johnny_narciarz Napisano 2 Październik 2015 Zgłoszenie Share Napisano 2 Październik 2015 Z tego co zauważyłem,wątek rowerowy umiera "śmiercią naturalną".Sam też mu też zbytnio nie pomagałem żyć.Ale idzie zima,więc co się dziwić.W związku z tym,to moja ostatnia relacja z wypraw rowerowych,choć wcale jeszcze nie chowam Bikea.Ba! Są jeszcze pomysły do zrealizowania w tym sezonie... Tak się złożyło,że mogłem poświęcić cały dzień na rower,bo żona do pracy musiała iść.To był ostatni moment,żeby zrealizować plan przejechania rowerem,za jednym zamachem,przez 3 kraje: Polskę,Czech i Słowację.Teraz trudniej coś tak po prostu zaplanować i wykonać,bo dzień wyraźnie krótszy i różnice temperatur też większe.Po prostu trzeba dobrze przemyśleć ekwipunek i mieć maksymalnie pozytywne nastawienie. Pobudka jeszcze "po ćmoku" i szybki gramoling.Ponieważ jedyne sensowne oświetlenie,na takie warunki,mi się zepsuło,trzeba było wyjechać o zmroku.Trochę zwlekałem,ale przynajmniej dobrze się spakowałem.Tu taka mała uwaga: jestem minimalistą.Co to oznacza? Unikam jak ognia brania plecaka,czy innego ustrojstwa,które zwyczajnie przeszkadza podczas dłuższych wypadów.Wszystko staram się upchać w różnego rodzaju torbeczkach itp.To się sprawdza.Ale nie o tym... dzień wcześniej przejechałem nieco ponad 140 km,w tym samym kierunku,badając teren,choć wtedy jeszcze nie wiedziałem,że się to przyda dzień później.Po prostu total spontan! Początek trasy to znane mi bardzo dobrze trasy,które pokonuję niemal regularnie co dzień.Tylko jest bardzo zimno z rana.Ale to niewiele przeszkadza.Ruszam do Goczałkowic Zdroju,później nad zaporę goczałkowicką.Nie pamiętam,kiedy tam było tak pusto! No ale to poranek... Rybki skaczą,że aż miło,ale tu łowić nie wolno!Do tego wszędzie kamery... Ruszam dalej.Kieruję się na Jezioro Łąka,a następnie do Zebrzydowic.Trasa jest malownicza z widokami - raz jedzie się polami,raz lasem,ale najczęściej asfaltem,ale takim totalnie z boku.W pobliżu Cieszyna mijam sporo rowerzystów.Wyraźnie jest tu ich więcej,niż w okolicach B-B. Zebrzydowice i punkt wypoczynkowy - niestety wszystko pozamykane! Stamtąd kieruję się czerwonym szlakiem do Cieszyna,choć często go skracam.Zaplanowana wycieczka jest dość długa,więc lepiej nie marnować zbytnio czasu.Zaplanowałem,sobie,żeby być w Cieszynie najpóźniej o równej 12.00. Ponieważ nie miałem Koron,trza było się najeść po polskiej stronie.Tylko gdzie to zrobić? Nie chcę zostawiać zbyt długo bikea bez opieki,więc trzeba dobrze przemyśleć,gdzie ,co i jak.Trafiam tuż przed Cieszynem na fajną piekarnię,gdzie o brykę martwić się nie trzeba.Wcinam drożdżówkę i pączka i ruszam w stronę przejścia granicznego.W tym momencie licznik wskazuję już ponad 70 km.,a ja czję się dopiero rozgrzany... :wink: czas przekroczyć granicę,co obecnie jest formalnością i kierunek Słowacja! Czeski Cieszyn: Olza: 6 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
johnny_narciarz Napisano 3 Październik 2015 Autor Zgłoszenie Share Napisano 3 Październik 2015 Przez Czechy Chwilkę pokręciłem się po Czeskim Cieszynie i ruszyłem ścieżką wzdłuż Olzy w stronę Słowacji.Przy okazji wspomnę,że po obu stronach granicy porobiono fajne drogi dla rowerów. Ścieżka niestety szybko się skończyła,więc dalej główną drogą.Miałem obawy,czy mnie nie wygonią,ale tu sporo osób tak jeździ.Szybko docieram do miasta Trinec.Tutaj przytłaczające wrażenie robi jakaś fabryka,czy co to jest,brrr! Wygląda jak obóz pracy... Opuszczam to miejsce,bo czas leci i cisnę dalej.Bardzo dobre wrażenie robią na mnie ścieżki rowerowe w Czechach.Czuję się na nich dość bezpiecznie.No i widać,że tu pomyśleli jak to wszystko ogarnąć,a nie jakieś pojedyncze,przypadkowe fragmenty. W tle widać ciekawe góry,pewnie są tu jakieś stacje narciarskie.W Mostach to