Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

kptdenaturat

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    267
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Ostatnia wygrana kptdenaturat w dniu 5 Kwiecień 2022

Użytkownicy przyznają kptdenaturat punkty reputacji!

O kptdenaturat

  • Urodziny 12.01.1969

Informacje osobiste

  • Imię
    Marcin
  • Miejscowość
    Katowice
  • O mnie
    Pasjonuję się zgłębianiem techniki powstałej w Telemarku. Byłem instruktorem techniki Alpejskiej. Służę pomocą, wedle mojej wiedzy i kompetencji w zakresie obydwu technik narciarskich.

Sprzęt narciarski

  • Narty marka
    Hammer, Salomon, Zag, Fischer, Head, Volkl.
  • Buty marka
    Scarpa T2, Garmont Kenaji, nowe Garmont ener-G.
  • Gogle
    Brak

Umiejętności

  • Styl jazdy
    Technika Telemark-u i technika Alpejska.
  • Poziom umiejętności
    9
  • Dni na nartach
    44

Ostatnie wizyty

3 078 wyświetleń profilu

kptdenaturat's Achievements

Średnio zaawansowany

Średnio zaawansowany (3/6)

480

Reputacja

  1. Witam i dziękuję za Waszą cierpliwość. Dla mnie, to koniec bardzo udanego sezonu zimowego 2024/2025 roku. Ok. 750 km. przejechanych na nartach. Tak mało, bo ciągle uczę się Techniki Telemarku. To Technika doskonała. Dla tej Techniki, spokorniałem. Dała mi w "kość". Bardzo wiele elementów Techniki rozłożyłem na detale. Poćwiczyłem i są efekty. Poskładałem i mam doskonałe wykonanie, tych ćwiczeń. Upadałem wielokrotnie, zawsze analizując przyczyny. Tak radzę robić w każdej Technice jazdy na nartach. Dziękuję Wam, "nartującym" za ogromną pomoc w odtworzeniu starej, ale mojej Technice Telemarku. Tak dużo pytań, aż za dużo, zbyt wiele zdjęć i filmów...Po co? I tak będę doskonalił Technikę Telemark-u do mojej śmierci. Mam zamiar opanować Technikę Telemarku dwanaście lat po mojej śmierci. Co kozaki, wszyscy umrzemy, bez wyjątków. Dlatego jadę "ponartować" Telemarkiem. Czterdzieści cztery dni nartach, dla mnie, to dobry wynik. Mam pięćdziesiąt sześć życia lat i czuję się dobrze. Teraz rower i nartorolki. Dziękuję Wam wszystkim za całe dobro które od Was otrzymałem. To bardzo mi pomagało. Bardzo serdecznie i z całym sercem dla "nartującyych" pozdrawiam: Marcin Kasza, Stary Wariat jazdy Techniką Telemark-u. Do tego Upierdliwy, Stary, służący radą i pomocą zawsze. Dziękuję Wam za pomoc w mojej nauce "nartowania" Teraz rower i nartorolki, telemark na rowerze...........Dziękuję.
  2. Serdecznie i z mordą moją, szpetną, uśmiechniętą witam, jak zawsze. Łikend w ON Nowa Osada w Wiśle. Wiem, jesteście zaskoczeni.` Sobota była dla mnie "innym" dniem, do końca nie rozumiem dlaczego. Stara konstrukcja Telemarkowa zwykle ruszała po rozgrzewce i dwóch zjazdach "wąchających" stok w celu sprawdzenia jego stanu i bezpieczeństwa. Tym razem tak nie było. Nie znalazłem przyczyny tego "sztywnego" zachowania mojego cielska. Zrobiłem tak. Spróbowałem ostrzej i z pełńą mocą wyciąć kawał stoku. Nic. Potem łagodnie, z pełnym czuciem krawędzi i lekkim ślizgiem, jak to "drzewiej" bywało. Jest dobrze. Więc gdzie jest problem?. Zastosowałem tzw. "pozdrowienie Elvisa Presleya". Jedziesz prawie w skos stoku ale ręce na wysokości twarzy kierujesz do dołu stoku. Kąt nart w stosunku do linii stoku jest nawet większy od dziewięćdziesięciu stopni. Kręgosłup oszalał i "puścił" przykurcz. Raz w prawo, raz lewo i tak ze trzy razy. Konstrukcja ruszyła do boju. Niby pierdoła ale wyjaśniona. W tym ćwiczeniu możecie rozwinąć bagatelizowany ześlizg nart, odpuszczanie krawędzi nart, które dla "carvingowców" jest upadkiem moralnym i zabiegiem wręcz zabronionym. Poczekajcie na lód i stromą ścianę... (Sam jeżdżę, ale z dużą już nudą "carvingiem"). Pan "ratrakowiec" zostawił w wielu miejscach pułapki dla jeżdżących ekstremalną krawędzią. Dziwne padanie Słońca