Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Młodość Pełna Pasji, czyli historia polskiego juniora


Rekomendowane odpowiedzi

Tytułem wstępuRozmawialiśmy dziś o Polakach w PŚ. Nie będę ukrywał, że skłoniło mnie to do wklejenia tutaj wywiadu z młodym, utalentowanym zawodnikiem, który kilka lat temu zakończył karierę. Wywiad ten został przeprowadzony w grudniu ubiegłego roku i ukaże się niebawem w naszej niewielkiej gazetce, którą staramy się wydawać raz na kwartał na uczelni :) Artykuł nie ma na celu lansowania i reklamowania konkretnych osób, kurortów czy uczelni, a jedynie ukazanie sytuacji polskiego juniora. Jeśli moderatorzy dopatrzą się naruszenia jakichś punktów regulaminu, to uprzejmie proszę o wykreślenie danego słowa/zdania/fragmentu. Ze względów estetycznych i technicznych wywiad ten rozbiję na klika postów. Życzę przyjemnej lektury :)część 1

A WSZYSTKO PRZEZ PODARTY DRES...

Rozmowa ze studentem III roku MSG, reprezentantem UE w narciarstwie alpejskim, wieloletnim reprezentantem Polski juniorów, . Akademickim Mistrzem Śląska, jednym z najlepszych narciarzy w środowisku akademickim – Marcinem Czyżem, który w sezonie 2012/2013 zajął trzecie miejsce na AMŚ w slalomie gigancie, w AMP – zgodnie ze swoim celem – znalazł się w pierwszej dziesiątce oraz zdobył srebrny medal w typach uczelni, a także wygrał szereg zawodów nieakademickich.

CzyĹź.jpg

Roch Sobula: Nie wyglądasz na narciarza.Marcin Czyż: Tak, to prawda... Musze przyznać, że współczesny narciarz to jednak ktoś o większej posturze, zdecydowanie bardziej umięśniony... Jednak zdarzają się wyjątki. Mogę powiedzieć, że do takich się zaliczam.Mnie raczej chodziło o styl bycia i ubierania się - do antropometrii chciałem przejść za chwilę. MC: No tak... Na co dzień raczej ubieram się, jak każdy, nic specjalnego - z tłumu się na pewno nie wyróżniam. Może faktycznie ciężko będzie poznać, że trenuję narciarstwo, jednak zapewniam, że na stoku to się zmienia. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że prowadzę "podwójne" życie. <śmiech> Zupełnie inaczej jest na co dzień, niż na stoku.Drążę temat dlatego, że miałem przyjemność poznać Cię właśnie na stoku. Słysząc o Twoich dokonaniach spodziewałem się chłopaka w luźnych spodniach, dunkach i kolorowej czapeczce z pomponem z napisem "poc".MC: Można powiedzieć, że moja przygoda z narciarstwem od początku była nastawiona na trening. Nie miałem zbyt dużo czasu na kreowanie swojego wizerunku, z resztą nigdy nie zwracałem na to szczególnej uwagi. Może dlatego nie wyglądam na typowego alpejczyka. Nie mam też zbyt wielu ciuchów z popularnych narciarskich firm. Miałem olbrzymia przyjemność trenować z osobami , które wolą się wyróżniać poprzez technikę i styl jazdy na nartach, a niekoniecznie poprzez strój. Moje otoczenie miało gigantyczny wpływ na moją osobowość, pewnie dlatego do teraz nie wyglądam na typowego narciarza. Jednak nie mnie to oceniać.Nie szata zdobi człowieka - najlepszym przykładem jest Mateusz Garniewicz i jego popisy na AMPach.MC: Świetny przykład! Miałem okazję osobiście poznać Mateusza w poprzednie wakacje, podczas jego przyjazdu na obóz treningowy do Wisły. Skromny chłopak, który bardzo ciężko trenował na sukcesy, jakie teraz odnosi. Nigdy nie marudził, tylko robił swoje. Warto również zaznaczyć, że Garnek jest studentem Politechniki Poznańskiej, co dobitnie pokazuje, że można połączyć sport z nauką, jednak trzeba włożyć w to wszystko dużo pracy.Dokładnie tak. Ja tylko przypomnę, że Mateusz "Garnek" Garniewicz, to Akademicki Mistrz Polski zarówno w slalomie, jak i slalomie gigancie 2011 i 2012 (w 2013 r. nie startował).

