Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Mitek

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    7 273
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    86

Zawartość dodana przez Mitek

  1. Witam Macie dziwną manierę natychmiastowej oceny całej grupy ludzi, która co s robi na podstwaie jednostkowych przypadków. Zdania w stylu: Kto wozi dzieci na plecach jest idiotą. Kto jeździ bez gogli jest idiotą. itd. Ja akurta jeździłem ze swoim synkiem w nosidełku i sie wspanile bawił i było to bezpieczne. Podobnie prawie nigdy nie jeżdzę w goglach i nigdy nie spowodowałem żadnego zagrożenia ani dla siebie ani dla kogokolwiek. Co więcej jak jest fajna słoneczna pogoda to zazwyczaj jeżdżę z gołą głową. Może to włąsnie dlatego, że bardzo dużo czasu spędziłem we Włoszech. Niepowinno się generalizować koledzy. Pozdrawiam
  2. Cześć Obaj wygralismy bo wymiana poglądów choćby skrajnie różnych zawsze rozwija. Dzieki. Pozdro
  3. Cześć Przepraszam za pomyłkę w pseudo - uczę się. Z Twojej wypowiedzi można odnieśc wrażenie, że Ci co żyja sa OK a ci co zgineli nie? W takim razie biorąc pod uwagę niebezpieczeństwa obiektywne w górach potencjalnie każdy jest nie OK bo ryzykuje. JKiedys w trakcie zimowej wyprawy na Everest, gdy wejście stało pod wielkim znakiem zapytania z powodu pogody, wywiązała się w bazie dyskusja co by kto oddał za wejście. Z racji miejsca operowano palcami, rekami itd (amputacja w konsekwencji odmrożeń). Jedynym, który powiedzłał, że nie oddałby nawet opuszka małego palca był Andrzej Heidrich - nie zyje. Czy to znaczy że nie znał granicy? Myslę, że ryzyko jest nieodzownym elementem poważnej dziłalności w górach, powiedziłabym nawet że jej sednem. Dlatego powstały przecież górskie słuzby ratownicze - nie po to by zwozic narciarza, który zwichnał noge na Kotelnicy ale by ratowac kolegę, który z takich czy innych względów potrzebuje pomocy podczas wspinaczki. Nie wydaje Ci się, że pisząc w ten sposób negujesz sens powstania ratownictwa? Pozdrawiam serdecznie PS A jeżeli Pawłowice to te o których myslę to Szanowny Raceman tez daleko na zawody nie ma?
  4. A Ja nie zwracam siedziska bo sprawa poważna i prosze kolegę Racecarvra o wypowiedź. Pozdrowienia Mituś Góry to góry i podejmujemy działalność w nich zawsze na własną odp. To co najpierw było zabawą staje się Treningiem a trening ćwiczeniem a cwiczenie - wyczynem. Lepiej żeby oddzielić wszystko na początku. Mituś
  5. Mitek

    Zawody dla amatorów

    Dzięki !!! Prawdziwych narciarzy poznaje się osobiście. Mitek
  6. Witam Mówimy o Waszej reakcji na spokojny i wyważony post kolegi Skiera. Pierwszy post juz dawno został zapomniany kolego. Mówimy o postach Twoich:" o Panach z zachciankami" czy Marcina Nightgale`a sugerujących że prowadzacy normalną działalność górską taternik jest idiotą, w których jest po prostu obrażany. Gdyby nie te posty nie zabrałbym glosu w dyskusji ale nie lubie przeinaczania rzeczywistości i przykładania jednej miary do każdej działalności. Trochę się wspinałem sporo ludzi gór miałem zaszczyt poznać i prowadzona przez nich dzialalonośc to nie zachcianki czy szczeniacki MacGayweryzm jak Szanowni Koledzy sugerujecie. Jestem zdecydowanym wrogiem głupoty w górach ale akurat opisany przypadek wcale nie jest jej bardzo jawnym przykladem. Wyjście w góry, zmylenie drogi, zasłabnięcie, zawiadomienia TOPR, szybka akcja - dla Mnie normalne. Żadnych nerwowych ruchów, paniki, po prostu postępowanie właściwe. A co powiesz o gościu, który zabiera 6 letniego chłopca zimą na Giewont do tego z biwakiem i jak chłopiec nie ma sily iść rano zostawia go samego i wzywa z Kondratowej pomoc. To jest idiota stary i to jest kryminał. A goście ktorzy wyruszają w nocy żeby o świcie byc pod scianą dbaja po prostu o swoje bezpieczeństwo - o tym napisal Skier i WY go skrytykowaiście nie mając pojęcia o zagadnieniu. Walmy w tych, którym sie nalezy a nie tylko po to żeby walic bo to tylko walenie dla walenia i odnosi przeciwny skutek. Pozdrowienia serdeczne
