Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

wolcjusz

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    457
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    9

Odpowiedzi dodane przez wolcjusz

  1. 2 minuty temu, marekbtl napisał:

    Cze

    Jutro Słotwiny Arena, dam znać o której padną heady, można obstawiać zakłady :).

    pozdrawiam

     

    To nie jest dobry stok na takie testy, na Arenie nigdy w życiu nie będzie takich muld, jak przy dojeździe do gondoli na Jaworzynie. Obstawiam że Heady w ogóle nie padną i spokojnie objedziesz na nich cały dzień.

  2. Godzinę temu, marekbtl napisał:

    Cześć

    Co do posiadania większej ilości par nart powiedzmy trasowych to chyba nie ma sensu, mnie SL + hybryda wystarczą (GS okazjonalnie jak Żona użyczy), bardzo chciałem sobie kupić takie typowo off piste, ale doszedłem do wniosku że jeżdżąc w takich warunkach okazyjnie lepiej wypożyczyć jak nadarzy wie taka okazja. Wiadomo, skitury to specjalistyczne narty - więc jak kogoś to rajcuje to must have + buty oczywiście, ale inne szersze pod butem etc. chybiony pomysł w mojej opinii. Będzie jak z wędkami - sprawdzanie pogody, co zabrać a czego nie - i tak pewnie się kończy że całe auto pełne nart bo wszystkie lądują w bagażniku.

    Ale jak ktoś lubi.....

    pozdrawiam

    Tutaj się trochę nie zgodzę. Na świeżo mam wczorajszą zamuldzoną i prawie płynącą dołem Jaworzynę. W takich warunkach iRally oczywiście dają radę (to nie hybrydy, ale tym bardziej bo nawet łatwiejsze i szersze), ale jak zamieniłem na XDR 84 to jazda z dość uważnej i nieco męczącej robi się niemal zupełnie bezwysiłkowa. Takie narty płyną totalnie po wierzchu, zupełnie się nie zapadają i zmiana kierunku jest bezproblemowa. Nie polecam ich osobom początkującym i jako jedyną parę dlatego, że ich łatwość powoduje, że można na nich jeździć totalnie byle jak i zupełnie nie wymuszają żadnych prawidłowych nawyków, to jest prawie jak jazda na cheatach 🙂  Takie beztroskie lajtowe ślizganie po prostu. Ale w tych skrajnie niekorzystnych warunkach, jakie czasami się trafiają pozwalają mieć trochę funu, zamiast męczarni.

  3. 40 minut temu, marekbtl napisał:

    Cze

    Twoje spostrzeżenia są słuszne - podobne do moich, ale co do nerwowości X9 przy jeździe na wprost, to nie wiem - nie próbowałem (może błąd?), jeździłem zarówno na 175 jak i 181 (chyba taki rozmiar jest - a przynajmniej był) i w zachowaniu na stoku w skrętach - nieomal identycznie (pewnie jakbym założył 1 krótszą a drugą dłuższą to pewnie by się dobrze jeździło), faktycznie bardzo chętne do skrętów, co nie znaczy że Head nie - ale średni bardziej mu pasuje, co nie znaczy że nie potrafi zacieśniać łuków, oba modele to fajne dynamiczne narty - godne uwagi jako jedyna para na stok.

    pozdro

    Jakbym miał wybierać takie narty z przeznaczeniem jako jedyną parę, to wskazanie na Heady ze względu na nieco większą szerokość pod butem. Dłużej pociągną na miękkim. Atomic pod wieczór zmieniłem na szersze narty jak już zrobiło się całkiem miękko i zaczęły mi trochę odjeżdżać. Za to na twardym dają fantastyczne oparcie i ta łatwość postawienia ich na krawędzi jest naprawdę fajna jak już się oswoimy z ich skrętnością "ADHD" ;-). Nie wiem jak z Headami na twardym, bo jeździłem na nich tylko w idealnych warunkach lekkiego śniegu na porannym, niezniszczonym stoku, z videorecenzji NTN wynika że z lodem się tak bardzo nie lubią. Swoją drogą w tej recenzji Michał Szypliński mówi o nich, że z całej grupy są najbliżej nart allround, co mi się zgadza, bo zaskoczyło mnie jak łatwo się prowadzą. Spokojnie poleciłbym te narty dla osoby "początkującej plus" która coś tam jeździ i rozważa na przykład zakup supershapeów. Jako posiadacz nart z linii supershape stwierdzam, że "Rebelsy" eRace pro nie są znacząco (o ile w ogóle są) trudniejsze w prowadzeniu, a poczucie stabilności dają lepsze niż moje rally - oczywiście to też kwestia długości 175 cm full camber vs 170 cm z rockerem.

