Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Rumcayz

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    58
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Zawartość dodana przez Rumcayz

  1. Jeśli chodzi o elastyczność sieci vs. źródła odnawialne, to problem istnieje niezależnie czy mówimy o el. jądrowej, czy węglowej. Rozwiązanie istnieje, tzw. bufory. Buforem jest elektrownia szczytowo-pompowa, Niemcy kombinują z wykorzystaniem w tym celu nieczynnych kopalni, rozwiązanie to świetnie by się sprawdziło u nas, tym bardziej że z ekonomicznego punktu widzenia do wydobycia u nas nadają się ze 4-5 złóż: Łęczna i okolice oraz pojedyncze złoża na górnym śląsku (choć są one dużo trudniejsze niż te lubelskie - te śląskie mają dużo wyższy stopień termiczny, są mocno stektonizowane i wilgotne). Cała reszta nadaje się do zamknięcia (czyli de facto zalania) i ew. wykorzystania jako zbiorniki wody lub wspomniane bufory. Idea bufora polega na tym, że w momencie nadwyżki energii w sieci jest ona wykorzystywana do pompowania wody do górnego zbiornika elektrowni szczytowo-pompowej. Gdy mamy deficyt energii woda jest spuszczana do dolnego zbiornika, a turbiny przetwarzają jej energię w prąd, czyli jest to w sumie klasyczna el. szczytowo-pompowa, tylko jej lokalizacja - w kopalni - jest nietypowa. A to, że głównym naszym źródłem energii powinien być atom (w przyszłości fuzja), to już insza inszość. Pozdrawiam, RMCZ
  2. Ujmę to tak: nie przypominam sobie żebym uświadczył tam sztruks, ale raz na jakiś czas ratrak chyba tamtędy przejeżdża, bo różnica w jeździe na/poza trasą jest spora.
  3. Czołem! Nie zdążyłem się jeszcze ładnie przywitać, dlatego nadrobię to w formie "obrazkowej" Tak w skrócie: na co dzień jestem geologiem (a przy okazji doktorantem na UW), a weekendowo/wieczorowo gram w kapeli metalowej, co jest świetnym pretekstem do pojeżdżenia po kraju i za granicą. Na nartach regularnie jeżdżę dosyć niedługo, bo 5 lat, swoje umiejętności w skali forumowej ocenię gdzieś pewnie w okolicach 6-7: generalnie radzę sobie we wszystkich warunkach, ale widzę jeszcze dużo rzeczy do poprawy i szlifowania. Ulubiony styl jazdy to albo długie skręty i duże prędkości, albo skok w bok na świeży puch. A teraz do rzeczy: ostatnie 7 dni spędziłem w Tatrach: 5 dni w Niżnych na Chopoku, dzień na Łomnicy i dwa dni na Kasprowym. Wyjechaliśmy z Warszawy z sobotę 10.02 gdzieś koło 8:00, tak żeby spokojnie wieczorem rozpakować się w Pavcinej Lehocie, a w niedzielę rano być zwartym i gotowym na szusowanie - mój pierwszy raz na Chopoku, więc chciałem go wykorzystać w stu procentach. I tutaj pierwszy zawód: zgodnie z prognozami pogody brak. To znaczy pogoda jakaś tam była, ale zdecydowanie nie taka, jaką tygryski lubią najbardziej. Nie mniej jednak w niedzielę 11.02 stawiliśmy się o 8 na parkingu w Biela Put aby zobaczyć o co z tym Chopokiem chodzi. I tak to się utrzymywało przez pierwsze cztery dni; raz więcej mleka, raz nieco mniej, ale generalnie na szczycie widoczność słaba lub bardzo słaba; z kolei w dolinach lepiej, choć - w zależności od kaprysu maszyny losującej - dosyć często albo sypał śnieg, albo wiał dosyć dokuczliwy (zwłaszcza na odkrytych krzesełkach) wiatr. Plus był na pewno taki, że górne trasy trzymały warunki przez cały dzień. Moją ulubienicą bardzo szybko stała się czarna 7ka, bardzo polubiłem się także z trasami 11, 32/31 i 33. Minus barowej pogody z kolei był taki, że niżej położone trasy gdzieś od okolic godziny 13 były do jeżdżenia zwyczajnie nieprzyjemne: dużo nierówności, odsypów i miejscami sporo lodu; dotyczyło to zarówno czerwonych jak i niebieskich tras. Ale dziwić się nie ma co, bo ludu było gęsto. Ciągiem trasy nr. 1 fajnie jeździło się w zasadzie tylko z samego rana; trasy nr. 3 i 6 nieczynne. Z tras "freerideowych" paradoksalnie najbardziej do gustu przypadł mi skrót z trasy 11a do trasy nr 5 przez lasek; na południu śnieg nieco zlodowaciały, przez co freeride zony mniej przyjemne (przynajmniej dla mnie) do jazdy. Minerałów