Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Gerald

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    1 887
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    44

Odpowiedzi dodane przez Gerald

  1. 1 minutę temu, johnny_narciarz napisał:

    Harszli nie posiadam do dziś i jak na razie tylko raz mi ich brakowało na stromym zlodowaconym podejściu. To nie jest tak bardzo ważne, jeśli na razie nie chcesz podchodzić pod jakieś strome górki. Foki Gecko (są uniwersalne i sami sobie je przycinamy) kupiłem za 250 zł. Teraz tak 3 stówki trzeba dać. Alpine Trekkera kupisz pewnie tak ja jak za jakieś 250 - 300 zł, tylko poszukaj użwyki na portalach aukcyjnych, bądź na fejsie w grupie "Giełda Sprzętu Skitourowego". Pięć do sześciu stówek i już możesz startować. ;)

    To w sumie mniej niż sobie policzyłem. Do przyszłego sezonu trochę czasu, więc na spokojnie może coś się uda znaleźć. Więc może reszta poszła by w tym roku na nowe buty....

    A jakieś rozsądne buty, do tego co opisałem wyżej - sądzicie np. o Salomon Quest Pro?

  2. 8 minut temu, johnny_narciarz napisał:

     

    Wciskasz to jak buta narciarskiego w zwykłe wiązanie, a buta montujesz do górnej części, jak na zdjęciu. Ale jest to rozwiązanie raczej tymczasowe, bo np. na trawersie będzie Ci się kiepsko szło. Zaleta taka, że można to stosować do każdej narty i nie kosztuję majątku. :) Ja to kupiłem za 250 zł.

     

    Ale na początek dobre. Nie wiedziałem nawet o istnieniu takich adapterów - dzięki wielkie za podpowiedź! Na początku nie zamierzam robić "kosmicznie" eksponowanych odcinków. Kiedyś, jak sobie jeszcze zrobię kursy lawinowe to może tak. A tak za te powiedzmy do 1000 zł, kupię adapter + fotki i harszle. A potem po kolei skompletuje sobie inny sprzęt w następnych latach. 

     

    Ale z takimi adapterami, to mogę sobie spokojnie  wyjść "trochę" wyżej nad wyciąg gdzieś, na jakąś okoliczną górkę.

     

    15 minut temu, MarioJ napisał:

    Przy następnym tego typu wątku najpierw zapytam się o budżet :D

    Niemnie jednak, ja jak odpowiadam na pytania o sprzęt, to z myślą nie tylko o pomocy dla pytającego, ale generalnie z myślą o szerszym odbiorcy. Czyta nas przecież cały kraj :)

     

     

    Zapomniałem napisać. Myślę że w przeciągu następnego roku kalendarzowego mógłbym wydać maksymalnie 1500 tys zł na sprzęt. Nie liczę tego że może po drodze jeśli terminy pozwolą, zapiszę się na kursy lawinowe.

     

  3. 5 minut temu, gregor_g4 napisał:

     

    Gerald ma bazę - nartę Mantra, z której jest zadowolony. Co mu potrzeba? Wiązania szynowego, fok i harszli. Nowe Ambition, to 800zł, do tego 500 foki i harszle i można zaczynać. 
    Bez koniecznosci zmiany butów. Jeśli się nie spodoba, to ciągle można pozostać na Ambition, które sprawdzi się jako normalne wiązanie do jazdy na lub poza trasą...
     

     

    Właśnie jednym z kilku powodów, z których nie chce zmieniać tych nart, to także kwestia finansów. Oprócz tego że jeździ mi się na nich dobrze, to udało mi się kupić rocznik 12/13 za 400 zł, w bardzo dobrym stanie (ślizgi nart i krawędzie). Jakakolwiek wymiana na coś innego teraz, to dodatkowy koszt, a kupić takie narty w niskiej cenie w Polsce, jest bardzo ciężko. Nie chce też wąskich nart. W razie "W", w domu pozostaną mi stare carvingi, które w razie czego będą na wieczorne szaleństwo po pracy, na którymś z małopolskich malutkich ON typu "Kasina", czy "Maciejowa".

