Złota jesień w Skopje
Dlaczego Skopje na listopadowy weekend? Na narty trochę za mało czasu – dwa dni i 2000 km w drodze, żeby pojeździć dwa dni w niepewnej pogodzie, to jednak nie do końca nas przekonywało. Więc może gdzieś na południe, w stronę słońca? Uciec od depresyjnej pluchy i listopadowych wichur, naładować baterie, aby przetrwać do sezonu narciarskiego? Jakiś city break, a jeszcze lepiej city i outdoor? W listopadzie wybór kierunku wcale już nie jest taki prosty ze względu na kapryśną aurę, ale wpadła mi w oko oferta na lot z Berlina do Skopje i z powrotem. Termin pasował idealnie, ale Macedonia Północna? Miejsce takie dość nieoczywiste, lecz im bardziej wgrzebywałam się w internet – między innymi w relację @aklim czy blog polskiej pary, która pomieszkuje w Skopje - tym bardziej zaczynał mi się podobać ten pomysł.
Wylądowaliśmy więc z moim mężem, Darkiem, w nocy z soboty na niedzielę, w strugach deszczu. Ale rano przywitało nas piękne słońce, a ładna i ciepła pogoda miała nam towarzyszyć praktycznie przez cały pobyt. Nasz hotelowy pokój miał widok na pomnik i na górę Vodno z oświetlonym w nocy krzyżem w oddali (krzyż akurat schowany za drzewem). Bardzo typowe dla Skopje, bo jak się okazało - pomników tutaj w cholerę, a góry otaczają miasto praktycznie ze wszystkich stron.
Jakie jest Skopje? To miasto zupełnie niepodobne do innych. W 1963 roku trzęsienie ziemi zniszczyło większość historycznej zabudowy, więc dominują jugosławiańskie blokowiska z wielkiej płyty. Ale ostatnia dekada przyniosła bardzo kontrowersyjną architektoniczną rewolucję centrum miasta – projekt Skopje 2014, polegający na budowie wielkich gmaszysk w stylu neoklasycystycznym i całej masy monumentalnych pomników bohaterów narodowych w duchu macedońskiego nacjonalizmu, co jest ponoć solą w oku całkiem sporej tutejszej muzułmańskiej mniejszości albańskiej. Projekt – będący w zasadzie samowolą budowlaną ówczesnego prezydenta Macedonii – pochłonął absurdalnie olbrzymie publiczne pieniądze. Mówi się o kilkuset milionach euro, co – jak na finanse takiego małego i borykającego się z licznymi trudnościami ekonomicznymi kraiku – jest niewyobrażalnie wielką kwotą. A w tle korupcja i nadużycia na gigantyczną skalę.
A jak to wygląda? Zobaczcie sami – pomniki „rosną” tutaj jak grzyby po deszczu, osiągając karykaturalne rozmiary i zagęszczenie. Na pierwszy ogień oczywiście Aleksander Macedoński na koniu, na gigantycznej paterze na Placu Macedonia oraz na kolumnie – ok. 200 metrów dalej
A na dolnym piętrze tej kolumny – modelowa rodzina macedońska: ojciec, matka, dziecko i … dwa leżące lwy 🤣
Tuż obok pomnik Cyryla i Metodego (na drugim planie), a także macedońskich matek – jedna w ciąży, a trzy tulą dzieciarnię.
A gdzie tatusiowie? Czyżby oddawali się jakiejś szemranej grze hazardowej? 🤔
Plac Macedonia i średniowieczny Kamienny Most na rzece Wardar, to centralne miejsca w stolicy. Obok mostu zbudowano Muzeum Archeologiczne – to ten gmach z grecką kolumnadą:
Idziemy kawałek dalej, w stronę Porta Macedonia – wygląda na to, że Skopje pozazdrościło Paryżowi Łuku Triumfalnego.
W bramie Łuku, jak również w kilku innych miejscach zauważamy cytaty Matki Teresy, która właśnie tutaj, w Skopje, się urodziła.
