Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Bezpieczeństwo i Kultura na stoku.


Torres

Rekomendowane odpowiedzi

To ja jeszcze dorzucę... Trzy lata temu,podczas imprezy Rossignol Demo Tour miałem wywrotkę.Trasa była mocno rozjeżdżona,ja już wymęczony i jeszcze najechałem na wydarte miejsce.Przytrzymało nartę,wywróciłem się,ale tak pechowo,że krawędź skaleczyła mi policzek,a właściwie dość spory kawałek naskórka ściągnęła.Uraz niby żaden,ale krew się mocno lała i nie wyglądało to ładnie.Kupa ludzi,nawet goprowiec koło mnie przejechał i... nikt nawet nie zwrócił uwagi!Dopiero w odbiciu szyby zobaczyłem,jak wyglądam. :eek: Stałem wtedy w tłumie ludzi i nawet nikt nic nie powiedział... Niestety znieczulica jest dość powszechna. :(

Dzięki i również miłej nocki życzę! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, wydaje mi się, że żadne przepisy nie pomogą, jeśli nie będzie odpowiedniego wychowania. Kask - OK, może uratować w sytuacji krytycznej. Ale dlaczego do tak często do takich dochodzi, kiedy wystarczyłoby odrobinę: odpowiedzialności, wyobraźni, prosta pamięć o tym, że prócz nas są inni ludzie? I przygotowania fizycznego i mentalnego ludzi, którzy w końcu uprawiają sport, a często nie wiedzą, co to słowo znaczy... Przykre, ale jestem raczej pesymistką. Nie wierzę, żeby jakiekolwiek przepisy spowodowały wzrost bezpieczeństwa na stokach. Pełen ekwipunek będzie dla wielu raczej powodem do popisania się: co ja mam, i jakiej firmy, i rozgrzeszeniem dla nieodpowiedzialnego zachowania.

Dodatkowo, łatwość związana z jazdą boiskową (wyciąg mnie zawiezie na górę - najlepiej krzesło, bo po co się męczyć na orczyku, a potem już tylko w dół, jak się da) czyni większość stoków dostępną dla każdego. Sorry, wiem, że piszę rzecz kontrowersyjną, a większości z użytkowników forum to nie dotyczy. Większość z nas stara się doskonalić, a poza sezonem przygotować się do niego jak najlepiej. Niestety, dotyczy to jednak bardzo wielu z ludzi, których spotykamy na stokach. Fajnie, że narciarstwo się rozwija. Szkoda, że w dużej mierze jednak jako moda, nie sport. Dlatego uważam, że tury, to jest to. Tyle, że trzeba opanować technikę, a do tego trzeba też ćwiczyć na wyciągach. Na szczęście, są też mniej uczęszczane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście,ze żadne przepisy nie są w stanie usankcjonowac pewnych zachowań,mam nadzieje mniejszosci narciarzy.Podobnie jest na drogach,gdzie co dziennie zatrzymywani sa pijani kierowcy.Ale mówic,pisac o tym trzeba.Nawet jak jeden z dziesięciu przeczyta,pomysli,rozejrzy sie zatrzyma sie czy zwolni odpowiednio wcześniej, moze to komuś pomóc.I dlatego trzeba to wałkowac w nieskończoność,chociaz wiem,że wciąz będzie wielu którzy przejdą obok.Ale warto nawet dla tego jednego warto powtarzać aż do bólu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

we wtorek pomagałem zbierać dwójke dzieci ze stoku, byli z jedej grupy i tak się jakoś trafili centralnie:) pani opiekun była bardzo zdziwiona że ktoś się zatrzymał i pomógł pozbierać dzieci i narty ze stoku :)

To nawet czasami nie chodzi o pomoc jak już się coś stanie, tylko czasami taki prozaiczny przypadek który widziałem ostatnio w Katschbergu, dziewczynce rozjechały się narty do pługa i nie mogła sobie z tym poradzić w końcu podparła się piąstkami między tymi nartami, no i oczywiście w takiej pozycji utknęła. Ja widząc to z daleka tylko podjechałem i złapałem ją za kołnierz i pociągnąłem do góry:)..... i tyle, w dowód wdzięczności usłyszałem słodkie DANKEEE:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.... Nie wierzę, żeby jakiekolwiek przepisy spowodowały wzrost bezpieczeństwa na stokach....

To samo mogę powiedzieć! :( Wszystko zależy wyłącznie od podejścia ludzi do tematu.Wystarczy popatrzeć na zachowanie naszych kierowców na drodze.Tyle przepisów,ograniczeń itp.,a czy coś to zmienia?Chyba każdy codziennie spotyka przynajmniej jednego imbecyla,który narusza średnio 5 przepisów na minutę.Problemem nie jest prędkość,wyprzedzanie na trzeciego,czy przejeżdżanie na żółtym,tylko brak wyobraźni i nie zwracanie uwagi na innych użytkowników dróg-od kierowców poprzez rowerzystów,motocyklistów,a na pieszych kończąc.Gdyby każdy zwracał uwagę i przejmował się innymi,nie potrzebne byłyby praktycznie żadne przepisy!Wyobraźnia i odpowiedzialność powinny same podpowiadać jak i kiedy można jechać... :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w dowód wdzięczności usłyszałem słodkie DANKEEE:)

W drugi dzien Nasfeld, w trakcie burzy snieznej i sporych, miekkich muld minela mnie w szybkich skretach nastolatka (juz z Tych nastolatek :D) i nawet jej to wychodzilo.... do momentu az nie zaliczyla gleby i zostawila jedna z nart tak ze 20-30 metrow wyzej pod nawet spora gorke.