  4. Bardzo wam dziękuję za wszystkie rady.

    Na wstępie chciałbym dodać, że nie zamierzam zakupić całego sprzętu w 1 dzień, i od razu zapuszczać się w nim w bardzo wysokie góry. Długo się zastanawiałem wcześniej jak ugryźć ten temat, i od czego zacząć. Zacząłem czytać o rodzajach wiązań, butów itd, i jest dużo różnych informacji. Postanowiłem napisać tutaj. Docelowo chciałbym się wyposażyć (oczywiście w odpowiedniej kolejności), w sprzęt, przejść szkolenia, kupić lawinowe abc itd, w przeciągu powiedzmy najbliższego 1,5 - 2 lat. Głównym powodem jest też kwestia finansów, bo w ten sposób spokojnie sobie to ogarnę. Kursy lawinowe też kosztują.

    Ponieważ padły różne sugestie i wątpliwości, postaram się napisać kilka rzeczy w punktach.

    -

    18 minut temu, gregor_g4 napisał:

    60% Freeride 40% podchodzenie, a wy mu radzicie iść w wiązania pinowe, ultralekkie narty, buty do wiązań pinowych. 3tyś na dzieńdobry lekko licząc. 

    Gerald - jeśli narta Ci pasuje kup sobie wiązanie szynowe - polecam Tyrolia Ambition 12, dużo lepsze od Baron czy Duke od Markera (nie chodzi o samą wagę)

    zakładam, że buty masz wygodne i dobre, a proporcje 60/40 rozumiem, jako wyjazd wyciągiem najwyżej jak się da i później podejście 300-500 m przewyższenia, gdzie wyciąg nie wyjeżdża, a jest dobra opcja zjazdu.

    W zupełności taki zestaw Ci wystarczy, bo sam później zobaczysz, że czasem przepinka - tzn odblokowanie wiązań, montaż fok, podejście, ponowna przepinka do zjazdu, zajmie Ci więcej czasu niż podejście na butach z nartami na plecach (na krótkim odcinku)

    Jeśli będziesz chcieć zrobić w tym zestawie dłuższe samodzielne podejścia - również się da, chociaż jest to oczywiście mniej komfortowe, ze względu na wagę i ruchomość skorpy buta.
    Po 1-2 sezonach sam wybierzesz własną drogę :)
     

    - Dokładnie o to mi mniej więcej chodzi co napisałeś. Bardziej moje myślenie ukierunkowane jest pod kątem: Zorganizuje sobie ze znajomymi 1-2 miesiące wcześniej np. wyjazd na Dragobrat na Ukrainie, albo w Karpaty Rumuńskie, lub gdzieś dalej w Świat, i będę chciał ze sobą zabrać w miarę uniwersalne narty. Co to znaczy? Że w idealnych warunkach, wyjadę na górę, a potem przejdę się np. gdzieś kawałek grzbietem, i zjadę do sąsiedniej wsi. Ale też że na przykład okaże się, że jest tak mało śniegu, że jazda poza trasami nie wchodzi w grę, i cały tydzień przejeżdżę na trasach, czego nie dało się brać pod uwagę przy planowaniu dalekigo wyjazdu. Nie wchodzi w grę również zabranie dwóch par nart. Raczej nie nastawiam się na tylko skitourowe wycieczki, np po Alpach czy Tatrach, ale nie wykluczam że wraz ze zdobyciem doświadczenia, dokupię po 5-7 latach lżejsze narty, i inne potrzebne rzeczy.

