Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'trekking' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Pogadajmy
    • Tematy narciarskie
    • Chcę Wam o tym powiedzieć
  • Sprzęt narciarski
    • Sprzęt narciarski
    • Dobór sprzętu
    • Tuning sprzętu
    • Testy sprzętu
    • Giełda sprzętu narciarskiego
  • Stacje narciarskie
    • Polska
    • Alpy
    • Słowacja, Czechy
    • Samochodem na narty
    • Warunki narciarskie - pogoda
    • Reszta świata
  • Technika jazdy na nartach
    • Race
    • Carving, funcarving
    • Freeride, freestyle
    • Poczatkujący na nartach
  • Wyjazdy na narty
    • Relacje z wyjazdów forumowiczów na narty
    • Wolne miejsce w samochodzie
    • Wspólne wyjazdy, odstapię kwaterę, szukam kwatery.
  • Sport
    • Zawody, wyniki, kalendarze, sylwetki ...
    • Zawody dla amatorów
  • Narciarstwo klasyczne, ski touring, ski alpinizm
    • Narciarstwo klasyczne, ski touring, ski alpinizm
  • Aktywne Lato
    • Rowery
    • Rolki
    • Wypoczynek w górach
    • Wypoczynek nad wodą
    • Bieganie
  • Nasze sprawy
    • Forum info
    • Tematy dot. skionline.pl
    • WZF skionline.pl
    • Konkursy
  • Stare forum
    • Ogólne
    • Sprzęt
    • Technika jazdy
    • Wyjazdy i ośrodki
    • Euro 2008
    • Lato 2008
    • Olimpiada Pekin 2008

Blogi

  • JC w podróży
  • Nogi bolo
  • Na białym i na zielonym
  • Zagronie, wspomnienia
  • Chrumcia tu i tam
  • >> z buta <<

Kalendarze

  • Kalendarz Forum
  • Alpejskie Mistrzostwa Świata
  • Alpejski Puchar Świata
  • Puchar Świata w Skokach
  • Puchar Świata w Biegach Narciarskich