  7. Witam Nie odsyłam do ludzi o odmiennym zdaniu tylko do tych, którzy znaja temat. Ja mam taka zasade że jak się na czyms nie znam to się po prostu nie wypowiadam. To nie jest zła zasada. Pozdrawiam
  8. Cześć Brak znajmomśći tematu. często w zimie trzeba wyjśc w nocy aby zastac mozliwe warunki w ścianie - tzn. żeby jeszcze nie rozmarzło - to chyba oczywiste. Poczytaj o której sie wychodzi w górach wysokich - albo że wogóle da sie tylko w nocy. Przykładasz turystyczną miarę do nieturystycznej działalności. Idioci są niestety wszędzie ale nie mozna przez to zabraniac normalnej działalności wszystkim. Płatnośc czy nie płatnośc nie ma nic wspólnego z szacunkiem dla ratowników. Poczytaj sobie o wyprawach po zwłoki własnie - Klimek, Abgarowicz, Woźniak, Groński - tam nie pyta się o pieniądze. To dzałalność specjalistyczna i chciałbym zobaczyc reakcję ratowników jak ich kolega umierałby w górach a ktos by im powiedział żeby nie szli bo tamten sie nie ubezpieczył. To nie jest praca tylko powołanie. Odpłatność za akcje powinna byc uregulowana prawnie ale jak? Ubezpieczenia obowiązkowe - dla kogo, jakie stawki. To powazny problem ale rozwiązywalny. http://www.topr.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=184&Itemid=137 Zakazami nic sie nie załatwi. Juz kiedys "mądrzy"decydencie wprowadzili zakaz wspinaczki bez asekuracji - na szczęście ten okres juz minął. Pozdrawiam serdecznie
  9. Witam Z przytoczonego na poczatku opisu niewiele wynika. Nie znamy ludzi nie wiemy kim byli i jak byli przygotowani. Do tego zaczynamy oceniać nie mając jak widze pojęcia co to znaczy taternictwo zimowe. Poczytajcie "Wołanie w górach" gdzie opisy akcji sa opatrzine komentarzami i wtedy może troszke inna optyke uzyskaci. Nie porównój Marcionie decyzji z dunajca z konkretna sytaucja bo nie masz przesłanek do oceny. Kolega Skier nie jest nadczłowiekiem czy MacGywerem tylko normalnym gościem znającym realia dziłalności górskiej i nie róbcie sobie z niego jaj bo słusznie pisze. Ratownicy ratują i nigdy nie zastanawiają się dlacego i za co. Nad tym zazwyczaj zastanawiaja się ci co nic nie robia i pojęcia nie mają jak sparwa wygląda. Pozdrowienia
  10. Witam Nieprwda totalna. Każda kontuzja jest inna i sposób jej leczeia zalezy od diagnozy. Z każdym urazem nalezy udac sie do lekarza w miare szybko ale napewno nie kazdy trzeba leczyc od razu a juz gips to ostateczność w większości urazów tkanki miekkiej. Wbrew pozorom pełne zerwanie jest czesto lepszym rzowiązaniem niz naderwanie. W wypadku zerwania dioagnoza jest szybka leczenie jednoznaczne - rekonstrukcja opaeracyjna. Wszystkich to troche przeraża ale tak naprawde po dobrze wykonanej operacji i prawidłowej rehabilitacji śladu po uszkodznieu nie ma. Przy naderwaniu zawsze jest dylemat - a może się pozrasta choc takna scignista jako slabo unerwiona raczej sie nie pozrasta dobrze i wtedy kopoty. Wniosek prosty. Narciarastwo to sport urazowy NA KAŻDYM POZIOMIE ZAAWANSOWANIA. Trzeba byc przygotowanym na kontuzje i umiec sobie z nimi radzić organizacyjnie i psychicznie. I obysmy nigdy nie musieli się o swoich zdolnościach w tej kwestii przekonywac na własnej skórze. Pozdrawiam a kontuzjowanym zdrowia.
