Wysiadamy i pakujemy się do gondoli - może na górze nie będzie przynajmniej lało. Nie lało - była zadymka . Ale połączenie do Großarl otwarte, więc z nadzieją na zapowiadaną poprawę pogody suniemy niebieskim łącznikiem do drugiej części ośrodka. Großarl jest dość dobrą opcją na kiepską pogodę, bo ma dwie gondole i dwie kanapy z osłonami, a większość tras przebiega poniżej górnej granicy lasu, więc widoczność jest w miarę dobra. Dominują trasy czerwone - dość szerokie i urozmaicone, są też dwie długie niebieskie nartrostrady z samej góry do doliny. Na samym dole śnieg już rozmiękły, o konsystencji sorbetu. Ale powyżej - świeży, fajny i sypki, na twardym podłożu.
Opady śniegu - większe lub mniejsze - towarzyszyły nam co prawda dzisiaj cały dzień, ale widoczność trochę się polepszyła z czasem. Chwilami nawet próbowało przedrzeć się trochę słońce, ale bez większego sukcesu. Zdjęć dzisiaj nie robiłam zbyt wiele - mało fotogeniczna pogoda.
Kanapa Kreuzkogel:
Dolny odcinek niebieskiej trasy nr 3b:
Widok na dolinę Großarl:
Węzeł tras i wyciągów przy pośredniej stacji gondoli Panoramabahn. Są tu dwie knajpki - jedna o ciekawej nazwie Alpentaverne - taki narciarsko-morski mix. Mają tam ponoć również noclegi w przystępnych cenach - jak głosi baner:
Ciekawostka na dolnej stacji Panoramabahn - ruchoma makieta kolejki linowej:
Czerwona trasa nr 10 ze szczytu Kreuzkogel:
Ta trasa, jak również czerwona 4, bardzo się nam podobały:
Trasa 4a do dolnej stacji gondoli Hochbrandbahn:
Przebłyski słońca:
Z uciech podniebienia - na narciarskim wyjeździe nie mogło zabraknąć Kaiserschmarrn! Pycha!
Ostatnie półtorej godziny jazdy, po obiedzie, spędziliśmy po stronie Dorfgastein, objeżdżając trasy, które w poniedziałek były zamknięte i kilka tych, które już znaliśmy i nam się podobały.
Niestety pod koniec dnia mieliśmy pewną awarię techniczną. Córce odłamał się pasek od wiązania snowboardowego, mocujący śródstopie. Na szczęście tylna noga, więc mogła ostrożnie dokończyć dzisiejszą jazdę. W serwisie poradzono wypożyczenie wiązania - nawet nie wiedziałam, że można wypożyczyć samo wiązanie. I chyba tak zrobimy jutro, ale w Alpendorf, bo tam zamierzamy jeździć, z tym że nie wracamy już do naszego apartamentu po nartach, a nocujemy w Salzburgu.
Relację z jutrzejszego dnia pewnie napiszę dopiero po powrocie, albo w drodze powrotnej.
Pozdrawiam walentynkowo!
- Czytaj więcej..
- 4 komentarze
- 668 wyświetleń