Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Włosy mi dęba stanęły !!


Rekomendowane odpowiedzi

. Wcale dużo nie trzeba - zaczyna się robić się boiska piłkarskie, zapewnienie niekoniecznie topowego sprzętu i zachęcenie wuefistów do zajęć narciarskich byłoby chyba jeszcze mniej kosztowne. I zamiast pokręconych od siedzenia w ławkach dzieciaków mielibyśmy masowy sport dla wszystkich chętnych i mniej wydatków na służbę zdrowia w przyszłości.

wszystk fajnie dopóki jest na papierze, poza dużymi miastam i bogatymi gminami nie ma na nic pieniędzy, z wf bedzie jeszcze gorzej niż jest (nowa podstawa programowa na stronie men:() np zajęcia wf bedzie mógł prowadzić instruktor tańca lub aerobiku jeśli dyrektor będzie widział taką potrzebę :D, są tam jeszcze różne inne ciekawe stwierdzenia:) mieliśmy ostatnio szkolenie na temat tej podstawy i szcześciolatków w szkole :D pani prowadząca szkolenie zaproponowała żeby np wf w klasach było do wyboru (2godz obowiązkowo i 2 do wyboru) jej propozycja była taka od 15 można robić zajęcia fakultatywne dla dzieci do wyboru w każdy dzień coś innego :) i wszystko jest ok tylko że u nas sala jest wolna od 19.30 codziennie więc pani proponuje żeby tej sali nie wynajmować innym a gdy usłyszała że o tej godzinie to kończą się zajęcia to już nic nie była w stanie zaproponować :D , boisk też nie mamy znaczy się budują nam :mad: od 3 lat ale jedyne co zrobili to w zeszłym roku coś pomierzyli i cisza :(, jeśli chodzi o to żeby nauczyciele zajęli się dziećmi to wszystko ok wszyscy są chętni jak będą na to pieniądze (zajęcia sks prowadzone u nas w mieście są wycenione na 14 brutto za godzinę czyli ok 11 do ręki) a praca za darmo to ja już z tego wyrosłem :) wolę ten czas poświęcić swoim dzieciom niż obcym :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

A ja nadal twierdzę że NIE POWINNO się chodzić nocami po TARTACH w ZIMIE i tyle. Argumentowanie że wszystko jest dla ludzi do mnie nie przemawia w ogóle. .

Brak znajmomśći tematu. często w zimie trzeba wyjśc w nocy aby zastac mozliwe warunki w ścianie - tzn. żeby jeszcze nie rozmarzło - to chyba oczywiste. Poczytaj o której sie wychodzi w górach wysokich - albo że wogóle da sie tylko w nocy. Przykładasz turystyczną miarę do nieturystycznej działalności.

Kolega Nightgale WYRAŹNIE podkreślił że facetowi się zwracało uwagę by nie wchodził do wody bez kamizeli, i co ? Pan Mistrz został tym urażony do żywego. I właśnie dlatego tak myślę a nie inaczej..

Idioci są niestety wszędzie ale nie mozna przez to zabraniac normalnej działalności wszystkim.

Po Tartach chodziłem i znam zagadnienie, oczywiście że powinny być akcje ratunkowe płatne bo niby dlaczego mają być darmowe?

Powinno się szanować wszystkich ratowników i tak jak najbardziej góry.

Płatnośc czy nie płatnośc nie ma nic wspólnego z szacunkiem dla ratowników. Poczytaj sobie o wyprawach po zwłoki własnie - Klimek, Abgarowicz, Woźniak, Groński - tam nie pyta się o pieniądze. To dzałalność specjalistyczna i chciałbym zobaczyc reakcję ratowników jak ich kolega umierałby w górach a ktos by im powiedział żeby nie szli bo tamten sie nie ubezpieczył.

To nie jest praca tylko powołanie.

Odpłatność za akcje powinna byc uregulowana prawnie ale jak? Ubezpieczenia obowiązkowe - dla kogo, jakie stawki.

To powazny problem ale rozwiązywalny.

http://www.topr.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=184&Itemid=137

Zakazami nic sie nie załatwi. Juz kiedys "mądrzy"decydencie wprowadzili zakaz wspinaczki bez asekuracji - na szczęście ten okres juz minął.