  11. Witam Macie rację. Ale znowu takie małe spostrzeżenie. Bialka może z wyłączeniem niby czerwonej to miejsce dla poczatkujących i uczących się narciarzy. Takie jest jego przeznaczenie i jak ktos jedzie tam "zapieprzać" to nie potrafi dobrac stoku do celu działania. Co do uczenia dzieci teraz to jeżeli dzicko stoi pewnie na nartach umie je przekladac i zmieniac nacisk to powinno byc uczone na normalnym stoku a nie na łączce. Jeżeli jest tyo nauka jeden na jeden i uczący wie o co chodzi to dwa dni i mamy narciarza który spokojnie zjedzie skretem łączonym z kontrola prędkości - na łączce tego nie osiągniesz. Waruniem oczywiście jest że uczący ma byc dobrym technicznie narciarzem i wiedzieć co i jak ma z małym narciarzem robic. Jeżeli ktos zapieprza ile fabryka dała na stoku gdzie są innni użytkownicy to sam daje dowód bezmyslnosci raczej większej niż ten kto uczy. Pozdarwiam Alkim - Ty z Andrychowa w sobote 21 03 zawody urządzamy na Praciakach. Wpadaj koniecznie. Serdecznie zapraszam. Pozdrawiam Mitek
  12. Witam Ja tez nie toleruje głupoty na nartach wierzcie Mi ale z drugiej strony apeluje o tolerancję bo wiem, że nie często nie wynika to z głupoty czy złej woli. Z drugiej strony - i od tego sie zaczęło chodzi o to że to do nas - dobrze jeżdżących widzących błędy innych nalezy działanie. Zwracanie uwagi, pouczanie delikatne i stanowcze, dbanie o to by wprowadzanie prze nas do sportu narciarze byli przygotowanien przede wszystkim taktycznie i mentalnie. Chyba się zgodzicie. Dwa czy trzy sezny temu w sumie dla zabawy wziałem sobie snowboard, żeby zrobic żart kumplowi - instruktorowi snowboardu. Oczywiście pojechalismy na góre i jazda. Po godzinie mialem tak dośc że nie tylko nie patrzyłem gdzie siadam ale momentami nie wiediząłem gdzie jestem - a odtruchy mam opanowane wierzcie Mi - ale po prostu nie miałem siły i umijętności. Po dwóch godzinach juz jeździłem prawo lewo ale nadal nie przywiążywałem wagi do tego gdzie stane poza absolutnie podstawowym przelamaniem a raczej starłem sie przywiązywac ale juz nie miałem siły. Spróbujcie takie doświadczenie zrobić jeżeli np. nie jeźzicie na desce - uczy pokory i spojrzenia z punktu widzenia bezsilnego poczatkującego, choc tego gorszego (nie moim zdaniem) ale daje do myslenia. Pozdrawiam serdecznie
  13. Witam Ja tez nie mówię o dzieciach. Wiek ma niewiele wspólnego z doświadczeniem i praktyka narciarską. Zapewniam Cię, że dobrze edukowany narciarsko siedmiolatek po 3-4 sezonach jest doroślejszy narciarsko od wielu dorosłych nawet dłużej jeżdżących. Jeżeli chodzi o poczatkujących to sprawa wygląda inaczej niż piszesz. To ludzie działający często w stresie, "walczący o zycie" będący w nienaturalnym i nieznanym im srodowisku. Wierz Mi ludzie po całym sezonie na nartach bez wcześniejszego obycia w górach czesto niekojarzą najprostrzych rzeczy i nie wynika to ze złej woli czy wrodzonej tępoty. Przypomnij sobie czasy poczatków i zastanów sie spokojnie czy gdy walczyłaś o utrzymanie się na nogach można było od Ciebie wymagac myslenia gdzie stanąc a gdzie nie. Myslę, że to nie było aż tak dawno Pozdrawiam
  14. Ma muldach a juz napewno w głębszym sniegu tak krótka narta będzie się zapadac. Ja bym wziął cos koło 170 cmchyba, że padnie na nartę o profilu slalomowym wtedy 165cm. Pozdrawiam