  4. Przyglądam się z uwagą, bo sam powoli przyglądam się dłuższym nartom. Taka uwaga z mojej strony - gdybyś wybrał "hybrydę" to koniecznie przetestuj przed zakupem. Do tej pory miałem okazję pojeździć na Headach eRace Pro i Atomicach X9 (na tych trochę dłużej bo miałem je na cały dzień do testów), obie w identycznej długości 175 cm i teoretycznie z tej samej grupy, a jadą całkiem inaczej.

    Heady są bardzo stabilne i jadą dość szerokim łukiem, Atomici na początku mnie zaskoczyły, bo nie spodziewałem się że narty z tej grupy będą chciały aż tak ciasno kręcić. Na początku mnie to trochę denerwowało, ale jak się wjeździłem to coraz bardziej mi się podobało. Heady prowokują do szybszej jazdy (choć nie tak jak mastery), a Atomic do bardziej dynamicznej, ciągle chcą skręcać. Są trochę nerwowe gdy chcemy pojechać na kreskę na przykład na wypłaszczeniu, gdzie Heady jadą jak po sznurku. Z tego powodu chętnie pojeździłbym dla porównania na obu tych modelach w długości 180 cm, zwłaszcza na Atomicach żeby sprawdzić czy przybędzie im stabilności na prostej.

    Podsumowując - na obu tych modelach jeździło mi się super, chociaż każdy z nich ma odczuwalnie inny feeling i jazda jest trochę inna. Gdybym miał kupować dzisiaj, to bym nie wiedział co wybrać (no może po kolorze, bo Heady mi się podobają, a ten odcień zielonego w Atomicach wyjątkowo paskudny jest jak dla mnie 😉

     

  5. 13 minut temu, tresor napisał:

    Mnie zadziwia ten fenomen Jaworzyny. Działa chyba legenda ośrodka z dawnych czasów, gdy magnesem była jedyna w kraju narciarska gondola. Teraz to już zatłoczone muzeum. A już talerzyk na dwójce jako jedyna opcja powrotna tak mnie wk...., że brak słów. Największy absurd narciarski w tym kraju.

    Najdziwniejsze jest to, że jak już nim wjeżdżałem to na trasie był luz. Nie wiem skąd się tylu ludzi wzięło w tej kolejce, jakaś fala przyszła. W każdym razie 25 minut stania (i przepychanek, deptania po nartach itp) potrafi popsuć humor.

    A co do fenomenu, to jest jedyna góra w okolicy gdzie jest tyle tras do wyboru (i to sensownej długości). Reszta to pagórki z pojedynczymi trasami. Widoki też przyjemne. 

     

    • Like 1
  6. Jaworzyna Krynicka po raz pierwszy w tym roku. Liczyłem na to, że w tygodniu nie powinno być tragedii, ależ się pomyliłem. Nartogeddon w pełni. Temperatury od rana dodatnie, więc bardzo szybko śnieg zaczął puszczać. Wszędzie tłumy i kolejki (w tym sławna kolejka do talerzyka na dwójce na 20+ minut i to pomimo, że działa trasa numer cztery i talerzyk przy niej, więc jest dodatkowa opcja wydostania się z samego dołu z trasy 2a). Po raz pierwszy miałem okazję sobie tam pojeździć, a to jest mój czwarty sezon na Jaworzynie. Trasa przyjemna i widoki z niej również, znacząco podnosi atrakcyjność tej góry, można teraz fajnie kombinować różne warianty zjazdów. Szkoda że otwierają ją od wielkiego dzwonu.