wiem,ale wcześniej? Po drodzę mijam jakiś mały ryneczek.Niestety nie odnotowałem co to za miejscowość. Dojeżdżam w końcu do głównej drogi E75,którą dotychczas jakoś tam bokami omijałem,ale niestety jednego fragmentu za bardzo nie da się objechać.Jakby tego było mało,jedzie tu TIR za TIRem,a szosa wygląda na ekspresówkę... Trochę nieśmiało wbijam się na pobocze i cisnę z nadzieją,że nie trafi się Policja.W sumie,gdyby nie wzmożony ruch,to jazda byłaby przyjemnością - równiutka,betonowa,prosta droga.Jednak wkrótce zjeżdżam z niej,bo spostrzegłem,że obok idzie jakaś lokalna szosa.Ja zjechałem,a w tym momencie,na tą niby ekspresówkę,wjechała Policja... Pewnie gdybym miał mapę,sprawa byłaby prosta,ale o tym nie pomyślałem za wczasu.To znaczy miałem mapę,ale Beskidów po stronie polskiej,obejmująca część mojej trasy w Czechach.Niestety kluczowego odcinka na niej nie ma. Korzystałem z GPS,ale ten nie przyjmował opcji "rower w Czechach".Mogłem jedynie sprawdzać,jakie drogi mam do dyspozycji. Ale wracając do tematu.Gdzieś na wysokości Jabłonkowa jechałem już boczną drogą.Ruch znikomy,asfalt nowiusieńki i do tego piękne góry dookoła.Jedyny mankament to zaczynająca się właśnie wspinaczka.Dość długa wspinaczka. Niestety,tuż przed samą granicą ze Słowacją,musiałem wjechać znów na główną trasę.Innej opcji tu nie ma.Chyba,że przez las... Jakby tego było mało,utworzył się tu spory korek.Na szczęście rowerem łatwo można to wyminąć.Była jazda dość brawurowa między TIRami... :biggrin: Czas przekroczyć kolejną granicę. Ten korek ciągnął się daleko na Słowację,chyba aż do Ćadcy.Po kombinacjach między TIRami,przeskoczyłem na chodnik i dalej już bezpieczniejszą trasą.Rozbroiła mnie miejscowość Świerszczynowiec,czy coś takiego,gdzie skręcałem na drogę do Zwardonia.W całej wiosce słyszałem muzykę,jakby jakaś impreza była.Ale trudno było określić kierunek,czy coś zaobserwować.Po za tym,to był poniedziałek... Okazuję się,że ta muzyka dochodziła ze "szczekaczek"! W całej miejscowości,przez szczekaczki leciała jakaś słowacka muzyka. :biggrin: 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
johnny_narciarz Napisano 3 Październik 2015 Autor Zgłoszenie Share Napisano 3 Październik 2015 (edytowane) Kierunek Polska Po skręcie na Zwardoń,ruch wyraźnie mniejszy i już spokojniejsza jazda.Niestety zaczyna się wspinaczka,bo Zwardoń to właściwie taka przełęcz.Ale to niedaleko... Po drodze widać efektowną budowę autostrady,czy tam ekspresówki,tylko robota nie pali się zbytnio w rękach... Wspinaczka do granicy trwała niemal godzinę,a najtrudniejszy fragment to ostatnie kilkaset metrów.Jak człowiek już nieco zmęczony,to ma najstromszą kiepę na finiszu.Ale w końcu jestem! Trzeba przyznać,że wjazd do PL jest dość efektowny,ale tylko wjazd.Później to już wiadomo... Polska przywitała mnie chłodno,tj. lodowatym wiatrem.Było tak zimno,że musiałem się na nowo poubierać.Wiatr był na tyle silny,że nie mogłem się zbytnio rozpędzić nawet w dół. Bardzo dużo tu pograniczników,chyba polują na uchodźców.Mi też się przyjrzeli,ale chyba tak źle nie wyglądam.Zjechałem z ekspresówki,bo rowerem nie można i ruszyłem bokami w stronę Węgierskiej Górki.Niestety,boczne drogi nie przebiegają płasko,jak ekspresówka.Każdy kto zna tą okolicę,to wie ile trzeba się namęczyć.Właśnie dlatego kusiło mnie,żeby choć przez tunel myknąć,bo mając już na liczniku 140 km,trochę byłem zmęczony.Ostatecznie tunel zobaczyłem z góry. Wspinaczka była ciężka,ale to ostatnie większe wzniesienie na mojej trasie.Później ruszyłem w dół obok drogi szybkiego ruchu.Jest tu całkiem dobrej jakości szosa,część to chyba stara trasa na Zwardoń.Klimaty niemal alpejskie... :wink: Dalej to już jazda niemal po płaskim,w większości główną drogą.Są niby jakieś szlaki,ale nie chciało mi się ich szukać,bo czas poganiał.Poczułem się też głodny.