witam,
przy wyborze miejsca na spędzenie krótkiego weekendu narciarskiego bardzo ważne jest kryterium odległości - mając nawet 3 wolne dni w weekend raczej cięzko byłoby wypuścić się na lodowiec .
Dlatego też zastanawiam się nad możliwoscią przelotu np. do Salzburga lub Innsbrucka - jest to tylko taka moja pierwsza "przymiarka myślowa ". Czy ktoś może z Was próbował takiego wariantu ? Chodzi mi o to jak taki wariant kształtuje się czasowo - wiadomo, ze na lotnisko trzeba dojechać wcześniej . Trzeba też jakoś dojechać z lotniska do stacji narciarskiej . Czy można zabrać swoje narty itp .
Wiem, że z Wawy do Salzburga mają ruszyć od stycznia tanie linie , tak samo jest z Berlina .
PS. Wątek ten umieszczam w dziale "samochodem na narty" bo po pierwsze tak jakoś wyszło o po drugie - i tak trzeba sie przesiąść na końcu do samochodu