w zasadzie nie stwierdzono, tylko przy samym wyjściu ze stacji na szczycie raz natknąłem się na kawałek czegoś węglopodobnego. Naprawdę przyjemnie zrobiło się dopiero ostatniego dnia naszego pobytu na Chopoku, czyli w czwartek 15.02.2018 - prawie cały dzień pełna lampa, warunki przecudne, choć jeździłem głównie na południu, bo północne stoki przeżywały oblężenie każdego swego zakamarka. No i to by było na tyle Chopokowania, o samym ośrodku mogę powiedzieć tyle, że ilość plusów jest równoważona przez ilość minusów. Przede wszystkim ilość ludzi, zwłaszcza w weekend, bywa zatrważająca. Przez to stoki, z rana wręcz perfekcyjne, po południu nie dają prawie żadnej przyjemności z jazdy, podobnie jak stanie w kolejkach skutecznie ją odbiera. Wrócić pewnie tu wrócę, ale raczej już nie w lutym. Tak, czy tak, prosto ze stoków Chopoka wyruszyliśmy do Tatrzańskiej Łomnicy. A tam o poranku zastał nas bardzo obiecujący widok: Niestety jeszcze zanim zdążyłem załadować się do gondolki jadącej na stację Start wszystko się zdążyło zepsuć, tak, że w drodze na Lomnicke Sedlo zaczynało być już nieco mlecznie. W takich to warunkach zdążyłem rozpoznawczo objechać w wszystkie wszystkie dostępne trasy, aż tu gdzieś koło 13 trafiło nam się krótkie okienko pogodowe i nieśmiało zaczęło wychodzić słońce. Stwierdziłem, że to odpowiedni moment na wybranie się na Francuzką Muldę, gdzie w trakcie zjazdu trafił się zabawny wypadek: mianowicie udało mi się wjechać w zaspę na nartach, a wyjechać na narcie. Brakującej do pary szukałem potem dobrych 5 minut, ale cały zjazd generalnie był bardzo przyjemny. Ratrakowana trasa z Sedla trzymała poziom do samego końca. Było twardo, ale nie lodowo, choć miejscami robiły się drobne muldy, więc nie można się było w pełni bezpiecznie rozbujać. Cucoriedki, General i Esicka po południu nadal dosyć równe, choć pojawiły się nieduże muldy i sporo lodu. Na Cucoriedkach Zapad, na dolnym odcinku, przez cały dzień można było spróbować swoich sił w slalomie. Tyle z Łomnicy, dzień generalnie pozytywny, choć nie licząc zjazdu Francuzką Muldą zabrakło mi jakiegoś efektu wow. Nie wiem czy to pogoda, czy coś innego, ale odczuwam pewien niedosyt. Na plus na pewno niewielkie kolejki do wyciągów i możliwość naprawdę długiego zjazdu do stacji początkowej. I na koniec dwa, totalnie odmienne dni na Kasprowym Wierchu. W sobotę przez cały dzień słońce, w niedzielę biało, gęsto i nieprzejrzyście. Sobotni zjazd Gąsienicową, tuż po jej otwarciu, to jest najlepsze co mnie w trakcie tych wakacji spotkało, petarda totalna. Zresztą w ogóle samo położenie i widoki roztaczające się z tras zjazdowych na Kasprowym IMO deklasują Słowackich sąsiadów. W tej części Europy konkurentów sobie nie przypominam. Potem udałem się na Beskid, podejścia do freeride'u chyba nie są dla mnie, bo o mało nie wyplułem płuc (trzeba w końcu rzucić palenie -.-), ale w nagrodę zaliczyłem kolejny cudowny zjazd po idealnym wręcz puchu (w nocy przed naszym przyjazdem do Zakopanego sypał śnieg). Po kilku następnych zjazdach Gąsienicową przenieśliśmy się na Goryczkową, która do samego zamknięcia trzymała świetny poziom, lodu nie uświadczono nawet w rynnie. Co ciekawe w ciągu dwóch weekendowych dni tylko raz udało mi się stać 5 min w kolejce do wyciągu w Goryczkowej, pozostałe wjazdy na bieżąco. W niedzielę do 13 jeździło się w chmurze. Przed południem zaliczyłem dwa zjazdy Gąsienicową, ale szybko sobie podarowałem, bo na goglach momentalnie osadzał się szron, przez co prawie że zerowa widoczność stawało się faktycznie zerowa. W ogóle zatrzymanie się pośrodku kotła w takich warunkach to ciekawe doświadczenie: wokół głucho, biało, a ty nie wiesz gdzie jesteś. Po 13 pogoda się polepszyła, gogli już nie mroziło, a nieco poniżej grani pojawiła się pełna widoczność. I tak oto minęły nam ostatnie dwa dni nartowania, czas wrócić do szarej rzeczywistości Ahh i tak przy okazji, gorąco polecam Kwaterę Główną, zakochałem się w oczach jednej z ich kelnerek ! I to by było na tyle, miłego!
  4. Rumcayz

