Dzisiaj 13.01.2013 wybieramy się z żoną na narty. Do wyboru Pilsko lub Stożek,ze względu na kiepsko odśnieżone drogi dojazdowe, a także na to, że moja druga połowa lubi sobie rano pospać wybieramy Stożek. Start z Gliwic parę minut po 7ej i o 8:15 meldujemy się na dolnym parkingu pod Stożkiem. Tutaj miłe zaskoczenie, podróż pod wyciąg odbywa się skibusami (darmowymi), które kursują na bieżąco. Kolejny wyższy parking jest obsługiwany przez przewoźników niezależnych (koń+sanie), którzy pobierają opłatę za transport. Goście nocujący w ośrodku na Stożku mogą podjechać pod sam wyciąg samochodem.
Szybki zakup karnetów i już "pędzimy" wyciągiem na górę. Ludzi brak, tzn. Jest może z 20 osób i w miarę upływu czasu liczba ta nie powiększ się jakoś strasznie. Wjazd na górę bez przestojów, właściwie bez kolejek. Najdłuższy czas oczekiwania na bramkach minuta.
Odnośnie warunków, to są takie do jakich przyzwyczaił mnie Stożek w ostatnich latach. Porannego "sztruksu" raczej nie można tutaj doświadczyć. Górna część trasy mięka, około południa zaczynają się tworzyć muldy. Na ściankach na czerwonej jak i na czarnej w miarę twardo i w miarę równo, podobnie jak w dolnej części trasy. Podczas zjazdów nie wykryłem żadnych minerałów i przetarć. Takie daje się zauważyć na nawrotkach na niebieskiej nartostradzie.
Odnośnie trudności Stożka. Ktoś wspominał w wątku o najtrudniejszych polskich trasach tą górkę. Dla mnie (podobnie jak dla mojej 10 letniej córki, która jeździ tam ze szkółką) nigdy nie była ona jakoś specjalnie trudna. Natomiast moja żona po pierwszym zjeździe była w lekkim szoku i stwierdziła, że FIS na Skrzycznym jest sporo łatwiejszy :