zza chmur wykluczało dojrzenie jakichkolwiek muld. Zdziwionych było wielu... Niedziela odmieniła moje spojrzenie na dzień poprzedni. Rozgrzewka lekka i łatwa, bez trzasków kręgosłupa i jęku ścięgien. Pełny luz, wczoraj coś musiało zadziałać... "Wąchanie" stoku raz, dwa i pełny ogień w szopie. Bardzo ładnie mnie narty słuchały do pierwszego, drugiego i trzeciego upadku. Idę do przodu, próbuję nowych rzeczy to i upadam. Nowe uczy, nawet boleśnie ale nie wolno ugrzęznąć w tym co mamy opanowane. Praca, rozwój i wprowadzanie niuansów w techniki narciarskie to pole nie do obrobienia. Każdy ma swoje Kung-Fu, czyli prace i czas. Tradycyjna technika Telemarku to obciążenie nart 50/50 procent ciężaru na nartach. Jak chcesz "krawędzi" to niestety 70/30 i uważaj na nartę odstokową, tą z tyłu. Lubi "myszkować. Problem rozwiązałem skręcając kolano do kierunku jazdy. Czasami za dużo aż do styku kolana ze stokiem. To działa i daje piękną , rysowaną na śniegu krawędź narty odstokowej. Ciągle sprawdzam jazdę na jednej narcie dostokowej. Kapitalne ćwiczenie dla wszystkich. W prawo na prawej narcie, w lewo na lewej narcie. Spróbujcie... To da Wam informację o Waszym punkcie ciężkości, który dla wszystkich jest w innym miejscu. Dość nudnych dla Was spraw technicznych. Na krzesełku po raz, ileś tam setny opowiadam o genezie techniki Telemark-u. Dzieci, dorośli, starcy jak ja pytają. Cieszy mnie to, że są ciekawi i czekają na odpowiedź. Czasami nie wierzą, że technika Telemark-u ma dwieście lat i to z niej powstała obecna, miłościwie nam panująca Alpejska. Jestem dinozaurem, z zamiłowania i pasji do techniki Telemark-u i nic na to nie poradzę. Postaram się doprowadzić moja technikę Telemark-u do perfekcji. Wiem, zanudzam, ale bardzo serdecznie pozdrawiam pasjonatów "nartowania". Wariat jazdy techniką Telemark-u. Stary Upierdliwiec: Marcin Kasza Katowice.
  3. Witam wszystkich. Łikend w ON Nowa Osada w Wiśle ciekawy pod różnymi względami. Pogoda wspaniała, stok przygotowany, chęci były. Sobota spędzona leniwie, bez emocji i chęci destruktywnego zniszczenia "sztruksu" na trasach. Tajemnice techniki Telemark-u odkrywam pracowicie. Znowu jestem dużo bliżej lub dużo dalej... Tylko ciężka praca i zrozumienie zmian może mi, osobiście przynosić efekty. Potrafię to opisać ale jeszcze o tym nie wiem, więc i tak nudząc, nie próbuje wyjaśniać. Telemark daje możliwość doskonałego znalezienia balansu i "czucia" równowagi swojego ciała i ich zmian...Jestem starym upierdliwcem, nie zapominajcie. Każda technika narciarska wymaga zrozumienia, możliwości zmiany elementów jej użycia w każdej chwili. Brak czasu na analizę sytuacji niespodziewanej na stoku, wykona za nas mózg i to czego się nauczyliśmy oraz psychomotoryka sama zadziała. Gorzej będzie, jak nie znamy podwalin techniki narciarskiej... Nie można "carvingować" jak się nie zna "krystiani płużnej", "pizza", ... Tak, to na tym elemencie nauki i etapie nauczania sprawia, że niezbędny jest Instruktor narciarstwa. Pisałem, że nie napiszę? Tylko praca i czas przynosi efekty. Niedziela, kolejny luz na stokach i możliwość bawienia się w "narciarstwo". Towarzysz, wariat automatyk na szczęście nigdy nie łączy roboty z pracą nad doskonaleniem umiejętności "nartowania". W robocie w której nie można radośnie walnąć twarzą o stok pokryty śniegiem należy przeciwdziałać z każdą mocą i robić wszystko aby tego doświadczyć. I to czyni to z wielką radością. Postępy jego "nartowania" są ogromne, chciał, ćwiczył, to ma efekty. "Ukochany" "carving" je mu z ręki, choć czasami gryzie, ale to do dopracowania. (Jak by tak sam napisał, to z młodą żoną już nie mieszka...) No cóż, aliquid aliquid... No i cóż, koniec wyciągów, czas jeszcze na foki i po resztkach śniegu śmigać... "Łikend" spędzę w ON Nowa Osada w Wiśle. Potem "foki" i po trasach niestety. Zanudziłem, ale jestem Wariatem jazdy Techniką Telemark-u, wybaczcie. Serdecznie pozdrawiam.