     

    2 godziny temu, MarioJ napisał:

     

    Wejście w wiązania turowe wiąże się z tym, że za nartą idą foki, a za wiązaniami ewentualnie harszle. Foki trzeba dociąć do konkretnej geometrii narty. Dlatego ważne jest przemyślenie czy na pewno dana narta jest naszą docelową. Jej zmiana będzie więcej kosztować później niż obecnie. Po zmontowaniu seta zmiana narty to: ponowny montaż wiązań alpejskich aby sprzedać zestaw, zakup nowej foki (jeśli nowa narta będzie dłuższa albo szersza). Tak więc to wszystko kosztuje. Dlatego warto się dobrze zastanowić czy ta Mantra jest docelową nartą na 5 lat. Ale nie neguję tego wyboru.

     

     

    - Mantra w stosunku do innych nart, zachowuje się rewelacyjnie, i mi się na niej dobrze jeździ.  Takie mam porównanie, oczywiście typów nart jest na tyle dużo, że ciężko mi subiektywnie ocenić. Myślę że na 5 lat, mógłbym zaryzykować z zakupem fok do nich.

    13 godzin temu, Wujot napisał:

    W sumie to trudno jest doradzić cokolwiek bo nic nie wiadomo. Chodzi o freeride czy skitury? Jeśli freeride przyośrodkowe to nic Ci nie potrzeba. Jeśli klasyczny skituring to potrzebujesz wszystkiego. Jeśli freetour to może od biedy Mantra się obroni, choć raczej nie.

    Mam wrażenie, że nie wiesz co chcesz robić. A w takim układzie po prostu poczekaj. Korzystaj z tego co masz - naprawdę sporo zabawy można mieć w ON. Jak dojdziesz do wniosku, że trzeba opuścić środowisko wyciągowe to wpierw trzeba pomyśleć o butach i wiązaniach pinowych w kontekście skituring czy freetour. W takim podejściu narty są mało istotnym dodatkiem.

    A z innej beczki masz abc, zrobiłeś kurs, masz partnerów z którymi możesz działać???

    Jeśli jest tutaj 3x nie to od tego trzeba zacząć.

     

    Pozdro

    Wiesiek

     

     

     

    - Wujot - 2 razy nie (bo znajomych nielicznych, ale mam). W kwestii lawinowego abc, szkoleń itd, zamierzam się wyposażyć/doszkolić. Mam 28 lat, jeżdżę od 20 lat na nartach, i możliwości ON (szczególności większości w Polsce), mam dosyć dobrze poznane. Zdaję sobie sprawę, że nie mam doświadczenia i wiedzy z zakresie lawinoznawsta, i tą muszę uzupełnić. 

  5. Przez ostatnie 20 lat, jeździłem na nartach tylko "trasowo". Ostatnio zacząłem poszerzać horyzonty narciarskie, i wyjeżdżać coraz dalej (np. Rosja - Chibiny, Gruzja-Kaukaz). Niemniej jednak zawsze na zjazdówkach carvingach. W tym sezonie, kupiłem sobie szersze narty - Volkl Mantra o dł 170 cm. Przeskok o 180 stopni. Mam teraz kilka pytań, może ktoś będzie w stanie mnie trochę bardziej nakierować.

    Narty Mantra są ogólnie dosyć ciężkie. Ale nie zamierzam na nich robić po 30 km w Beskidach. Tak długie wycieczki w niskie górki też biorę pod uwagę, ale raczej sporadycznie. Bardziej myślę o tym, ażeby mieć narty/wiązania w których proporcje zjazd/skitouring były odpowiednio 60% / 40 %.  Czy warto na takich nartach to robić?

    Poza tym...

     

    1. Zacząłem myśleć nad wymianą wiązań w tych nartach. Obecne, to wiązania markera, czyli dedykowane do tych nart. Pomyślałem aby wymienić je na wiązania skitourowe. Pytanie - jakie na początek?

