I niestety jest ich nie mało.Może to jakiś wirus?A czy nie zdażyło wam się spotkać w kolejce do wyciagu gościa,który opowiadał jak to zjeżdzał z wieżowca a potem trzeba mu było szybko podrzucić pampersa? i proszę nie postrzegajcie mnie tu jako jakiegoś ''figo fago''( bez obrazy Figo niezamierzona abieżność) iu nie wiadomo co. Nie raz zdarzyło mi sie odwalić wielkiego hop-siupa. Ale do trasy , której nie znam,podchodze z respektem i z rezerwą. A nawet u ''siebie''pierwszy zjazd jest rozpoznawczy,no chyba , że jestem raniutko,so puchy na stoku i piekny sztruksik az kusi to sobie odpuszczam rozpoznanie. i oto w tym wszystkim chodzi. Najpierw''zjezdza'' glowa, potem reszta
Pzdr
hucu
---Nieważne są kilometry,bo miłośc nie zna granic---