artkas Napisano 15 Luty 2014 Zgłoszenie Share Napisano 15 Luty 2014 Ponieważ nigdy nie byliśmy z ekipą w Beskidach postanowiliśmy w tym roku okres ferii wykorzystać zwiedzając ośrodki w rejonie Wisły, wykorzystując ją jako bazę wypadową.Choć sam wyjazd, z powodu pogody, wisiał na włosku prawie do ostatniego dnia, finalnie stanęło na postanowieniu, że jedziemy i zobaczymy co będzie. I tak w sobotę 8 lutego koło południa dotarliśmy do wiosennej Wisły. Śniegu - poza jego pasami w mijanych ośrodkach w Ustroniu, Nowej Osadzie czy Cieńkowie - grama nie było widać, ale skoro przyjechaliśmy na narty trzeba wykorzystać to co jest.[ATTACH=CONFIG]13987[/ATTACH] [ATTACH=CONFIG]13988[/ATTACH]I tak zaczęliśmy od Nowej Osady, karnet od 18-tej i bez szczególnego czekania chwilę później jesteśmy na kanapie. Stok dość szeroki, prosty, z góry wygląda na solidnie naśnieżony. Jednak pierwszy zjazd pokazał, że temperatura w ciągu dnia bliska 10 stopniom zrobiła swoje i stok jest bardzo miękki i przy tej okazji, szczególnie w dolnej części mocno zmuldzony i kaszkowaty. Jednak pierwsze koty za płoty i trzy godzinki szybko przeleciały. Zaznaczyć należy, że ilość tras na ich mapie to ściema, bo tak naprawdę to jedna trasa plus nieczynna nartostrada, którą widać było zniwelowaną przy wyciągu. Na plus fajnie rozlokowane knajpki przy trasie.Dzień drugi to wizyta w Cieńkowie. Tu już tak dobrze z naśnieżeniem nie wyglądało: ścianka zamknięta, choć jednym czy drugim boczkiem jakoś prześliznąć się dało, ale też niżej przetarć i miejsc do omijania było sporo. Ośrodek, pomimo gorszych warunków na trasach, ciekawszy od Nowej Osady, ma kilka wariantów zjazdu, może nie jakichś super ciekawych, ale jednak są. To też ośrodek, który zapisze się w historii naszej ekipy jako ten, w którym pierwszy raz skorzystaliśmy z pomocy panów z GOPR (pozdrowienia przy okazji), gdzie po kilku godzinach bezproblemowych zjazdów, już w drodze ze stoku do samochodu, koledze przydarzyło się coś takiego jak zwichnięcie łękotki, kolano odmówiło posłuszeństwa i dla niego nartowanie na tym wypadzie się zakończyło.Po wizycie w Cieńkowie, obawiając się o dalsze warunki, podjęliśmy próby wywołania opadów śniegu za pomocą różnych płynów i ich dozowania w odpowiednich dawkach. Efekty zaczęły być już widoczne wieczorem. A nad ranem obraz, który ukazał się nam za oknem wywołał tzw. banana na naszych twarzach. Decyzja szybka, jedziemy do SON, bo tam wyżej i wydawało nam się, że opad mógł być tam największy. Na miejscu banan się pogłębił, bo i biało i słonecznie.Jako, że byliśmy z dziećmi pojawiły się obawy o wjazd na kotwicach, jak się później okazało słuszne, bo jazda z 6-latkiem po oblodzonym, nierównym torze i kotwicą pod kolanem to istna mordęga. Dlatego też ekipa po dwóch zjazdach się podzieliła i część wróciła do Wisły. My natomiast zwiedzaliśmy to co było otwarte i można było pojeździć. Warunki po opadzie były bardzo dobre, na 10 trochę twardo, 8 świeży śnieg, na którym świetnie się jechało, dalej Golgota, o którą się najbardziej baliśmy, ale była całkiem przyzwoita i właściwie poszła na raz, bez lodu i muld, może końcówka trochę słabsza była. Pozostało jeszcze Suche, a więc szybkie przedreptanie przez dróżkę, krótka jazda do góry i 7 na dół. Krótko, ale bardzo przyjemnie, śnieg bardziej miękki, ale nie za miękki, fajna jazda więc jeszcze kilka razy powtórzona i dalej powrót na Juliany. Słonko cały czas świeciło, widoki były, warunki się nie pogarszały więc i u nas banan trwał i po tym czego zasmakowaliśmy padło, że musimy się tu na jakiś weekend zjawić jak będzie dużo więcej śniegu i wszystko otwarte, jednak na pewno bez mniejszych dzieci. Po dobrych wrażeniach z dnia wieczorkiem jeszcze na godzinkę pojechaliśmy na Soszów. Godzina 20.00, ludzi prawie wcale, pięć szybkich kursów koleją i dwójką w dół. Przyjemna