    Kasprowy Wierch

    A teraz na poważnie: jesteśmy na forum dyskusyjnym, zaś na samym wstępie pierwszego posta zaznaczyłem, że doskonale sobie zdaję sprawę z (nie)realności wszelkich inwestycji przy obecnym klimacie między PKL, a TPN i zielonymi. Tyle że nie rozmawiamy o realizowanych przedsięwzięciach, a o mniej lub bardziej realnych pomysłach na Kasprowy. Na początek - jestem z branży, która z ochroną przyrody ma kontakt permanentny, w której jest ciągła walka pomiędzy ochroną przyrody a potencjalnym zyskiem, więc jakieś podstawowe kompetencje do dyskusji w tym temacie mam. Z punktu widzenia ochrony przyrody trasy które wymieniłem nie zagrażają rzadkim gatunkom roślin (bo w rejonie kotłów Gąsienicowego, Goryczkowego i Świńskiego takich nie stwierdzono; a nawet jeśli by takie stwierdzono, to nie jest to równoznaczne z blokowaniem wytyczania tras zjazdowych). Generalnie niewiele osób (nie mówię tu o tym forum, tylko tak ogólnie) zdaje sobie sprawę z tego, iż tatrzańskie hale (jak i np. bieszczadzkie połoniny) nie są żadnymi naturalnymi polanami, tylko powstały w wyniku działalności człowieka (podobnie jak z tego powodu Łysogóry nie były kiedyś zalesione, a wąwozy w Kazimierzu bez wcześniejszej wycinki/wypalenia drzew by nie mogły powstać). Dlatego też nie uważam, że ingerencja w taki, wcześniej już przez człowieka modyfikowany drzewostan powinna być wykluczona (mam tu na myśli reaktywację FISu 2, przedłużenie wyciągu Goryczkowego na Niżną Rówień, czy też ewentualną przecinkę pod wyciąg na Pośredni Goryczkowy). To, że TPN wyklucza wszelkie tego typu działania, nie znaczy że to jest słuszne i że w tym temacie nie powinno być dyskusji "bo to fantasy". Tak naprawdę ochrona przyrody w Tatrach ma przed sobą dwa wyjścia: albo wszelka turystyka powinna być całkowicie zakazana, a góry pozostawione samoistnemu zdziczeniu, albo powinna być wprowadzona długotrwała, odpowiedzialna polityka zrównoważonego rozwoju, polegająca na korzystania z tego co oferuje przyroda, ale nie w sposób grabieżczy. Patologią są całkowicie niekontrolowane tabuny piechurów latem, patologią jest blokowanie przez TPN inwestycji typu mini oczyszczalnia ścieków w schronisku, jak i patologią jest blokowanie wszelkich inwestycji wokółnarciarskich w rejonie Kasprowego, tak naprawdę w imię czego? Wierzę, ba, jestem przekonany, że przy odpowiednim nastawieniu właścicieli PKL (kimkolwiek by oni nie byli), po przedstawieniu rzetelnej i kompletnej koncepcji długoterminowego rozwoju ośrodka (ile tras, którędy, ile przecinek, jakie wyciągi i jak przepustowe, czy jakieś murawy należałoby przesadzić w celu ich ochrony, czy i ile gatunków chronionych znajduje się w strefie oddziaływania inwestycji oraz jak je chronić), byłby w stanie dogadać się z TPN'em, także w sprawie rozbudowy infrastruktury narciarskiej. To, że się do tej pory nie dało, nie znaczy że już nigdy się nie da, bo wina obecnej stagnacji nie leży wyłącznie po stronie TPN'u. Na miejscu dyrekcjy TPN, też nie siadałbym do jakichkolwiek rozmów bez zapoznania się z dokładnymi analizami zawierającymi dokładne wyliczenia i mapy terenowe. Jeszcze inna sprawa to to, że po prostu dyskusja publiczna w tym kraju nie istnieje i dotyczy to nie tylko tego tematu - każdy sobie rzepkę skrobie.
  5. Rumcayz