    Warunki śniegowe trudne, rano twardo przez godzinę, ale bardzo szybko śnieg zaczął puszczać, trudno się dziwić przy pięciu stopniach na plusie. Ze trzy zjazdy na Salomonach, następne cztery na Rally a potem już do końca dnia XDRy kupione dokładnie na takie warunki. Muldy po kolana i ciężki mokry śnieg. W knajpach również masakra, straciłem mnóstwo czasu zanim upolowałem w końcu mizernego kuraka z frytkami (w cenie cielęciny ;-). Nie wyjeździłem się dzisiaj, za mało jazdy, za dużo czekania.

    20220210_104416.jpg

    20220210_114208.jpg

    20220210_120843.jpg

    20220210_151540.jpg

    20220210_153912.jpg

    • Like 14
    • Thanks 1
  7. Jak wiadomo marketingowcy zatrudnieni dla producentów sprzętu narciarskiego dwoją się i troją żeby umożliwić sprzedaż jak największej ilości modeli nart. W tym celu wprowadzają często zamieszanie w systematykę,  nazwy,  szaty graficzne tak, że czasem ciężko się połapać jakiego rodzaju narty akurat oglądamy. Obserwując rynek od pewnego czasu zdobyłem jakieś tam rozeznanie w modelach Heada, Atomica, Salomona czy Fischera. Trochę gorzej z Rossignolem bo prawie wszystkie ich narty to "Hero", ale największy mindfuck mam z Nordicą. Czy ktoś mógłby mnie wprowadzić w ich systematykę tak żebym coś z tego zrozumiał? Widzę że mają modele Dobermann, Spitfire i... Dobermann Spitfire (serio?). Czy te nazwy znaczą u nich coś konkretnego i jak to ogarnąć?

  8. Dzisiaj czas na nartowanie miałem ograniczony innymi planami, więc musiało być krótko i blisko. Stwierdziłem że trzeba w końcu obadać tę Cieniawę. Pogoda piękna, warunki dobre, natomiast stok mnie nie powalił ukształtowaniem. Początek konkretnie czerwony, przechodzi w takie wypłaszczenie, że prawie jedziemy pod górę, końcówka bladoniebieska. Całość na kilkadziesiąt sekund zjazdu. Najgorsze że w miejscu gdzie kończy się stromizna i wypadałoby utrzymać wysoką prędkość żeby jakoś przelecieć przez to wypłaszczenie, to akurat jest zjazd z krótszego orczyka i dzieciaki przecinają całą trasę w poprzek bo tak przebiega dojazd do najłatwiejszej trasy naokoło, oczywiście jak to dzieci nie zwracając zupełnie uwagi czy się komuś ładują pod narty czy nie. Oczywiście nie mam o to pretensji, bo dzieci to dzieci, a ja i tak asekuracyjnie zwalniam w takich miejscach, ale architektura tras jest kiepska i wygląda na niebezpieczną a i tak króciutki zjazd często bywa średnio udany jak trzeba wyhamować mocno pod koniec ścianki. Myślałem że będzie opcja na wieczorną jazdę, ale raczej jednak pozostanę przy Laskowej i może wbiję po dłuższej przerwie do Myślenic, bo nawet bliżej mam.

    20220129_095812.jpg

    20220129_121958.jpg

    20220129_122006.jpg

    • Like 12
    • Thanks 1
  9. Nieco spóźniona relacja z dwudniowego wypadu do Wierchomli w środę i czwartek. Pogoda średnio się udała - w pierwszy dzień dosyć mocny wiatr na górze i pod wieczór zamarzająca mżawka i mgła. W połączeniu z najwolniejszym wyciągiem jaki znam, na dodatek bez osłon dało to efekt mrożący właśnie. Zjeżdzając po dziewiętnastej jako ostatnia osoba na stoku wyglądałem jak ofiara Sub-Zero z Mortal Combat - całą kurtkę i przód spodni miałem pokryte cienką warstwą lśniącego lodu. Na domiar złego kurtka była mocno i w wielu miejscach uwalona smarem, bo razem z wodą tenże smar leje się obficie z rolek na podporach wyciągu. Dzisiaj udało się na szczęście większość plam usunąć,  ale wkurwa złapałem (po raz pierwszy).