Pozdrawiam serdecznie

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego odsyłanie do czytania wszystkich którzy mają odmienne zdanie od Ciebie jest trochę nie na miejscu, że się komuś udało raz przenocować to nieznaczy że zawsze będzie sie udawało i już. Przedewszystkim MYŚLENIE!

PS: Wiecie jaka jest różnica między głupkiem a normalnym człowiekiem? Bo głupek nie wie kiedy innych naraża na niebezpieczeństwo ! (np ratownikom)

ps1. cos mi się pokićkało ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Kolego Mitku radzę wrócić do pierwszego postu i poczytać (zrozumieć) o czym mówimy.

Mówimy o Waszej reakcji na spokojny i wyważony post kolegi Skiera.

Pierwszy post juz dawno został zapomniany kolego. Mówimy o postach Twoich:" o Panach z zachciankami" czy Marcina Nightgale`a sugerujących że prowadzacy normalną działalność górską taternik jest idiotą, w których jest po prostu obrażany.

Gdyby nie te posty nie zabrałbym glosu w dyskusji ale nie lubie przeinaczania rzeczywistości i przykładania jednej miary do każdej działalności. Trochę się wspinałem sporo ludzi gór miałem zaszczyt poznać i prowadzona przez nich dzialalonośc to nie zachcianki czy szczeniacki MacGayweryzm jak Szanowni Koledzy sugerujecie.

Jestem zdecydowanym wrogiem głupoty w górach ale akurat opisany przypadek wcale nie jest jej bardzo jawnym przykladem. Wyjście w góry, zmylenie drogi, zasłabnięcie, zawiadomienia TOPR, szybka akcja - dla Mnie normalne. Żadnych nerwowych ruchów, paniki, po prostu postępowanie właściwe.

A co powiesz o gościu, który zabiera 6 letniego chłopca zimą na Giewont do tego z biwakiem i jak chłopiec nie ma sily iść rano zostawia go samego i wzywa z Kondratowej pomoc. To jest idiota stary i to jest kryminał.

A goście ktorzy wyruszają w nocy żeby o świcie byc pod scianą dbaja po prostu o swoje bezpieczeństwo - o tym napisal Skier i WY go skrytykowaiście nie mając pojęcia o zagadnieniu.

Walmy w tych, którym sie nalezy a nie tylko po to żeby walic bo to tylko walenie dla walenia i odnosi przeciwny skutek.

Pozdrowienia serdeczne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właściwie to nie wiem od czego zacząć? No ale po kolei:

Nightgale, dziwi mnie trochę Twoje podejście do tematu. Kto tu mówi o jakimś samobójstwie?? Z tego co piszesz to najlepiej siedzieć w domu i nie wychylać nosa za drzwi :eek:. Tylko w domu też umierają ludzie, a inni (ratownicy i pomoc medyczna) narażają życie przedzierając się karetką na na sygnale przez miejską dżunglę, by pomóc nieszczęśnikowi. Niestety w dzisiejszych czasach niebezpieczeństwa czekają na nas praktycznie wszędzie :( a to czy potrafimy wielu z nim zapobiec zależy w dużym stopniu od nas samych. Oczywiście są rzeczy na które nie mamy wpływu (chwilowa niedyspozycja, załamanie pogody, siły natury itp, itd.) Nasuwają się tu pytania: czy jesteśmy świadomi że nie na wszystko mamy wpływ? czy jesteśmy świadomi ryzyka jakie podejmujemy? czy czasem nie przeceniamy swoich możliwości? Proponuję by każdy odpowiedział sobie na te pytania sam.

Tu już trochę przegiołeś :mad: Nie uważam się ani za twardziela, ani McGywera, Bonda i innych. Za to Tobie wydaje się chyba że poskradałeś wszelkie rozumy, możesz wszystkich z góry oceniać (nie wiedząc o nich nic) a przy tym obrażać.

