No proszę jak to temat nieco zmienił kierunek;-)ale przyznaję-niektóre "dygresje"miłe dla oka;-)
Gastein zostanie w moim sercu na zawsze chyba na pierwszym miejscu.Może zobaczę kiedyś piekniejsze widoki, ale to już nigdy nie będzie ten pierwszy raz.
Teraz moge juz o tych wrażeniach napisać bez przesadnej egzaltacji -uwierz Jacku- jadąc z najwyższej stacji gdzie nie było zywego ducha tylko słońce i wiatr,który mnie czasem przewracał ,miałam wciąż łzy szczęśia w oczach. Nie wiem czy śnieg był tam z prawdziwych mielonych gwiazd ale lśnił jak żaden inny.Łzy zamarzały mi na twarzy,szczypały a ja czułam, że jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Mój chłopak tez pierwszy raz był wtedy w Alpach i tez się tak zakochał.Chcę teraz pokazać ten alpejski kawałek nieba(dosłownie i w przenośni;-) znajomym bo wtedy będa już tam co roku gnać a tak wciąż szukają NA PRAWDĘ FAJNEGO MIEJSCA.
Wiem -Jacku, że doradzisz mi najlepiej-dziękuję serdecznie.(za życzliwą reklamę również;-)))))