Polak Rusek i Niemiec podróżują,
pewnego dnia napotykają granice, na niej stoi diabeł z koniem.
Diabeł nie chce ich puścić, proszą, proszą i proszą.
nagle diabeł się zgadza pod jednym warunkiem.
-puszczę was jak rozśmieszycie mojego konia..
no i zaczynają się kabarety kawały itd. lecz polak stoi i się patrzy. nagle podchodzi do konia szepcze coś na ucho. BACH. koń się turla ze śmiechu.
diabeł zdziwiony puszcza ich przez granice.
po paru tygodniach ekipa wraca, diabeł stoi, koń się turla wręcz płacze ze śmiechu.
diabeł mówi; puszczę was z powrotem jak sprawicie że koń przestanie się śmiać, od tamtej pory się ciągle śmieje...
smutne opowieści, muzyka poważna itd. a polak stoi i się patrzy. nagle podchodzi do konia szepcze mu coś do ucha, coś pokazuje. BACH, koń stoi na baczności, poker face.
idą...
diabeł zatrzymuje polaka i pyta jak to zrobił że tak konia rozśmieszył a potem spowodował ze przestał się śmiać;
polak mówi; no jak szli my w jedna strona to powiedziałem mu ze mam większego wacka jak on, jak my wracali to mu go pokazałem.