-
Liczba zawartości
555 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
3
Odpowiedzi dodane przez Greg
-
-
9 godzin temu, kmarcin napisał:
Zauchensee zawsze gdzieś mi leżało w głowie, żeby je odwiedzić i za namową Michała obraliśmy właśnie ten kierunek.
Od przyszłego roku będzie pełny ogień - ma powstać wreszcie połączenie Wagrain z Kleinarl, czyli w teorii można się będzie bujać na nartach od Alpendorf do Zauchensee bez korzystania z motoryzacji
- 1
-
6 godzin temu, Ratrak napisał:
Łódź - Wiedeń flixbus / ok. 100 pln
Wiedeń - Radstadt 24e
Radstadt - Wiedeń 19e
Wiedeń - Łódź flixbus / ok. 100 pln
Jeżeli to nie kłopot określ to jeszcze czasowo, zapewne masz zrobione rozeznanie Czas przesiadek w Wiedniu etc.
Da się przyjechać prosto na narty? Tzn. Radstadt w godzinach wczesno-porannych? Oczywiście nie wyjeżdżając z domu dwa dni wcześniej
To samo z powrotem - po nartach w busa i do domu.
-
3 godziny temu, leitner napisał:
Na takiej Słowacji zaskoczyło mnie mocno, że w każdym barze czy restauracji można było kupić wódkę, jednak ani razu nie widziałem pijanego Słowaka na stoku
Czyli masz potwierdzenie, że problemem jest czynnik ludzki, a nie oferta. Praktycznie każda knajpa w Alpach ma konkretny wybór trunków w karcie. Często w cenach niższych, niż bary apres ski na dole. Te nasze igla, strefy Soplicy i inne Kuflonki generalnie mogą się schować.
Poniżej wrzucam parę fotek z Sellarondy - jedno z najstarszych schronisk w Val Gardenie, górna stacja gondoli z Corvary - po wyjściu z gondoli wpadasz od razu na bar, i raczej nie widzisz takich ledwo powłóczących nogami.
-
W styczniu będzie spokojnie. Jedyne kolejki mogą być we Flachau przy dolnej stacji gondoli Achterjet - po 9 tej ludzie zjeżdżają się na pobliskie parkingi i robi się tłok.
Przepustowość wyciągów jest potężna, więc może się zrobić trochę ciaśniej na trasach po stronie Flachau. Tu też szybciej degradują się trasy. Wtedy można się przenieść do Wagrain w stronę Alpendorf i będzie OK.
- 1
-
Aktywowałem bez infocentrum - wejście prosto w bramki i działało.
-
9 minut temu, Sariensis napisał:
miałem watpliwa przyjemność spotkać dwóch takich ledwo powłóczacych nogami w knajpie przy gondoli
Po pierwsze - na dole -nie musieli jechać z powrotem do góry.
Po drugie - mogli być już nawaleni przed czasem i przyszli się dobić.
Po trzecie - statystyka - 98% nabije się wcześniej, a 2 % mając nadmiar kasy traci mózg i faktycznie napruje się za dziesięć razy większą kasę. Ale to będzie tylko 2%.
-
5 godzin temu, leitner napisał:
Co chwila mówi się o tym, że jest pełno pijanych narciarzy, a jednocześnie w tym sezonie w SONie powstaje strefa Aperol i strefa Soplicy.
Panowie - absolutnie nie neguję, że jest za dużo pijanych na stoku. Szkoda, że w ogóle są.
Zgadzam się również z tym, że z nowymi przybytkami estetycznie jest bardzo słabo, a ten aperol pod nogami pasuje jak pięść do oka (pod każdym względem)
Co do pijanej patologii - naprawdę uważacie, że ci goście (gościówy) - zaprawili się do amentu np. na Hali Skrzyczeńskiej cienkim piwem w plastiku za 13-16 zeta??? Albo drinkami z aperolem, przy woltażu max rozwodnionym lodem za 20 PLN??
Większość z tych ludzi naprało się wcześniej (lub w trakcie) gorzałą z Biedry, promocyjną Soplicą za 18 zeta za półlitrową flaszkę, a nie kielonkiem w tej samej cenie, w jakiejś "strefie".
Problemem jest kultura, świadomość, brak umiejętności korzystania z dobrodziejstw cywilizacji etc.
U nas na nartach jest za dużo buraków po prostu, a nie knajp z alkoholem pod różną postacią w ofercie.
- 3
- 4
-
Alior Kantor. Karta za friko (trzeba tylko do pół roku zrobić jedną transakcję, lub wypłatę). Kurs OK - już nawet nie sprawdzam w kantorach - jest taniej, wygodnie o każdej porze dnia i nocy.
Darmowa, jedna wypłata w miesiącu z zagranicznego bankomatu. Kolejne prowizja 9 zeta bodajże. Przy zakupach oczywiście bez żadnych opłat.
Płacąc normalną, złotówkową kartą bank kroi podwójnie. Raz paskarskim kursem za walutę, dwa - następną prowizją za przewalutowanie.
