Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Zagronie, wspomnienia

  • wpisów
    86
  • komentarzy
    70
  • wyświetleń
    13 579

O blogu

Powtórzę to co napisałem  w prośbie do Administratora.

Będzię  to blog o nartach i górach, a także czasem  inne historie, ciekawe i mało znane.  Każda stanowić będzie  pewną  całość.  Rozpocznę drogę wstecz. Od  stosunkowo najbliższego okresu, do lat sześdziesiątych. Sądzę,  że wielu starszych kolegów  "zlokalizuje siebie" w konkretnej historii. Jeździliśmy po tym samym terenie. W dyskusji każde uzupełnienie, do mojej opowieści,  będzie  mile widziane.  Będziemy mieli wspólnie bogatszy opisy danego wydarzenia(okresu czasu), czyli  naszych  pasji-nart i gór. Mogą mi się zdarzyć pomyłki. Będę pisał  tylko z pamięci. Nie prowadziłem żadnych zapisków, przynajmniej jeśli chodzi  o narty.  Proszę to bez oporu korygować.  I na koniec każda opisywana historia będzie miała swój  podtytuł. Jest to konieczne, by nie zrobił się z blogu "mirsz-marsz".

Wpisy na tym blogu

Egzotyczny Iran_cd18

Trzydziestego lipca.   Budzę się kilka minut przed piątą. Z sąsiedniego namiotu dochodzi głos Janusza - wstajemy! Tak - wstajemy. Słońca jeszcze nie ma. Ranek jest chłodny. Sprzęt przygotowaliśmy jeszcze wczoraj wieczorem. Gotujemy zupę mleczną i herbatę. Zabiera nam ta prosta czynność ponad godzinę. Gdy wyruszamy w stronę przełęczy, między Szadeh Kuh i Alam Kuh, słońce  wychyla się za grani, po drugiej stronie lodowca. Z tej przełęczy zaczyna się droga Steinauera.  Steinauer był Austr

Egzotyczny Iran_cd17

Dwudziestego  dziewiątego  lipca.   Plan na dzisiaj przewiduje przejście grani do szczytu Siah Kaman(4480 m).  Na razie to wyłażę z namiotu i jak co rano, zabieram bańki i worek, kierując się w stronę wanty. Zabieram też ręcznik i mydło, w nadziei, że zmyję z siebie wczorajszy Dermosan. Po przyjściu na miejsce odchodzi mi do tego ochota. Woda jest lodowata. Przy nalewaniu wody do worka marzną mi ręce. Słońce grzeje jeszcze słabo, a po lodowcu dmucha zimny wiatr. Moje mycie ogranicza si

Egzotyczny Iran_cd16

Dwudziestego ósmego lipca.   Rano myję naczynia, pozostałe po wczorajszej kolacji, śniegiem i resztką wody. Następnie idę po świeżą wodę. Janusz rozpala Juvle. Po śniadaniu wyruszamy. Było nieco oporów ze strony dziewczyn. Powinniście wyjść na Tacht-e-Sulejman(4650 m). To najwyższy szczyt, oprócz Alam Kuh(4840 m). Nie zależy nam na tym. Na pewno zmienicie zdanie, jak będziemy w Krakowie. Nie damy rady. Jak nie dacie - to się wrócimy. Wreszcie idziemy wszyscy. Po półtorej godzinie docie

Egzotyczny Iran_cd15

Dwudziestego siódmego  lipca.   To nie była spokojna noc. Gwałtowne szarpanie namiotem przez wiatr. Hałas kamiennych lawin i piekielny jazgot blach, które przykrywały schron, trzymających się resztek konstrukcji. Do których przywiązaliśmy namioty. Wydawało się nocy, że się na nas zwalą. Choć wieczorem je sprawdzaliśmy. Ubieram się w namiocie i wychodzę na zewnątrz. Słońce świeci jasno, ale jest jeszcze chłodno. Biorę plastykowe bańki, worek na wodę i kieruję się do wanty, aby nabrać w

Egzotyczny Iran_cd14

Dwudziestego szóstego lipca.   Długo spałem. W schronie półmrok i cisza. Która to godzina? Dziewiąta. Co tak ciemno? Wstajemy - już późno! Wychodzę przed schron. Mgła. Cholera, zdjęcia diabli wzięli! Odkąd przyjechałem do Iranu to nie mam apetytu. W górach zupełnie go brak. Dzisiejsze śniadanie też nie jest wyjątkiem. Po śniadaniu kolej na pakowanie. Kto nigdy nie pakował plecaka, lub czyni to bardzo rzadko - pomyśli sobie - ee, co to jest pakowanie plecaka. Dziesięć, piętnaście minut.

