Jeśli o koncercie, to się podzielę !
Pierwszoligowe rockowe granie. Nie było żadnej popeliny, wszystko na wysokim poziomie. Kawałki ostrzej zagrane niż na studyjnych płytach. Na początku akustyka nie dawała rady, słychać byo ucięte wysokie tony. Publiczność świetna, nie licząc viposkich Warszawiaków non-stop cykających na komórach. Z tatą rozkręcaliśmy cały sektor do zabawy - niezapomniane przeżycie. Meksykańska fala także pozytywna. Grillki prezdkoncertowe jak najbardziej na miejscu, ale drogie jak cheese sandwich tudzież panini na włoskich stokach.
Przepraszam za chaos, pisane jeszcze pod wpływem euforii koncertowej.