Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'towarzystwonarciarskiebiegówki' .
-
Od dwóch tygodni planowałem pojechać na biegówki do Wesołej (dzielnica Warszawy a przed 2002 r. osobne miasto). Miało to związek z zawodami, które zorganizowałem półtora tygodnia temu (przy okazji przypomniało mi się, że mam jeszcze jedną relację do napisania). Po ostatnim wpisie o Szczęśliwicach okazało się, że mijaliśmy się na stoku z@wielofish. Jako, że Konrad (wielofish) biega sporo na nartach, a ten sezon jest moim reaktywacyjnym, jeśli chodzi o biegówki, zaplanowaliśmy wspólne „szuranie” na dzisiaj. Warunki śniegowe w Warszawie nie są rewelacyjne – leży ok. 3 cm. Co innego w Wesołej – na obrzeżach miasta i w dodatku położonej (w części) w lesie dzielnicy. Pobudka o 8:30, szybkie pakowanko, godzina jazdy autobusami i o 10. melduję się na miejscu przy jednym z fragmentów toru. Jak się okazuje, jednak nie do końca – wypożyczalnia znajduję się z drugiej strony pętli. Po małym 700-metrowym spacerze (rozgrzewce) jestem już na właściwym miejscu. Obok toru biegają konie (oczywiście w zagrodach). Wypożyczalnią (oraz trasami biegowymi) kieruje Towarzystwo Narciarskie Biegówki. Sprzęt warto zarezerwować wcześniej – Towarzystwo prowadzi też szkolenia, więc czasami jest naprawdę sporo chętnych. Koszt wypożyczenia sprzętu na 1h 20min wynosi 25zł (tyle samo kosztuje szkolenie). Po zapięciu wszystkiego (okropne są te wpięcia w nartach – chyba z 5 minut próbowałem wpiąć buty) robię sobie małą rozgrzewkę (przypominajkę jak się biega) i przy okazji czekam na Konrada, który niedługo potem pojawia się z nartami. Najpierw wybieramy trasę na Hipodromie (torze do wyścigów konnych) – owalna pętla ma 1,2km. Świetne miejsce na mały sprint – tory są dobrze przygotowane. Chociaż jest trochę nudno, monotonnie. Po dwóch okrążeniach biegniemy sprawdzić „co w lesie piszczy”. Po drodze zahaczamy o wypożyczalnię i pytamy się o leśne trasy. Na początku trzeba podejść z nartami w rękach – jest dosyć stromo i wąsko. Po dość długim wpinaniu nart jedziemy… Jest sporo zjazdów i na pierwszym zakręcie 90 stopni zaliczam glebę – próbowałem zakrawędziować na biegówkach W lesie jest trochę za mało śniegu (wystają korzenie, liście i gałązki), ale da się przyjemnie pobiec. Robimy sporą pętlę przez tory z przeszkodami dla koni i łukiem dojeżdżamy do Hipodromu. Jako, że zjazdy były genialne, wracamy do lasu. Tym razem trochę inną trasą „przy siatce”. Zjazd przy niej jest bardzo hardcore'owy - wąsko, mało śniegu i drzewa na środku - trzeba uważać, żeby z żadnym się nie przywitać. W lesie jest mnóstwo małych ścieżek – skręcamy raz w lewo, raz w prawo i docieramy do punktu widokowego (las znajduje się na skarpie). Kolejny raz biegniemy łukiem po łące – świetnym puszku. Docieramy do Hipcia i biegniemy ostatnie okrążenie – na czas. Pobiegłem wolniej niż wcześniej, bo byłem już strasznie zmachany – po dwóch godzinach intensywnego (jak dla mnie) biegu, organizm zaczął wołać o koniec. Bardzo przyjemne 2h – w sumie przebiegłem ponad 11km. Konrad, jeszcze raz wielkie dzięki za wspólne bieganie i odwiezieni. Do zobaczenia na nartach Przybywajcie i biegajcie - jest świetny warun a będzie jeszcze lepiej. Pozdrawiam Marcin ~leitner PS Dodam jeszcze, że przez cały dzień w Warszawie utrzymywał się mróz - ok. -3 stopnie.
- 4 odpowiedzi
-
- 5
-
- biegówki
- nartywarszawa
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami: