Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Katarzyna Karasińska wywiad


Rekomendowane odpowiedzi

Ciekawy wywiad o nadziejach na nadchodzący sezon, o zmianie sposobu treningu, o strukturze szkolenia w Polsce:

"Z jakimi nadziejami rozpoczyna Pani nowy sezon? - Powiem może o konkretnych celach: chcę się skoncentrować na Pucharze Świata, odrobić zaległości po poprzednim, niezbyt udanym sezonie i przede wszystkim wywalczyć nominację olimpijską. Nie będzie to łatwe, zdobędzie ją trzydzieści najlepszych zawodniczek, ale wierzę, że znajdę się wśród nich. Poza tym jako kadra mamy nadzieję powiększyć liczbę miejsc startowych w pucharowych zawodach do trzech. Aby tak się stało, musimy gromadzić punkty zarówno w PS, jak i zawodach mniejszej rangi, Pucharze Europy i FIS. To realne.

Jest Pani zadowolona z przebiegu przygotowań, no i czy ponownie, jak to miało miejsce w minionych latach, wyglądały niekonwencjonalnie? - (śmiech) Tym razem było spokojniej. Wszystko pewnie przez to, że Roland Bair skoncentrował się przede wszystkim na treningu na śniegu, sprawy przygotowania fizycznego i kondycyjnego oddając w inne ręce. Poszliśmy zatem w innym kierunku, nie było już wspinania się po skałkach, zjazdów na linie czy innych ekstremalnych niekiedy przeżyć. Choć, przepraszam, jeden raz, jeszcze w maju, podczas zgrupowania w okolicach Salzburga, odbyłyśmy spływ po rzece, który znacznie podniósł nam adrenalinę. Sama walka z żywiołem była wyjątkowa, a do tego w pewnym momencie wpadłyśmy w wir, Ola Kłus znalazła się pod wodą, długo walczyła, by się z niej wydostać. Tak, wtedy wszyscy najedliśmy się strachu.

Ubiegły sezon miał być przełomowy, historyczny, myślała Pani o awansie do najlepszej piętnastki, nawet dziesiątki pucharowych zmagań, tymczasem ta walka zakończyła się rozczarowaniem. Dlaczego? - Przyznam szczerze, że razem ze sztabem trenerskim wielokrotnie się nad tym zastanawiałam i nie znaleźliśmy jednej konkretnej przyczyny. Być może zawiodła nieco polityka, zbyt długo pojawiałam się na zawodach PS, nawet bez formyi byle tylko wykorzystać swoje miejsce startowe. Może trzeba było zrezygnować, pojechać na imprezy mniejszej rangi, tam raz, drugi dobrze wypaść, zyskać pewność siebie, wiarę, podbudować się psychicznie i wtedy powrócić do PS? Oczywiście gdybam, ale z drugiej strony sezon przegrałam mentalnie, gdzieś w głowie. Zaczynałam go po wcześniejszym bardzo udanym, ze sporymi oczekiwaniami - może za dużymi?

Kilka pucharowych zawodów kończyła już Pani w czołowej piętnastce, nawet na dwunastym miejscu, zatem poprzeczkę można i trzeba było chyba stawiać przed sobą wysoko? Katarzyna Karasińską jest pierwszą Polką od czasów sióstr Doroty i Małgorzaty T/a/e/c która odnosi sukcesy na trasach alpejskiego Pucharu Świata. Kilka razy gościła już w czołowej piętnastce, w austriackim Semmering była dwunasta, ale - mimo ogromnych nadziei - w poprzednim sezonie nie potrafiła spełnić swych oczekiwań i wykonać kolejnego kroku do przodu. W nowym ma być lepiej. Początek emocji już dziś, wSolden, gdzie pucharowe zmagania zostaną zainaugurowane - Zgadzam się, tylko jak człowiekowi nie wychodzi, choć pracuje, próbuje uparcie, to czasami ciężko dodatkowo się zmobilizować Ja niby wierzyłam, niby wciąż liczyłam, że się przełamię, ale kolejne nieudane starty nie pomagały. Przeciwnie. Wydaje mi się, że zabrakło mi dosłownie jednego dobrego występu, wysokiego miejsca, po którym wszystko mogłoby wyglądać zupełnie inaczej.

Wciąż Pani wierzy w awans do czołowej dziesiątki PS? - Oczywiście, że tak. Tym bardziej że byłam bardzo zadowolona ze sposobu, w jaki prowadzony był nasz trening kondycyjny, czuję się mocniejsza, dobrze przygotowana. Pamiętam, że jeszcze nie tak dawno sam awans do trzydziestki wydawał mi się czymś nierealnym. Gdy tam się znalazłam, do każdego następnego startu podchodziłam z innym nastawieniem, pewniejsza siebie i swoich możliwości, zmieniło się też moje spojrzenie na narciarstwo. W tej konkurencji psychika odgrywa ogromną rolę, liczę, że jak już trafię do piętnastki, to będę potrafiła zadomowić się w niej na dłużej.

Nad czym musi Pani więcej pracować, by uszczknąć te ułamki sekund? - Jeśli chodzi o technikę, nie mogę narzekać, nie odbiegam od najlepszych. Przegrywam drobnostkami, niuansami, ale na najwyższym poziomie to one decydują i przekładają się na czas. Większa kreatywność, agresja w trakcie przejazdu, wyprostowanie jego linii, zbliżenie się do bramek, podjęcie ryzyka - w tych elementach mam jeszcze rezerwy.

W Polsce na nartach jeździ kilka milionów osób, a zawodowców pojawiających się na pucharowych imprezach można policzyć na palcach jednej ręki. l to od wielu lat. Dlaczego tak się dzieje? - Nie ma systemu szkolenia, brakuje pieniędzy. Aby do czegoś dojść, treningi trzeba rozpocząć w najmłodszych latach, potem dochodzi się do momentu, kiedy trzeba wybrać między sportem a szkołą. Narciarstwo wymaga całkowitego poświęcenia, ogromu pracy i wyrzeczeń, a że u nas nie ma jakichś specjalnych tradycji, jeśli chodzi o wyniki i sukcesy, trudno dziwić się podejmowanym decyzjom. Narty zostają tylko dodatkiem, rekreacją, hobby.

Aż nie chce się wierzyć, że wśród tylu osób nie znajdzie się choćby kilka talentów, perełek, które można oszlifować. - Ależ one są. Tyle że narciarstwa nie można uprawiać na pół gwizdka, trzeba wszystko postawić na jedną kartę, co drogo kosztuje, dosłownie i w przenośni. Gdy człowiek dostanie się już do kadry, ma zapewniony komfort przygotowań, może trenować spokojnie, nie obawiając się o sprzęt, miejsce itd. Wcześniej jednak trzeba liczyć na rodziców, którzy pokrywają ogromną większość wydatków, finansują trenerów, wyjazdy. Większość klubów nie prowadzi sekcji sportowych, tylko rekreacyjne, co ma ogromne znaczenie. A talenty są, wystarczy popatrzeć choćby na wyniki mistrzostw świata dzieci, tyle że w pewnym momencie odchodzą, bo ich rodzice nie są w stanie ponieść kosztów szkolenia.

A baza? - Nie jest źle, w okolicach Zakopanego, Krynicy czy Karkonoszach można jeździć i trenować, ale chcąc o narciarstwie myśleć poważnie, trzeba się liczyć z wyjazdami za granicę, na lodowce. U nas można się szkolić tylko w konkurencjach technicznych, nie ma warunków do trenowania szybkościowych. Mam świadomość, że motorem napędowym dla rozwoju dyscypliny jest sukces, może najbliższy sezon coś w tej materii zmieni? Dziękuję za rozmowę. Piotr Skrobisz

Źródło: Nasz Dziennik "

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

potem dochodzi się do momentu, kiedy trzeba wybrać między sportem a szkołą.

"

Z tym się nie zgodzę, sport wyczynowy jest do pogodzenia z nauką. Trzeba tylko chcieć :) Niestety wielu młodym ludziom nie chce się, czego później bardzo żałują.

p,s. to nie są słowa Bończy jakby wynikało z tytułu cytatu, tylko Kasi, i do niej się odnoszę.

Edytowane przez peszkod
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień biathlonisty wygląda tak:

- 7.00 pobudka

- 7.30 do 8.15 śniadanie

- 8.15 do 8.35 przgotowanie do wyjścia (tzn przebrać się , zabrać narty, zabrać karabinek buty i reszta maneli)

-8.40 do 9.20 dojazd do tras biegowych.

-9.30 rozpoczęcie treningu a więc:

1.przestrzelanie karabinku.

2.bieganie lub jazda na nartach na zmęczenie robimy w sumie ok 25 do 35 km

3.po każdej pętli mniej więcej 3 do 7,5 km strzelanie do automatów (pozycja na leżąco i stojąco inaczej leżak i stojak)

-13.30 koniec treningu rannego i dojazd do ośrodka na obiad

-14.00 do 15.00 obiad i przygotowanie się do treningu popołudniowego

-15.20 do 17.30 trening popołudniowy czyli bieganie przełajowe lub bieganie na nartach ok 12 do 20 km

-18.00 do 19.00 kolacja

-19.30 do 20.30 trzymanie karabinka , tzn formowanie pozycji na leżaka i na stojaka

-20.40 do 22.00 tłoczenie podpadniętych (normalnie to było 100 pompek z przerwami)

-20.40 do 7.00 kąpiel ,sauna,pompki dobrowolne, głaskanie nart, bierzące naprawy, wypachnianie i gaśnięcie i jak kto woli czas na "naukę"

-7.00 pobudka

.... itd bez przerwy 7 dni w tygodniu ( niedziela to nie żaden dzień wolny tylko że dochodziła jeszcze msza na 18.00 ) i tak przez cały rok z przerwami na zdawanie przedmiotów , jakiś egzaminów ZSG tak przez całą zawodówkę !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rafale nie da to pewne ale nie da sie ze względu na idiotyczny ustrój tego wszystkiego wiem mniej wiecej jak jest ja jakiejs wielkiej kariery nie zrobiłem startując ale chodziło głównie o fun ale mam kolegów którzy radzili dość dobrze w PP i zawodach FIS... paru z nich chodziło do SMS szczyrk... i nawet tam jest ciężko te dwie rzeczy pogodzić bo np jeden z nich nie zdał angielskiego na czas i mature pisał z ludzmi o rok młodszymi a to wszystko dlatego że nikt nie tworzy tak naprawde szkół które mają konkretne profile i mogły by kształcić ludzi z jednej dziedziny sportu co sprawia że nie każdy trenuje w innym czasie i miejscu nie da sie tego w żaden sposób pogodzić... to by naprawde wiele dało i nie trzeba by sie zastanawiać jak to pogodzić nie wiem jak jest za granicą ale wydaje mi sie że dużo lepiej i łatwiej mają osoby które mają jakiś tam talent i ludzie ze szkoły to wiedzą i starają sie pomóc tego wydaje mi sie w polsce brakuje...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Katarzyna mówi:

"narciarstwa nie można uprawiać na pół gwizdka, trzeba wszystko postawić na jedną kartę, co drogo kosztuje, dosłownie i w przenośni"

Ja się zgadzam z tą opinią - nie da się w dzisiejszym zawodowym sporcie rzetelnie traktować nauki, chcąc osiągnąć wyniki.

Kasia była w zeszłym roku w Sierra Nevada, tam zaprzyjaźniła się z wioślarzami z naszej reprezentacji. Była zadziwiona ilością pracy treningowej którą wykonują, nieporównywalnie większej do narciarzy. Czterech z nich zdobyło złote medale na ostatnich Igrzyskach, czterech srebrne, dziewięciu zajęło piąte miejsce. Są to wyniki o których może na razie pomarzyć.

Po co to piszę- większość z tych ludzi skończyła studia, kilku napisało doktoraty, pozostali studiują.