Byle blisko, widzialem, podjechale, wzielem i narte podalem.

Uzlyszalem nic, nawet oczy nie podziekowaly.

Po chwili pod gondola znowu ona i kolega w poblizu gaworza po naszemu, znaczy sie RP.

Nie zeby regula, ot taki przypadek :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu w ogóle chodzi o to, że my jacyś inni jesteśmy... :)

Krótko przed Nowym Rokiem śmigałem sobie w Pecu na krótkim stoku (z 700m) z uwagi na znajomych z którymi pojechaliśmy. Męczarnia, jak cholera - ale słowa żonki " no nie zostawiaj ich samych" sprawiło, że tkwiłem tam "radośnie i szczęśliwie".:D

No i... wielkiej postury :) "jeździec apokalipsy" (Niemiec) tak się jakoś zaczepił o orczyk, że wyhaczył chyba ze trzy słupy z rolek. Operator "bździna" jakoś tego nie zauważył - no i koniec jazdy...stała się apokalipsa. Ludzi na stoku z 50 osób, nikt się nie kwapi do pomocy, a zwłaszcza ten tłusty wieprzek, sprawca całego zamieszania... Wszyscy stali i tylko obserwowali... "Bździnka" z 60 kg żywej wagi nie radził sobie na tej drabince, nie mógł założyć liny na rolki i patrzył dookoła maślanymi oczkami :) więc odpięłem moje śliczne deski :) i dawaj na tą drabinę do niego. 10 minut z nowym naciągnięciem orczyka i było po sprawie.

I... jakież było moje zdziwienie, że "bździnka - operator" zamiast po prostu słowa "dekujem" kazał mi jeździć cały dzień za darmo !!! Miłe, prawda ?

Co prawda stok taki sam jak i operator :) czyli "mała bździna" ale miły gest z jego strony.

Wracając do dzieciaczków na stoku - jak można się przy takim nie zatrzymać, nawet jak się nie jest rodzicem czy opiekunem ? :( Niektóre dzieciaczki ze łzami w oczach leżą na tym stoku, narty nie wypięte, nie mogąc po prostu wstać, ani odpiąć nart - a oczywiście rodzice już na dole - bo "znakomicie jeźdżą". Trzeba być nieczułym fiutem, żeby nie pomóc takiemu w potrzebie...

I nie chodzi tylko o dzieciaczki, ale o wszystkie osoby, które potrzebują pomocy. Ale kulturę osobistą i chęć niesienia bezinteresownej pomocy to trzeba mieć wyssaną razem z mlekiem matki. Nauczyć się tego ciężko. Ze smutkiem muszę stwierdzić, że także naszym rodakom...

Wracając jeszce do wypadku "młodego" SB... Mam nadzieję Sławek, że chociaż z liścia na dole wypłaciłeś temu gościowi, który przyjechał taki uradowany ze słowami " ale tam jakiś młody glebnął"... nie zatrzymując się i nie udzielając mu pomocy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa tygodnie temu mój syn maił wypadek na stoku w skutek którego doznał urazu nogi, ale o tym to już pewnie czytaliście w innym temacie.

Ponieważ ja pojechałem przodem, wiem to jest mój błąd bo choć jeździ bardzo dobrze zazwyczaj staram się go mieć przed sobą... no ale stało się pojechałem jednak przodem, zresztą na jego życzenie...

Zaniepokojony na dole że go jeszcze nie ma dowiedziałem się od innego narciarza: "ale tam taki młody w czerwonej kurtce glebnoł(śmiech)" musiałem jeszcze dokupić punkty na wyjazd i dopiero ruszyłem w górę, zanim znalazłem się przy nim to od momentu zdarzenia upłynęło paręnaście minut, zastałem go leżącego na stoku, wijącego się z bólu, a sprzęt(narty kije) leżały ok 30-40 metrów wyżej rozrzucone. Co prawda na stoku było mało narciarzy ale te parę osób musiało w tym czasie przejechać koło niego, jednak nikt nie pokwapił się żeby pomóc mu, zabezpieczyć miejsce zdarzenia, czy choćby pozbierać rozrzucony sprzęt który stwarzał potencjalne zagrożenie dla innych narciarzy...

Co to jest brak kultury, bezpieczeństwa, odpowiedzialności.... czy ogólnie tego wszystkiego razem wziętego:confused:

Teraz przeczytałem ten opis wypadku i jestem poruszony, że nikt nie zareagował do kurwy nędzy. To trzeba im pisać w takim razie, jak trzeba postępować w takim momencie:

1. Przede wszystkim zabezpieczyć miejsce wypadku, aby nikt inny nie najechał na leżącego. Robi się to poprzez wbicie w śnieg nart na krzyż, kilka lub kilkanaście metrów przed miejscem wypadku - każdy rozumny powinien wtedy wiedzieć, że coś się w tym miejscu stało.

2. Zabezpieczyć poszkodowanego pod względem utraty ciepła.

3. Wezwać pomoc GOPR

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...... Tu w ogóle chodzi o to, że my jacyś inni jesteśmy.....

..... Ale kulturę osobistą i chęć niesienia bezinteresownej pomocy to trzeba mieć wyssaną razem z mlekiem matki. Nauczyć się tego ciężko.....

I ta cytata powinna być za całą odpowiedź :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...