Czytając w czerwcu wpis @marboru, pomyślałam sobie - taki spektakularny zamek, a jeszcze mnie tam nie było? Minęły trzy tygodnie i nadarzyła się sposobność - przy okazji wyjazdu do Wrocławia.
Autor bloga bardzo skrupulatnie opisał historię i udokumentował fotograficznie zakamarki Książa, więc pozwolę sobie tylko na parę uzupełniających impresji.
Trafiliśmy akurat na międzynarodowy konkurs tradycyjnego powożenia, więc na podjeździe kolejno prezentowały się bardzo eleganckie bryczki i powozy - a szykowna damska publiczność niewiele ustępowała tej z wyścigów w Ascot: oszałamiające kapelusze, długie suknie i niebotyczne szpilki.
Tutaj prezentuje się duet krakowski:
I kolejne powozy, czekające na swój występ:
Zamek pieczołowicie odrestaurowano, niestety z oryginalnego wystroju zostało niewiele, bo hitlerowcy - planujący przerobić pałac na siedzibę Führera - nie patyczkowali się i dość brutalnie potraktowali zabytkowe wnętrza. A za czasów administracji czerwonoarmistów i PRL-u było jeszcze gorzej. Wiele pomieszczeń ma więc wygląd z epoki, ale nie oryginalny.
Sala myśliwska:
Okna i balkony w sali Maksymiliana - najbardziej okazałej w zamku. Tej samej, w której uwagę @marboru przykuły cycate sfinksy
Sporą część pomieszczeń zajmuje ciekawa wystawa fotograficzna. Pasją kucharza księżnej Daisy była bowiem fotografia i uwiecznił w bardzo udany sposób wiele scen z życia mieszkańców zamku - dwu- i czteronożnych. Między innymi udomowionego białego wilka księżnej.
Jeszcze raz piękne ogrody:
Wsporniki balkonu z motywami zwierzęcymi na fasadzie:
i tanova w hortensjach w wałbrzyskiej palmiarni Hochbergów:
Wkrótce postaram się wrzucić - już chyba na własnym blogu - relację z drugiej części dolnośląskiego weekendu. Pozdrawiam