W Stanach wyczyn opiera się na sporcie uniwersyteckim, ludzie uczą się i trenują ( nie mają żadnej taryfy ulgowej), po wynikach widać, że nie są najgorsi. W Anglii system jest podobny, o regatach Oxford-Cambridge pewnie słyszeliście. Większość ze startujących to doktoranci, a przy okazji medaliści IO.

Wszystko zależy od chęci, i dobrej organizacji, tylko tyle, i aż tyle.

Edytowane przez peszkod
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie wiem jak jest za granicą ale wydaje mi sie że dużo lepiej i łatwiej mają osoby które mają jakiś tam talent i ludzie ze szkoły to wiedzą i starają sie pomóc tego wydaje mi sie w polsce brakuje...

Współpracuję z dwoma dobrymi amerykańskimi uniwersytetami, i mogę śmiało powiedzieć, że jeśli chodzi o naukę, rozkład zajęć, itp., to nie ma żadnej taryfy ulgowej dla, nawet najwybitniejszych sportowców (wliczając w to koszykarzy, i futbolistów).

Pomocą dla nich jest stypendium ( ale dopiero po pierwszym roku), i opłacanie czesnego, co jest niezłą kasą.

Jeśli się nie uczą, i nie zaliczają w terminie zostają wylani, a inna uczelnia ich na stypendium sportowe nie przyjmie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Katarzyna mówi:

"narciarstwa nie można uprawiać na pół gwizdka, trzeba wszystko postawić na jedną kartę, co drogo kosztuje, dosłownie i w przenośni"

Ja się zgadzam z tą opinią - nie da się w dzisiejszym zawodowym sporcie rzetelnie traktować nauki, chcąc osiągnąć wyniki.

hmm:rolleyes:

np Maja Włoszczowska osiągnięcia w sporcie raczej ma:) , a w międzyczasie skończyła z dobrym wynikiem wcale niełatwe studia - czyli jednak, jak się chce, da się jedno z drugim pogodzić;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... A baza? - Nie jest źle, w okolicach Zakopanego, Krynicy czy Karkonoszach można jeździć i trenować, ...

chyba sni :mad: juz widze jak mi pozwalaja ustawic tyczki, wyjatkiem jest Harenda no i ewentualnie to male polko treningowe na Kasprowym, ewentualnie Bialka

Edytowane przez jarek
ok jeszcze Bialka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale jednak kolega Peszkod przyzna że NIEKTÓRE sporty nie dają wytchnienia na naukę...

Niektóre nie.:rolleyes:

Na poważnie, według mnie postawienie nauki i sportu wyczynowego w kontrze jest nieprawdziwe. Wychodziłoby na to, że mamy w kraju samych profesorów, i tylko biedne żuczki, które zdecydowały się uprawiać sport wyczynowo, nie zdobyły wykształcenia. Z kolei każdy z profesorków byłby mistrzem olimpijskim, ale niestety nauka nie pozwoliła mu nim zostać.

Sport z nauką pogodzić się da, ale nie każdy musi, może, ma ochotę.

Edytowane przez peszkod
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie mam pytanie , który z Was tak na prawdę trenował sport zawodowo, tzn nie sport uniwersytecki, nie sport eskaesowski , nie sport amatorski tylko sport wyczynowy, taki którym bijemy rekordy , w PS ,PE lub Mistrzostwach Polski wygrywamy większość zawodów lub się liczymy, ZARABIAMY na utrzymanie rodziny, siebie i klubu i działaczy itd?

Panowie , jedna najważniejsza sprawa tam nie ma czasu na oddech tam nie ma tak, że muszę posiedzieć przy książkach zakuć i zdać. Tam (bynajmniej w biathlonie ) jak siadłeś to się COFAŁEŚ i nie było zmiłuj się. Nie wiem czy zostanę dobrze zrozumiany czas poświęcany treningom, pracy nad sobą , pracy z nartami wszelkim zabawom związanym z wysiłkiem fizycznym zajmował mi 110% czasu i NAPRAWDĘ nie było kiedy myśleć o czym kolwiek a nie mówię już o nauce. Proszę Panów o godzinie 21.50, dwudziestu chłopa wraz z żonką od kumpla z kadry spało jak "ZABICI"!.