Tak Ci grało że zrobiłeś do mnie osobisty wywód, a przy okazji obraziłeś jeszcze z kilka innych osób, które mają zdanie podobne do mnie i za samobójców się nie uważają. Co więcej, Ty jak piszesz uważasz się za ratownika wodnego? Więc tym bardziej nie rozumiem jak możesz mówić że ktoś może "skamleć żałośnie o pomoc" :eek: Nie oceniam tu Twoich umiejętności, być może jesteś świetnym ratownikiem i ocaliłeś już setki ludzkich istnień, chwała Ci za to ...ale Twoje podejście do tematu mnie przeraża :eek: Nawet będąc na basenie można zachłysnąć się wodą, może złapać skurcz, można zasłabnąć... Czy wtedy ratujesz takiego delilkwenta, który akurat liczy na Twoją pomoc, tym samym narażając swoje życie?? Czy siedzisz za przeproszeniem na dupie i wymyślasz nieszczęśnikowi od McGaywerów i samobójców?? Troche się jedno z drugim gryzie, nieprawdaż? Wydawać by sie mogło że ratownik ochotnik powinien mieć trochę inne podejście do tematu. Tu w grę wchodzi ludzkie życie, a ono jest wartością nadrzędną!!

Czasem niestety bywa i tak, że szuka się Zwłok :( jest to przykre, ale zawsze jest też szansa że się kogoś uratuje. Ryzyko jakie podejmują ratownicy jest wpisane w wykonywanie tego zawodu. Co więcej nikt ich do tego nie zmusza. Robią to bo mają takie powołanie, chęć niesienia pomocy i ratowania życia. Do wszystkich tych ludzi mam wielki szacunek i chylę przed nimi czoło. Oczywiście zgodzę się z Tobą Nightgale że czasem ratownicy ryzykują przez rażącą głupotę i nieodpowiedzialność którą wykazały się ofiary wypadku i to jest przykre. Twierdzisz że opisywany przez Ciebie kajakarz był doświadczony, skoro wykazał się bezmyślnością nonszalancją to z tym jego doświadczeniem bym polemizował...

Na koniec dodam tylko tyle: nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka i nie mieszajmy od razu z błotem. Jutro to Wy możecie potrzebować czyjejś pomocy, bądź ktoś będzie potrzebował Waszej.

NO to ja też , po kolei:

Nadal nie zmienie zdania , że łażenie nocą po górach przy takich waronkach jak były w nocy opisanej w pierwszym poscie nie jest rzeczą mądrą.

Jak to jest wg. Ciebie z tą świadomością ryzyka ?

Chyba kazdy zdaje sobie sprawe , że takie wyjścia są niebezpieczne.

I moge zrozumieć , że takie ryzyko świadomie podejmuje.

Chodzi mi natomiast o ponoszenie konsekwencji za swoje postępowanie .

Czyli : przeceniłem swoje siły , czy stał się jakiś inny wypadek , wzywam ratowników , a w związku z tym jestem zobowiązany zapłacić za akcje i narażanie ich życia.

Nie napisałem nic co by nawoływało do siedzenia na d... w domu i nic nie robienia.

Sam zajmuje się różnymi sportami które mozna podciagnąć pod sporty extremalne i jestem ich pasjonatem.

Z McGywerem itd , masz racje , przegiołem ze słownictwem i w tym miejscu Ciebie i inne urażone tym osoby PRZEPRASZAM

Z przykładem zachłyśnięcia wodą i ratowaniu czy nie delikwenta obraziłeś dla odmiany mnie.

Jakim jestem ratownikiem , nie mnie oceniać.

Natomiast jak mam wyciągać klienta który wypływa w cholere daleko od brzegu - bo przecież jest swietnym pływakiem a potem łapie go skurcz to oczywiscie wyciągne go ale mam wtedy ochote nakopać mu do....wiadomo czego.

No i na koniec : nie chce absolutnie wrzucać wszystkich do jednego worka , poprostu uważam , że jak ktoś świadomie podejmuje niebezpieczeństwo , to niech jeszcze pomyśli : a jak coś się stanie , to ilu ludzi przezemnie może zginąć?

SKIer : jeszcze raz przepraszam za ostre słowa , poprostu tak ubrałem swoje poglądy , niestety kogoś uraziłem więc nie wstydze sie powiedzieć PRZEPRASZAM .

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natomiast jak mam wyciągać klienta który wypływa w cholere daleko od brzegu - bo przecież jest swietnym pływakiem a potem łapie go skurcz to oczywiscie wyciągne go ale mam wtedy ochote nakopać mu do....wiadomo czego.

