witam
zamieszczam kopię mojej krótkiej relacji po powrocie z Sinaia (marzec 2013),
po kilkuletnim już odstępie i wątpliwej jakości doświadczeniach po zeszłorocznym Kaunertalu ,Piltztalu i tegorocznym Livignio ,
wbrew temu co napisałam poniżej ,chętnie bym tam wróciła tylko te godziny spędzone w samochodzie !!!
kilka zdjęć na moim profilu !!!
http://www.skionline.pl/forum/album.php?albumid=305
Witam
co do Sinaia to miejscowość cudna pełna fajnych hoteli ,pensjonatów i zabytków,piękny park gdzie koncertował Strauss, zamek królewski bajka !!! hotel Cota 1400 położony w połowie góry ,do stacji narciarkiej 50 m z możliwością wyjazdu w górę ,ale i trasy w dół ,jedzonko bardzo dobre ,sauna gratis ,śniegu tyle że szok, łańcuchy konieczne ale mozliwe korzystanie z kabiny która ma stację dolną w samym mieście więc jak zaparkowaliśmy samochód w sobotę tak do soboty stał ) Turyści tylko Rumuńscy ,garstka Polaków z Neckermanna
to te super strony Rumuni !!!
co do narciarstwa to szału nie ma ,góra wprawdzie całkiem przyzwiota , trasy dobrze przygotowane ,równe ale dośc wąskie częściowo w lesie dośc krętę ,najdłuższa prawie 6 km ale żeby na niej jedżcić konieczne dwa skipassy (dwa osobne wyciągi i właściciele) koszt koło 120 zł dziennie za jeden skipass więc razy dwa i+razy dwie osoby i razy 6 dni to Dolomity czy Austria to tanizna w porównaniu do ,,biednej "Rumuni wprawdzie można było kupić 6 dniowy ,i to ze zniżka hotelową ,ale ze względu na chimerczną pogodę (na dale dało się jeżdzić codzienni ale u góry co drugi dzień taka mgła że ręki przed sobą nie widać ) zmuszeni byliśmy codziennei zastanawiać się gdzie dzisiaj !!!
Stoki u góry piękne pełne freestyl-owców- możliwoaść jazdy poza trasami , trasy po małych lawinach które oni ściągali zaraz ratrakowane .
kolejek brak na wyciągach .
Powiem tak ,cudne fajne miejsce i wspomnienia też fajne ,ale byłam raz zobaczyłam i raczej tam już nie pojadę ,zmęczyłam się tym codziennym wymyślaniem jaki skipass kupić .
Pojeżdziłam ,ale po 4 dniach w Dolomitcha miałam słabsze kolanko jak balonik i tylko ibuprom oraz stabilizator pozwalał przetrwać do końca wyjazdu ,a tu poczułam lekki ból po 5-tym dniu jazdy i zrobiłam prawie o połowę mniej km.
jak mi się uda to zamieszce parę zdjęć
pozdrwiam