  4. Witam. Krótko, od Starego Wariata jazdy techniką Telemark-u. Jutro jeżdżę i uczę. Są pytania, odpowiem w miarę znajomości. Nowa Osada w Wiśle. Stary upierdliwy Grzyb techniki Telemark-u.
  5. Witam wszystkie "nartujące" i wszystkich "nartujących". Kolejny, wolny czas pracy zawodowej, to, czas nauki w ON Nowa Osada w Wiśle. "Łikend" Technika Telemark-u stworzyła nowe podejście do narciarstwa, w szerokim tego słowa znaczeniu, ale dopiero w XX wieku. Technika Telemark-u nie jest dla wszystkich "nartujących" łatwa i bezbolesna. Możecie mi wierzyć, nie jest. Katując stoki i siebie, ciągle zadaję pytanie gdzie jest ideał techniki Telemark-u, twórca techniki nie może na to pytanie mi odpowiedzieć. Sondre Auverson Norheim, był podobny do Glena Goulda i jego geniuszu, jeśli chodzi o grę na fortepianie. Ktoś, stwierdził, że "talent, to predyspozycje do rozwoju, geniusz rozwija się sam". Polecam posłuchać Wariacji Golbergowskich z roku 1955 i 1981 w wykonaniu Glenna Goulda... Dobra, wystarczy na pokolenia. (Glenn Gould poleciał w kosmos, sprawdźcie jaki kawał muzyki poleciał ...) Cham, który we mnie wjechał, nie tylko uszkodził mi wiązanie ale również doprowadził do rozwarstwienia nowej narty. To uszkodzenie ujawniło się podczas normalnego przeglądu nart po dniu "upalania". Epoksyd plus domieszka kompozytu w postaci pyłu z włókna szklanego, godzina pracy i mam nartę gotowa do jazdy. (oczywiście po dwudziestu czterech godzinach wiązania kleju). Miałem kilka dni na pełne utwardzenie kleju. Trzyma się dobrze. Narty po tym "urazie" traktuję jako testowe, jeśli chodzi o ostrzenie krawędzi. Jaki kąt dołu i góry? Będę testował kąty do techniki Telemark-u. Oczywiście podzielę się z Wami wynikami tego" "testu". Wracając do "łikendu". Mój przyjaciel i nieodzowny towarzysz, "nartujący" techniką Alpejską, zagrzebał się w śniegu z powodu zbyt późnego przygotowania trasy na niedzielę przez obsługę ON Nowa Osada w Wiśle. Koszmar dla "carvingu". Trasa nie związała się z podłożem. Dla mnie, to tylko dołożenie do jazdy nieprawdopodobnego wysiłku i jest dobrze. Mam pod butem 88 mm..."Sztruks" jest, tylko po co? Luźny, tępy, nie związany. Szkoda, był mróz. Z wielką radością "użyczyłem" Mu moje, unikalne narty z grafiką GOPR-u. Tak, mam narty z grafiką GOPR-u. Nie przyniosę wstydu jadąc na nich. Jak usłyszałem:"ciężej wchodzą w skręt, ale trzymają doskonale". To narta z "titanalem", tytanem, drewnem i co tam jeszcze ...ble, ble ble. To dobre narty dla doświadczonych "nartujących" a takim już jest mój towarzysz w narciarstwie. Sobota obłędna, niedziela walka o przetrwanie dla wielu. Dlaczego tak?... Telemark. Rozbiłem i zrozumiałem dwie kwestie dociążenia nart. "C" nie wystarczy, bo biodro jest za małe, trzeba dołożyć "morde" i "elvisa" i kij nad nartami. To proste, dla studiujących technikę Telemark-u. To działa, pokazałem na stoku element techniki "elvisa" i jego "pozdrowienie" tłumu. Nie wiem, czy Elvis Presley jeździł na nartach...To działa i uczy pozycji dostokowej w sposób permanentny. Serdecznie pozdrawiam wszystkie "nartujące" i "nartujących", również tych "inaczej". Stary, zwietrzały grzyb, pasjonat techniki Telemark: Marcin Kasza Katowice. Oczywiście, upierdliwy...