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Imię


Miejscowość


Strona WWW


O mnie


Narty marka


Buty marka


Gogle


Styl jazdy


Poziom umiejętności


Dni na nartach

  1. JC

    Trekking na Loser

    Z albumu: Trekking na Loser

    Trekking na Loser
  2. JC

    Trekking na Loser

    Z albumu: Trekking na Loser

    Trekking na Loser
  3. JC

    Trekking na Loser

    Z albumu: Trekking na Loser

    Trekking na Loser
  4. JC

    Trekking na Loser

    Z albumu: Trekking na Loser

    Trekking na Loser
  5. JC

    Trekking na Loser

    Z albumu: Trekking na Loser

    Trekking na Loser
  6. JC

    Trekking na Loser

    Z albumu: Trekking na Loser

    Trekking na Loser
  7. JC

    Trekking na Loser

    Z albumu: Trekking na Loser

    Trekking na Loser
  8. JC

    Trekking na Loser

    Z albumu: Trekking na Loser

    Trekking na Loser
  9. JC

    Trekking na Loser

    Z albumu: Trekking na Loser

    Trekking na Loser
  10. Czas "odpalić" sezon rowerowy. Wybrałem się moim rowerem na Szyndzielnię, aby sprawdzić jak najlepiej nagrywać dla Was kolejne "letnie" filmy. Oglądając dowiecie się, jakie mam plany na nadchodzący sezon wiosenno - letnio - jesienny. Jeżeli masz propozycję ciekawych miejsc, jakie mógłby odwiedzić, napisz do mnie na adres: youtube@skionline.pl
  11. Początek września, ruszam na tydzień do Chamonix ( z forum widać, że to popularne miejsce pobytu w tym roku), aby pochodzić po okolicznych górkach. W planach było zrobienie pętli wokół Mt.Blanc, ale jakoś tak nie przemawia do mnie chodzenie po przełęczach. Wolę wejść na jakąś górkę i z niej patrzeć w dół. Dzień przyjazdu to rozlokowanie się na campingu w Les Bossons – widok po wyjściu z domku powala, przede mną lodowiec Bossons i tak co wieczór, co rano. Jedzenie posiłków w takim otoczeniu to czysta przyjemność. Dzień pierwszy. Postanawiam, że będzie bez żadnych szaleństw, dlatego podjeżdżam do Les Houches i wjeżdżam kolejką na Bellevue (1780m npm), stamtąd szlakiem na Col de Tricot (2120 m npm) i na pierwszy szczyt tego dnia Mt.Vorassay (2287 m npm). Fajny pagórek, trawiasty i z całą masą odchodów owczych. Trzeba przyznać, że wysoko się zapuszczają. Ponieważ jakoś tak poszło szybko to wracam do stacji kolejki i stamtąd w kierunku kolejnej górki Mt. Lachat (2115 m npm). Po drodze mijam osoby schodzące z ataku szczytowego na Mt.Blanc – niektórzy wyglądają bardzo słabiutko. Ja na koniec funduję sobie zejście na nogach do doliny, ponad 1100 metrów przewyższenia. Dzień drugi. Lampa na niebie, decyzja jedna robię balkony południowe nad Chamonix. Jadę pociągiem do Le Planet i stamtąd szlakiem przez Tre-le-Champs nad Lac Blanc (2352 m npm). Na podejściu metalowe drabinki i klamry, widoki na stronę Mt.Blanc bajeczne. Samo jeziorko również bajeczne z mleczną wodą. Tym razem nie decyduję się schodzić, zjeżdżam do doliny kolejką. Dzień trzeci. Pogoda nie najlepsza - pada, a miało być wejście na Le Brevent (2525 m npm), dlatego nie spieszę się z wyjściem z campingu, cały czas mam nadzieję, że przestanie padać. Prognozy mówiły, że będzie się przejaśniać w ciągu dnia. Dlatego decyduję się na wjazd kolejką na stację pośrednią i stamtąd podchodzę 500 metrów w pionie w deszczu na Le Brevent. Na górze ziąb, nic nie widać, uciekam w dół nartostradą. Cały czas mam nadzieję na przejaśnienia dlatego idę na przełęcz Col du Lac Cornu (2414 m npm) i nad jeziorko Lac Cornu – dalej nic nie widać, to kolejką w dół. W Chamonix jest słońce. Dzień czwarty. W Chamonix ponuro, wsiadam w auto i jadę na stronę włoską do Courmayeur. Po wyjeździe z tunelu, lampa, cieplutko 18 stopni. Kieruję w stronę doliny Val Ferret, jadę do ostatniego parkingu w dolinie na wysokości ok 1790 m npm i stamtąd idę w kierunku przełęczy Grand Col Ferret (2537 m npm) – to odcinek głównego szlaku TMB (Tour de Mt.Blanc). Tu zupełnie inne krajobrazy, niż po stronie francuskiej - bardziej przypominające nasze Tatry Zachodnie. Na przełęczy wieje jak cholera, idę wyżej na Tete de Ferret (2714 m npm) i tam otwiera się widok na Alpy Pennińskie w tym na Grand Combin. Ze szczytu schodzę w kierunku kolejnej przełęczy robiąc pętelkę i w dół do doliny znakowaną, stromą ścieżką. Oj to był fajny dzień, na koniec pizza w knajpce w Courmayeur i dodatkowy poczęstunek od sycylijskiego kucharza. Dzień piąty. Podjeżdżam autem do Le Buet i cel na dzisiaj to Mt. Buet (3098 m npm), zwany inaczej Mt.Blan for the ladies. Startuję z poziomu 1320 m npm, a więc w pionie do szczytu 1770 metrów, przewyższenie nie spotykane w polskich górach. Na drogowskazie 6 godzin do szczytu. Mozolne podchodzenie w górę doliny do schroniska, tam krótki odpoczynek i dalej w kierunku przełęczy Col de Salenton (2526 m npm). Po drodze do pokonania bloki skalne oraz rumowiska. Trochę strach czy coś z góry nie poleci. Po niespełna 5 godzinach szczyt, dookoła krajobraz wulkaniczny. Ponieważ wieje jak cholera – przydaje się puchówka, tylko kilka minut na górze i w dół do przełęczy i na parking. Całą trasę obracam w 8 godzin, z przystankami na herbatkę, zdjęcia i kakao w schronisku, które miało być czekoladą na gorąco Szósty dzień. Ponieważ od rana leje i nic nie widać, czas wracać do domu. Endomondo pokazuje, że przeszedłem 80 km, na szlaku spędziłem 38 godzin, w górę pokonałem 7300 metrów i spaliłem kilkanaście tysięcy kcal . Trekking mega udany i polecam te okolice każdemu kto lubi chodzić po górach. Jeżeli za bardzo przynudziłem to sorki. Mam nadzieję że fotki spodobają się. Darek.