57da8589008f5_Czy.jpg.e0b5ecfa4b994f557a95bd5de976b8ba.jpg

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Część 2A wracając do danych antropometrycznych. Napisałeś, że współczesne narciarstwo zdominowane jest przez postawnych mężczyzn. Ciężko się z tym nie zgodzić patrząc na konkurencje szybkościowe: Aksel Lund Svindal - 189cm, 97kg, Bode Miller - 188cm, 95kg, Didier Cuche - 174cm, 90kg... Ale biorąc pod uwagę kategorie techniczne, dominują znacznie mniejsi zawodnicy. Marcel Hirscher - 170cm, 73kg, Ted Ligety - 177cm, 81kg. Czy we współczesnym narciarstwie można być stworzonym wyłącznie do konkretnych konkurencji i dobry zjazdowiec z automatu nie ma szans w slalomie?MC: Tak, bez problemu można wysnuć takie wnioski. Na pewno łatwiej jest w konkurencjach technicznych tym mniejszym zawodnikom, gdyż zazwyczaj są oni bardziej mobilni, zwrotni, czy też bardziej dynamiczni. Jednak to nie jest reguła. Popatrzmy na szwedzkiego zawodnika Andre Myhrera - 189cm, 94kg, a wygrywanie slalomów nie jest dla niego kłopotem. Podobnie sprawa ma się w stosunku do konkurencji szybkościowych - dominują w nich bardziej postawni narciarze, ale również tutaj nie ma reguły. Zawody zjazdowe potrafi wygrać Erik Guay - 178cm, 84kg czy Marsaglia Matteo - 180cm, 80kg. Współczesne narciarstwo dąży do jak największej wszechstronności. Żeby wygrać klasyfikację generalną Pucharu Świata trzeba zdobywać punkty w każdej konkurencji, jak Marcel Hirscher w zeszłym roku, który pomimo specjalizacji technicznej, punkty zdobywał również w super kombinacji, super gigancie, czy nawet w zjeździe.Bardzo mnie cieszą Twoje słowa. Zwłaszcza, że wagą i wzrostem praktycznie zgadzam się z Tedem Ligety, więc jest dobrze - od czegoś trzeba zacząć. I właśnie o początki chciałem Cię zapytać. Kiedy zacząłeś przygodę z narciarstwem?MC: W wieku 4 lat tata pierwszy raz ubrał mi narty i wziął na górkę koło domu. Później zabierał mnie już na mniejsze wyciągi w Wiśle. Ale prawdziwym przeżyciem był mój pierwszy wyjazd na Stożek. Góra ta w moim dzieciństwie uchodziła za kultową i bardzo wymagającą. Nie zapomnę moich pierwszych zjazdów na tamtym stoku. Tak zaczęła się moja przygoda z narciarstwem, która trwa nieprzerwanie do dziś.Wiemy już, jak to wyglądało na samym początku. A jak było dalej? Kiedy zacząłeś trenować? No i dlaczego akurat narciarstwo? Z Twoją motoryką mogłeś trenować np. lekkoatletykę, siatkówkę czy wiele innych sportów.MC: Rodzice od początku starali się wszczepić we mnie ducha sportu, jeszcze w podstawówce jeździłem w niedzielnej szkółce narciarskiej, raz w tygodniu wraz z grupą i instruktorem szkoliliśmy swoje umiejętności, jednak miało to charakter wyłącznie amatorski. Również wtedy równolegle trenowałem piłkę nożną, oraz próbowałem swoich sił na skoczni w okresie "małyszomanii". Chyba jednak moje górskie pochodzenie zdecydowało, żeby pójść w kierunku sportów zimowych. Mój krótki epizod w sekcji skoków narciarskich skończył się jeszcze pierwszego dnia na skoczni - było tak wielu chętnych, że nie dostałem nawet kombinezonu i podczas wywrotki potargałem dres... Chyba nie muszę tłumaczyć, jak zareagowała mama. Więc padło na narciarstwo! Później trafiłem do grupy prowadzonej przez trenera Chrapka i tak jeździłem z nim dobre 6-7lat. Na początku w grupie trenowało ze 20 dzieci, jednak w miarę upływu czasu podchodziliśmy do tego coraz bardziej profesjonalnie. Ostatnie 3-4 lata to już tylko trening z córką (Karolina Chrapek przyp. red.) i synem trenera (Adam Chrapek przyp. red.). Tylko ja zostałem, jeśli chodzi o zawodników z zewnątrz. Można powiedzieć, że wtedy trenowaliśmy już profesjonalnie: obozy we Francji, Austrii, Włoszech czy Norwegii. Starty w zawodach Fisowych, mistrzostwach kraju, czy innych zawodach na stopniu krajowym, jak i międzynarodowym. Jeśli chodzi o moje umiejętności, to zawdzięczam je głównie mojemu wieloletniemu trenerowi, panu Waldemarowi Chrapkowi - również on ukształtował mnie jako osobę. Naprawdę bardzo wiele zawdzięczam trenerowi, cieszę się, że mogłem tak aktywnie spędzić swoje dzieciństwo i również późniejszy okres. Nie żałuję decyzji o pójściu w stronę narciarstwa alpejskiego.Czyli właściwie wszystko zaczęło się od potarganego dresu?MC: Można tak śmiało powiedzieć. Nie wiem, gdzie byłbym teraz, jakbym wtedy zdecydował się trenować skoki narciarskie. Jednak ten zniszczony dres niejako przekreślił moją karierę skocza narciarskiego. Jeszcze później mogłem do tego wrócić. Dużo kumpli zapisywało się wtedy na skoki, były przecież „modne". Jednak wtedy, ja już byłem zakochany w narciarstwie i tak zostało do dziś. Nic nie skłoniło mnie do powrotu na skocznie. Swojej decyzji absolutnie nie żałuję z perspektywy czasu.

