4 rano w sobote to bardzo dobra godzina na wyjazd z Warszawy. Ja od dluzszego czasu tak startuje i zwykle dojazd do osrodków tyrolskich tych polozonych za Innsbruckiem zajmuje mi z grubsza ok 13h. Kluczem sa dwa odcinki. O tej godzinie W-wa - Cieszyn przelatujesz w 3,5h może nie jadac przepisowo, ale tez nie jakos po wariacku. Wazne, zeby nie zamulac we wszystkich McDonaldach po drodze i odcinek Tychy - BB zrobic nie pozniej niz kolo 7 rano. Drugim newralgicznym miejscem jest odcinek Kufstein - Innsbruck. Tam z kolei dojezdzasz o godzinie kiedy koszmarne korki przy wjezdzie do Zillertal sa juz wlasciwie rozladowane. Kiedys zwykle jezdzilem na dwa razy z nocowaniem w Brnie, ale doszedlem do wniosku, ze to kompletnie bez sensu. W piatek po robocie lecisz w dzikim ruchu przedweekendowym do granicy (ciezko sie w 5 godzin wyrobic). Z Brna startujesz dajmy na to kolo 8 rano i dojezdzasz do Innsbrucka o tej samej godzinie co jakies 2mln Niemcow:)
W langenfeld bylem ze trzy czy cztery lata temu tak jak Ty na poczatku marca i startujac wlasnie o 4 rano bylem na miejscu jeszcze za dnia, czyli pewnie kolo 17. Na pewno nie jechalem bardzo szybko, bo o ile pamietam srodkiem lokomocji byla jakas zastepcza padaka z serwisu co z boxem wiecej niz 150 to nawet z duzej gory nie jechala, a nie mam zwyczaju jezdzic z gazem w podloge...
PS jezdze przez Cieszyn - Frydek - Olomuc oraz Znojmo - Hollabruen - Tulln - St Christophen