    Warunki śniegowe przez większość dnia dobre, chociaż warstwa śniegu mogłaby w niektórych miejscach być grubsza. Widać że ten ośrodek oszczędza już na wszystkim, więc i naśnieżanie nie jest wyjątkiem. Wieczorem pod wpływem wspomnianej mżawki śnieg mokry i miękki, ale byłem uzbrojony w odpowiednio szeroki zakres modeli nart na każde warunki,  więc jazda była od rana do wieczora z przerwą na obiad.

    W drugi dzień rano przywitały nielicznych jeszcze narciarzy nieco lepsze warunki pogodowe (tzn deszcz nie padał), ale i kompletnie zalodzone siedzenia i oparcia. Oprócz tego w trakcie wjazdu kurtka mocno przymarzała do oparcia i głośno odrywała się przy zsiadaniu, co raczej nie było obojętne dla materiału. Nikt z obsługi lodu nie usuwał więc po dwóch wjazdach na górę (mniej więcej po 15 minut na wjazd) spodnie były kompletnie przemoczone i trzeba było się ratować zjazdami przy orczyku lub ogrzewaniem tyłka w knajpie. Tutaj wszedł drugi wkurw. Taki stan trwał aż do godziny trzynastej bo mniej więcej wtedy dopiero większość siedzeń odmarzła pod dupami narciarzy.

    Warunki śniegowe ponownie dobre aż do wieczora, kiedy znów przyszła mgła a śnieg rozmiękł. Była okazja przetestować w końcu XDRy. Jeśli o ludzi chodzi, to i w pierwszy i w drugi dzień jazda odbywała się bez żadnych kolejek. Momentami było sporo szkółek i małych dzieci na stoku więc trzeba było czekać na luki, ale pierwsze dwie godziny z rana i ostatnie trzy wieczorem było luźno,  a momentami pustawo. Stan bardziej stromej końcowki stoku pod koniec pierwszego dnia zaskakująco dobry - pamiętam z poprzednich lat duże muldy z dojazdu do wyciągu, tymczasem tym razem zupełnie lajtowo nie licząc kilku wyślizganych płatów lodu.

    Pomimo mało zachęcającej pogody i zgrzytów związanych z tym, że właściciele ośrodka mają ewidentnie wyjebane na komfort klientów i ogólnie da się dostrzec marazm i zapaść, to jednak pojeździłem i udało mi się znów objechać kilka par nart, o których napiszę w innym wątku. Pomimo tego raczej w najbliższym czasie się tam już nie wybiorę bo żal mi ciuchów, ten wyciąg naprawdę mocno syfi (a do tego jest koszmarnie powolny).

    20220125_143010.jpg

    20220126_100134.jpg

    20220125_165556.jpg

    20220125_175327.jpg

    20220125_191030.jpg

    20220126_125213.jpg

    20220126_163219.jpg

    20220126_102244.jpg

    20220126_164630.jpg

    • Like 13
    • Thanks 1
  10. Miałem ochotę na te testy jutro w Krynicy, ale raczej nie zaryzykuję.

    Biorąc pod uwagę dwie zmienne - tłumy z powodu ferii i weekendu oraz prognozowany na jutro dosyć mocny wiatr na co byście jutro postawili - Rytro czy Cieniawa? Pytam bo nie znam warunków w żadnej z tych dwóch stacji, a gdzieś trzeba jechać.

  11. 23 minuty temu, FerraEnzo napisał:

    Dobre narty :D A tak poważnie, jeśli w ciągu najbliższych kilku sezonów zamierzałbyś zmieniać deski to sugerowałbym właśnie coś takiego. 