  6. Witam wszystkie "nartujące" i wszystkich "nartujących". Kolejne dwa dni pracowicie wykorzystane w ON Nowa Osada w Wiśle. Sobota, to piękny, słoneczny dzień w minusowej temperaturze. Twardy podkład i nieźle przygotowane trasy dawały nieograniczone możliwości eksperymentowania i realizacji ciężkich ćwiczeń w moim dopracowywaniu techniki Telemarku do ideału. Był więc "Elvis" a raczej sposób w jaki pozdrawiał tłumy na koncertach. Było bardzo nisko i bardzo wysoko, jazda na narcie dostokowej z uniesioną nartą odstokową w obie strony... Zabawy co niemiara. Była mała prędkość i pełna kontrola i bardzo duża prędkość z pełną kontrolą. Czuję, a zostało to wielokrotnie potwierdzone, że moja technika Telemark-u jest dobra. Bez fałszywej skromności i udawaniu, że jest inaczej. Ciężko nad tym pracuję. Technika Telemark-u jest piękna, choć jest trudna nie na początku nauki (na początku bolą uda i inne części ciała niż w technice Alpejskiej) a w czasie jej doskonalenia i dopracowywania każdego ruchu. Trudno jest pisać o technice tak mało znanej w Polsce aby rzesze nartujących zechciały jej spróbować. Technika Telemark-u, jako ta "pierwotna" wnosi bardzo dużo w doskonałe opanowanie techniki Alpejskiej. Mam kontakt z Instruktorami nauczających jazdę techniką Alpejską a jeżdżących z pasją techniką Telemark-u dla których pierwotna technika napędza tę nową. Jedna nieprzyjemna sprawa. "Szarżujący" bez kontroli nad nartami osobnik doprowadził do kolizji ze mną i połamał mi część wiązania skutkiem czego dalsza moja jazda stała się niemożliwa. Nawet nie przeprosił... Niedziela z towarzyszem preferującym technikę Alpejską. Ów "nartujący" zaczął bawić się nartami wchodząc na krawędzie z pełnym luzem i techniką Carving-u. Radość na jego twarzy oraz jazda "bez wysiłku" to nagroda za ciężką pracę nad uzyskaniem stylu w nienagannej technice. Parę rzeczy do poprawek oraz przemyśleń i mamy kolejnego dobrego "nartujacego" w gronie zaawansowanych. Pogoda rano cudowna ale po południu diametralna zmiana i lekki deszcz ok. godziny 13:00. Łikendowe katowanie Nowej Osady dało mi wiele tematów do przemyślenia w kwestii dopracowywania techniki Telemark-u do ideału, do którego dążę z uporem maniaka, jak na Wariata Telemark-u przystało. W końcu nie jesteśmy na stoku dla przyjemności, jak głosi porzekadło... Wszystkich serdecznie pozdrawiam i pragnę motywować do ciężkiej pracy nad własnym stylem w dostępnych wszystkim technikach narciarskich. Stary Wariat jazdy techniką Telemark-u.
  7. Witam "nartujących". Łikend był pracowicie wykorzystany w ON Nowa Osada w Wiśle. Zaraza, nie, jeszcze nie, szerzy się. Zaraziłem Instruktora... Instruktor jazdy techniką Alpejską, czyli, tą późniejszą, wtórną techniką Telemark-u, jest, niestety trudniejszą, ale skuteczniejszą, przywdział On narty, jednako dwie. W technice Telemarku, narty są parowane. (mocowanie wiązań). Dla Instruktorów nie potrzeba wielu tłumaczeń. (Tylko, ta "wolna" pięta). Wierzcie, czy, nie. "Wolna pięta", to dla mózgu 3D. Jest śnieg, są narty, i nagle pojawia się ruch pięty góra-dół. Destrukcyjny ruch w technice Alpejskiej, pięta się "rusza". W tej technice, katastrofa i całkowity brak kontroli nad nartami. Nie dla Instruktora S. Ten człowiek nie poddał się, słuchał, ze zrozumieniem mojego natręctwa. Skatował parę mięśni, ale zaczął jeździć Telemarkiem. Uśmiech na jego twarzy był dla mnie niebywałą radością i nadzieją, że Technika Telemarku nie jest zapomniana. Cieszy mnie to, że jazda techniką Telemarku może wnieść w technikę Alpejską zmianę w jej stosowaniu. Instruktor S. bawi się nową techniką jazdy na nartach. Jak pięknym jest,nauczanie Instruktorów. Nie trzeba niczego tłumaczyć, wystarczy zmienić technikę jazdy na nartach. Dobry Instruktor, to podstawa. Niedziela...dzień doskonały. Temperatura minus jedenaście stopni Celsjusza. Stok nieźle przygotowany. Moje nowe narty to narty prawie doskonałe. Volkl Rise Above 88 177 cm. Miałem poważne obawy podczas montażu wiązań, co do miejsca ich umiejscowienia. Doświadczenie nie poszło na marne, jest doskonale. Radius 3 w tych nartach to prawda...były takie narty "progressor" działały podobnie. Narty mogą być dla mnie zrobione z rzodkiewki, byle pracowały jak te. Przeczytałem "szatę graficzną narty" odstokowej, przed upadkiem. Ta krawędź, to szaleństwo... Telemark i jego technika to dla mnie ciągle tajemnica i możliwość jej odkrywania. Mój Przyjaciel "nartujący", odkrył "czucie" techniki Alpejskiej. Przestał myśleć, zaczął "czuć". Jego jazda, to radość, luz, łatwość w technice i "carving". Pięknie kreślone na śniegu dwie, wycięte krawędzie. Pracy przed nim dużo, ale to "carving". I tak już zabieram czas, ćwiczcie "nartowanie" jak się da, najlepiej. Z serca, przepełnionego techniką Telemarku, pozdrawiam: Nudny i stary, upierdliwy Telemarkowiec. Marcin Kasza Katowice.