    2. Jakie buty?

  6. 3 godziny temu, JC napisał:

     

    a Tatry Niskie mnie osobiscie swoim urokiem zupełnie nie przekonały .,.wszystkie okoliczne szczyty bez turni i skał a gdy wiatr chmury przewieje to sporadyczanie pojawia sie widok na Wysokie Tatry (które kocham i latem i zimą), jednak jest to juz daleki horyzont i tu nawet wspomniana Białka tatrz. a juz na pewno Jurgów i Małe Ciche biją widokami Chopok na głowe a do tego góralski klimat i muza z głosników i jazda do 22giej.. :))

     

     

    Hehe.... uh. Czasami można się pośmiać.

     

    2 godziny temu, leitner napisał:

     


    Nie wiem jak góralski klimat może się łączyć z muzą na full. Może jestem jakiś dziwny, ale w górach wolę ciszę.

     

     

    Kolego, takich rzeczy nie da się innym wytłumaczyć. Oni mają Białkę i Zakopane z góralskim klimatem i Teneryfę z pięknymi widokami.

    • Like 3
  7. 2 minuty temu, n3l15 napisał:

     


    Hej Gerald - Mnie też się podobało! Ja byłem w Karakole niedaleko od chińskiej granicy. I też myślę by tam wrócić tylko że w lutym (jak byłem to było już ciepło, ciężki śnieg, lawiniasto). Ale super przygoda zdecydowanie.

    Koło Karakolu (Przewalska) w miejscowości Karkara jest przejście graniczne (nie wiem czy jest na pewno czynne w zimie). Polecam jako alternatywny powrót do np. Almaty na samolot. Przejście to dwie budki, z ręcznie otwieranym szlabanem. ;-)

     

    • Like 1
  8. 15 godzin temu, pawelb91 napisał:

    Taka uwaga techniczna
    W Iranie są góry Elburs a na Kaukazie góra Elbrus.

    Częste pomyłki z tym są ale łatwo zapamiętać że Elbrus to w Gruzji i Rosji właśnie przez końcówkę -rus:)

    Masz rację. Aż głupio że popełniam takie kardynalne błędy.

  9. 3 godziny temu, n3l15 napisał:


    To ja jeszcze polece Ci do kompletu Kirgistan. Tien-Szan są piękne, dzikie i bardzo wysokie. No i w Kirgistanie wjeżdżałem konno razem z nartami i butami przytroczonymi do konia. Ciekawe doświadczenie! (I jeszcze taniej niż Iran)

    Pzdr
    Nelis

    Byłem w Kirgistanie ponad pół roku temu - wrzesień 2016. Ogólnie sporo podróżowałem wcześniej po republikach byłego ZSRR, niemniej jednak w Azji Centralnej nie byłem. Padło na Kirgistan (i przy okazji Kazachstan) - najbardziej demokratyczną poradziecką republikę w Azji Środkowej. Pojechaliśmy tam pociągiem z Polski (6 dni przyjemnego obijania się). Napisałeś książkę - ja mam zupełnie inne wrażenia z Kirgistanu. Nie jeździłem tam na nartach, tylko zrobiliśmy sobie 1,5 tygodniowy trekking po górach, głównie w obwodzie naryńskim (m. Naryn). Mnie się tam bardzo podobało. Z ludźmi kontakt też  dobry. Jeżeli miałbym jeszcze wrócić do Kirgistanu (a chciałbym) - to do miejscowości Arsłanbob (Арстанбаб) - i poeksplorować narciarsko tamte okolice.

    Wiem że jeżeli wrócę do Kirgistanu, to żeby jeszcze zobaczyć Tadżykistan. Tam są tylko góry.

     

  10. Wiem że dla wielu to zupełna abstrakcja, ale kiedyś do Teheranu, można było dojechać koleją z wielu miast Polski, z jedną przesiadką... ;-) Na uruchomienie połączenia LOTu bym bardzo nie liczył. Już pojawiają się informacje na temat tego, że przewoźnicy przeszacowali możliwości tego rynku. LOTowi brakuje samolotów na obecne kursy.