Wszyscy macie po trochu, a nawet po wiecej racje oczywiscie.

Ale nie mozna generalizowac.

Uprawiam sporty caly rok i regularnie plywam dajmy na to.

Zawsze bez problemow. Nawet jak nie swietny co calkiem dobry.

I wyplynalem ten jeden raz "wiecej". Czy to juz lat przybylo, a miesniom wytrzymalosci nie stalo, czy tez na gladkim glazurze Adriatyku wplynalem w zimny prad i mnie przylapalo.

I co - od razu klasyfikuje sie "do dupy" :eek:

Nie zawsze i wszedzie kazdy przypadek do jednego wora sie klasyfikuje.

Spokoju w Morfeuszu zycze :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uprawiam sporty caly rok i regularnie plywam dajmy na to.

Zawsze bez problemow. Nawet jak nie swietny co calkiem dobry.

I wyplynalem ten jeden raz "wiecej". Czy to juz lat przybylo, a miesniom wytrzymalosci nie stalo, czy tez na gladkim glazurze Adriatyku wplynalem w zimny prad i mnie przylapalo.

I co - od razu klasyfikuje sie "do dupy" :eek:

.Spokoju w Morfeuszu zycze :)

"Do dupy" może od razu nie ale przyznaj obiektywnie : lekki opeer by Ci się należał ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A Ja nie zwracam siedziska bo sprawa poważna i prosze kolegę Racecarvra o wypowiedź.

Pozdrowienia

Mituś

Góry to góry i podejmujemy działalność w nich zawsze na własną odp. To co najpierw było zabawą staje się Treningiem a trening ćwiczeniem a cwiczenie - wyczynem.

Lepiej żeby oddzielić wszystko na początku.

Mituś

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego Mitku , Skiera znam osobiście i na pewno nie napadłem na Niego słownie (Skier szacuneczek :)) A co do dosadnej wypowiedzi Nightgale, oczywiście że Go popieram, tylko nie rozumiem dlaczego Ty właśnie mylisz pseudoturystów od profesjonalnej braci wspinaczkowej i też mam kumpli którzy byli na 8 tysięcznikach ( Mirku i Zbyszku pozdrowionka) i żyją dlatego bo wiedzą kiedy można a kiedy nie, nie narażają niepotrzebnie ratowników (pomyśl dlaczego kwiat polskiego towarzystwa himalaistycznego lat 80tych w większości nie żyje)- Mirek siedział 2 tyg pod Mc Kinleyem pod szczytem i nie wszedł bo było załamanie pogody i żyje choć niedosyt trawi...

I nadal myślę że rozwiązanie słowackie było by najlepsze, czyli okresowe zamknięnie szlaków.

PS. Ja mam pseudo Raceman , co do Racecarverra to pojawi się na zawodach .... heheheheeeee.....

Edytowane przez Raceman
PS
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Przepraszam za pomyłkę w pseudo - uczę się:).

Z Twojej wypowiedzi można odnieśc wrażenie, że Ci co żyja sa OK a ci co zgineli nie? W takim razie biorąc pod uwagę niebezpieczeństwa obiektywne w górach potencjalnie każdy jest nie OK bo ryzykuje.

JKiedys w trakcie zimowej wyprawy na Everest, gdy wejście stało pod wielkim znakiem zapytania z powodu pogody, wywiązała się w bazie dyskusja co by kto oddał za wejście. Z racji miejsca operowano palcami, rekami itd (amputacja w konsekwencji odmrożeń). Jedynym, który powiedzłał, że nie oddałby nawet opuszka małego palca był Andrzej Heidrich - nie zyje. Czy to znaczy że nie znał granicy?

Myslę, że ryzyko jest nieodzownym elementem poważnej dziłalności w górach, powiedziłabym nawet że jej sednem. Dlatego powstały przecież górskie słuzby ratownicze - nie po to by zwozic narciarza, który zwichnał noge na Kotelnicy ale by ratowac kolegę, który z takich czy innych względów potrzebuje pomocy podczas wspinaczki.

Nie wydaje Ci się, że pisząc w ten sposób negujesz sens powstania ratownictwa?