  8. Witam wszystkie "nartujące" i wszystkich "nartujących". Katowałem ON Nowa Osada w Wiśle w sobotę i niedzielę. Warunki śniegowe i pogodowe wymarzone. Sztruks o konsystencji twardego styropianu i temperatura powietrza ok. minus trzy stopnie Celsjusza. Po porządnej rozgrzewce, na dzień wcześniej poprawionych krawędziach, (nie pamiętam na których poprawiałem) jazda nie do opisania. Wychodziło wszystko. (lub prawie wszystko) Brak kolejek do wyciągu aż do południa. Podłoże dawało możliwość skupienia się na nodze dostokowej i pracy krawędzią narty "cofniętej" w technice Telemarkowej a przez to trudnej do obciążenia i kontroli. Nie będę tłumaczył jak to osiągnąć ze względu na zawiłości techniki Telemarku ale temat ogarnięty. Oczywiście wiele pytań ze strony "nartujących" co do samej techniki jak i historii jej powstania. Przyjaciel "nartujący" odnalazł w sobotę Aurea mediocritas i do końca dnia, nie skupiając się na podręcznikowych aspektach techniki "Carving"-owej pozostał uśmiechnięty i wreszcie "poczuł" narty. Chodziło głównie o zmianę środka ciężkości i zbudowania doskonałej postawy nad nartami. Tak to jest, gdy zbyt długo wpatrujesz się w czeluść, czeluść zaczyna patrzeć na Ciebie... Niedziele również doskonała do jazdy. Po dwunastu zjazdach zauważyłem, że elementy techniki są w porządku ale muszę wkładać w nie coraz więcej siły i bardziej się koncentrować. Rozwiązanie było jedno. Wyciąg talerzykowy, płaski stok i wykonanie elementów techniki z nadprzeciętną emfazą w każdym ruchu. Po czterech zjazdach wszystko się wyjaśniło. Sprawa bagatelna, stępione krawędzie... Poprawię boki krawędzi i będzie grało. Mam wrażenie, że sztuczny śnieg bardziej tępi krawędzie od "świeżaka" może minerały z rzeki Wisła? Zmiana nart i wszystko wróciło do lekkości i pełnej kontroli. Sobotnia jazda z drągiem, jako, że tak drzewiej "nartowali" dawała sporo uciechy innym "nartującym". To widok raczej niecodzienny ale wart przypomnienia i z szacunku dla Sondre Norheima jako twórcy techniki Telemark-u godna zaprezentowania. Zabawy z tym również sporo. Spróbujcie, takie doświadczenie. Trochę jazdy na jednej i drugiej narcie ale dostokowej. To uczy pokory i pomaga w znalezieniu punktu ciężkości i pozycji nad nartami. Dobra, już nie truję... Stary Wariat jazdy techniką Telemark-u, ale za to niesamowicie upierdliwy: Marcin Kasza
  9. Witam wszystkie "nartujące" i wszystkich "nartujących". Bez zmian w "repertuarze" kolejne dwa dni spędzone w ON Nowa Osada w Wiśle. Sobota to pracowicie i miło spędzony dzień na doskonaleniu techniki Telemark-u ale i zabawa w "nartowanie". Stok przygotowany dobrze, przetarcia zabezpieczone właściwie. Brak kolejek do wyciągu, jazda na bieżąco. Niedziele była dniem, zgoła odmiennym od soboty... Dośnieżany stok, ratrak i wszystko wydawało się piękne, niestety nie było tak "pięknie". Pierwszy zjazd i "sztruks" okazał się być zrobionym z cukru. Podłoże całkowicie niezwiązane, sypkie, ciężkie i toporne w jeździe. Dla "Carvingu" koszmar i walka o przetrwanie. Narty podczas dociążania zapadały się, z godziny na godzinę w coraz to większe usypy. Sporo upadków, których również nie uniknąłem ale to akurat się czasami przydaje. Jedna z moich nart, widocznie zmęczona postanowiła po jednym z upadków odpocząć w lesie...zbieg