 90€ za dzień jazdy na Chopoku? :D :D :D 

    No nieźle, jedyne znane mi ośrodki, gdzie jest drożej, to Sankt Moritz i Zermatt od strony szwajcarskiej (od strony włoskiej jest taniej).

    No, ale tak działa monopol...

  18. W dniu 3.02.2023 o 02:29, Victor napisał:

    Tak,wiec ceny mogą przerażać ale w końcowym podliczeniu wszystkich kosztów wychodzi jak wszędzie .  Czy to AT czy Swiss czy nawet wyjazd w moim przypadku do takiego Zako na pare dni z BE.

    Skipass rzeczywiście kosztuje "jak wszędzie", nie wiem ile płaciłeś za nocleg (fajnie byłoby jakbyś się podzielił info na forum "dla potomnych" ;)), ale francuskie klitki też raczej nigdy nie wychodziły specjalnie drogo, natomiast ceny jedzenia, które podałeś są skandaliczne. Ceny są porównywalne lub wręcz wyższe niż w top ośrodkach w Szwajcarii! Do Austrii, czy Włoch nie ma co porównywać

    We Włoszech cena pizzy oscyluje wokół 10€, makarony/primi piatti do 15€. 20-kilka € to już "normalne" dania z mięsem. I mówimy tutaj o miejscówkach z opiniami >4.5 na Google Maps. Znam pewną knajpę z gwiazdką Michelin i dopiero tam cena dania głównego to ok. 30€. Ceny w sklepach to poziom Niemiec, niektóre rzeczy są nawet tańsze.

    Jeśli chodzi o Szwajcarię, to w zeszłym roku byłem w Arosa/Lenzerheide i w Zermatt i z tego co pamietam, to za 0.5L piwo w barze na stoku płaciłem około 7-8CHF, danie w bezpretensjonalnych "Hüetten" dało się kupić w okolicach 20CHF. W lepszych knajpach do 30 CHF. Te ceny są dla mnie zaskoczeniem, bo jednak Francja zawsze była sporo tańsza od Szwajcarii.

  19. Ciekawią mnie te buty "race'owe" z zapięciem Boa. Nie do końca rozumiem co to ma dać. Zamiast dwóch, niezależnych klamer, które mogę sobie ustawić w zależności od upodobań jest jeden "kabel", który ściąga cały dół. No chyba, że czegoś nie widzę na tych zdjęciach i da się to jakoś inaczej jeszcze wyregulować.

    A na marginesie design Heada, Rossignola, czy Dynastara jest dramatyczny. Voelkl zresztą też niewiele lepiej. Wieś tańczy i śpiewa.

    • Like 1
  20. O, przypomniały mi się moje kolejowe wojaże w Alpy. Najdalej jak byliśmy to włoskie Dolomity. Jeździliśmy wtedy z Warszawy do Wiednia nocnym pociągiem Chopin, a później (kupowanym w OeBB na jednym bilecie) połączeniem Wiedeń-Innsbruck-Bolzano. No a później już tylko lokalny autobus w góry ;).

    Podróż trwała około dobę, ale wspominam to bardzo dobrze - może poza próbą kradzieży podczas postoju na stacji w czeskim Breclaviu. W porę obudziliśmy się, bo złodziej już stał w przedziale i próbował coś wyjąć z naszych plecaków. Był tak zdziwiony, że się obudziliśmy, że po prostu wyszedł bez słowa. My też byliśmy zdziwieni, więc nawet nie krzyczeliśmy :D. Później okazało się, że w innych przedziałach obrobił kilka osób z portfeli i telefonów. Były to czasy studenckie, więc podróż do Wiednia oczywiście w wagonie z miejscami do siedzenia. Cenowo pamiętam, że na promocjach dało się wyrwać bilety w bardzo dobrych cenach. 19€ Warszawa-Wiedeń, 29€ Wiedeń-Bolzano i kilka Euro na autobus.

    Ostatnio czytałem, że jest bezpośredni pociąg Wiedeń-Bolzano przez Brenner, więc teoretycznie dałoby się do Włoch dojechać z tylko jedną przesiadką :).

    Wracając do tematu wątku - gdzie najlepiej spać w Zillertalu na początku marca? Najprawdopodobniej po raz pierwszy wybiorę się tam w tym terminie i zastanawiam się gdzie najlepiej się zatrzymać pod kątem strategicznym - jak najmniejszego tłoku i dobrego dostępu do wyżej położonych tras.

    • Like 4
  21. 3 godziny temu, Hextor napisał:

    A doczytał ktos czy kolejka na Goryczkowej ma mieć bombla? 

    To chyba nie musi zawierać się w decyzji środowiskowej? Wstępne wizualizacje, zakładające przedłużenie kolejki pokazywały krzesła z "bomblem". Więc zakładałbym, że przy całkowitym koszcie kolei wyprzęganej nie będzie to duża różnica.

  22. 10 godzin temu, koper napisał:

    Czołem, a czy ktoś mógłby potwierdzić, czy ten automatyczny skistoper jest wymienialny, tak jak w starszych modelach i jeśli tak, to czy te dotychczas dostępne w sprzedaży osobno pasują do wersji evo? Na stronie nie mogłem znaleźć takiej informacji...

    Na oko wygląda na inny. Jest też inaczej blokowany niż w serii Freeraider - blokuje się go obracając tylny element. Natomiast w przeciwieństwie do Dynafitów nie trzeba go blokować w pozycji dolnej równocześnie z obracaniem. Można najpierw obrócić wiązanie, a potem docisnąć skistopa butem i się zablokuje. Z tego co wiem w serii Freeraider był "osobny przycisk" do blokowania skistopa.

    7 godzin temu, mirekn napisał:

    za dużo ;) ? dla lżejszych i słabiej jeżdżących to U 6 

    Oczywiście za dużo :).

www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...