Pozdrawiam serdecznie

PS A jeżeli Pawłowice to te o których myslę to Szanowny Raceman tez daleko na zawody nie ma?:)

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Z Twojej wypowiedzi można odnieśc wrażenie, że Ci co żyja sa OK a ci co zgineli nie? W takim razie biorąc pod uwagę niebezpieczeństwa obiektywne w górach potencjalnie każdy jest nie OK bo ryzykuje.

nie chodzi o to że ci co żyją są ok a ci co odeszli tacy nie są, chodzi o zwykłych turystów czy wspinaczy amatorów którzy chcą być jak ci najwięksi ale jeszcze dużo im brakuje....... chodzi o podstawowe zasady bezpieczeństwa, jeśli wybieram się w teren i nie wiem czy dam rade wrócić na czas to moim obowiązkiem jest poinformować innych że tam będę i będę się kontaktował w taki a taki sposób (przy wyjściu nocnym albo zimowym chyba powinno się obowiązkowo poinformować TOPR) jeśli nie ma z mojej strony info o określonej porze to wtedy ktoś próbuje się ze mną skontaktować, tak więc powinno się zabezpieczyć przed na wypadek kłopotów, w parku narodowym poza wyznaczonymi miejscami przecież nie wolno nocować więc ci którzy tam są chyba łamią prawo (dlatego nie ma informacji gdzie będą i dopiero potem jak się coś stanie to jest szybkie szukanie pomocy), to samo dotyczy chodzenia nocą po górach - park jest czynny od 6 do chyba 21 ale nic nie ma tam o nocnym chodzeniu :(, jeśli ktoś chce wybrać się poza szlaki lub w godzinach gdzie park nie jest ogólniedostępny powinien mieć chyba przewodnika (znowu kłopot bo trzeba zapłacić), jeśli nie będzie to wszystko uregulowane czytelnymi przepisami to będzie wyglądało jak wygląda , wg mnie jeśli jest zakaz to dotyczy on wszystkich i tych początkujacych i tych zaawansowanych a szczególnie ci zaawansowani powinni dawać dobry przykład poszanowania przepisów i tym samym poszanowania innych ludzi (nie ważne czy sprawa dotyczy gór, wody, narciarstwa, jazdy samochodem czy innego wynalazku), większość poszkodowanych ma potem pretensje do ratowników że coś poszło nie tak,

PS A jeżeli Pawłowice to te o których myslę to Szanowny Raceman tez daleko na zawody nie ma?:)

z tych lepszych gór to trochę daleko jest :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale sie wywiązała dyskusja :eek: Myślę że nie ma co dalej rozdrapywać tematu i wzajemnie skakać sobie do oczu. Postaram się tym postem temat zakończyć. Czy mi się to uda zobaczymy?

Mówimy o Waszej reakcji na spokojny i wyważony post kolegi Skiera.

Pierwszy post juz dawno został zapomniany kolego. Mówimy o postach Twoich:" o Panach z zachciankami" czy Marcina Nightgale`a sugerujących że prowadzacy normalną działalność górską taternik jest idiotą, w których jest po prostu obrażany...

...nie lubie przeinaczania rzeczywistości i przykładania jednej miary do każdej działalności... Trochę się wspinałem sporo ludzi gór miałem zaszczyt poznać i prowadzona przez nich dzialalonośc to nie zachcianki czy szczeniacki MacGayweryzm jak Szanowni Koledzy sugerujecie.

Jestem zdecydowanym wrogiem głupoty w górach ale akurat opisany przypadek wcale nie jest jej bardzo jawnym przykladem. Wyjście w góry, zmylenie drogi, zasłabnięcie, zawiadomienia TOPR, szybka akcja - dla Mnie normalne. Żadnych nerwowych ruchów, paniki, po prostu postępowanie właściwe....

Zgadzam się z Mitkiem, ale też rozumiem Racemana i Nightgale'a. Tylko trochę się w tym wszystkim zapędziliśmy. Po przeczytaniu jeszcze raz na spokojnie całego wątku zauważyłem, że właściwie rozmawiamy o różnych rzeczach. Co ciekawe każdy z nas ma trochę racji :) ale żebyśmy się mogli zgodzić trzeba by te tematy od siebie oddzielić.

