johnny_narciarz Napisano 27 Grudzień 2014 Zgłoszenie Share Napisano 27 Grudzień 2014 Dzisiaj jakoś nie mogłem się zdecydować.Miał być Soszów,ostatecznie wylądowałem w Istebnej na Złotym Groniu.Wyruszyłem o 9 rano.Mimo wczorajszego opadu i mrozu,drogi właściwie czarne,dopiero za rondem we Wiśle,kiedy rozpoczyna się wspinaczka na Kubalonkę,trochę oblodzeń i śniegu na drodze,a co za tym idzie,pojawiają się maruderzy.Generalnie dojazd przez to nieco męczący.Ostatni odcinek do Ośrodków narciarskich sam lód.Po drodze przez chwilę zawahałem się,czy może jednak nie zostać na Zagroniu,bo tu samochodów jeszcze mało było,a i cena za karnet 4 godzinny zdecydowanie niższa.Ostatecznie wybór pad na Złoty Groń,bo chciałem tam odebrać karnety na Sylwestra. Już na parkingu ogarnia mnie przerażenie - parking całkowicie zapchany,zaparkować mogłem w polach za nimi w zaspie... Wysiadam,przebieram się i boję się spojrzeć w stronę wyciągu,a nawet pomyśleć,co tam też będzie się działo!Na szczęście do kasy kolejki brak!Biorę więc 2 godzinki za 4 dychy.Niestety przy wyciągu dość tłoczno,ale po 10.30,z wiadomych względów,wyraźnie ubyło luda. Już na pierwszy rzut oka widzę,że stok na sporej szerokości otwarty.Armatki pracują pełną parą.Wygląda dość obiecująco. U góry dość ładnie to wygląda i to słoneczko! Czas ruszać i sprawdzić to w praktyce.Niestety u góry stok dość mocno zawężony.Jeszcze mniej przyjemne jest zsiadanie z krzesełka - znów po tej plastikowej macie!Mają zaspy śniegu koło siebie,ale chęci brak.To powoduję częste wywrotki,zwłaszcza snowboardzistów.Dobra,ruszamy wreszcie na stok.Jak to wygląda?Niestety kiepsko.Trochę lodu,trochę fal morskich,czasem zdarzy się Tsunami,ale najgorsza jest spora ilość kamieni na trasie!Niestety jest ich zbyt wiele i to na całej długości stoku,żeby można je wymijać,w dodatku w takim tłoku.Czasami zdarzają się spore okazy,raj dla geologów.A przecież jest dopiero godzina ok 10.30.Ja uciekam bardziej za lampy,bo tam trochę więcej śniegu z armatek,ale właściwie wszędzie daje się odczuć mało przyjemne "hhhhh".Generalnie warunki trudne,jak dla mnie,otwarli za szybko.Teraz nawet jak dosypią,to już będzie mieszanina śniegu,kamieni,ziemi i trawy,może nawet trafi się kret gratis... Niestety fotki z telefonu,więc nie oddają całości. Tak jak wspomniałem wcześniej,tuż po 10.30 ludzi wyraźnie ubyło,ale długo się nie cieszyłem.Z każdym kolejnym podjeżdżaniem do krzesełka stałem wyraźnie dłużej.Już nie pamiętam kiedy ostatnio w takich kolejkach stałem.No ale cóż można się było dziś spodziewać? Przyjemność średnia,stok bardzo szybko popadał w ruinę,jak nie lód to kamienie.Chyba najmniej przeszkadzały muldy,bo tam przynajmniej był śnieg. Jazda nie specjalnie mi się podobała,więc po dwóch godzinkach zmiana koncepcji i czas na tury!To w cz.2. 11 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
johnny_narciarz Napisano 27 Grudzień 2014 Autor Zgłoszenie Share Napisano 27 Grudzień 2014 (edytowane) Tour de Groń cz.2 (z 2) Podjechałem na nartach do samochodu,bo się dało bez strat,pozbierałem foki,trekkera i czas ruszać.Początkowo miałem się wspiąć z 5 razy i zjechać,ale wpadłem na pomysł,żeby obejść wszystkie ośrodki i sprawdzić jaka jest pomiędzy nimi komunikacja.Ruszyłem najpierw do góry Złotego Gronia,a następnie w kierunku Chichota.Jak się okazuje,w polach sporo jest naturalnego,choć trawa wyraźnie wystaje. Dojście do Chichota nie zajmuję wiele czasu.Wydaje mi się,że dość łatwo się poruszać między tymi dwoma wyciągami.Ze Złotego najlepiej wzdłuż szczytu,parę odepchnięć kijkami i jesteśmy.Nie wiem czy jest to nawet 300 m.Z powrotem jest wstępnie wyratrakowana trasa,ale na razie śniegu tu za mało,więc jeszcze łatwiej.Sam Chicho też jest już przygotowywany,po południu pracowała tam jedna armatka.Jeździł też ratrak. W tle widać Złoty Groń Tutaj zjechać się nie da,więc ruszam po szczytach na Zagroń.Tam nieco dalej,ale bez jakiejś ekstremy.Ze złotego Gronia jest tam nieco w dół.Na polach jest sporo zasp,więc idzie się przyjemnie.Przy okazji gdzieś straciłem swoje elemenciki - naciągacze fok- ale można się bez nich obejść.