- 1
- 1
-
6 minut temu, waldek~ napisał:
Ty musisz wiedzieć czy buty Ci pasują i jak się w nich czujesz
Problemem jest to, że 90% ludzi, mierząc na ciepło i sucho - początkowo, we właściwych rozmiarem i funkcją butach - będzie się źle czuło.
-
I jeszcze jedno - rozwiązywanie problemu wagi flexem - jest to duuuże uproszczenie.
Pomijając ewentualne korzyści w trakcie jazdy - zakładanie, czy zdejmowanie takich butów (odpowiednio dopasowanych) - jest to spory wysiłek, jak i często ból, wynikający z twardości i kształtu nieplastycznej skorupy.
Podejrzewam, że przy Twojej wadze - zysk dla jakości jazdy i radości z dnia spędzonego na stoku, płynący z maksymalnej sztywności butów będzie niewielki.
-
50 minut temu, Bigbobo napisał:
. W sklepch jeszcze nie bylem i na pewno będę dokładnie wypytywał sprzedawców
Dlatego właśnie polecałem Ci Marka Żurawieckiego - tam jest najpierw serwis, a potem, po pomiarach i wywiadzie ewentualnie sklep.
Nie wciśnie Ci na siłę jakiegoś produktu, byle by tylko opchnąć.
1700 PLN powinno rozwiązać sprawę ( bardzo słuszne podejście z przesunięciem budżetu).
Zadasz mu wszystkie powyższe pytania, które tu zamieściłeś i uzyskasz właściwe odpowiedzi - od faktycznego fachowca, a nie od dyskutantów.
PS. Nie jestem jego agentem - ale zadowolonym klientem (nie będę już pisał, od ilu lat )
-
Masz blisko ekstra speca od Twojego problemu - 32 231 29 46 . Prezentowany tu na forum Marek Żurawiecki https://www.youtube.com/watch?v=JZ3Mjgn9YQM
Zaoszczędzisz kupę czasu, docelowo i pieniędzy - dobierając dobrze buty na całe lata.
-
Po analizie muszę przyznać, że w przedziale czasu, dającym się określić wstecz - nie piłem w Alpach (Włochy, Austria) piwa/napojów regeneracyjnych w plastiku, o żarciu nie wspominając.
-
Cztery dni - tu nie ma czasu na kombinowanie.
Testuj wszystko i zbierzesz doświadczenia na następny wyjazd
- 1
-
Wyjazd masz w takim okresie, że wszędzie będzie tłoczno. Oczywiście jest to zupełnie inne pojęcie tłoku, niż Szczyrk, czy Białka
O śnieg się nie martw. Co do temperatur - równie dobrze może być -20 stopni i zawieja.
Jeżeli mieszkasz w odległości większej, niż jakieś 500 m od wyciągu, to nie ma znaczenia gdzie (dla jeżdżenia na nartach oczywiście). I tak musisz podjechać, czy to skibusem, czy autem. Trzeba ocenić odległość od przystanku, częstotliwość busów, najbliższy, sensowny wyciąg itp itd.
Alpendorf i Wagrain od strony Alpendorf - faktycznie najluźniej. Ale z Flachauwinkl - połączenie z Zauchensee robi robotę i świetną jazdę.
Największy ścisk będzie we Flachau przy dolnej stacji gondoli Achter Jet. Jak podjedziesz rano pod 8er, albo pod Mozarta w Wagrain nie powinno być problemów. Tłok będzie do odczucia głównie w postaci szybszej degradacji tras i kolejek w knajpach.
- 1
-
Generalnie, bez wchodzenia w niuanse:
Na pierwszy krok - może być paździerz, nawet za duże buty etc.
Na dzień, że wiem - że chcę jeździć i jeżdżę dalej - sprzęt o co najmniej piętro wyżej, niż aktualne umiejętności.
Takie narty podświadomie będą wyciągać potrzebę doskonalenia, furtka jest otwarta.
Jak mam poziom 1, i docelowy sprzęt na poziom 1 - jak poczuć, o co chodzi w poziomie 2, 3 itd ?
-
27 minut temu, Jeeb napisał:
na koniec dnia maszerowali z Małego Skrzycznego na Skrzyczne i FISem, którego już nikt nie pilnował
Święto dnia - pyknąć FIS-em na koniec .
Dla niezorientowanych - za dawnego systemu FIS był standardowo zamknięty, teoretycznie pod treningi. Nie dla zwykłych śmiertelników.
Można było zakosztować tej alpejskiej przyjemności (trochę jak darmowe zakupy w Pewexie) - po zamknięciu wszystkiego i oddaleniu się strażników, siedzących i pilnujących trasy cały dzień w takich budkach, służących do pomiarów czasu.