Egzotyczny Iran_cd13

Dwudziestego piątego lipca   Budzę się. Na zegarku godzina dziewiąta. W schronie panuje półmrok. Tylko przez małe okienko, z rozbitą szybą,  wpada trochę słońca do środka. Czuję się lepiej. Ból głowy się zmniejszył. Z Elżbietą jest dalej źle. Na śniadanie gotujemy zupę mleczną i jeszcze coś innego. W pamięci została mi tylko zupa, bo ją tylko można było, z jakim takim apetytem, zjeść. Słońce przygrzewa. Nad Doliną Sarczal unoszą się mgły, ciągnące się hen daleko w stronę Morza Kaspijsk

Egzotyczny Iran_cd12

Dwudziestego czwartego lipca.   Budzik zaczyna się wściekać  o piątej. Mamy godzinę czasu do wyruszenia. Upychamy, wyjęte z plecaków rzeczy, z  powrotem do nich. Jacek gotuje herbatę, a dziewczyny przygotowują kanapki z pumperniklem. O szóstej pojawia się pierwszy muł. I zaczyna się obciążanie tego zwierzaka. Na grzbiecie ma coś w rodzaju grubej maty, sięgającej do połowy brzucha. Po obu stronach grzbietu mulnicy mocują plecaki, wiążąc je sznurami i mocując pasami, przechodzącymi pod 

Egzotyczny Iran_cd11

Dokumentacja wyprawy   Dalsza część naszej przygody w górach będzie, o wiele bardziej zrozumiała, po przeczytaniu podanego dalej materiału. Dlatego postanowiłem napisać ten dodatkowy post.   Nie jechaliśmy do Iranu „na wariata”. Zebraliśmy w czasie przygotowań, jak najwięcej materiałów o  górach Elburs. O interesującym nas rejonie działania. Ponieważ już wcześniej tu działali Polacy, więc były publikacje w „Taterniku”, czy  też w innych pismach. Relacje w  „Taterniku” skupiał

Egzotyczny Iran_cd10

Dwudziestego trzeciego lipca.   Po śniadaniu jedziemy od razu do Teheranu, zabierając ze sobą wszystko co mamy na campingu. Obyśmy tu dzisiaj już nie wrócili! Punktualnie o dziesiątej jesteśmy w IMF. Są i Warszawiacy. Dzisiaj jest ich trzech. Boy podaje tradycyjną herbatę. Mister Adili pyta się - jaki mamy program działania? Jużeśmy im kilka razy to tłumaczyli, ale tłumaczymy jeszcze raz. Dwa tygodnie w grupie Tacht-e-Sulejman i powrót do Teheranu. Z Teheranu na trzy, do czterech dni n

Egzotyczny Iran_cd1

Wyprawa   Wreszcie jedziemy! Na razie tylko tramwajem do stacji, ale jedziemy. Tramwaj pusty. Kto by o tej porze nim jeździł. Chyba tylko tacy, jak my, wariaci. Gdy wysiadamy pod dworcem zaczyna padać. Za chwilę formalnie leje. Chowamy się pod dach, obok baru „Smok”. Kilka kroków od nas jest waga. Stawiam najpierw na wagę plecak Ryśki. Dwadzieścia pięć kilogramów. Potem mój-trzydzieści cztery. Deszcz przestaje padać. Idziemy na dworzec. Na zegarze dworcowym jest dokładnie północ. Zaczy

Egzotyczny Iran

Wyprawa do Iranu 13.07-20.08.1972 r   Prolog-czyli jak zorganizować wyprawę.   Pytanie-jak zorganizować wyprawę? Odpowiedź na nie jest w zasadzie bardzo prosta. Trzeba mieć; bardzo, bardzo dużo entuzjazmu, odpowiednią odporność psychiczną, szczęście - no i pieniądze. Reszta jest prosta. Nas było pięcioro: Ryśka - moja żona, Elżbieta żona Janusza i Jacek, jego brat. Pasją naszą były góry. Jeździliśmy w Tatry. Schodziliśmy Riłę i Piryn. Udało nam się wyjechać w Alpy Julijskie.