Żeby nie musieć pozostawiać roweru bez opieki,obrałem za cel Mc Donalds w Żywcu i oczywiście Mc Drive... Pani w okienku była lekko zdziwiona... :tongue: W tym momencie maiłem już nawinięte 170 km,a słóneczko powoli chowało się za góry.Szybka konsumpcja "zdrowej żywności",Coca Cola do bidonu i w trasę.Tak przy okazji,Żywiec wciąż jest strasznie zakorkowany z każdej strony,ale oczywiście bikerów to nie dotyczy.Miałem jechać już tylko po płaski,ale zmieniłem plany i przejechałem przez Wilkowice Górne. Są tu ładne widoki,ale też kolejna wspinaczka. Stamtąd już do B-B na ścieżki rowerowe i dalej do domciu,już po ćmoku. Tym razem wyszło 206,5 km i całkiem niezłe przewyższenie,ale GPS się nieco z tym pogubił i pokazał chyba 10 metrów w górę i 26 metrów w dół.Jednocześnie minimalną wysokość 216 m,maksymalną 699 m. Biedaczysko pogubiło się w górach... Na ten sezon zaplanowałem sobie nawinąć 5000 km,na chwilę obecną już zrobiłem 5500 km. Całkiem łatwo poszło. Ciekawe ile jeszcze przybędzie? W każdym razie planuję jeździć też zimą,jak za dawnych lat. Może wybiorę się na narty? Już w zeszłym sezonie o tym myślałem. Się zobaczy. Edytowane 3 Październik 2015 przez johnny_narciarz 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
marcinn Napisano 3 Październik 2015 Zgłoszenie Share Napisano 3 Październik 2015 Maciek najbliżej rowerem na narty masz do Schladming,polecam :biggrin: 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
michaś Napisano 3 Październik 2015 Zgłoszenie Share Napisano 3 Październik 2015 Brawo johnny_narciarz! Wyprawa jak się patrzy! Powiedz chociaż, że jechałeś samochodem i wyciągałeś rower do zdjęć bo większość zakochanych tu w samochodach i tak Ci nie uwierzy ale chociaż sumienia będą mieli spokojne :laughing: 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
MarioJ Napisano 3 Październik 2015 Zgłoszenie Share Napisano 3 Październik 2015 Nie mogę patrzeć na tego Maca. Jak na sportowca to można by się trochę lepiej odżywiać. Zamiast pączka np. baton z orzechami. Dajesz przykład na cały kraj. Gratuluję przejazdu :-) 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
MajorSki Napisano 3 Październik 2015 Zgłoszenie Share Napisano 3 Październik 2015 Ja dzisiaj wybrałem się na rowerze na Skrzyczne, a potem granią do Magurki i zjazd na Twardorzeczkę i na parking pod Dolinę Zimnika. Ale przy Twojej trasie 206km na rowerze MTB! szacun! takie dystanse to najczęściej ludzie robią na szosówkach . Maciek ćwicz, ćwicz... sezon skiturowy się zbliża! 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
johnny_narciarz Napisano 4 Październik 2015 Autor Zgłoszenie Share Napisano 4 Październik 2015 Maciek najbliżej rowerem na narty masz do Schladming,polecam :biggrin:Myślałem o Andorze... :biggrin:Powiedz chociaż, że jechałeś samochodem i wyciągałeś rower do zdjęć... Tak dla pocieszenie dodam,że dzień wcześniej zrobiłem 142 km... :biggrin:Nie mogę patrzeć na tego Maca. Jak na sportowca to można by się trochę lepiej odżywiać. Zamiast pączka np. baton z orzechami. Dajesz przykład na cały kraj.Gratuluję przejazdu :-)Powinni mi za reklamę zapłacić. :applause:Przy takim zużyciu kalorii,to można i konia z kopytami zjeść... :wink:Ja dzisiaj wybrałem się na rowerze na Skrzyczne, Miałem w ten weekend się wybrać,ale mnie katar rozłożył. :sorrow:Poniżej jeszcze wykres z jazdy.Pierwsza większa górka,to Mosty obok Jabłonkowa,Druga to Zwardoń,zaraz za nią trzecia to Laliki i ostatnia - Wilkowice Górne. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
trenerpersonalnykatowice Napisano 15 Marzec 2018 Zgłoszenie Share Napisano 15 Marzec 2018 Ja planuję na wiosnę powtórkę zeszłorocznej trasy z Katowic na górę Żar Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.