Żegnamy Złoty Groń: Odległość - według Endomondo jest to ok. 500 m,czyli też nie daleko.Tylko o ile łatwo zrobić dojazd do Zagronia,gdzie mamy lekko w dół,o tyle powrót chyba będzie tą samą trasą,czyli pod górkę. Czas sprawdzić warunki na Zagroniu.Krzesełka jeżdżą pełne,więc tu obsada też spora.Niestety trasa sporo węższa niż u konkurencji obok,a warunki równie kiepskie.Znowu sam lód i całe mnóstwo walających się kamyczków.Fale równie wielkie. Kolejka do wyciągu podobna do Złotego Gronia.Jednak tutaj,przez brak słońca przy dole,jest jakby bardziej ponuro.Temperatura idealna: -4 st. Czas się wspiąć i wracać.Tu mi się jeszcze mniej podoba,niż na Złotym. Jak tak sobie idę do góry i widzę to rzeźnię na stoku,to się zastanawiam gdzie są granice przyjemności z jazdy.Widać,że na tym lodzie większość sobie nie radzi.Tłok taki,że co chwilę ktoś kogoś szturcha,na kogoś wpada itp. Do tego to pobojowisko,które niewiele przypomina ośnieżony stok. Tutaj również się pospieszyli i niestety znów mamy mieszaninę trawy,ziemi,kamieni i czasem trafi się więcej śniegu. Wracam na Złotego Gronia i tutaj postanawiam się zamęczyć do końca.Kiedy w końcu wykonuję zjazd na dół,stok wygląda już jak jedna wielka rozpacz.Jednak chętnych nie ubywa.Jeżdżę więc sobie boczkiem,bo tam często wygląda to lepiej,mimo małej ilości śniegu,niż na "głównym stoku".Ostatecznie wykonuję dwa zjazdy,bo robi się zbyt niebezpiecznie,a ja nie chcę ponownie uszkodzić kolanka. Mam przy okazji farta i udaje mi się oddać karnet bez kolejki,wstrzeliłem się w takie okienko między kolejną falą kamikadze. Chciałem to zrobić wcześniej i iść na grzańca,ale wszędzie takie wężyki,że postanowiłem odczekać. Czas wracać.Trochę freeridu do auta przez pola, zmiana obuwia i czas się przekonać czy wygrzebie się z zaspy. Udało się! Wydawało mi się,że to koniec atrakcji,ale się pomyliłem. Już za Zagroniem zrobił się korek i auta ani drgną do przodu. Czasami stałem 10 min. bez ruchu. W końcu dowiedziałem się czemu. Ostatni odcinek tej wąskiej dróżki,prowadzącej do ON,wiedzie lekko pod górę,a tam w jednym miejscu była total szklanka! Patrzę z przerażeniem,jak każde kolejne auto staje bezradnie. Wysiada ekipa i pcha,z mniejszym lub większym skutkiem. Kolej na mnie. Ruszam i też niestety staje. Próbuję jeszcze parę sztuczek,coś mi się nawet udaje,ale w końcu klops! No to super,bo ja nie mam ekipy "pchaczy" w aucie. Na szczęście kierowca za mną był z tych przewidujących i myślących i zostawił mi trochę miejsca. Cofnąłem i spróbowałem z nieco dalsza i... jadę! Później jeszcze stres przy wyjeździe na główną drogę,bo tam znowu pchali,ale udało się z rozpędu.Dalej już bez przygód. Jedynie na dwupasie pewnemu panu w dużym Volvo wydawało się,że jest najszybszy na drodze (a może był taki "uprzejmy"? ) i niestety uparcie blokował lewy pas. To tzw. "miszcz prostej",bo tylko wtedy jakoś sensownie jechał... Edytowane 28 Grudzień 2014 przez johnny_narciarz 16 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
filemon Napisano 27 Grudzień 2014 Zgłoszenie Share Napisano 27 Grudzień 2014 Jestem w szoku ze ludzie łapią wszystko co jest jak leci, no ale tak jest wszędzie w polityce też bez konsekwencji.Dla mnie szkoda sprzetu, chyba ze szrotowki to nie szkoda. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.