Ps. Nikt kto nie trenował tak nie wie jaki to jest ciężki kawałek chleba....

Ps1. też było paru kumpli kolarzy z GŻ którzy przyszli, wymiękli i odeszli.

Edytowane przez Raceman
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja trenowałem wiosła, byłem MP, startowałem w zawodach które dzisiaj są Pucharami Świata. Czy to było zawodowstwo ? Pod względem wykonywanej pracy, tak, pod względem kasy nie. Fakt, że skończyłem 25 lat temu, i wtedy realia w naszym kraju były trochę inne.

Nie bardzo rozumiem Twoje rozróżnienie na sport uniwersytecki, i zawodowy. Czy uważasz, że taka Otylka, cz Phelps zawodnicy jak najbardziej uczelniani, nie są najwyższej klasy wyczynowcami.

"Nie wiem czy zostanę dobrze zrozumiany czas poświęcany treningom, pracy nad sobą , pracy z nartami wszelkim zabawom związanym z wysiłkiem fizycznym zajmował mi 110% czasu i NAPRAWDĘ nie było kiedy myśleć o czym kolwiek a nie mówię już o nauce. Proszę Panów o godzinie 21.50, dwudziestu chłopa wraz z żonką od kumpla z kadry spało jak "ZABICI"!."

Nie zastanawiało Cię nigdy- jak to jest, że tak ciężko pracujecie, i przynajmniej połowa z Was nie wygrywa w PŚ, jak Niemcy, czy inni Norwedzy.

U nas było podobnie, olbrzymia praca i średnie wyniki na świecie. Sprawa się wyjaśniła po powrocie kilku kolegów z tzw. "ucieczki na zachód" . Pływali w osadach Australii, Stanów, w ich barwach zdobywali medale MŚ, o czym trenując w Polsce tylko ciągle marzyli.

Po prostu inaczej trenowali ( zdecydowanie mniej objętości), nie mówiąc o organizacji, odżywkach, opiece medycznej, i poziomie badań wydolnościowych.

Nie zawsze dużo i upierdliwie znaczy dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Darek - tłumaczysz rzeczy oczywiste, ale chyba nie wszyscy rozumieją, że to nie mięśnie zawsze decydują - głową też trzeba.

Nie siłą a sposobem - to prawda, która od dawna jest znana, tyle, że do niektórych nie dociera :D.

Dyskutują bo "wiedzą najlepiej", a jak zapytasz gdzie efekty to pojawia się piana.

Gdy nauczymy się szanować innych, słuchać i starać się zrozumieć a nie tylko wygłaszać swoje racje to wówczas przyjdzie czas na naukę, potem wykorzystanie zdobytych wiadomości a potem efekty i może zwycięstwa.

Nie ważne kto ma racje - ważna jest prawda - ona zawarta jest w tym wypadku w wynikach.

  • Downvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gadanie że banda nieuków która trenując poświęca wszystko daje z siebie wszystko i tak nie osiąga nic bo nie studiują i nie trenują w akademickim klubie pod nadzorem trenerów-profesorów , jest naprawdę na poziomie...

Ps. I tak wiem że prawdziwe studia nie są do pogodzenia z prawdziwym sportem wyczynowym

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rejsik zgadzam sie w 100% z tobą...

Peszkod przydało by sie troche pokory inni też mogą mieć racje... Ja przytoczyłem przykład goscia który jeszcze sezon temu smigał z kadrze polski ;) może i dużo trenuje a PŚ nie zawojował ale napewno jego przeciwnicy z przykładowo czech nie trenują mniej... innaczej może - tutaj sie zgodze ale napewno nie mniej ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gadanie że banda nieuków która trenując poświęca wszystko daje z siebie wszystko i tak nie osiąga nic bo nie studiują i nie trenują w akademickim klubie pod nadzorem trenerów-profesorów , jest naprawdę na poziomie...

Źle zrozumiałeś - to nie o to chodzi, że wyniki są wypadkową tego czy się uczysz, czy nie.

Nauka/wiedza jest potrzebna do metod treningu.

Brak metod powoduje, że się za... męczysz na śmierć a i tak pewnego poziomu nie przeskoczysz.