    Zamierzam, nie tyle zmieniać, co dorzucić do kolekcji narty typowo sportowe. Swoją drogą ostatnio żona weszła do pokoju jak przeglądałem ogłoszenia na olx:

    - przecież masz już trzy pary nart

    - ale to jest tak, jak z butami u kobiet - nieważne ile już masz, ważne że chcesz tę nową parę 😉

    Mówiąc poważnie, to myślę o takich deskach w jakiejś nieodległej przyszłości (może jakieś wyprzedaże posezonowe?), ale nie jestem pewien czy master to optymalny pomysł. Miałem nieziemską frajdę na nich, ale to jest jednak mocno powyżej moich umiejętności i formy i nigdy nie zbliżę się do limitów takich nart, a do tego poważne prędkości, więc i poważne konsekwencje błędów. To trochę jak wsiadanie na sportowego litra po zrobieniu prawa jazdy na motor, łatwo odkręcić na prostej i cieszyć się, że zapierdala, ale może lepiej nauczyć się najpierw wyciskać wszystkie możliwości z sześćsetki, albo i trzysetki i na nich szlifować technikę?

    Grupa sport carver (tzw. hybrydy) wydaje mi się na obecnym etapie rozsądniejszym wyborem, Długość 175-180 cm, promień w okolicach 16-17 m. I nie chciałbym przekraczać 70 mm pod butem. Byłem zdziwiony kiedy zauważyłem, że mastery Rossi mają aż 70 mm, bo tego nie czuć, ale już te 72 w Deaconach wydaje mi się niepotrzebne. Mam już poszerzone narty, a to ma być sportowy przecinak czyli jakieś 66-70 max.

    Swoją drogą po ostatnich przejażdżkach na dłuższych nartach moje 170 cm wydały mi się na tyle mało stabilne, że poeksperymentowałem z przesunięciem wiązań do tyłu, i efekt jest subtelny, ale odczuwalny na plus (lepsza stabilność).

  12. 2 godziny temu, Lexi napisał:

    Bo to trzeba na lodowisku...tam jest płasko..;)

    Na lodowisku, ale chyba na nartach 🙂 Hockey stop na nartach jest banalny i w sumie robi się sam. Hockey stop na łyżwach to dla mnie wyczyn kaskaderski, którego nigdy nie udało mi się opanować. Ile razy próbowałem, zawsze byłem obsrany, że złapię krawędzie i albo będzie spektakularny "high side", albo po prostu skręcę kostkę. Z hamowaniem radziłem sobie T-stopem, podobnie jak na rolkach.

  13. To jeszcze raz, bo już nie mogę edytować, a warto w jednym miejscu pokazać wyraźną różnicę w pozycji i kontrast:

     

    Pozycja w krótkim skręcie, (kierunek jazdy w dół stoku w linii spadku) "squared":

     

    Pozycja w średnim i długim skręcie (kierunek jazdy po łuku w poprzek stoku) "stacked":

     

  14. 3 minuty temu, Tatita napisał:

    Kurcze, mega to ciekawe, że w takiej kolejności jesteś teraz uczony jeździć. U mnie było kompletnie odwrotnie, ale ja uczyłem się od dzieciaka 20 lat temu. I teraz wyszło, że techniki ślizgowe ogarniam bardzo dobrze, a cały rozwój, który jest przede mną to skręt cięty, nad którym sobie pracuję od kilku dobrych lat.

    Nie wiem - dla mnie ten kierunek wydaje się naturalny, ale może to dlatego, że ja tak miałem i nie umiem sobie wyobrazić innej drogi - szczególnie takiej, gdzie zaczynam od technik ciętych i dopiero potem uczę się ślizgowych.

    Ale to nie jest kwestia samego śladu (czy cięty, czy ślizgowy), tylko raczej promienia skrętu (krótki vs średni i długi).

    • Like 1
  15. 3 minuty temu, AndRand napisał:

    "Squared" to jest właśnie "patrzenie" barkami w linii spadku.

    Im krótszy skręt tym bardziej. I to wymusza angulację. W długim skręcie utrzymywanie barków w miarę poziomo będzie ją wymuszać.