    Ja w przyszłym roku będę właśnie celował w Iran na narty, ale raczej w Elbrusie. Ogólnie Elbrus mi się bardziej podoba niż Zagros. Ale są ludzie którzy lubią takie "suche" góry jak Zagros.

    Znajomy namawia żeby w jakiś sposób połączymy to z Armenią. Wówczas Armenia była by czwartą poradziecką republiką w której jeździłem na nartach. Niby niedaleko tylko nie wiem czy mi się będzie chciało tłuc potem z Erywania do Teheranu lądem. Niby jest autobus, ale jedzie niemiłosiernie długo, a linia kolejowa już dawno zarosła krzakami.

     

     

  11. Dnia 27.03.2017 o 08:35, MajorSki napisał:

    Hej

    Super relacja! coś innego od ciągle tych samych topowych kurortów alpejskich ;)
    Na KFG ostatnio był wykład toprowca Andrzeja Maciaty, który przybliżył trochę okolice Mesti, wyciągów, ale także skiturów i alpinizmu w tym rejonie, łącznie z relacją wejścia na Tetnuldi. Ośrodek mocno miał być rozwijany, ale niestety kasa się trochę rozeszła... jeszcze gorzej jest z ratownictwem gdzie były duże środki aby powstała służba ratownicza, ale środki też się rozeszły - niestety korupcja jest bardzo duża. Nasi toprowcy w ramach współpracy szkolili część ratowników, mają duże chęci i zapał, ale brak jeszcze wyszkolenia, doświadczenia i sprzętu! niestety to na czym byli szkoleni wróciło do Polski. W ramach szkolenia wchodzili m.in. na Tetnuldi i jak się okazało dla większości lokalesów to był ich pierwszy raz! :o tak mając taką górę "pod nosem" nigdy tam nie byli. Na śmigłowiec nawet nie licz. Jednym słowem tylko i wyłącznie ratownictwo partnerskie, albo liczysz na partnerów z zespołu, albo możesz czekać kilka godzin lub dni aż pomoc nadejdzie. Mimo wszystko wśród wielu prelekcji w ostatnim czasie ta utknęła mi bardzo w pamięci :) może za sprawą bardzo luźnego sposobu mówienia Andrzeja :) zawsze lubię go słuchać :), a może za sprawą jeszcze jednego zdania... "wyobraźcie sobie, że jesteście z kolegą w Tatrach... i w całych Tatrach nie ma nikogo, tylko Wy - we dwójkę".

     

    Pozdrawiam
    Tomek

     

    Górale w góry nie chodzą, a ludzie mieszkający nad morzem, morza nie widzą. Stare powiedzenie.

    Natomiast... śmigłowiec widziałem w Mestii, tam jest chyba coś takiego jak stacja ratownicza.

    Ale tak jak napisałeś, widać że dużo tam brakuje.

     

  12. 15 godzin temu, n3l15 napisał:


    Inna historia to lotnisko Shiraz w gorach Zagros. Tam musisz leciec z Katarczykami albo Emirates. Nie znam cen ani warunkow przewozu nart.
     

     

     

     

    Chyba tańszą opcją byłoby się przesiąść w Teheranie na krajowe loty Teheran - Shiraz. Kiedy ja tam byłem w 2015 roku, nie było możliwości zakupu biletu przez internet na krajowe kursy. Bilety można było kupić tylko w Iranie, lub w biurach linii poza Iranem. Ceny krajowych połączeń lotniczych w Iranie są zawsze takie same, a samoloty mają raczej bardzo duże obłożenie. Przeciętna cena za bilet to 200-300 zł. Pociągi (wagony sypialne) i autobusy są o połowę tańsze. Ale tak się złożyło, że nieco przy okazji, będąc we Wiedniu, wstąpiłem do biura państwowych irańskich linii lotniczych "Iran Air", i tam kupiłem papierowy bilet ;-) leciałem z Shiraz do Bandar Abbas w Zatoce Perskiej - stary samolot MD80 :-) Samo kupowanie biletu w tym biurze pozwalało się przenieść jedną stopą już tam. Wiem że chyba mieli jakąś możliwość telefonicznej rezerwacji. Można do nich napisać.