Egrotyczny Iran_cd24

Piątego sierpnia.   Rano okazuje się, że Elżbiecie spuchła twarz. To zdradliwe słońce Demawendu, tak ją urządziło, mimo że nie często  było dla nas łaskawe. I się nie pokazywało. Janusz planował dzisiaj wyjazd do Isfahanu i niestety nic z tego nie będzie. Elżbieta leży na materacu, pod trzcinowym daszkiem, obok basenu. Ryśka pierze, a my we trójkę pakujemy plecaki. Właściwie to we dwójkę. Jacek i ja. Zostawimy wszystkie nasze wysokogórskie, zimowe rzeczy w ambasadzie. Weźmiemy tylko n

Dolinki Podkrakowskie

Dolinki jurajskie Lata szęśćdziesiate ubiegłego wieku.  Jest maj i  pogodny poranek w niedzielę. Żółty pociąg z Krakowa do Katowic zatrzymuje się na stacji Zabierzów. W dalszą drogę wyrusza prawie pusty. Przez ukwiecone łąki, w stronę skałek, porusza się jego zawartość. Sami młodzi ludzie. Studentki i studenci. Wszyscy dążą do dolinek. Pierwsza jest bolechowicka. Z niej można dojść do karniowickiej. Kogo interesuje tylko wędrówka idzie dalej, do będkowskiej. Nazwy dolinek zapożycz

Zagronie

Zagronie in Od marzeń do realizacji

Czar nart

Życzymy Wszystkim narciarzom z forum w przyszłości, z okazji Wielkiej Nocy, tylko takich widoków i takiego śniegu. I nie trzeba zbyt daleko jechać.  Dziewiętnasty marzec 2008 r.

Zagronie

Zagronie in czar nart

Afganistan(Hindukusz 73)_cd9

Post 10 Wieś Qadzi Deh. Króciutko trwała jazda do tej wsi. Położonej na wysokości 2600 m npm.  Mamy już Tatry pod sobą.  We wsi pełnia lata. Trwają w niej żniwa  Przyjechała ekspedycja w góry. Będzie spora kasa do zarobienia.  Więc nie można tego zmarnować z powodu żniw. Robotę się podzieli. Wszystko musi się odbyć w określonym porządku, obowiązującym w cywilizowanym świecie. Przyjmuje nas na herbatę szef wioski.  Czy też właściciel jej pól? Trudno zgadnąć, ponieważ jest bardzo mł

Afganistan(Hindukusz 73)_cd8

Post 9   Droga do Qadzi Deh Jurek przyjechał z papierem. Możemy jechać dalej. Potem się okazało, że szach pojechał sobie za granicę.  Zięć skorzystał i tatusia zrzucił z tronu. Od tego momentu w Afganistanie zaczęło się coraz gorzej dziać.  Coraz gorzej i gorzej.  I  tak trwało, i trwa do dzisiaj.  Koniec z wyjazdami w Hindukusz. Strzelają. A takie piękne są te góry!  Znacznie tańsze, niż  Himalaje, Karakorum. Bardzo długo będą czekać na zapaleńców dziewicze szczyty. Znaczni

Afganistan(Hindukusz 73)_cd7

Post 8 Fajzabad Nie! Nie będziemy mogli spać, tam gdzie nocował szach. Dla nas był przeznaczony mały budynek gospodarczy, tuż przy grobli. Możemy też postawić sobie namiot. Nie jest źle. W nocy utuli nas do snu szum Kokczy. Wyładowujemy bębny. Postój  na wysepce będzie dłuższy. Jurek z kolega pojadą do Kabulu, po zezwolenie na działalność w górach. Owszem dostaliśmy z ambasady w Warszawie takie przyrzeczenie. Ale tu na miejscu trzeba mieć konkretny papier dla gubernatora prowincj

Afganistan(Hindukusz 73)_cd6

Post 7 Droga do Fajzabadu Pewnego dnia na drodze zatrzymał się samochód. Widać na nim  było radosne buzie kolegów, siedzących na bębnach. No, nareszcie! Teraz tylko góry, lodowce, rekordy wysokości przed nami. I cel wyprawy zostanie osiągnięty. Złośliwość losu pojawiła się niebawem. Po niewielu kilometrach.  Z pod skały wypływał strumień krystalicznej wody. Zasilający niewielki stawek, którego kamienne dno było doskonale widoczne.  Ten wypływ, zwany wywierzyskiem świadczył,

Afganistan(Hindukusz 73)_cd5

Post 6 Afganistan(Mazar-i Szerif) Wsiedliśmy na kuter, po odprawie celnej. Kuter miał zwyczaj płynąć raz na tydzień, na drugi brzeg Amudarii. W Afganistanie byli Rosjanie. Ściśle, obywatele Związku Radzieckiego. Nawet sporo. Specjaliści od geologii,  wraz z rodzinami. Ta ziemia była nieznana. Kryła  jeszcze sporo tajemnic. Kuter pełnił rolę mostu między  brzegami. Nie było go wtedy   między ZSSR i Afganistanem.  Wystarczył kurs raz na tydzień. Ktoś z Rosjan tam jechał. Inny wracał. Lub