Pierwsza sprawa to uprawianie jakiejś dziedziny, nazwijmy to "profesjonalnie" v/s "szczeniacki MacGayweryzm". Jak pisałem już wcześniej, nie możemy wszystkich traktować jedną miarą. Ja również nie toleruję głupoty w górach, powiem więcej, wogóle nie toleruję głupoty!! I nie żałuję tych, którzy przez głupotę robią sobie krzywdę, bez względu na to czy to w górach, czy na stokach, czy na drogach. I naprawdę jestem wściekły kiedy przez gupotę i nieodpowiedzialność ktoś musi potem narażać życie żeby ich ratować z opresji, a nie daj Boże jak przez takich egoistów giną niewinni ludzie :mad: Głupotą jest dla mnie jak własnie na ten Giewont latem idzie wycieczka w klapkach, nie mając zielonego pojęcia o zachowaniu się w górach, jak taki narciarz co mu się wydaje że jest Alberto Tomba zapierdziela np. na stoku w Białce na krechę nie zważając na innych narciarzy, jak taki małolat co tydzień temu odebrał prawo jazdy, czy nawet ten co ma je już 20 lat myśli że jest Chołowczyc i zasuwa w terenie zabudowanym 200 km/h swoją wypasioną bryką. Zgodzicie się chyba wszyscy że jest to głupie, nieodpowiedzialne i takie zachowania trzeba tępić. Ja nie mam litości dla tych wariatów.

...Jak to jest wg. Ciebie z tą świadomością ryzyka ? Chyba kazdy zdaje sobie sprawe , że takie wyjścia są niebezpieczne. I moge zrozumieć , że takie ryzyko świadomie podejmuje.

Chodzi mi natomiast o ponoszenie konsekwencji za swoje postępowanie .

Czyli : przeceniłem swoje siły , czy stał się jakiś inny wypadek , wzywam ratowników , a w związku z tym jestem zobowiązany zapłacić za akcje i narażanie ich życia.

Z drugiej strony mamy natomiast ludzi, którzy podchodzą do tych dziedzin z pasją, odpowiednim przygotowaniem i doświadczeniem. Oczywiście zawsze podejmują ryzyko, bo zazwyczaj zbliżają się przy tym do granic swoich możliwości, przełamując tym samym kolejne bariery. Ale czy są wariatami? Czy możemy im wytykać lub ganić ich za to co kochają? Wypadki zdarzają się nawet najlepszym. Czasem są wynikiem błędu ludzkiego, czasem natomiast zawodzi sprzęt, a innym razem przyczyną wypadków są jeszcze inne okoliczności...

Kwestia ponoszenia odpowiedzialności i konsekwencji finansowych za akcję ratowniczą, a także narażanie życia podczas akcji przez ratowników to już zupełnie inne zagadnienie.

...jak mam wyciągać klienta który wypływa w cholere daleko od brzegu - bo przecież jest swietnym pływakiem a potem łapie go skurcz to oczywiscie wyciągne go ale mam wtedy ochote nakopać mu do....wiadomo czego.

Tu się z Tobą zgadzam i na Twoim miejscu zrobiłbym to samo. Zarówno ten przykład jak i ten z kajakiem, który podałes ma dużo ze sobą wspólnego. Obaj nie zachowali podstawowych zasad bezpieczeństwa i zachowali się delikatnie mówiąc nieodpowiedzialnie. Też pływam, ale jak chcę wypłynąć daleko to zabieram ze sobą bojkę ratowniczą. Przywiązuję do nogi na lince i w razie gdyby cokolwiek się wydarzyło to raz że jestem widoczny, dwa że mogę dopocząć, nabrać sił i utrzymać sie na wodzie zanim w razie konieczności nadejdzie pomoc. Oczywiście nie płynę też kilometr w głąb od brzegu.

