Do Chatki Górzystów
Dobrze jednak, że nie zostawiałam Szrenicy na ostatni dzień, bo rano wyciągi nie działały z powodu silnego wiatru.
Wicher narozrabiał też w Jakuszycach – tam, gdzie nie przejechał rano ratrak, na przykład na dojściu do Samolotu, trasy wyglądały tak:
Ale na górze – już tak: to jak przejście z piekła do raju.
Przemierzamy Samolot – tym razem w odwrotnym kierunku – do Orla, z lekką modyfikacją przez trasę Volvo. Stromy i kręty zjazd do schroniska dość karkołomny – bo na trasie znów igliwie, gałązki i zmarznięty beton.
W ubiegłym roku, na początku marca kończyliśmy sezon zimowy wycieczką szlakiem doliny Izery, do schroniska Chatka Górzystów. W tym roku powtórka – chce się wracać w to piękne miejsce.
Przy zakolu Izery
A zdjęcia z Polany Izerskiej nie potrzebują komentarza
Gdzieś tam na horyzoncie bieli się wichrowa Szrenica
Rok temu gastronomia w Chatce Górzystów funkcjonowała tylko jako bufet na wynos. Tym razem dane nam było zajrzeć do oryginalnego wnętrza.
Naleśniki wciąż genialne:
W drodze powrotnej towarzyszą nam już frontowe chmury, zwiastujące zmianę pogody.
Dzisiaj też wracamy od Orla trasą spacerową.
Zaglądam jeszcze w Jakuszycach do serwisu narciarskiego po poradę w sprawie konserwacji sprzętu i to już naprawdę meta.
Sezon udany jak żaden dotąd – od grudnia do marca spędziłam 22 dni na nartach: 13 razy na zjazdówkach i 10 razy na biegówkach. Udał się wypad w Alpy, pojeździłam w Czechach i Polsce, nawet w wydaniu lokalnym – szczecińskim.
Wiosną obowiązki nie pozwolą mi już na więcej wyjazdów, pozostaje więc czekać z nadzieją na kolejną zimę. Pozdrawiam z podróży powrotnej