traska na godzinę, dwie, szczególnie do góry się można fajnie rozpędzić, jednak nie wyobrażam sobie jak wygląda dojazd do wyciągu wzdłuż drogi, wąskim odcinkiem przy większej ilości narciarzy na stoku, którzy zjeżdżają wszyscy do tej trasy. Kolejny dzień, czyli wtorek, przyniósł znów opady tylko niestety tym razem deszczu i dzień minął pod znakiem zwiedzania, bez nart. Jednak zachęceni ostatnimi modłami wspomaganymi napojami od „sponsora” postanowiliśmy, że je powtórzymy, no i powtarzaliśmy do późnej nocy. No i znów się udało, środa przyniosła całodzienny opad śniegu i choć ten dzień spędziliśmy ponownie na Cieńkowie, warunki były niełatwe, bo mimo, że padał śnieg to ciuchy były mokre jak przy sporej ulewie ponieważ temperatura koło 0 powodowała, że śnieg na ziemi leżał, ale już na ubraniu czy krześle była woda. Dało się też lepiej pojeździć na ściance, jednak tu mocno wkurzaliśmy się na deskarzy. Ich zjazd, a właściwie spych powodował, że cała kilkucentymetrowa, nieubita warstwa śniegu, po którym na nartach dało się jechać, po jednym zjeździe (spychu) parapeciarza odkrywała na nowo ziemię i do jazdy trasa się już nie nadawała. Po tym dniu wyjeżdżeni, ale też mokrzy z nadziejami patrzyliśmy na prognozę na czwartek. Sprawdziła się, mrozik był, śnieg ze środy pozostał, niebo czyściutkie, nic tylko pozostało ruszyć na Skrzyczne. Już sam wjazd nawet starym krzesłem dał świetne wrażenia, przede wszystkim wizualne. Trasy pod nim są przygotowywane, jednak śniegu na nich jeszcze sporo brakuje. Dojazd do Jaworzyny i już widać, że inni się dobrze bawią. Nowa kanapa, wypasiona, jak widoki ze Skrzycznego. Trochę podziwiania widoków i zjazd FISem, trasa bardzo fajna, szeroka, ludzi sporo, warunki niezłe jednak czym później tym gorzej się robiło. Ścianka się mocno zmuldziła, a przejazd na Kaskadę i sama Kaskada ze zjazdu na zjazd koło południa robiły się coraz bardziej oblodzone. Mimo tego wrażenia pozytywne. W międzyczasie zjechaliśmy też zamkniętym Ondraszkiem i tu mniej więcej do przejazdu pod krzesłem było ok, jednak dalej masakra, czułem się jakby ktoś miał moją laleczkę voodoo i kuł ją co sekundę, bo takie odczucie towarzyszyło nartom, które miałem pod nogami, a to przenosiło się na mnie. Tej trasy póki co nie polecam.I tu pierwsza wizyta w Beskidach się zakończyła, wrażenia raczej pozytywne, chociaż w Wiśle przydałoby się coś większego, bo ośrodków sporo, ale wszystkie małe. W Szczyrku z kolei tak jak wszyscy piszą, trasy świetne jeno uciążliwe dostawanie się na nie (poza Skrzycznem). Pewnie jeszcze się tam pojawimy, ale przy lepszych warunkach śniegowych.PozdrawiamArtur 21 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
johnny_narciarz Napisano 15 Luty 2014 Zgłoszenie Share Napisano 15 Luty 2014 Świetna relacja!Z przyjemnością przeczytałem. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
SB Napisano 15 Luty 2014 Zgłoszenie Share Napisano 15 Luty 2014 Jak to dobrze że są takie relacje, mnie wrażeń z tych relacji i zdjęć wystarcza na tyle że nie muszę tam być:tongue: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
johnny_narciarz Napisano 15 Luty 2014 Zgłoszenie Share Napisano 15 Luty 2014 To poczytaj moją ze SzCyrku,to na pewno nie wybierzesz się tam w tym sezonie... :wink: :biggrin: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
SB Napisano 16 Luty 2014 Zgłoszenie Share Napisano 16 Luty 2014 To poczytaj moją ze SzCyrku,to na pewno nie wybierzesz się tam w tym sezonie... :wink: :biggrin: Czytałem, ale to że się nie wybiorę było wiadomo już dużo wcześniej:stupid: 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
kmarcin Napisano 16 Luty 2014 Zgłoszenie Share Napisano 16 Luty 2014 Konkretna relacja okraszona zdjęciami, to jest to :applause: I poczytać i pooglądać można :happy: 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.