Marcin art 4.jpg

57da8234b99ee_Marcinart4.jpg.09adc705822a3c4ef636f7038918dc9d.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Część 3W takim razie, jako że jesteś narciarzem z bogatą przeszłością, pochwal się największymi sukcesami.MC: Jeśli chodzi o sukcesy czysto sportowe, to mogę powiedzieć, że najbardziej cenię sobie Akademickie Mistrzostwo Śląska w slalomie z 2012 roku, 2 miejsce na Akademickich Mistrzostwach Polski w typie uczelni społeczno – przyrodniczych i 9 miejsce w klasyfikacji ogólnej oraz 10 i 13 miejsce na Mistrzostwach Polski seniorów w Szczyrku w sezonie 2009/2010. Oprócz tego parokrotne miejsce w czołowej 10 na Mistrzostwach Polski juniorów. Wygrana w Śląskiej Lidze Szkolnej. Jednak dla mnie osobiście największymi sukcesami są te wartości, które wynosiłem codziennie z treningów, ludzie których poznałem, znajomości które trwają do dziś. Najkrócej mówiąc to wszystko, co mnie spotkało na nartach, jak i poza nimi, była to moja przygoda życia. Do dziś mam przed sobą miejsca, które zobaczyłem, trasy, które przejeździłem. Ta strona mojej kariery jest nieoceniona i ciężko ją wyrazić suchymi wynikami.Czyli to, że był czas, kiedy przez kilka kolejnych sezonów byłeś w najlepszej szóstce w Polsce, schodzi na drugi plan, bo tak naprawdę liczy się to, jak treningi i ogólnie narciarstwo ukształtowały Twoją psychikę?MC: Tak, myślę, że sukcesy sportowe były i nadal są bardzo ważne dla mnie, jednak cała ta otoczka, która mnie ukształtowała była równie ważna. Kiedyś tego nie doceniałem, jednak teraz widzę, jak wiele temu zawdzięczam - była to dla mnie świetna lekcja życia, która teraz procentuje.A ryzyko kontuzji? Nie bałeś się? Slalom czy Gigant niosą ryzyko do zaakceptowania - połamane ręce czy nogi to się zdarza, ale poważniejsze kontuzje już rzadziej. Zupełnie inaczej jest przy konkurencjach szybkościowych. Przy zjeździe prędkości są zawrotne i skoki dochodzące do 60m... Czyli prawie jak na małej skoczni. Sam widziałem Twoje zdjęcie "w locie" - chyba z jakiegoś treningu supergiganta. Nie bałeś się kontuzji? I co na to Mama?MC: Rodzice całkowicie zaufali trenerowi, nie miałem z ich strony żadnych pretensji podczas tych wszystkich lat treningów. Zawsze mnie wspierali i motywowali do działania . Ja również nie odczuwałem strachu związanego z treningiem. To wszystko jeszcze bardziej mnie pobudzało. Można powiedzieć, że była to dawka takiej pozytywnej adrenaliny. Na szczęście podczas swojej kariery nie miałem żadnego większego urazu, więc nigdy nie zostałem zrażony do tego sportu. Więzadła zerwałem w tym roku, grając w piłkę nożną. Także najgroźniejszy wypadek przytrafił mi się z daleka od stoku.

