Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 29.07.2020 w Wpisy na blogu

  1. Objechać szosą Tatry? Czemu nie! Kolejny z ambitnych celów, jakie przed sobą postawiliśmy razem z Paulą, na wakacjach, zrealizowany Na dodatek w gronie Przyjaciół: Grześka Mazura oraz @johnny_narciarz. 200 kilometrów, 2600 metrów przewyższeń, ale przede wszystkim boskie widoki i przygoda! Pogoda miała być bombowa i była...nawet trochę za bardzo - temperatura +32 stopnie, to nie jest dobre dla rowerzysty na rozgrzanym asfalcie... jazda pod silny wiatr? Również. Tak mieliśmy i daliśmy radę. Ile wypiliśmy wody i jak bardzo poszukiwaliśmy cienia w szczególności na ostatnich podjazdach? To pozostanie naszym wspomnieniem z wczoraj. Cała podróż zajęła nam praktycznie cały dzień. Wyjechaliśmy ok 8:30, a z powrotem byliśmy przed 20. Samej jazdy zanotowaliśmy 9 godzin, przerwy były głównie na uzupełnienie bidonów, jedzenie i zdjęcia. ...aha, na tym wyjeździe padł również pomysł (mój) by zmienić nazwę bloga na nieco bardziej wesołą i obrazującą, to co w naszym życiu pojawia się dosyć często. "Nogi bolo"... no bo bolą... Po nartach, po rowerze, po pieszych wędrówkach Od dzisiaj, mój blog na Skionline, będzie nosił taką nazwę Nie ma co mitrężyć - rozpoczynam fotorelację. Mapa naszej podróży oraz ukształtowanie terenu: Lider i zarazem najmocniejszy w naszym gronie Grzegorz Było kilka fragmentów w mocnym tempie, a i na kole trochę się człowiek powoził - w ekipie taki Gość, to skarb! Pierwszy, krótki postój na Łysej Polanie... co tam było ludzi, samochodów i permanentnego korka - masakra! Przekraczamy granicę: Pierwszy z widoków, który mnie urzekł: stara chata, nadszarpnięta czasem i wodą... Jedziemy! Kilka podjazdów i genialne zjazdy - aut na drodze niewiele, mijamy kilka par, które wybrały się również w podobną podróż jak my. Droga: Powoli wyłaniają się przed nami widoki. Większość zdjęć robię jadąc rowerem - cieszę się, że wyszły w miarę ostre nawet na zbliżeniach Wypas Pierwszy ośrodek narciarski, który mijamy. Kojarzycie? W Tatrzańskiej Łomnicy - urokliwy hotel Kukuczka: Sama TŁ na szczycie jeszcze w chmurce: Zbliżamy się do Starego Smokowca, w oddali rysuje się podejście na Sławkowski Szczyt: W SS uzupełniamy wodę, podjazd: Lecimy w stronę Strbskiego Plesa. Ten podjazd jest długi i wspinamy się grubo powyżej 1200 metrów npm. Widoki? Proszę... A później? Bardzo długi zjazd... ...tu prujemy jak szaleni! Maciek i Grzegorz osiągnęli prędkość powyżej 80 km/h 😮 My się trochę baliśmy aż tak szybko jechać rowerem na połatanym asfalcie. Gdy wyłoniły się przed nami Tatry Zachodnie... Za plecami pokazał się Krywań w pełnej okazałości 😮 Cudny!!! Jaka szkoda, że jak na nim byliśmy w zeszłym tygodniu, to nie mieliśmy takiej pogody. W takim miejscu trzeba było zrobić kilka zdjęć. Johnny i Paula: Marboru: I jeszcze raz, Zachodnie: Łagodnie zjeżdżamy dalej - przed nami gdzieś, zapewne, Chopok: Jesteśmy głodni i szukamy jakiegoś jedzenia - niestety bez powodzenia. Postanawiamy zjeść w okolicach Tatralandii...jak się później okaże, to tam właśnie jemy. Klimat mijanych miasteczek... Po przerwie lunchowej... pyszny makaron i dużo Coli jedziemy dalej, kierując się na przełęcz i najtrudniejszy podjazd dzisiejszego dnia. Za plecami zostawiamy takie krajobrazy: 😮 Zbliżamy się do trudnego podjazdu... Na nim mamy niezły wysiłek - nie dosyć, że pod górę jest mocno, to temperatura w słońcu, to chyba ze 40 stopni. Atakują nas też upierdliwe muchy i gzy...ehhh Daliśmy radę! Pięknie też przed nami... Mijamy bardzo fajne miejsce i kolejny ON... czy ktoś wie, co to za miejsce? Nikt z nas, rowerzystów na trasie, narciarsko, nie kojarzy. Zjazd, podjazd, zjazd, podjazd i zbliżamy się do Polski Kończymy dzień po prysznicu i wspólnej, pysznej kolacji i piwie Zakopiańczyk - polecam Ekipa, tuż po pokonaniu wyzwania: Pozdrawiam serdecznie marboru PS. Jutro kolejny dzień, po którym z pewnością nas "nogi zabolo" O tym napiszę wkrótce
    4 punkty
  2. Kolejny dzień, gdy budzi mnie słońce i brzęk dzwonków pasących się na łące obok domu krów i owiec. Jesteśmy od soboty w Beskidzie Sądeckim, w ślicznej wiosce Wierchomla Mała, znanej zapewne niektórym z Was ze stacji narciarskiej, szumnie nazwanej Dwie Doliny Muszyna-Wierchomla Mała. Widok na kolej krzesełkową i stok mam z okna. Będziemy tutaj tydzień, w większym gronie rodzinno-towarzyskim, z nastawieniem na chodzenie po górach. Pierwsze dwa trekkingi już za nami. Rozpoczęliśmy od dwóch wycieczek z punktem startowym w Wierchomli. W niedzielę ruszyliśmy czarnym - krótkim ale stromym - szlakiem do Bacówki nad Wierchomlą. A ze schroniska - takie widoki. Na horyzoncie majaczył nawet niewyraźny kontur Tatr - gdzieś tam zapewne wędrują @marboru z Paulą. Idziemy dalej szlakiem niebieskim na Runek 1080 m npm., który w zimie jest też szlakiem narciarskim. Dalej czerwonym szlakiem na Jaworzynę Krynicką. Im dalej, tym więcej burzowych chmur zbiera się wokół nas i nawet grzmi gdzieś w oddali. Postanawiamy przeczekać gdzieś w knajpce na szczycie, przy obiedzie, ale chmury idą bokiem i nie spada ani kropla deszczu. W drodze powrotnej zaglądamy jeszcze do schroniska pod Jaworzyną, przy którym kapliczka papieska wątpliwej urody. Dużo bardziej urokliwa jest szopka w drzewie ponad Bacówką nad Wierchomlą. Ostatni odcinek to wędrówka bardzo widokową polaną Wyżne Młaki i zejście do Wierchomli ścieżką wzdłuż wyciągu.
    1 punkt
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...