Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'twardo' .
-
Przegłądając posty trafiam na stwierdzenia - zmiękło, więc nie da się ostro jeździć. W innym miejscu ludzie walczą o życie. Walczą ponieważ jest tak miękko. Jeździłem dzisiaj z żoną dzisiaj na Mosornym. Nie było miękko, więc dało sie ostro jeździć. Ostro, przez dwie godziny, jeździli młodzi zawodnicy. Najpierw się rozgrzewali robiąc długie, gigantowe wężyki. Przyjemnie się patrzy na taką jazdę. Jest to słuszny skręt o promieniu dostosowanym do bramek giganta. Skręt pogłębiony, ciągnięty. Z zadanym promieniem. Ale jaki szybki. Można powiedzieć ostra jazda! Gdy taki osobnik jedzie za mną w odległości stu metrów. I za chwilę mnie wyprzedzi to jestem bezpieczny na stoku. Przewidzi mój tor jazdy, bezpiecznie się oddali odemnie. Niestety na stoku jest wielu "świetnych" narciarzy. Nawet wiekszość. Jeżdżących ostro. Gdy jest twardo. Gdy zmięknie już jest ich mniej. Ale można przecież jechać równie szybko, jak po twardym. Gdy jeszcze zmięknie i będzie ciapa też można całkiem szybko posuwać się do przodu. Nie trzeba walczyć o życie. Nie jeżdżę ostro. Staram się jeździć dość szybko. Często skręcam. Łuki mam regularne. Zbliżone wymiarem do giganta. Staram się czasem o krótsze skręty, zbliżone do slalomowych. Ale to jest na dłuższą mętę zbyt męczące. Lubię tak jeździć, by każdy skręt był wykonany z jak najmniejszym nakładem sił. Najlepiej to wychodzi na dość twardym stoku, leciutko puszczonym. Gdy jest jeszcze bardziej miękko też jest fajnie tylko, że siły się wcześniej wyczerpują. Na ciapie długie łuki są przyjemne, ale spodnie mokre. I też to jest bardziej męczące, ponieważ trzeba narty trzymać cały czas idealnie równoległe, z wyczuciem Przyszłość dla mnie i żony maluje się fatalnie. Dlatego, że usiłujemy mozolnie wykonywać ciągle na stoku te swoje regulane, łądne wężyki. Naszą wadą jest brak ostrości w jeździe. Ostrość, która charakteryzuje tym, że gość na stoku cywilnym rozwiaja jakieś 70 km/h, albo jeszcze szybciej. Robiąc łuki o promieniu stu metrów, albo i więcej. Moje wężyki z szybkością czterdziestu na godzinę leżą torze jego jazdy. To doświadczony narciarz. Jeździ ostro i szybko. Szybciej, niż ta młoda przyszłość polskich zjazdów, na tyczkowym slalomie. Czy mamy jeszcze szanse z żona pojeździć na nartach. Te nasze wężyki będą przecież coraz wolniejsze. Zbyt miękki stok, gdzie ludzie walczą o życie też nam już nie odpowiada. Nie z powodu tej walki, tylko z braku sił. Na stoku bardziej twardym nie jeździmy ostro. Nigdy nie jeździliśmy ostro. Zawsze priortetem była kontrola szybkości. Kontrola nart. I tak już zostało. Jakiś przeżytek. Nie dostosowanie się do postępu w amatorskim narciastwie zjazdowym. Po co to cyzelowanie łuczków? Teraz trzeba ostro. Od piewszego dnia wpięcia się w narty z wypożyczalni. I gdzie te tłumy wykształconych instruktorów. Może oni też jeżdżą ostro?