Gospodarce, czyli nam wszystkim. Przejście na EUR po takim kursie to zabójstwo dla krajowych firm, zwłaszcza eksporterów.
Kilka faktów:
22.09.2011r. - średni kurs NBP 4,4900zł/EUR
30.11.2011r - 4,5494zł
13.12.2011r - 4,5600zł
05.05.2012r - 4,5135zł
(w tym czasie wciąż jesteśmy "zieloną wyspą")
31.05.2012r. - 4,4126zł
24.12.2014r. - 4,3060zł
24.12.2015r. - 4,2411zł
20.01.2016r. - 4,4659zł
Skutki droższego EUR (słabszej złotówki): indywidualnie, przy wzroście kursu o 0,20zł wyjazd kosztujący 2000EUR jest dla nas droższy o 400zł.
Gospodarka: zmienia się bilans płatniczy (na +), wzrasta opłacalność eksportu , spada opłacalność importu (jest to również szansa dla firm borykających się na rynku wewnętrznym z "importową" konkurencją), powstają miejsca pracy, biznes się kręci. Dotyczy to także usług, zakupy dla Słowaków są tańsze i górale zbierają dutki, urlop w Polsce (nie tylko w górach, bo tu jesteśmy słabą konkurencją) kosztuje w EUR grosze (może centy), goście z zagranicy mogą wydać więcej na noclegi, jedzenie, przyjemności.
Zyski w skali makro są znacznie większe niż straty w skali mikro. Lepiej mieć pracę i zapłacić drożej za urlop, niż nie mieć pracy.
Sugerowałbym mniej emocji, więcej chłodnej kalkulacji.