     

    Ps. Fajne te przejazdy - wszystkie po tych samych łukach, a narty od SL165 po GS185 R21

     

    Oczywiście masz rację, przepraszam za zamieszanie. Pomyliłem sylwetkę "squared" z sylwetką "stacked" o którą mi chodziło, i którą widać na filmach:

     

     

    • Like 1
  16. 11 minut temu, Tatita napisał:

    Okej, okej, widzę do czego zmierzasz @wolcjusz. Jak zwykle gadamy o skręcie ciętym czego ja chyba nie wyłapałem. Dodam tylko, że na miniaturce gość owszem skierowany jest w kierunku, w którym jedzie, ale jest to już na samym końcu skrętu. Przy zmianie kierunku i tak mamy element kontrrotacji kiedy góra zostaje skierowana w dół, a dół już zmienia kierunek i ciśnie w przeciwną stronę - dobrze widać u narciarza z Korei.

    @Marxx74nie jestem ekspertem technik ciętych, więc nie do końca wiem jak odpowiedzieć na to prowo :D Dla jadącego śmigiem kierowanie górnej części ciała w dół to dodatkowa dynamika, ponieważ utrzymuje tę pozycję przez kontrrotowanie, pozwalające na szybszą zmianę kierunku na krótszym dystansie. Ciągnięcie górnej części ciała za nogami nie pozwoliłoby na tak szybkie zmiany kierunków. I jakbym miał próbować to przenieść na skręt cięty, to szukałbym tych samych powodów, choć oczywiście w ciętym skręcie dużo więcej czasu spędzamy z ciałem skierowanym w kierunku jazdy. Chętnie poczytam kogoś mądrzejszego :D

    Tak, dlatego zaznaczyłem wyraźnie że to nie dotyczy skrętów krótkich i śmigu. Tam jedziemy w zasadzie w linii spadku prosto w dół i zwyczajnie nie ma czasu na takie machanie tułowiem i głową prawo-lewo, bo jeszcze wstrząs mózgu gotowy 🙂

    Póki co nie zajmuję się skrętami krótkimi i śmigiem, instruktor powiedział że to ostatni - najwyższy etap zaawansowania. W tej chwili rzeźbię NWN i wchodzenie na krawędzie, w średnim lub długim łuku. Tam sporą część czasu trwa jazda w poprzek stoku (co widać na załączonym przeze mnie filmie) i jest więcej czasu na świadomą koncentrację na prawidłowej sylwetce, poprowadzeniu płynnego, niezrywanego śladu bez nerwowego wymuszaniu i zygzaków. Kierowanie sylwetki w dół (nie tylko głowy) na zbyt wczesnym etapie skrętu powoduje mimowolne ześlizgiwanie się nart w dół stoku, kiedy naszym celem jest zmuszenie ich do jazdy po płynnym łuku.

    • Like 2
  17. Teraz, Tatita napisał:

    Oj chyba nie do końca :P

    Ja tylko przypomnę, że "patrzenie w dół" to tylko taki termin obrazujący sylwetkę. Patrzeć możesz gdzie chcesz, bo jednak szyję masz obrotową. Chodzi o to, żeby Twoja sylwetka była skierowna w dół, aby ułatwić dokładnie wszystko to co opisałeś w poście wyżej (bardzo trafnie z resztą).

     

    No nie, moja sylwetka powinna być "squared" jak mówią Amerykanie. Sylwetka i kierunek patrzenia zakręca razem z nartami (jeszcze raz zaznaczę - nie dotyczy jazdy skrętami krótkimi). Tutaj już na miniaturce do filmu widać że narciarz patrzy w bok w kierunku jazdy, a nie prosto w dół:

     

  18. 2 godziny temu, AndRand napisał:

    Dla angulacji powinieneś być jak kurczak, który o tym nie myśli tylko stara się cały czas patrzeć w dół stoku.

    https://www.youtube.com/watch?v=nLwML2PagbY

    Co do patrzenia w dół stoku, to zauważyłem, że lepiej jadę jak tego unikam. Tzn jeżeli faktycznie zawieszę się na patrzeniu w dół (co mi się zdarza i muszę świadomie przypominać sobie żeby tego nie robić) to w naturalny sposób narty podążają za kierunkiem patrzenia (to zawsze działa tak samo, na nartach, na rowerze, na motocyklu, na rolkach - patrzymy tam gdzie chcemy jechać) i trochę się obślizgują, natomiast kiedy patrzę w kierunku, w którym jadą narty, tzn przed siebie w kierunku czubów nart, to skręty wychodzą lepsze, łuki bardziej płynne i łatwiej utrzymać krawędź i uniknąć ześlizgiwania nart. Dodatkowy bonus jest taki, że mamy lepsze pole widzenia na tę część stoku, z której potencjalnie może nam ktoś wjechać na tor kolizyjny z naszym, natomiast patrząc w dół, a jadąc w bok robimy to trochę na ślepo.

