Mnie nie obecnie te 5 cm długości i nieco większa sztywność oraz o pół metra większy promień nie robią żadnej różnicy.
Narty o długości 165 cm łatwiej jednak odsprzedać, ponieważ wiele ludzi wierzy, dzięki postom na forach różnych "ekspertów", że narty slalomowe "dla prawdziwych mężczyzn" zaczynają się o długości 165 cm.
W efekcie na stokach widać osobników o wadze nie przekraczającej 70 kg i nogach jak zapałki, albo cięższych, ale takich, u których "mięsień piwny" stanowi 25 % masy ciała, na nartach slalomowych o długości 165 cm i (o zgrozo) dłuższych, których przy brakach w technice i znikomej sile, nie są w stanie dogiąć w skrętach i w rezultacie jeżdżą ześlizgami albo stylem "bujanym" - co właściwie na jedno wychodzi.
Potem na forach pojawiają się tematy, typu: mierzę 190 cm wzrostu, ważę 100 kg, jeżdżę 2 sezony, moje umiejętności to 8 albo mocne 7, jakie slalomki o dł. 185 cm mi polecacie? Jasne, że o długości 185 cm, bo jak komuś kto ma 170 cm i 70 kg wagi i podobne "umiejętności" poleca się 165 cm, to ten o wzroście 190 cm i 100 kg wagi musi mieć slalomki o dł. 185 cm, prawda? Jakże są później zdziwieni, gdy się dowiadują, że takich o długości 185 cm to nie ma ...
Pisałem do tej pory o nartach sklepowych. Duża część komórek, jest znacznie sztywniejszych, również w płaszczyźnie wzdłużnej, od tzw. pierwszych slalomek (choć akurat nie Heady, bo te są tylko nieco sztywniejsze od przeciętnych sklepówek) i sporo Panów, nie dysponujących odpowiednią techniką, nie dognie nawet takich o długości 155 cm.