został schwytany w plątaninie korzeni i przytwierdzony tam, gdzie jego miejsce. Usypy przy wyciągu wyciągały siłę z mięśni nawet bardzo doświadczonych "nartujących". Elementy techniki aby były poprawnie zastosowane pochłaniały ogromne pokłady energii i tak naprawdę nie było uciechy z jazdy. Usłyszałem komplement który mnie bardzo ucieszył i tak naprawdę czekałem żeby kiedyś takiego określenia "doświadczyć". Pewna "nartująca", z irytacją, niedowierzaniem, strachem, podziwem, zachwytem, oburzeniem, pogardą (niepotrzebne skreślić) powiedziała do mnie : "Pan jest szalony". Oczywiście z ogromna radością i dumą potwierdziłem, że mówi prawdę. Nie truję dłużej (dzisiaj) i łączę szczere pozdrowienia: Wariat techniki Telemark-u, patrzący z nadzieją na poprawę warunków Stary Upierdliwiec.
  10. Witam wszystkie "nartujące" i wszystkich "nartujących". Kolejne dwa dni pracowicie spędzone w ON Nowa Osada w Wiśle. Testowałem narty Head Super Shape i-speed 184 cm. po zmianie kątów krawędzi. Jest nieźle ale przesadziłem z podniesieniem krawędzi. Następne zrobię o 0,5 stopnia podniesienia mniej. W Telemarku to działania na żywym organizmie i brak jednoznacznych, określonych standardów. Rano stok twardy ale bez sensacji lodowych. Temperatura w południe powyżej +10 stopni Celsjusza. Ładna jazda treningowa choć trochę za dużo emfazy. Tak też czasami trzeba. Bardzo duże zainteresowanie "nartujących" historią techniki Telemarku. Nie było czasu na nudę na wyciągu. Nie da się już przemknąć niespodziewanie bez wzbudzania ciekawości ze strony "nartujących". Jazda techniką Telemark-u ze względu na małą popularność jest dla wielu "nartujących" ciekawostką, zagadką i pełnym zaskoczeniem na stoku. Nie nudzę dzisiaj więcej. Serdeczne pozdrowienia od Starego Wariata jazdy techniką Telemark-u.
  11. Jasne, że tak. Obojętnie gdzie, ciągle (prawie) Alpejska. Od 1907 roku. Tak, to się w historii narciarstwa zadziało. Ważne, że jesteśmy uczestnikami tego szaleństwa. Za "literówki" przepraszam. Stara jak ja klawiatura... Serdeczne pozdrowienia od zgreda Telemarku.
  12. Witam. Dwa dni spędzone w ON Nowa Osada w Wiśle. Sobota i niedziela, łącznie. Było tak samo cudownie. Warunki do jazdy, bardzo dobre, rano mróz, potem puszczało. Tzw.:"czucie" wróciło w pełni. ( nigdy nie będzie w pełni) Nowa Osada przestała mnie katować, chociaż pokazała pazurki. Bawiłem się jazdą Telemarkiem i włączyła się "głupawka" która nie ustąpiła do niedzieli. Każdy poradnik jazdy poszedł do kosza. Dobrze, że nie naśnieżali, bo bym się udusił ze śmiechu jadąc z otwartymi ustami. Technika jak najbardziej w porządku, trochę samokontroli i upadek. Trzeba nad techniką pracować jeszcze, tak mówi Joda. Więc do pracy. Kolejny upadek...Jest dobrze, nie zamarzłem, nie skostniałem w technice idę wyżej. Czuję narty, wiem co zrobią, zmieniam technikę i upadek. Jest pięknie. Technika jest wyrocznią a styl w tej Technice jest mój i musi być zgodny albo "gleba". Techniki narciarskiej nie da się oszukać, chyba, że w Technice Alpejskiej. Nie musi być ładna, by być skuteczną. Używając drąga w czasie jazdy nie byłem groźny dla innych "nartujących". Wręcz przeciwnie nie mieli ochoty zajeżdżać mi trasy. Ciekawe?! Wiele pytań, wiele odpowiedzi. Było tego sporo..."Nartujących" intryguje moja technika Telemarku. Po prostu, nie wiedzą co to jest. Nowe narty Head-a odbieram w niedzielę, prosiłem o zmiany kątów krawędzi i takie przetestuję w najbliższą niedzielę. (narta bardzo dobra, zbyt agresywna w Telemarku). Na "starych" nartach pojawię się w sobotę. (Takich samych, ale z różnymi wiązaniami i kątem krawędzi). Zniknął ból kolan i mięśni. Wiem, że przyjdzie dzień w którym nic nie wychodzi ale oby przyszedł jeden raz. Staram się doprowadzić Technikę Telemarku do ideału, ale bardzo wiele mi jeszcze do tego