    Kasprowy Wierch

    Nie zgodzę się z argumentem przeciwko wyciągowi na Beskid. Kasprowy i tak jest sztucznie ograniczany przez pojemność gondoli z Kuźnic. Wyciągi na Beskid, Uhroć i Pośredni goryczkowy, wraz z nowymi z nich trasami nie zwiększą tłoku, bo fizycznie, nawet w wypadku kursowania gondoli z maksymalną częstotliwością, jest to niemożliwe. A tylu chętnych do podchodzenia z nartami, choćby do polany Niżnej Goryczkowej, się nie znajdzie. A sam bardzo sobie cenię "pustki" które tu obecnie panują. --- W przypadku Goryczkowej, tak jak koledzy zauważyli, wielkiego systemu naśnieżania, a więc i zbiornika retencyjnego, nie potrzeba. Ja, odnosząc się do wrzuconej przeze mnie mapki, w ogóle jestem przeciwny jakiejś wielkiej ingerencji w otoczeniu Kasprowego. Sam nie jestem przekonany czy trasy na Krokwi są potrzebne, ale rozumiem, że ten pomysł wynika z niewielkiej ilości nazwijmy to średniej trudności, dość długich tras w regionie. A przeciwny jestem o tyle, że wtedy faktycznie istnieje ryzyko "zatkania" Kasprowego. IMO podstawą jest nowe krzesło na Goryczkowej, dośnieżanie newralgicznych dla jej działania odcinków (czyli w sumie odcinek przed zjazdem do dolnej stacji krzesełka, gdzie w zasadzie permanentnie stoi znak "Uwaga! Wystające kamienie i korzenie!") i reaktywacja trasy FIS 2. Dwie trasy z Pośredniego Goryczkowego oraz trasy z Beskidu i Uhroci traktuję jako pożądane, ale nie pierwszej potrzeby. Choć powstanie ich wszystkich dałoby nam w efekcie bardzo klimatyczny, ale wciąż kameralny ośrodek wysokogórski, w zasadzie bezkonkurencyjny w regionie (coś więcej o tym co mam na myśli skrobnę wieczorem w relacji z ostatniego wypadu na narty).
  6. Rumcayz

    Kasprowy Wierch

    Czołem Panowie i Panie! Jako że temat i tak jest generalnie martwy, podobnie jak jakiekolwiek inwestycje na Kasprowym, to pozwolę sobie mój wpis popełnić akurat w tym wątku. Swego czasu dosyć mocno zaczytywałem się w historii narciarstwa na Kasprowym oraz wszelkich pomysłach na inwestycje. Z tego powodu, niejako przy okazji, dla zwizualizowania samemu sobie jakby to miało wyglądać, sporządziłem taką oto mapkę: https://drive.google.com/open?id=123DX6sUbljmsa2Cucj78NrMlG_5uPkOG&usp=sharing Jest to w zasadzie koncepcja zgodna z tym, co swego czasu TatraSkiLobby proponowało, choć pare detali jest chyba nieco innych (tutaj jest wyciąg na Uhroć Kasprową, więcej tras na Krokwi i chyba nieco inaczej umiejscowiona gondolka z Kalatówek do wylotu dolin Goryczkowej i Świńskiej. Jak byście zareagowali na powstanie takiego ośrodka? Za dużo - ergo jest dobrze tak, jak jest (co najwyżej należałoby zmienić krzesełko w Goryczkowej i zainstalować system sztucznego naśnieżania), lub trasy z Beskidu/Uhrocia/Pośredniego są ok, ale stoki na Krokwi są zbędne? A może za mało i jak szaleć, to rozwijać ośrodek na całą dolinę Bystrej, łącznie ze zjazdami do Suchej Kondratowej (z Łopaty?) i Kopy Kondrackiej (bezpośrednio do Doliny Kondratowej, przez Kondracką Przełęcz, a może i też z południowych stoków Giewontu?). Z punktu widzenia ochrony środowiska prezentowana koncepcja jest jak najbardziej do zrealizowania z poszanowaniem dla środowiska (w Alpach gatunki chronione np.: przesadza się na specjalnie przygotowane i monitorowane murawy; a od wycinki kilkudziesięciu/set drzew nie wymrą rzadkie gatunki zwierząt oraz nie zmieni się retencja w środowisku - ta się zmieni po ewentualnym wybudowaniu zbiornika retencyjnego, ale są głosy zarówno o pozytywnym, jak i negatywnym jej wpływie), choć oczywiście nie z TPN'em (i przynajmniej częścią zielonych) w takiej formie, w jakiej od dawna jest znany, czyli "nie bo nie". Liczę na w miarę merytoryczną dyskusję, mimo świadomości, że poruszamy się raczej w tematyce fantasy. Pozdrawiam! Rumcayz
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...