Zrobienie tej akcji było możliwe przede wszystkim po spacerze (po całym dniu jazdy/stania w kolejkach na Górniczych) z Małego na Duże Skrzyczne. Oczywiście spacer w butach Kasprowych, z nartami na plecach, w śniegu po pas
Pilnujące FISu zbóje były sprytne i nie oddalały się zbyt szybko. Jechało się jeszcze za widoku - chłopcy nie mieli litości i używali łopat (herców) do ustrzelenia niesfornych narciarzy. Do dziś mam w pamięci fruwające żelastwo parę centymetrów od mojej głowy (a jazda na maxa w dół).
W wariancie "bezpiecznym" należało pójść jeszcze na dłuuugą herbatę do schroniska i później zjazd praktycznie po ciemku. Na plus działały mrozy -20 stopni w dół. Generalnie też nie było źle - bo rycerzy operujących latającym żelastwem już nie było. A dla nas, w tamtych czasach - płaska, bez metrowych muld trasa była takim szokiem, jak co najmniej brak kolejek we współczesnym Szczyrku w środku ferii.
Wystarczyło unikać czarnego (czyli ściany lasu), stać na nartach i cisnąć . To była prawdziwa nocna jazda. Za friko, hehe
- 4
- 5
- 1
-
W dniu 15.10.2019 o 11:05, JurekByd napisał:
To jeszcze nie koniec kolejki - ludzi była masakryczna ilość - najpierw ponad godzina stania do jedynej czynnej kasy ( pozostałe 5 zamknięte) , potem po ponad półgodzinnym oczekiwaniu na wjazd gondolą
Ktoś był w zeszłą sobotę? Sytuacja bez zmian?..... Na kamerce w niedzielę nie wyglądało najlepiej...
-
Niestety, z reguły zapłacisz za dziecko w cenie swojego pobytu. Chyba, że dotyczy to dziecka do lat 1
-
Dzięki za info
-
Podepnę się pod stary wątek, żeby nie śmiecić
Czy ktoś kupował / negocjował jednorazowy zakup karnetów Dolomitisuperski dla 17-20 osób? (w tym dzieci)
Chodzi o standardowe 6-7 dni.
Dla nich to oczywiście żadna cyfra, ale...może...
Macie jakieś doświadczenia?
-
-
Tak myślę, że w razie połączenia ze Szczyrkiem (kwestia strategiczna) wcale nie musiałoby być jakoś mega grubo.
Łatwiejsze i krótsze stoki mogłyby przejąć początkujących, szkółki, maluchy etc. Do tego jakieś tory saneczkowe i inne atrakcje. Zwłaszcza, że w w rejonie Kotarza śnieg utrzymywał się zwykle bez problemu.
Jakby ludzie wrócili do Brennej, to znowuż byłby impuls dla Świniorek (na których istniały zdaje się już krzesełkowe plany, ale biznesowo siadły, bo kto będzie jeździł tu dla jednej kolejki...)
Dzięki tym "niegrubym" wyciągom automatycznie wskrzesiłaby się mocno podupadła, aczkolwiek spora baza noclegowa, uzupełniająca Szczyrk.
Rzecz mega istotna - dojazd. Po pierwsze, dla połowy Śląska znacznie bliżej i przynajmniej pół godziny krócej niż bezpośrednio do Szczyrku. Co oczywiste, byłoby trochę odciążenia krytycznie zakorkowanych dróg przez Salmopol, czy od strony Bielska.
-
Co do zdjęcia nr 3 - trasy w Szczyrku były w większości wytyczone i wyrąbane z 50 lat temu. Pamiętam czas, gdy jeździłem tam trasami, biegnącymi wśród lasu i polanami.
Pamiętam też las pomiędzy Małym, a Dużym Skrzycznem. Las ten wyginął pod wpływem działania szkodników i wiatru, a nie na skutek funkcjonowania ośrodka narciarskiego.
Zakładając, że stary Szczyrkowski padłby w stylu Brennej - góry z tego ujęcia nadal wyglądałyby podobnie...
Załóżmy,że cofamy się w czasie przed inwestycje TMR. Jeżeli ktoś znał teren np. z lat osiemdziesiątych, i zrobił sobie 20 lat przerwy - to zapewne był "lekko" zdezorientowany, gdzie jest. Zmiany w krajobrazie były okrutne, gdzie jedynymi inwestycjami, związanymi z narciarstwem były poniekąd ekologiczne, drewniane płoty w poprzek stoku.
Wiele działań w "nowym" Szczyrku było pewnym usankcjonowaniem sytuacji... Wykarczowano resztki po padłych drzewach, wykorzystano w 100% potencjał stoków etc. Oczywiście, jak powiedzieli "A" - to jest i "B" w postaci zbiornika, budowanej knajpy, nowej trasy omijającej golgotę itp.
Niezaprzeczalnym zjawiskiem jest rozwój Szczyrku jako miejsca - noclegi, knajpy, potencjał biznesowy dla mieszkańców. Tu skok wyprzedził chyba narciarskie możliwości ośrodka
A Brenna?.....
- 2
polecany serwis narciarski w Krakowie / śląsku
w Tuning sprzętu
Napisano
Żur planował przenosiny do Szczyrku. Jeden z Forumowiczów odbił się z Gliwic.