Marcin art 3.jpg

A jakie to uczucie? Jedziesz te 130 km/h i nagle bula, odrywasz się od śniegu i przez ułamek sekundy lecisz półtora metra nad ziemią z taką prędkością. Da się to w ogóle opisać?MC: Hmm... Myślę, że ciężko jest to uczucie opisać. Jest to niesamowita chwila. Jednak przyjemniej się ją ogląda już wieczorem podczas analizy. Trzeba pamiętać, że podczas samego skoku najważniejsza jest koncentracja, ponieważ najmniejszy błąd może nas sporo kosztować - także ciężko jest "delektować" się tą chwilą, trzeba po prostu wykonywać wszystko dokładnie i przemyślanie oraz być przygotowanym dosłownie na wszystko.A jak wyglądał Twój cykl treningowy w czasie, kiedy byłeś w najwyższej formie?MC: Cały okres przygotowawczy od maja do października to głównie treningi na hali, siłowni czy gdzieś w terenie. Zazwyczaj było to 5dni w tygodniu po 2h. Trenowaliśmy głównie siłę, dynamikę, koordynację, ale także równowagę i szybkość. Oczywiście również obozy na śniegu. W wyżej wspomnianym okresie było około 5-6 obozów na lodowcach. Czym bliżej sezonu, tym więcej treningów na śniegu, a nie "na sucho". W listopadzie zazwyczaj mieliśmy 3-4-tygodniowy obóz w Norwegii, tam również odbywały się pierwsze starty. No i sezon zimowy spędzaliśmy już praktycznie tylko w rozjazdach, raz startując, raz trenując gdzieś za granicą. I tak aż do marca. Kwiecień był zawsze miesiącem przerwy i regeneracji po długim sezonie.Czyli narciarstwo to nie tylko wożenie się po kurortach, starty w zawodach, imprezy, martini w Cortinie, szwedzkie modelki u boku i ostre promienie alpejskiego słońca?MC: Oj... Czasem chciałbym, żeby było dokładnie tak, jak mówisz. Jednak tak pięknie nie jest. Może narciarstwo amatorskie jest bliższe Twojemu opisowi, jednak to profesjonalnie to zupełnie inna bajka. Ciężkie treningi, rano na stoku, a popołudniu na hali. Bardzo wczesne wstawanie, czas wolny maksymalnie ograniczony. Nawet jakbym chciał, to zwyczajnie na nocne imprezy nie ma już sił. Nie jest tak kolorowo jak mogłoby się wydawać. Narciarstwo to nie tylko to, co każdy może obejrzeć na eurosporcie, to nie tylko ten jednominutowy przejazd. Narciarstwo to masa wyrzeczeń, jak każdy zawodowy sport. To wiele dni poświęconych na treningi i ciężka praca, żeby znaleźć się przed tą kamerą eurosportu.