Afganistan(Hindukusz 73)_cd4

Post 5 Jedziemy w Hindukusz Bębny zostały zapakowane. Średnio każdy ważył 33 kilogramy. W nich spis zawartości. Wszystko to co zabieramy, zapakowane w ten sposób, że stracenie jednego, czy kilku bębnów nie rozłoży wyprawy. Zostały zaplombowane przez celników. Mieliśmy ich trzydzieści. Każdy z napisami,  jaki jest  cel wyprawy. Bębnów nie wolno rzucać! Każdy z nas dostał od Jurka, powielony słownik z języka „farsi” na polski. Tym językiem rozmawiają w Afganistanie i rozmawiali w Ir

Afganistan(Hindukusz 73)_cd3

Post 4 Wyprawa Klubu Tatrzańskiego w Hindukusz-1973 Nosiło nas w Klubie! Co skończyło się wyjazdem do Iranu w 1972 r, w góry Elburs(blog-„Egzotyczny Iran”).  Rok później  PTTK obchodziło swoje stulecie.  Sto lat wcześniej(1873 r) powstało Towarzystwo Tatrzańskie.  Z siedzibą w Krakowie.  Należeli do niego tacy ludzie, jak min. - Chałubiński, Eljasz, Sienkiewicz, Modrzejewska, Witkiewicz. Członkowie  TT wędrowali po górach, mając w klapie odznakę,  ze stylizowaną głową kozicy. Stul

Afganistan(Hindukusz 73)_cd21

Post 22   Jurek W Polsce, po wyprawie dostałem od Jurka opracowanie - Hindukusz Zebak`u – KW Kraków 1974 r.   Przetłumaczone na język angielski. Szczegółowy opis tego rejonu górskiego.  Z mapami graniowymi,  panoramami szczytów i dolin. Z podanymi wysokościami. Wszystko to było robione ręcznie przez jego żonę, na podstawie zdjęć, które uczestnicy różnych wypraw dostarczali Jurkowi. I on sam robił. Jurek miał swoją metodę określania wysokości ze zdjęć. Świetny materiał, dla al

Afganistan(Hindukusz 73)_cd20

Post 21 Kabul Pojechaliśmy wszyscy na zakończenie wyprawy do Kabulu. Przyjechać do tego kraju nie można było bez wizy. Bez innej, wyjazdowej, się nie wyjedzie.  I znów jedziemy wzdłuż Kokczy, do  szosy Mazar-i Szerif – Kabul. Cieplutko, kończy się lato. Szosa przecina kolejne ramiona Hindukuszu. Mijamy kolejne doliny, prawie pustynne.   W nich wędrowały stada owiec i  kóz. Spotykaliśmy także wielbłądy.  Zwierzęta są w ciągłym ruchu, w poszukiwaniu czegoś do skubnięcia. Parę razy,

Afganistan(Hindukusz 73)_cd2

Post 3 Klub Tatrzański PTTK w Krakowie Byliśmy z żoną, jako studenci, członkami Klubu Tatrzańskiego PTKK w Krakowie. Oddział Krakowski PTTK wynajmował jedno piętro w budynku na ulicy Basztowej.  Miały tu siedzibę także inne kluby PTTK. Kajakarze, żeglarze itd. Jeden pokoik na tym piętrze miał do swej wyłącznej dyspozycji Klub Wysokogórski.  Głównie służył on  im jako  miejsce na zebrania taterników, odczyty. Cisnąłem się wraz z  innymi w tym pokoiku, na prelekcji Stanisława Biela.

Afganistan(Hindukusz 73)_cd19

Post 20  Powrót z gór I na tym był koniec! Dalej było prosto. Znieść z góry sprzęt do bazy. Do bazy przyszli kulisi ze wsi  Qadzi Deh, po resztę wyposażenia. Okazało się, że i tak nie można było dłużej tu być. Skończyło  się pozwolenie.  Jeszcze przed zejściem do Qazi Deh robię kolegom portrety.  Hindukusz  zostawił na nas swój ślad.  Na mnie też.   Z  Qazi Deh do Iskaszimu idziemy na piechotę. Tam będzie łatwiej o pojazd. To tylko paręnaście kilometrów.  Przy drodze rosną afgańsk
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...