Tak, mieszkam w stolicy, to naprawdę niezły argument i w oczywisty sposób świadczy o formacie piszącego te słowa.
Co dla was jest niezłym żartem?
Te cztery punkciki, z których każdy może prowadzić do takiej tragedii, jak ta w temacie? Macie poczucie humoru, nie ma co.
A może zechcecie mi wytłumaczyć, że te ponad 2 promile to nie wynik walenia wódy w opór w hotelu z kumplami do 3ciej nad ranem, ale to, że koleżka wypił w barze na stoku 2 piwa?
Ja bym po prostu zapytał, po co on na te "narty" przyjechał, lansować się przed znajomymi (z którymi pił wódę), że go stać, czy po prostu zalać ryja?
Głupoty zakazem nie poprawisz.
Stoki są otwarte dla wszystkich i mam się z tym pogodzić?
No tak. Są otwarte dla takich, co tak ładnie bez kijeczków się uczą, wyjeżdża taki na stok i leci, jak go narty i muldy poniosą. I tylko te rozpaczliwe rzuty tułowiem w celu zrobienia zakrętu mu zostały. O. To jest równie uprzywilejowany na stoku narciarz, co ja. I niech wirez nie plecie głupot, że "źle" jeżdżący nie mają prawa być na stoku. Wolność panie wirez! Tylko niech piwa na stoku nie piją i wszystkie bolączki narciarstwa zostaną rozwiązane.
Chociaż nie, zwykle jak się ludzie zderzają, to jeden jedzie szybciej, drugi wolniej. I ten, który jedzie szybciej wjeżdża z tyłu w tego jadącego wolniej i robi mu masę urazów.
Trzeba zatem wprowadzić zwykłe ograniczenie prędkości. W sumie już każdy może tanio wyposażyć się w gpsa, tylko takie dostawki doklejane do gogli potrzebne z wyświetlaczem prędkości.
A za każdym drzewem mundurowy pan z suszarką będzie strzegł sprawiedliwości.
Na niebieskiej do 25, na czerwonej do 40 a na czarnej do 50.
Co wy na to? A przy przekroczeniu jeszcze balonik, jak coś będzie, to do pudła bydlaka.