Te metody mogą spowodować również, że się znajdzie czas na naukę - nie chodzi o to by dużo, wystarczy skutecznie.

Poświęceniem tego nie nadrobisz.

I to Darek chciał Wam chyba przekazać.

Ale "młode jesteście" a "młode nie zawsze słuchają" ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ps. I tak wiem że prawdziwe studia nie są do pogodzenia z prawdziwym sportem wyczynowym

Już Cię raz pytałem, ale może nie zauważyłeś, więc zapytam jeszcze raz.

Znasz sportowca który nazywa się Michael Pfelps? Czy sądzisz, że nie jest prawdziwym sportowcem wyczynowym, skoro studiuje na prawdziwych studiach.

Maja Włoszczowska o której pisał Aklim, też nie?

Przykładów są setki, ale Ty wiesz swoje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego a ja zapytam tak , czy Michael szuka śniegu? Czy musi objeździć i sprawdzić czy trasy są przygotowane , czy musi patrzeć by w pobliżu była wyposażona strzelnica , czy np. musi się prosić by mógł ustawić slalom i go wygrodzić ( w wypadku narciarstwa zjazdowego)?? Podpowiem, Nie , nie musi tego szukać , po prostu jest basen kryty na uczelni , jest basen nie jeden w każdym mieście. Nie mówimy tu o lekkoatletyce ,pływaniu czy o grach boiskowych ( w których wyszkolenie polskich zawodników wytrzymałościowe jest powiedzmy na bardzo "średnim" poziomie) Uprawianie wyczynowo narciarstwa zmusza zawodnika by cały czas siedział na walizkach ! Wiem że zawodnicy studiują i trenują ale mimo wszystko jest kilka sportów w których innych czynności NIE da się pogodzić. Cały czas jesteś pochłonięty przygotowaniami , treningami, interwałami, siłowniami, wyjazdami, sprawdzianami. I tak się dziwię że jedyny nasz mistrz biathlonowy Tomek znalazł czas na rodzinę. Tak WIEM swoje.

Do Helusia , nikt się nie pieni tylko jest rzeczowe wymienianie poglądów i swoich opinii.

Oczywiście bez urazy jak kogoś ukułem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dyskusja cały czas toczy się wokół tego , czy sport wyczynowy da się pogodzić z nauką czy też nie .Moim zdaniem da (niezaleznie od dyscypliny) i są tego przykłady ,trzeba tylko BARDZO chcieć.Ustalmy też , że przecież chyba nikt nie ma na myśli studiów stacjonarnych , ale raczej indywidualny tok nauczania.Pytanie tylko czy ktoś ma na to ochotę , czy też nie .

Zauważam jeszcze jakby drugie dno:) tego tematu - czy uprawianie sportu czy to amatorsko , czy tez zawodowo to kara czy przyjemność:rolleyes: ?

Ja sam trochę bawiłem się w sport (koszykówka) , znam pojęcie , co to znaczy zapierd.......ć do nieprzytomności na treningu ale ZAWSZE była to dla mnie przyjemność ,zresztą jak każdy sport . Niektórzy jednak nasi "mistrzowie sportu" myślą chyba zupełnie inaczej. Robią to zdaje się za karę , narzekając na wszystko i na wszystkich, tylko nie na siebie. Mnie takie podejście do wyczynowego uprawiania sportu po prostu śmieszy i lepiej by było , żeby "taki" sportowiec zajął się czymś innym , a nie robił z siebie ofiary losu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raceman- tacy zawodnicy z biathlonu jak Krugłow, Czerezow, Ullrich, Gredler to dla Ciebie małe miki.;):) Żadni z nich wyczynowcy, szkoły wyższe skończyli, śnieg im dowozili do chałupy, a trening odwalali za nich koledzy.;)

Piszę- Ci, ja, Aklim, Heli: jak się chce, to można pogodzić sport wyczynowy z nauką, trzeba tylko chcieć.

P.s. szanuję Twoje zdanie, ale się z nim nie zgadzam, dlatego ta cała polemika.:)

Edytowane przez peszkod
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...