57da8234c2909_Marcinart3.jpg.1ec4f28d960587bb53274b59adfd44e4.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Część 4A co z nauką? Jak łączyłeś szkołę z treningami, wyjazdami. Wspomniałeś m.in. o 4 tygodniowym wyjeździe. Jak to znosili nauczyciele?MC: Były z tym spore problemy, szczególnie w liceum, kiedy nauka zaczęła się troszeczkę na poważniej. Trener często był w szkole i zapewniał nauczycieli, że będę zawsze z wiedzą na czas. W naszej grupie zawsze nauka była ważna - jeśli ktoś nie dawałby rady w szkole, trener nie pozwoliłby mu pojechać na wyjazd, dlatego również na nartach popołudniami się uczyliśmy. Kiedyś to było straszne, jednak teraz to doceniam. Dzięki temu, jestem tu, gdzie jestem i mogę się dumnie nazywać "studentem".Skoro świetnie Ci szło, miałeś rewelacyjnego trenera, dawałeś radę w szkole, dlaczego już nie trenujesz?MC: Muszę przyznać, że przyszedł czas, żeby podjąć decyzję odnośnie przyszłości, odnośnie studiów. Miałem pozornie prosty wybór: albo AWF i totalne oddanie się narciarstwu, albo nauka w klasie maturalnej i studia na innej uczelni. Specjalnie wyżej mówię o "pozornie" prostym wyborze. Najważniejsza była kwestia finansowa. W momencie, w którym trenowałem sponsorowali mnie wyłącznie rodzice. Nie było czegoś takiego, jak kadra juniorska, nie było pomocy ze strony PZN. Niestety... Teraz to wygląda już lepiej, ale nadal nie idealnie. Wydatki na sprzęt i wyjazdy były ogromne, a miały jeszcze wzrosnąć. Ciężko było pozyskać sponsorów. Stąd moja decyzja o rezygnacji. Nie była ona łatwa. Teraz studiuję, dalej startuję w akademickich zawodach, dalej cieszę się narciarstwem. Zrobiłem kurs instruktorski, mogę przekazywać wiedzę innym. Czasem oczywiście żałuję i zastanawiam się, co by było, gdybym dalej mógł trenować, ale to nie ma sensu, to już przeszłość, a ja się cieszę z tego co teraz robię.Właśnie miałem Cię zapytać, o Twoją obecną sytuację i plany na rozpoczynający się sezon. Nie trenujesz od 4 lat. O ile w slalomie sprawa jest prosta – 2 lata temu zdobyłeś złoty medal AMŚ, czym pokazałeś rywalom, kto rządzi w tej konkurencji, choć trzeba przyznać, że po pierwszym przejeździe było bardzo ciasno między Tobą i Wójtem, więc był to pojedynek dwóch zawodników. W zeszłym roku przy fatalnych warunkach znowu miałeś się ścigać z Wójtem - obaj wypadliście w pierwszym przejeździe i było po zabawie. Odbiłeś sobie na AMPach, gdzie zająłeś 9 miejsce. Jak widoki na ten sezon? MC: Ten sezon będzie z całą pewnością ciężki. Na chwilę obecną nie jestem wstanie powiedzieć kiedy wrócę na stok, wiele zależy od tego czy będzie mnie czekać rekonstrukcja, czy jednak stanę na nogi po samej porządnej rehabilitacji. Sam widziałeś, że po kilku miesiącach rehabilitacji na Sali gimnastycznej już jako – tako wszystko funkcjonuje, ale po operacji, jeśli taka będzie konieczna, pewnie trzeba będzie pracować z nogą od nowa. Może uda się wystartować w jakichś zawodach, ale na pewno nie będę w formie. Raczej skupiam się na tym, żeby zbudować formę na kolejny sezon. Muszę przyznać, że będzie bardzo ciężko odzyskać tytuł najlepszego studenta w slalomie na Śląsku. Adam Wójtowicz na pewno też będzie bardzo zmotywowany, aby odzyskać tytuł. Bartek Ochamn i Łukasz Kotuchna też tanio skóry nie oddadzą, zwłaszcza, że obaj cały czas ostro trenują. Jednak mogę zapewnić, że będę walczył do końca. Oczywiście jeśli chodzi o gigant, sprawa jest dość prosta - muszę wypaść zdecydowanie lepiej niż w ubiegłych latach, zaliczyć dwa dobre przejazdy i zobaczymy, co mi to da w końcowym rozrachunku. W ubiegłym sezonie dało mi to 3 miejsce. Mam nadzieję, że za rok też stanę na podium. Chciałbym również wystartować w kilku zawodach Winter Cup. W zeszłym sezonie nie mogłem zbyt często startować w tym cyklu. No i wreszcie wraca temat AMP. Nie ukrywam, że te zawody będą dla mnie najważniejsze w przyszłym sezonie, a gdybym mógł w nich wystartować już w tym sezonie, to postaram się o jak najlepszy wynik. Dwa lata temu slalomu nie skończyłem, a w gigancie upadłem podczas drugiego przejazdu w finale. Mam coś sobie do udowodnienia, cel jest prosty, wiem na co mnie stać i zamierzam powalczyć o czołową 15 w gigancie i 10 w slalomie, a przy okazji mam zamiar stanąć na podium w typach uczelni, jak mi się udało w poprzednim sezonie.