    Oczywiście to dotyczy skrętów średnich i długich, bo do jazdy skrętami krótkimi, czy śmigu to musimy patrzeć w dół.

  19. Mam to na świeżo bo ten temat przerabiałem niedawno z instruktorem, więc u mnie wygląda to mniej więcej tak: Pod koniec poprzedniego skrętu należy odciążyć poprzednią nartę zewnętrzną poprzez _dynamiczne_ wyjście do góry i przeniesienie całego ciężaru na nową nartę zewnętrzną. Aby nie przyśpieszać wejścia w skręt (nie wymuszać skrętu nerwowym ześlizgiem od samego początku) należy przed zainicjowaniem nowego skrętu wyraźnie poczuć, że nie tylko pewnie stoimy na nowej narcie zewnętrznej, ale i w miarę możliwości starać się wychylić poza nią. W momencie kiedy zaczynamy ten ruch kierunek wychylenia jest jeszcze dostokowy (lub ewentualnie w bok stoku), natomiast kiedy już narta zacznie nowy skręt to oczywiście to odchylenie górnej części ciała jest skierowane w kierunku w dół stoku, czyli na zewnątrz łuku który zakreślamy. Od momentu zainicjowania nowego skrętu przez całą jego długość staramy się płynnie obniżać sylwetkę schodząc coraz niżej i pilnując dociążenia narty zewnętrznej. 

    Co do angulacji, to instruktor kazał ją olać jako element, który "robi się sam" wtórnie jeżeli prawidłowo wykonamy powyższe kroki).

  20. Laskowa po raz drugi. Tym razem słonecznie, ale niestety da się też odczuć, że ferie się zaczęły. Nie ma tragedii, ale nie ma też pustek jak ostatnio. Wystawa stoku powoduje, że przy takiej pogodzie śnieg zaczyna dość szybko puszczać w miejscach nasłonecznionych pomimo minusowej temperatury. 

    20220119_085436.jpg

    20220119_093430.jpg

    20220119_103721.jpg

    20220119_105603.jpg

    • Like 12
    • Thanks 1
  21. 18 godzin temu, FerraEnzo napisał:

    No i popatrz tak obiektywnie. Masz problemy z podstawową ewolucją wprowadzającą do skrętu ciętego a patrzysz w stronę desek race. Nie idź tą drogą.

    Co by nie było, 90% narciarzy nie pojedzie czysto dostokowego bo tego nie ćwiczą, a w swobodnej jeździe swoje robi prędkość. 

    Tak jak pisał yoss, fajnie że sprawdzasz i objeżdżasz różne narty ale odstaw na razie zakupy. 

    A co do "dostkowego". Czemu Ci nie wychodzi? Lecisz do środka skrętu? 

    Spróbuj pewnie stanąć na zewnętrznej, zakrawędziowanie pogłębiaj stopniowo wraz ze wzrostem prędkości, równocześnie pilnuj wewnętrznego barku, żeby się nie przechylał w stronę skrętu/stoku (angulacja, o której sam pisałeś w innym wątku). Pilnuj również wewnętrznego biodra by nie wyjeżdżało do przodu. Na kąt zakrawędziowania na razie nie zwracaj uwagi; jeśli już to popatrz na ślad czy jest czysty - zwłaszcza wewnętrznej.

     

    @TatitaWolcjusz i każdy z nas daleki jest od wykorzystania nart sklepowych, powiedzmy hybrydowych czy innych "sport-carver'ow". 