Jej dom rodzinny już nie istnieje, ale w miejscu, gdzie stał, urządzono Memorial House Mother Theresa – miejsce pamięci z galerią fotografii i pamiątek po tej niezwykłej zakonnicy oraz przeszkloną, nastrojową kaplicę na górnym tarasie. Budynek z zewnątrz trochę przywodzi na myśl architekturę Hundertwassera:
Wnętrze:
Są też polskie akcenty – dokumenty z przyznania Matce Teresie doktoratu Honoris Causa Uniwersytetu Jagiellońskiego:
W budynku dawnego dworca kolejowego, którego zegar zatrzymał się 26 lipca 1963 na godzinie 5.17, gdy zaczęło się trzęsienie ziemi, znajduje się Muzeum Miejskie z podobno dość ciekawą ekspozycją. Ale z uwagi na jakąś uroczystość w hallu muzeum, niestety nie było udostępnione tego dnia zwiedzającym:
Postanawiamy więc wrócić na drugą stronę Wardaru, do historycznej dzielnicy albańskiej i zwiedzić fortecę Kale, górującą nad miastem. Po drodze takie widoczki:
Rzuciła nam się w oczy duża liczba bezdomnych psów w centrum Skopje – szczególnie w okolicach Placu Macedonia . Zwierzaki przyjazne, ewidentnie szukające kontaktu z ludźmi, wiele z nich zaczipowanych. Nawet nie wyglądały na wygłodzone – mam nadzieję, że ludzie, a może okoliczne knajpki dokarmiają te biedne psiaki.
Na placu kupiliśmy sobie od ulicznego sprzedawcy torebkę pysznych, pieczonych kasztanów i ruszyliśmy w stronę Kale:
Z fortecy roztaczają się imponujące widoki na miasto i okoliczne góry, znad których właśnie zaczęły nadciągać czarne, burzowe chmury:
Ha, a za jedną z baszt niespodzianka – robotnik i kołchoźnica! 🤣
Gwałtowną, ale krótką nawałnicę przeczekaliśmy pod daszkiem, za to zaraz potem zostaliśmy wynagrodzeni wspaniałą tęczą:
Twierdza Kale sąsiaduje z zabytkowym meczetem Mustafy Paszy – Darek idzie zwiedzać, a ja grzecznie czekam na zewnątrz – bo w rurkach, wydekoltowanej koszulce z krótkim rękawem i z gołą głową z pewnością zgorszyłabym pobożnych wyznawców Allaha.🙄
Z meczetu, który notabene znajduje się niedaleko naszego hotelu, kilka razy dziennie rozlegają się przez głośniki zawodzące śpiewy muezzina, które odbijając się echem od gór, niosą się zwielokrotnione po całym mieście. Codziennie mamy taką pobudkę o 5.30. No cóż, jesteśmy na Bałkanach, więc jest multi-kulti. Taki klimat.
A potem zagłębiamy się w labirynt uliczek klimatycznego Starego Bazaru. Knajpki i bary sąsiadują tu ze sklepikami różnej maści – na wystawach sporo sukien w bollywoodzkim stylu, jakieś rękodzieło i liczne pracownie jubilerskie. Jest sporo ciekawej srebrnej biżuterii, a że ten wyjazd sprezentowaliśmy sobie właśnie na srebrne wesele, to wracam z ładną pamiątką. Część budynków jest jednak opuszczonych i zaniedbanych.
Po późniejszym obiedzie postanawiamy przejść się jeszcze na spacer bulwarami wzdłuż Wardaru.
Vodno i dachy Skopje o zachodzie słońca:
Mostu im. Goce Dełczewa (narodowy bohater macedoński) strzegą dwie pary gigantycznych lwów, a w oddali forteca Kale:
Bulwary są trochę zaniedbane, ale za to na obu brzegach poprowadzono całkiem zacne ścieżki rowerowe
A przy siedzibie macedońskiego rządu – pomnik wyzwolicieli. Robi wrażenie! 😲
Wieczorem centrum Skopje jest rzęsiście oświetlone. I jakkolwiek nie da się ukryć, że te wszystkie gmachy i pomniki, to jeden wielki kicz i to bardzo kosztowny, to nadają one miastu niepowtarzalnego kolorytu, dla którego warto odwiedzić stolicę Macedonii Północnej.
[cdn.]
- 6
- 4
8 komentarzy
Rekomendowane komentarze