  12. Wolna niedziela i wreszcie jakieś nieco bardziej przyjazne prognozy – dokąd by się tu wybrać? Na narty? – można zapomnieć. Na rower? – za zimno na dłuższe wycieczki. Nad morze? – za krótki dzień. To może piesza wędrówka gdzieś bliżej, gdzieś, gdzie nas dawno nie było? Padło na Puszczę Bukową, czyli Park Krajobrazowy na Wzgórzach Bukowych, na południowy wschód od Szczecina. To spory kompleks leśny, będący dość popularnym obszarem rekreacyjnym dla prawobrzeżnej części miasta. Około 10 rano zostawiamy auto na parkingu przy Jeziorze Szmaragdowym – powstałym w wyrobisku dawnej, średniowiecznej kopalni kredy, w szczecińskiej dzielnicy Zdroje. My – my czyli Monika (moja sąsiadka), Darek i ja. Na parkingu jeszcze pustawo, ledwie kilka samochodów, mimo iż godzina nie jest już wczesna. Temperatura – 0 stopni, po mroźnej nocy. Kaczki na podmarzniętej tafli jeziora – nieco apatyczne, chyba im zimno. Niedaleko grupa morsów żwawo przebiera się po kąpieli, świecąc gołymi, wypiętymi częściami ciała . Brr! Ruszamy na niebieski szlak, ostro wspinający się na klif nad jeziorem, a dalej prowadzący na południe, aż do Lipian. Naszym celem jest jednak pobliski Bukowiec – najwyższe z Wzniesień Bukowych – mierzący 149 m npm. Maszerujemy przez zimową buczynę rezerwatu Bukowe-Zdroje, a z każdym metrem lekko wznoszącej się ścieżki, robi się coraz bardziej biało. Miejscami jest dość ślisko – nawet raz ląduję na czterech literach, ale przynajmniej błoto zamarzło. Na południe od autostrady „Berlinki” jest prawie całkiem pusto – z rzadka mijamy biegaczy czy spacerowiczów. Monika i ja Skrzyżowania szlaków i inne charakterystyczne miejsca oryginalnie opisano kamiennymi znakami. Kamieni jest zresztą sporo – głazy narzutowe i ruiny przedwojennych budowli to częsty element tutejszego krajobrazu. Docieramy do Drogi Kołowskiej (asfaltowa szosa wijąca się grzbietem wzniesień, popularna latem wśród szczecińskich kolarzy). Teraz na asfalcie jest szklanka, czym zdają się nie przejmować mijający nas kierowcy. Z Przełęczy Trzech Braci odchodzi szlak w kierunku kulminacji Bukowca. Nazwa przełęczy pochodzi ponoć od trzech wielkich głazów granicznych – posiadłości Szczecina, klasztoru cystersów w Kołbaczu i dóbr rodziny von Palenów z Chlebowa. Miejscowa legenda głosi jednak, że kiedyś napadali tutaj na podróżnych trzej bracia rozbójnicy. Pewnego dnia rzucili się oni na przechodzącego tędy ślepego harfiarza z urodziwą córką. Ślepca zabili, a następnie pomordowali się wzajemnie w kłótni o względy pięknej dziewczyny. Córka harfiarza pochowała zbójów pod trzema głazami, z których wyrosły trzy wzgórza – Bukowiec, Klasztorne i Kopytnik, a sama po takich strasznych przeżyciach zamieniła się w dąb. Z dala widać stalową dostrzegalnię przeciwpożarową na Bukowcu. Szkoda, że nie ma tutaj ogólnodostępnej wieży widokowej, ponad koronami drzew, bo pewnie panorama na okolicę byłaby super. Z Bukowca schodzimy czarnym szlakiem niecały kilometr, ostatni fragment dość stromym zejściem do krzyżówki z czerwonym szlakiem. Dalej za czerwonymi znakami, głęboką doliną Zielawy. Obok nas porośnięte buczyną i zaśnieżone zbocza – czujemy się prawie jak gdzieś w Beskidach. Zamarznięte rozlewisko Zielawy: Niżej śnieg znika, a szlak robi się błotnisty. Docieramy do Drogi Chojnowskiej – starego brukowanego traktu. „Wodospad” na Zielawie: Znów przekraczamy autostradę – im bliżej Jeziora Szmaragdowego, tym więcej ludzi. Przewędrowaliśmy już 10 km – zgłodnieliśmy, więc czas na piknik. Kanapki i herbata z termosu smakują wyśmienicie. Wracamy nad Szmaragdowe, zaglądając jeszcze w kilka ciekawych miejsc. Odrestaurowany zajazd Szmaragd, który będzie niebawem pełnił funkcję schroniska młodzieżowego: Hmm, gdzie ten pies? Ruiny pałacu Toepffera – szczecińskiego przedsiębiorcy, właściciela dużej cementowni „Stern”. Piękny, dziewiętnastowieczny pałac z ogrodem przetrwał drugą wojnę światową, ale jak niestety wiele historycznych budowli, został w latach 50-tych bezmyślnie rozebrany na cegłę, wywiezioną gdzieś, pewnie na odbudowę Warszawy… Ostatnie spojrzenia na Jezioro Szmaragdowe - w promieniach popołudniowego słońca. Spacerowiczów po południu przybywa – nie chcąc mieszać się ze skupiskami ludzi, decydujemy się na powrót do auta. Z trudem wyjeżdżamy z przepełnionego parkingu i zastawionej samochodami ulicy Kopalnianej. Za nami solidny, trzynastokilometrowy spacer, dający dużo pozytywnej energii na kolejny tydzień zdalnej pracy .
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...