    Kiedy pytałem w okolicach Isfahanu o śnieg w górach, powiedzieli że utrzymuje się ok 2 miesiące. Elbrus jest bardziej na północ, i tam klimat jest dużo bardziej chłodny niż w Zagrosie.

    Z Teheranu na południe można jechać pociągiem/autobusem, transport naziemny jest wygodny. Pociągi też punktualne i wygodne.

    Sziraz (Shiraz) jest pięknym starym zabytkowym miastem.

     

    • Like 1
  13. 5 godzin temu, michaś napisał:

    Ciekawa i prawdziwa relacja. Warto zaznaczyć, że wyjazd na narty do Gruzji nie jest dla każdego, w szczególności nie to wyjazd dla ludzi jeżdżących zwyczajowo z biurami podróży do krajów zachodnich. Warto mieć tego świadomość przed wyjazdem bo potem może być płacz :D  Problem z dojazdem do Mestii jest nawet latem, a co dopiero zimą. Oczywiście bez względu na warunki Gruzini swoimi marszrutkami jeżdżą jak wariaci i w 99% dojedzie sie na miejsce, ale dla ludzi z chorobą lokomocyjną czy słabszym sercem emocji nie będzie brakować. Z wynajęciem pensjonatów faktycznie nie ma problemu, jedzenie jest bardzo dobre, ale generalnie standard prywatnych pokoi i pensjonatów jest bardzo niski. Trzeba mieć świadomość, że większość domów była tam budowana z okolicznych kamieni i dopiero od niedawna cos tam sobie grzebia przy remontach. Tym samolotem z Tblisi nie leciałem ale o ile pamiętam jest to samolot transportowo-pocztowy i lata bardzo nieregularnie i zawsze dzień wcześniej trzeba sie dowiadywać czy poleci. My siedzieliśmy w Tbilisi 4 dni i nie doczekaliśmy wylotu.

    Jak ktoś się jednak uprze, że chce zaliczyć narty w Gruzji to jednak łatwiej będzie mu się dostać do ośrodków położonych przy Gruzińskiej Drodze Wojennej. Góry nie gorsze, a infrastruktura lepsza, dojazd też zdecydowanie szybszy i łatwiejszy, a i wybór pensjonatów lepszy.

     

     

    Jeżeli ktoś taki właśnie jest, jak na początku opisał przedmówca, to w Gruzji się tym zawiedzie. Przygotowanych tras jest mało, i nic nie jest tak dokładnie dopracowane jak w Europie Zachodniej, gdzie wychodząc na autobus o 8:14, przyjedzie się o 8:36 lub minutę później. W Gruzji mikrobus ma być o 14, ale może będzie o 14:40 bo ktoś ze współpasażerów musi dokupić jeszcze coś na bazarze. I nikomu się nie spieszy.

    Natomiast, jeśli ktoś chce i pojeździć na nartach, zjeść dobre jedzenie, poznać wspaniałych ludzi, ale na wszystko to patrzeć z przymrużeniem oka, to tam się odnajdzie.

    W Gudauri przy Gruzińskiej Drodze Wojennej też byłem, ale to już jest kurort. Więc... mniej kameralnie, mniej smacznie.

    ps. samolot lata regularnie, według rozkładu, jeśli pogoda nie jest fatalna

    • Like 3
  14. Śniegu nie brakowało na trasach. Szczególnie rano trasy były świetnie wyratrakowane. Ogólnie nie ma tam sztucznego naśnieżania, ale specyfika tego miejsca jest taka, że naturalny śnieg utrzymuje się tam bardzo długo.