Marcin art 1.jpg

57da8234ca309_Marcinart1.jpg.0d6fccf3f020d883053e497b8d3f2efc.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Część 5 - ostatniaAmbitne plany. Na pewno będziemy Ci kibicować i wspierać w miarę naszych możliwości. Będziemy także trzymać kciuki za szybki powrót do zdrowia. Warto podkreślić, że w Akademickich Mistrzostwach Śląska dzięki Tobie reprezentacja UE stanęła na najniższym stopniu podium ucierając nosa reprezentantom ATH Bielsko-Biała. W ubiegłym roku o włos przegraliśmy pudło. Czy w tym roku jest szansa na utrzymanie 4 miejsca?MC: Mogę zapewnić , że dołożę wszelkich starań, aby UE w przyszłym sezonie zagościł w czołowej trójce najlepszych uczelni na Śląsku. Walka o srebrny medal będzie ciężka, ponieważ Politechnika Śląska oraz AWF dysponują bardzo mocnymi ekipami, przede wszystkim jednak są to zdecydowanie liczniejsze drużyny. Zobaczymy jak to wszystko będzie wyglądać. Jeśli chodzi o ten rok, to jeszcze nie wiem czy będę startować. Ciężko teraz prognozować na temat naszych szans, bo sam nie wiem jaki skład wystawimy w tym roku. Jednak liczę, że uda się zanotować progres. Bardzo wiele zależy od dyspozycji chłopaków. Ty dajesz radę na gigancie. Olek z Przemkiem fajnie jeżdżą slalom. W zależności od konkurencji, każdy z Was może zrobić dobre punkty. Ciekaw jestem, jak wypadną pozostali reprezentanci, może i oni zapunktują, jak w zeszłym roku Wy- nie zapominajmy o tym, ponieważ mówimy o klasyfikacji drużynowej. Nie wiem, kto przyszedł w tym roku na UE, ale wiem, że jeśli pojedziecie na miarę swoich możliwości, to spokojnie jest szansa na obronę czwartego miejsca. Wszystko wyjaśni się już niedługo na trasie.Dziękuje za pokrzepiające słowa. Zmieńmy temat. Najważniejsi ludzie świata sportu, jakich poznałeś przez narciarstwo?MC: Miałem olbrzymią przyjemność trenować i poznać Ivice Kostelića. Poniekąd poprzez narciarstwo poznałem również Adama Małysza, nawet jeśli to brzmi niedorzecznie... (śmiech) Poza tym trenowałem z kadrą Austrii czy Szwecji - chodź ciężko powiedzieć, żebym mógł ich poznać. Oprócz tego znam prawie każdego narciarza w Polsce.W tym momencie mieliśmy kończyć wywiad, ale mam jeszcze jedną prośbę: powiedz, jaki prywatnie jest Adam Małysz? I jak to trenowałeś z Kostelićem?!MC: Adam Małysz jest bardzo skromną osobą, jednak bardzo otwartą i przede wszystkim zabawną. W jego towarzystwie na pewno nie można się nudzić. Jest również profesjonalistą pod każdym względem, jasno określa swoje cele i zawsze dąży do ich wypełnienia. Hmm... Z Kostelicem jeździliśmy parokrotnie w austriackim ośrodku Innerkrems. Trenowaliśmy na wspólnym gigancie czy slalomie, nigdy z tym problemu nie było.Bardzo Ci dziękuję za ten obszerny wywiad i życzę powodzenia w walce z kontuzją oraz zrealizowania planów w przyszłym sezonie.MC: Również dziękuje za wywiad. Cieszę się, że mogłem podzielić się swoimi przeżyciami. Mam nadzieję, że nieco przybliżyłem obraz młodego, polskiego narciarza.Wszystkim czytelnikom "Sportu Akademickiego" życzę udanego sezonu!Trzymajcie proszę kciuki za wyniki narciarskiej reprezentacji UE.

Marcin art 2.jpg

57da8234d1a79_Marcinart2.jpg.823eb641d9c5e2bca91c6782c901a8b0.jpg

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 months later...