brakuje. Praca, praca i jeszcze raz praca..."czucie" jest wyrocznią. (Jak wygląda "IDEALNA" Technika Telemark-u!?) W sobotę, towarzysz, przyjaciel "nartujący", inaczej poczuł wreszcie o co chodzi w Technice Alpejskiej i nie muszę niczego więcej od Niego wymagać. Radość na twarzy, wnioski, które przedstawił mówią wprost: "poczuł" swój styl w Technice i chce ją doskonalić. Jestem szczęśliwy, nie muszę już więcej wrzeszczeć na niego i mam więcej czasu dla siebie. Ale ze mnie egocentryk... Bez emocji. Stok przygotowany dobrze, choć przetarć można było uniknąć i stok byłby oddany idealnie. Przetarcia dotyczą pierwszej "ścianki", to chyba druga podpora wyciągu po prawej stronie. Wygrodzon Jeszcze kontuzja GOPR-owca, z poprzedniej relacji. Jest "dobrze". Stłuczony bark, biodro i na szczęście wiązadła kolana nie zerwane ale kontuzja bardzo bolesna. Oby tak się to, dla GOPR-owca zakończyło. Piszę, bo to GOPR ratuje nasze dupy. To Służba nie "łikend" dla Gopr-u. Serdecznie pozdrawiam wszystkich "nartujących" ("nartujące" na przedzie). Wariat Techniki Telemark-u, jeżdżący z drągiem, siejący spustoszenie (chyba), Stary Skostniały Grzyb Jazdy Telemarkiem.
  13. Witam wszystkich Forumowiczów. Kolejne dwa dni spędzone pracowicie w ON Nowa Osada w Wiśle. Sobota bez sensacji. Zabawa na stoku w doborowym towarzystwie. Stok przygotowany na ile można było go przygotować , nieźle. Przeszkadzały działające armatki Śnieżne ale cóż, "świeżaka" nie mamy za dużo. Kierownik Planety chyba zapomniał, że jest zima... W zasadzie, brak kolejek umożliwiał jazdę bez przerw. Ciekawie długo ale bez zbędnych emocji. Niedziela to wczesny wyjazd w trudnych warunkach drogowych. Na szczycie Wróblonki wiatr i zacinający śnieg plus działające naśnieżanie nie były dla wielu czynnikiem poprawiającym morale i wolę do nauki "nartowania". Lewa strona trasy, dla mnie obłęd. Mnóstwo świeżego śniegu, później muldy i odsypy. Raj do jazdy 3D. Telemark trudny, wymagający skupienia i czujności oraz tego co najbardziej lubię - czucia. Spora ilość niezdecydowanych "nartujących" co do swoich umiejętności panowania nad nartami i niestety przykry incydent który zaistniał. Jeden z GOPR-owców odniósł kontuzję. Mam nadzieję, że choć bardzo bolesną, to jednak nie wykluczy ona dobrego narciarza ze Służby. Zwiozłem jego narty, obsługa ON i drugi GOPR-owiec skuterem zwiozła poszkodowanego na dół. Jest zauważalny taki głupi "trend", czy "moda" na lekceważenie elementarnego zachowania się na nartach przez, na szczęście niewielką grupę "nartujących" inaczej. "Odpoczynek" snowbordzistów na środku stoku też nie jest ciekawym doświadczeniem dla słabiej radzących sobie "nartujących". Z serdecznymi pozdrowieniami: Wariat jazdy Technika Telemark-u. Stary Zrzęda.
  14. Witam szanowne "nartujące" i "nartujących", witam "parapeciaży".(nie wiem jak nazwać "deskarzy"?) Trzy dni w ON Nowa Osada w Wiśle. Znowu nudzę techniką Telemark-u, ale cóż pocznę, jak to jest dla mnie wspaniała kontynuacja jazdy starą, prawie zapomniana techniką narciarską, prawie na wymarciu. Dużo przemyśleń, wiele pytań, moc niuansów do poprawy. Poprawiłem układ kijów i literę C, która dla techniki Alpejskiej jest zagadką. I dobrze, mam coś swojego ale chętnie się podzielę wiedzą. Niestety brak pytań, bo to technika wręcz zaprzeszła ale z niej narodziła się technika Alpejska. Mięśnie wróciły do pracy, kolana nie bolą, trzeba się mocno porozciągać, co czynię zawsze po powrocie do domu. Technika Telemark-u nie jest trudna, morda nad nartę zewnętrzną (dostokową), żebra po stronie dostokowej mają się spotkać z miednicą, kolano narty odstokowej na zewnątrz, pełne dociążenie narty odstokowej, kolana pracują, nacisk na język buta i tyle... Proste, jak nic. Przecież pisałem, że to proste. Jestem "zaczepiany" na stoku i nie dość, że bolą nogi, to ze