    Ten ośrodek jest nowy, powstał bodajże w 2014 roku. W odległości kilku kilometrów, jest jeszcze jeden wyciąg "Hatsvali", zbudowany ponad 10 lat temu. Jest tam jedno niewyprzęgane krzesło (chyba wszystko jest od Pomy), i trochę tras przez las. Nie byłem tam, z racji gorszych warunków śniegowych niżej. Poza tym jechać w takie wysokie góry, i jeździć w lesie jak w naszych Beskidach - mnie nie pociąga ;-)

    W Tetnuldi, nie działały wyciągi T4 i TH (oznaczenia na pierwszym schemacie/pierwszy post). Podobno na T4 coś się zepsuło. Drugim argumentem było to że tam wyżej było spore zagrożenie lawinowe.

    Pytasz mnie o poziom trudności tras. Ciężko mi to ocenić, bo ja jeżdżę dosyć dobrze. Powiem tak - są to bardziej nartostrady, niezbyt szerokie, na których można się porządnie rozpędzić. Niektóre trasy oznaczone na schemacie są specjalnie nieratrakowane, ale były tam oznaczenia w terenie w postaci tabliczek o np skałach, czy rowie w którym spływa mały ciek wodny.

     

    Dojazd - z okolic Tbilisi (4-5 razy w tygodniu) i z Kutaisi (dwa razy w tygodniu) do Mestii, lata samolot Let410 Turbolet, obługiwane przez Vanilla Sky (vanillasky.ge). Połączenie jest dotowane przez rząd, samolot zabiera ok 20 pasażerów. Kursy często są odwoływane, ze względu na fatalne warunki lub silną mgłę (lotnisko w Mestii nie ma oświetlonego pasa). Bilety są bardzo tanie, a widoki z okna przepiękne (mały samolocik, leci nisko). Niestety skuteczną barierą może być jedna rzecz - brak możliwości zabrania bagażu większego niż 15 kg.

    Droga lądowa Zugdidi - Mestia. Przejechanie jej może zajmować 3-4 godziny (ok 140 km). Praktycznie cały ten odcinek to serpentyny i co kilka minut zakręty o 180 stopni, jedzie się bardzo powoli, miejscami nawierzchnia mocno uszkodzona. W zimie na drogę często schodzą lawiny śnieżno-kamienne, lub spadają głazy. Kiedy my jechaliśmy, okazało się że kilka dni wcześniej na drogę spadł głaz wielkości ciężarówki, wszyscy pasażerowie w busie aż podskoczyli na jego widok. Ledwo dało się go objechać. Droga po takim zawale jest od razu na bieżąco czyszczona przez policję i służby drogowe ciężkim sprzętem. 

    W planach jest budowa drogi tunelami od strony południowej - z Kutaisi. Inwestycja koszmarnie droga, i nie wiadomo czy kiedykolwiek dojdzie do jej fizycznej realizacji.

    Sam dojazd do tego regionu (Górna Swanetia), sprawił, że nawet w okresie ZSRR, był to region w okresie zimowym całkowicie odizolowany od reszty świata przez sporą część roku. To wszystko sprawiło, że Swanetia jest bardzo surowym regionem, a i ludzie bardziej powściągliwi niż w innych częściach Gruzji. Ale to temat nie do opisywania tutaj ;-)

    Od jakiegoś czasu zaczęto rozwijać turystykę w Swanetii. W Mestii, jest w co drugim domu pensjonat/pokój do wynajęcia. Z noclegiem nie ma żadnym problemów. Z jedzeniem też. Jeśli byś coś konkretnie planował - napisz do mnie. Byłem w Swanetii dwa razy.

    • Like 9
  15. Więc... wróciłem. Jeździłem tam z kolegą od 1 do 3 marca.

    Widoki dopisały... pogoda raczej nie. Zmrożony śnieg, opadów od wielu dni nie było jak na lekarstwo.