Witam,

w zeszłym sezonie miałem przyjemność odbyć rozmowę z jedną z osób zawodowo związanych przez lata z narciarstwem alpejskim. Najciekawsza była odpowiedź na pytanie czy dzieci również będą kontynuować karierę rodzica. Usłyszałem: "nie chcę by moje dzieci zawodowo wiązały się z narciarstwem, nie z powodu kosztów tak finansowych jak i czasu poświęcanego zarówno przez dziecko jak i przeze mnie na trening, ale z powodu świadomości, że prędzej czy później / pewnie prędzej / trzeba by dzieciakom podawać oczywiście dozwolone - nie znajdujące się na liście zakazanych - preparaty - specyfiki, które jednak nie są całkiem obojętne dla organizmu. W sporcie wyczynowym nie ma obecnie wyników bez labmed." Przyrost masy mięśniowej po labmed generuje większą wagę = dlatego większość alpejczyków to atleci. Tak więc jak patrzymy na najpiękniejsze nawet alpejskie laseczki, musimy mieć świadomość, że nie tylko milk build this body. Co nie zmniejsza doznań estetycznych oczywiście. Pozdrawiam A.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ROCH,aaa myślałem, że zagadka forumowej tożsamości Marcina jest tak prosta ;-)

Areski, czym jest doping ? Czy erytropoetyna jest dopingiem ? W sporcie istnieje coś takiego jak limity substancji powyżej, których zawodnik zostaje zdyskwalifikowany za tzw. doping. Mieszcząc się w tych limitach nie oszukujesz :-) Zgadza się, że dzisiejszy sport nie istnieje bez zastępów ludzi spędzających większość czasu w laboratorium ale czy to powód aby rezygnować z zawodowego uprawiania sportu ? Czy dzisiejszy sposób życia i odżywiania się przeciętnego człowieka nie jest równie "niezdrowy" ? Dla mnie dobrym przykładem była paraolimpiada w Sochi, znajomy startujący w sporcie wytrzymałościowym opowiadał mi jak wyglądała rywalizacja z Rosjanami. W jednym słowie : zwierzęta. Ponadludzka siła i wytrzymałość. Wszyscy mieszczący się idealnie w limitach na testach antydopingowych. A to "tylko" sport niepełnosprawnych, więc można sobie tylko wyobrazić co dzieje się w sportach gdzie walczy się o sporą kaske. Imho, narciarstwo alpejskie jest stosunkowo mało narażone na różnego rodzaju wspomagacze. Fajnie wyjaśnia przyczyny tego Bode Miller w swojej książce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

nie czytałem książki Bode Millera, jak się uda nadrobię lekturę wkrótce. Różnica dla mnie jest oczywista - w normalnym życiu nie muszę wybierać substancji wspomagających, jeśli zdecyduję się na sport wyczynowy wyboru już nie mam. Oczywiście, że w sportach technicznych kwestia wspomagania ma mniejsze znaczenie niż w siłowych, co nie oznacza, że sukcesy bez labmed są tu możliwe. Pozdrawiam A.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- w normalnym życiu nie muszę wybierać substancji wspomagających, jeśli zdecyduję się na sport wyczynowy wyboru już nie mam. Oczywiście, że w sportach technicznych kwestia wspomagania ma mniejsze znaczenie niż w siłowych, co nie oznacza, że sukcesy bez labmed są tu możliwe. Pozdrawiam A.

Masz jakieś badania na potwierdzenie tej tezy, czy tak sobie pitolisz za kolorową prasą ?

Jesz pieczywo ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, dziwna sugestia- jak myślisz która z ekip sportowych oficjalnie poda, że stosuje takie a takie specyfiki w takiej a takiej ilości? I przez to osiągnie lepsze wyniki. moja teza jest konsekwencją wspomnianej wcześniej rozmowy, zanim to nastąpiło nie uświadamiałem sobie jak istotną kwestią w sporcie wyczynowym jest praca laboratoriów medycznych. Pozdrawiam A.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak, tak sobie pitolisz :laughing:

Żeby była jasność, nie twierdzę, że w sporcie wyczynowym nie ma oszustów wspomagających się wytworami nowoczesnej chemii. Ale na całe szczęście są w mniejszości.

Mogę Cię zapewnić, że w Polsce, Australii, Nowej Zelandii, Niemczech, nie ma ani jednej jednostki medycznej współpracującej ze sportowcami do której nie miałby dostępu zwykły obywatel.

Jak masz kasę, możesz korzystać ze wszystkich badań, urządzeń i wspomagania z którego korzystają sportowcy kadr narodowych.

Wspomaganie w sporcie nie jest wiedzą tajemną, i nie ma jakiejś Wunderwaffe :proud: do której mieliby dostęp tylko wybrani. Masz czas, zajrzyj http://www.ausport.gov.au/ strona najlepszego Instytutu Sportowego na świecie. O suplementach http://www.ausport.gov.au/ais/nutrition/supplements

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...