Wracając jednak do sprawy ponoszenia konsekwencji finansowych za akcję ratowniczą, to bezwzględnie powinny to regulować przepisy prawa, których to w Polsce nie ma. Moim zdaniem tak jak w innych krajach Europy akcje ratunkowe powinny być płatne. Każdy powinien mieć polisę ubezpieczeniową, a o winie delikwenta-nieszczęśnika powinien decydować sąd. Wtedy było by sprawiedliwie. Jak Twoja wina (rażące niedbalstwo, głupota, lekkomyślność) to bulisz za akcję z własnej kieszeni, jak nie Twoja to płaci Twój ubezpieczyciel. Nie było by wtedy problemów finansowych z którymi obecnie borykają się służby ratownicze, ratownicy byli by odpowiednio za swoja ciężka pracę wynagradzani, mięli by do dyspozycji dobry, nowoczesny sprzęt, a w między czasie mogliby podnosić swoje wysokie już kwalifikacje poprzez dodatkowe szkolenia, zgrupowania itp. W tatrach nie było by problemów ze śmigłem a na mazurach z motorówkami i paliwem do nich.

Jak pisałem już poprzednio do ratowników mam ogromny szacunek i bardzo cenię sobie ich pracę, zaangażowanie i chęć niesienia pomocy innym. Dla tych ludzi życie jest najważniejsze a ratowanie innych to odruch bezwarunkowy. Gdy przychodzi informacja że ktoś potrzebuje pomocy działania podejmowane są błyskawicznie. Nie ma wtedy czasu żeby zastanawiać się czy to wina i głupota nieszczęśnika, czy też nie. Nie ma to w tym momencie znaczenia. Liczy się życie.

Z przykładem zachłyśnięcia wodą i ratowaniu czy nie delikwenta obraziłeś dla odmiany mnie.

Jakim jestem ratownikiem , nie mnie oceniać..

Ja również PRZEPRASZAM za swój wywód, jak pisałem być może uratowałeś już wiele ludzkich istnień, za co mam do Ciebie wielki szacunek. Napisałem trochę mocniejszymi słowami żeby pokazać pewien kontrast, w odniesieniu do "skamlania o pomoc". Nie chodziło mi o Twoje umiejetności a jedynie podejście do tematu ratowania ludzkiego życia. Tak jak na basenie może się zarzyć przypadkiem coś zupełnie błachego, tak i w górach, można na przykład skręcić kostkę idąc równą ścieżką... Są to oczywiście nieporównywalne sytuacje, zagrożenia i warunki działania ale podejście do tematu, przynajmniej w oczach ratownika powinno być takie samo: trzeba pomóc. I chyba się ze mna zgodzisz?

Jeszcze raz przepraszam :)

Pozdrawiam wszystkich co mają podobne i odnienne zdanie. Temat morze i pewnie nie udało mi się go wyczerpać... ale widzę że wątek rozwija sie w dobrym kierunku. Kazdy ma swoje racje, a rzeczowa dyskusja jest jak najbardziej wskazana.

Pozdrawiam SKIer

P.S. Przeprosiny przyjęte. Nightgale, Raceman nie czuję żadnej urazy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale sie wywiązała dyskusja :eek: Myślę że nie ma co dalej rozdrapywać tematu i wzajemnie skakać sobie do oczu. Postaram się tym postem temat zakończyć. Czy mi się to uda zobaczymy?

;)

jeszcze jedno :)http://www.bip.mswia.gov.pl/portal/bip/178/17925/Projekt_ustawy_z_dnia__2009_r_o_ratownictwie_i_bezpieczenstwie_w_gorach_i_na_zor.html

w tej propozycji ustawy nadal nie ma czytelnie określonego kto za co będzie płacił ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja troszeczkę z innej bajki :P

... wycieczka w klapkach...

parę la ta temu tak się złożyło, że wylądowaliśmy z żoną w tajlandii. no i pośród różnych aktywności i nieaktywności zrobiliśmy sobie wycieczkę w góry "na wodospady". wiadomo temperatura jak w szklarnii, wilgoć nie mniejsza, wędrówka non stop przebiegająca przez potoki. wiedząc co się świeci zabrałem swoje superprofesjonalne sandały sportowe (inka buffo), co już parę takich akcji doświadczyły.

na samej górze spotkaliśmy grupę lokalnych przewodników, co to udzielają wsparcia fizycznego w wejściu i zejściu za parę bahtów. zerknąłem na ich obuwie - sandały wersja japonki homemade: bieżnik od opony wycięty w kształcie stopy + 0,5 cm obrys, z przodu kawałek gumy przechodzący z jednej strony stopy na drugą i wciskający się pomiędzy palce.

efekt przy schodzeniu potokiem w dół to ja się slizgałem, a nie oni:D.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...