pięćdziesiąt razy omówiłem skrótowo "co to jest?" bo takie pytania zostają mi zadane, przez zdezorientowanych moim sposobem wyrażenia jazdy na nartach "nartujących". Trochę szkoda,że historia narciarstwa jest lekceważona lub całkowicie pomijana w natłoku "cudownych" samo jeżdżących nart. Niestety, "podcięte" krawędzie nowych nart są dla początkujących strasznym doświadczeniem. Cieszy mnie zgłębianie tajemnic techniki z roku 1826 (troszkę później) a pojawienie się techniki Alpejskiej w Polsce to rok 1907. Był taki "nartujący" nazywał się Mathias Zdarsky. To on skonstruował wiązania stalowe, mocujące but bez wolnej pięty. Ale jeździł z jednym kijem...( co również czasami czynię) Technika Alpejska "wygrała", jako łatwiejsza do opanowania i mamy Carving... Co do przygotowania stoku ON Nowa Osada. Robią to, co daje natura. Dośnieżanie i ratrak, jest nieźle. Wczoraj kolejki do wyciągu po godzinie 10:00 ogromne, wyjazd z Wisły - gehenna. Dzisiaj na bieżąco, brak kolejki a po 11:00 nie więcej niż 5-10 minut. Można skasować nogi od 08:00 do 10:00. Wracałem do Katowic przez Salmopol, wyjazd z Wisły Nowa Osada niemożliwy, zawróciłem. Szczyrk pusty, jeśli chodzi o drogę na Bielsko Białą i dalej. Pozdrawiam serdecznie: Stary Maruda Techniki Telemark-u.
  15. Życzę Wszystkim "nartującym" Szczęśliwego Nowego Roku. Stopy śniegu pod kilem, czy jakoś tak. Przełom roku spędziłem pracowicie w ON Nowa Osada w Wiśle. Temperatura ujemna, warunki do jazdy dobre, brak kolejek do wyciągu. Poluzowałem jeszcze bardziej sprężyny wiązań Black Diamond Pitbull 2 wychodząc z założenia, że jeśli Norwegowie posiadali pietę buta ustabilizowaną sznurem wyplecionym z łoziny, czy innej giętkiej witki, to nie jest potrzebny bardzo duży docisk przodu buta do wiązania aby spełniało swoją rolę. Nie myliłem się. Lekko zatrzaśnięte buty lepiej reagują na mocne dociążenie w fazie sterowania skrętem. Zniknęła tendencja do samoistnego podnoszenia piętek butów które należy dociążyć w fazie skrętu. Przejście z krawędzi na krawędzie stało się jeszcze prostsze. Z Nową Osadą katowaliśmy się naprzemiennie. oczywiście z różnym skutkiem. "Jak się nie przewracasz, to nie robisz już postępów"... Czyniłem postępy... Kondycja 70%, "czucie" 70%, radość z "nartowania" 90%. Wiele pytań od "nartujących" dotyczących Techniki Telemark-u jaki i jej historii powstania. Istnieje wiele niedomówień związanych z "wolną piętą", jak np. Różnica Techniki Telemarku od uprawiania Skitouringu i biegania na nartach. Czas spędzony na wyciągu mijał bardzo szybko w miłej atmosferze. Dzisiaj od rana stok po nocnej zabawie został uprzątnięty, dośnieżony , tak mi się wydaje i wyratrakowany. Sztruks jak malowany, tylko miękki. Dla mnie doskonałe warunki do dalszego studiowania niuansów Techniki Telemark-u. Były długie łuki, śmig, jazda dowolna...musiałem powalczyć z czasami lekko szorującym o śnieg kijkiem. Skąd ta "maniera" się znalazła nie wiem. Dzisiaj o niej zapomniałem, kijki pracują poprawnie. Jeśli chodzi o spostrzeżenia w błędach Techniki Alpejskiej, pierwsze miejsce u "nartujących" to pozostawianie barku w skręcie, (nie chodzi o alkohol). Drugie miejsce, całkowity brak sterowania skrętem, "rzucanie tyłami nart i trzecie bark kijków lub kije przylepione do tułowia. Widoczny jest też brak pracy góra-dół. Ale cóż, każdy ma prawo "nartować" jak chce, byle bezpiecznie a nie było. Dzisiaj incydent w połowie stoku z dzieckiem na Ace, czy jak ten "rydwan" GOPR-u się obecnie nazywa. Mam nadzieję, że nie groźny. Zabawa na całego, zaczął wiać wiatr a to przyniesie zmiany w pogodzie. Oby spadł śnieg. Z serdecznymi pozdrowieniami od opalonego Starego Wariata Techniki Telemark-u. Oczywiście upierdliwego i zrzędliwego. Powodzenia w postępach w "nartowaniu" w roku 2025.
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...