    Tras przygotowanych i wytyczonych, niewiele. Możliwości zjazdów freeridowych trochę jest, chociaż z uwagi na śnieg, nie było jak tego wykorzystać i przetestować. Temperatura w okolicach naszego przyjazdu skoczyła znacznie do góry, więc co rusz schodziły gdzieś lawiny. Ponoć w sobotę 25 lutego zginęła jedna osoba porwana przez lawinę.

    Ośrodek powstał na fali inwestycji poprzedniego rządu, na którego czele stał Sakaszwili. Obecnie w tym kraju inwestycje znacznie zwolniły, więc ciężko powiedzieć jak rozwinie się sytuacja z dobudowywaniem kolejnych wyciągów. Widać że jeden wyciąg był w budowie.

    Dojazd do samego ośrodka, to szutrowa droga, która po nocnych mrozach miejscami w wyższej części zmienia się w lodowisko. Gruzini nie przejmują się jakością dróg, lepiej mieć terenowy samochód i szutrową drogę, niż na odwrót. Dojazd z Mestii - czyli miejscowości która jest centrum regionu, i relatywnie najbliższym miejscem noclegowym może zajmować od 30 do 50 minut w jedną stronę. Miejscowi nie przywiązują takiej wagi do czasu... Pierwszego dnia, chcieliśmy przyjechać o 10, na otwarcie wyciągów, jednak mocno ociągaliśmy się ze śniadaniem. W praktyce byliśmy o 10:30 na miejscu. Ale nic nie straciliśmy, bo wyciąg ruszył o 10:40. W kolejnych dniach, z reguły wyciągi ruszały koło 10:30, bo wcześniej z reguły i tak nikt z dołu nie dojechał, więc obsłudze też się nie spieszyło.  Kupno 10 dniowego karnetu na całą Gruzję, przysporzyło nam nie lada zabawy. Otóż ten ośrodek jest nowy, więc niewiele ludzi się tam zapuściło. Przyjeżdżają głównie Rosjanie, spotkaliśmy też małą ekipę skitourową z Polski, i Niemców. Kasjerki zrobiły wielkie oczy, na hasło takiego karnetu. Mówię płynnie po rosyjsku i angielsku, więc zaczęliśmy dyskusję. Stanęło na tym, że kasjerka wyszła przed budkę, pokazałem jej pozycje w cenniku, po czym nastąpiła w środku 10 minutowa debata. Po chwili kasjerka powiedziała, że jestem pierwszą osobą która kupi tutaj taki karnet (w kraju poradzieckim - skipass na cały kraj!), zrobiła mi prymitywną kamerką internetową zdjęcie, i tak oto dostałem imienny karnet, ze swoim zdjęciem. Bomba, najlepsza pamiątka.

    Podczas zjazdu trasami, delektowałem się pięknymi widokami, szczególnie na szczyt Uszba (4710 m.n.p.m.), który jest nazywany potocznie Matterhornem Kaukazu. Jest pięknie!

    Jak potoczą się dalsze losy Tetnuldi Ski Resort? To się okaże. Jeśli się rozbuduje, to warto wracać w takie miejsce.

    Plusem jest jego znaczne odosobnienie, z dala od dużych ośrodków miejskich. Miejsce niesamowicie kameralne. 

     

     

    • Like 12
  16. - Czy udając się do Dizin lub Shemshak warto obkupić się wcześniej na bazarze w Teheranie, w różne dobra spożywcze, czy też jedzenie w miejscowych restauracjach jest w miarę smaczne i niedrogie?

    - Ktoś jeździł gdzieś w Zagrosie?

     

    Ja byłem w Iranie 2 lata temu, ale we wrześniu. Chodziłem 3 dni (krótkie trekkingi) po Zagrosie, te góry zawsze mi się wydawały zbyt "ciepłe" do jazdy na nartach. Jak wyglądają tam kwestie śniegowe?

www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...