lski@interia.pl Napisano 5 Maj 2015 Zgłoszenie Share Napisano 5 Maj 2015 (edytowane) W ramach programu eksploracji nowych terenów narciarskich,udałem się jak co roku za Kaukaz.Mój wymarzony cel,separatystyczna Republika Abchazji,okazał się niestety ubogi w infrastrukturę-po prostu się tu nie jeździ,choć góry są i po 4 tys. m w zasięgu ręki.Sława kraju dzikiego i niebezpiecznego odstrasza skutecznie turystów,więc czułem się jak w domu,zwłaszcza po ostrzeżeniach gruzińskich pograniczników przy wyjeździe,że udaje się na tereny okupowane i nie odpowiadają za moje bezpieczeństwo i radzą nie wychodzić po zmroku.Przy powrocie byli wyraźnie zdziwieni,że wracam żywy,a nie za pośrednictwem firmy BONGO w jej opakowaniu firmowym.Abchazja bardzo ciekawa,do lat 90 tych był tu ośrodek,w którym próbowano skrzyżować małpę z człowiekiem,podobno prace przebiegały w dwóch zespołach-jeden tworzył wojownika sprawnego i odpornego,drugi sowieckiego człowieka pracy-posłusznego,acz nieco otępiałego.Podobno nie brakowało ochotniczek-komsomołek do eksperymentów.Niestety ostatnią małpę zjedzono w czasie wojny abchazkiej 1992-93.Jest za to kilka pięknie położonych ulubionych daczy Stalina.Żeby przedłużyć miłe doznania,postanowiłem wrócić z Batumi do Tbilisi nie główna drogą ,jak wszyscy,ale przez góry Adżarii.To ostatni zakątek Gruzji,którego nie znam,podchodziłem do niego już parę razy,ale zawsze coś stanęło na przeszkodzie-gdy wypożyczałem porządną terenówkę,to czasu starczało tylko na doliny Kaukazu głównego,gdy próbowałem sforsować te drogę osobówką,skutki były opłakane.Tym razem wyglądało,że będzie podobnie-nikt nic nie wiedział,w Batumi nie dało się wypożyczyć auta ze zwrotem w Tbilisi,taksówkarze po długich naradach i konsultacjach orzekli,że droga jest nieprzejezdna i już byłem przed autobusem do Tbilisi,gdy zaczepił mnie właściciel zdezelowanej marszrutki pytając,gdzie chcę jechać.Na odczepnego powiedziałem,że do Tbilisi,ale przez góry adżarskie i okazało się,że jedzie właśnie do jakiejś wsi na końcu świata w tym rejonie.Pierwsze 100 km jechaliśmy 4 godziny,aż dojechaliśmy do przełęczy Goderdzi na wysokości 2025 m,gdzie tunele śnieżne miały po 4-5 m wysokości.Najciekawsze,że na górze była kolejka linowa i krzesełko,o którym nikt nie wiedział i dlatego byłem przekonany,że narciarska Gruzja to tylko Gudauri i Bakuriani,gdzie bywałem wielokrotnie.Śniegu spada tam podobno do 10 m,więc naśnieżania nie ma,standart przygotowania tras nieznany,ale raczej będzie kaukaski niż alpejski,mimo to zamierzam tam zaglądnąć w przyszłym sezonie,jeśli czas pozwoli.Zdjęcia będą wkrótce,bo mam problemy techniczne,a jeśli ktos chce wiedzieć więcej,to www.goderdzi.ge... Edytowane 5 Maj 2015 przez lski@interia.pl 12 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.