Koledzy,niestety dopóki w Polsce nie bedzie osrodkow narciarskich z prawdziwego zdarzenia z kilkudziesiecioma kilometrami tras o róznych stopniach trudnosci(a chyba nie bedzie ich nigdy,gdyż Nasze góry to tak naprawde narciarskie przedgórze) problem ten bedzie stale obecny.Bedąc wielokrotnie w Alpach czy Dolomitach na czarnych trasach spotykałem w przewazajacej wiekszości narciarzy, którzy rozumieja co oznacza czarna trasa i nigdy nie było tam ''kompletu''.Zreszta sami dobrze o tym wiecie.Niestety u Nas gosc przyjezdza na tydzien na wczasy np. do Zakopca pod Nosal i po dwóch dniach na ''żołwiej'' laduje sie na krzesło.Osobiście nie przepadam za jazda po wyzlobionych na pól metra muldach przez narciarskich ''wirtuozów", ale przeciez nie bede do nich strzelał.Jedyne wyjscie to przyjść raniotko na stok i poszalec przez dwie, trzy godzinki dopoki jest to bezpieczne.
Pozdrawiam
--Nie wazne sa kilometry, bo milosc do bileli nie zna granic--
1XI jade do Soelden!!!!!!!!!!