    Nie planowałem zakupów w najbliższym czasie, jeszcze trzeba budżet na to zorganizować, a to zajmie trochę czasu. Po prostu zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie stabilność takich nart, odnoszę wrażenie, że paradoksalnie jest na nich łatwiej pewne rzeczy zrobić, przede wszystkim balansowanie na zewnętrznej narcie wydaje się łatwiejsze, ponieważ dłuższe narty oferują stabilniejszą platformę, więcej czasu na wyczucie pozycji i nie trzeba wykonywać tylu mikro ruchów dla utrzymania równowagi, co na nartach krótszych jest konieczne, bo odczuwalnie bardziej "myszkują". Zanim spróbowałem, to po prostu bałem się dłuższych nart, a w szczególności nart o większym promieniu skrętu. Wynikało to z faktu, że nie miałem jeszcze wtedy opanowanego w wystarczającym stopniu prawidłowego sterowania skrętem, więc bałem się niekontrolowanego rozpędzania. Obecnie nie stanowi to problemu, a dostrzegam zalety.

    Co do problemów z ciętym śladem - to się wszystko w tej chwili dosyć dynamicznie zmienia. Miałem już w swojej historii dwa razy takie "olśnienia" kiedy wydawało mi się, że załapałem w końcu prawidłową technikę jazdy, trwało to zawsze do momentu, aż zobaczyłem nagranie ze swojej jazdy i byłem w stanie skonfrontować swoje odczucia z tym, jak to naprawdę wygląda. Obecnie jestem na etapie trzeciego takiego "skoku". Trafiłem w końcu na instruktora, z którym się dogaduję i może coś z tego będzie. Dostałem od niego kilka uwag które mocno mi namieszały, na początku ciężko mi było je zastosować, po ostatnich jazdach zaczynam widzieć różnice, trochę się boję czy znowu mi się nie wydaje i znowu szlag wszystko trafi jak zobaczę film 🙂

    A więc w trakcie ostatniej lekcji przy próbach naprowadzenia mnie na krawędzie problem polegał na tym, że od pewnego momentu odczuwałem nienaturalne napięcie w kolanach (tak, jakbym je zmuszał do pracy w płaszczyźnie do której nie są przystosowane). Dochodziłem do pewnego kąta zakrawędziowania i dalsze pogłębianie "włożenia kolan" wydawało mi się niemożliwe, bo miałem wrażenie że albo coś sobie uszkodzę w stawie kolanowym, albo stracę równowagę i się przewrócę, bo ta pozycja jest dla mnie mocno nienaturalna i nie daje stabilnego oparcia w momencie, kiedy jestem rozpędzony i dodatkowo muszę zwyczajnie utrzymywać równowagę. Od tamtej lekcji miałem dwa wypady bez instruktora, z czego ostatni był ten właśnie na snow expo i testy wspomnianych nart. Subiektywnie odnoszę wrażenie że być może już przełamałem ten problem, właśnie dlatego, że byłem w stanie nie tylko pewnie stanąć na zewnętrznej narcie (wcześniej utrzymanie tak równowagi było trudne i sam czułem, że często muszę podpierać się wewnętrzną), ale w końcu wychylić się poza (w kierunku od stoku). W ogóle samo zrozumienie kierunku, w którym powinienem się odchylić to też zasługa tego instruktora, niby oczywiste i omawiane milion razy, ale nikt inny do tej pory nie umiał przestawić mnie w dobrą stronę i pokazać nie tylko co robię źle (to w sumie sam widziałem na filmach) tylko jak zrobić, żeby było dobrze.

    Spróbowałem też innego sposobu pogłębiania zakrawędziowania, o którym mówił Tom Gelle, mianowicie zamiast myśleć o "włożeniu kolan" w skręt, to myśleć o obniżaniu miednicy. Wydaje mi się że ten sposób zobrazowania ruchu bardziej do mnie trafia, chociaż trzeba uważać na zostawanie z tyłu i "pozycję toaletową".

    Jak trafi się kolejna okazja do nagrania się, to wrzucę update do mojego głównego wątku z "historią nauki". Tymczasem jutro wybieram się do Laskowej rzeźbić dalej, z tym, że tym razem akurat bez instruktora i bez kamerzysty.

    • Like 2
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...