  15. Cześć . Niedokładnie chyba przeczytałaś. Nie bronie tych co stoja w miejscach niebezpiecznych (środek stoku zazwyczaj jest bezpieczny) tylko piszę, ze narciarz jadący jerst zoobowiązany do uwagi i kocentracji oraz uwzględnienia tego, że ktoś an stoku może stac. A skąd wiesz czy ten człowiek właśnie się nie podnosi po przerotce, a możę źle sie poczuł i satnął żeby złapac oddech, a może to On zauwazył jakies niebezpieczeństwo, którego Ty jeszcze nie widzisz i dlatego się zatrzymał, powodów może być setki. Jedno jest pewne Ty jako osoba jadąca jesteś zoobowiązana uważać na stojących poniżej i jechać tak żeby nie zrobic nikomu krzywdy nawet jeżeli wykona gwałtowny czy niekontrolowany manewr. Jak koleś stoi na awarii na srodku drogi to co robisz? Ja zawyczaj zatrzymuje sie żeby zapytac czy nie potzrbuje pomocy. Tak jak mówię na środek stoku to miejsce widoczne i nie problem z ominięciem. To samo dotyczy rozwdleń, miejsc z natury niebezpiecznych gdzie każdy zwalnia do zatrzymania się włącznie jeżeli trzeba. Jak sama zreszta napisalaś robia tak często slabsi narciarze, którym cieżej jest sie znaleźć na stoku potrzebują więcej miejsca na manewry maja gorsza orientację. Jestes pewna, że Oni nie zasługuja na odrobine wyrozumiałości od tych znakomitych? Najgorsi sa Ci stający w miejscach nieprzewidywalnych i niwidocznych bez szczególnego powodu i tu oczywiście macie rację ale czy zatrzymujecie się żeby ich pouczyc? Pozdrawiam
  16. Cześć To oczywiste. Tylko, że często posty tych co mają pretensje wyglądają: "jadę sobie na krawędzi na dużej prędkości aż tu nagle ktos stoi"- no jeżeli stoi to jest czytelny dla Ciebie, nawet jeżeli stoi za przełamaniem to przeciez nikt normalny nie wali przez przełamanie na oja bo tam mógło ktos upaść prawda. To tyle. Zasada jest tak ty jedziesz ty walisz Twoja wina po prostu. I tu nie ma taryfy ulgwej. Dobry narciarz jest w stanie tak zaplanowac każdy przejazd aby był On bezpieczny z uwzględnieniem praktycznie wzystkich mozliwych niebezpieczeństw a napewno nietypowych zachowań innych uzytkowników stoku. Masz prawo jazdy - zasada ograniczonego zaufania podobnie działa. Zankomity kierwca potrafi przewidzieć znacznie wiecej niz przecietny i jedzie o wile bezpieczniej niz ten słabszy choc czesto znacznie szybciej. A to że sa bezmyslni na stoku to oczywsite i trzeba się zatrzymac i zwrócić uwagę, często nawet w ostrych słowach, ale lepszy efekt daje spokojniejsza a dobitna reprymenda. Pozdrawiam serdecznie
  17. Witam Zauważyłem taka prawidłowośc. Wszyscy mający pretensje do inych na stoku, że siedzą, żę stoją, że za wolno jadą sami zazwyczaj dośc srednio jeżdżą - no bo jakby naprawdę jeździli to nikt by im nie przeszkadzał. Ktos kto umie to po prostu robi swoje. Wie jak dobrac trasę w którym momencie ruszyć kiedy troche zwolnic a kiedy zmienic technike. Ci z pretensjami to zazwyczaj narcirarze o krótki stażu a więc tez niewielkim stokowym doświadczeniu. Myslę, że za pare lat zmienią zdanie co do tego czy stok jest dla wszystkich czyb tylko dla nich. Pozdrawiam
  18. Witam Wymowa takich postów jak ostatni jest jedna. JA jestem gościem, tne szybkim skrętem na krawędzi a reszta to ludzie, którzy utrudniaja Mi jazde. Popatrz więc: To Ty jechałeś a ktoś stał. Byłeś wyżej, miałeś mozliwośc wyboru toru jazdy, gdybys uderzył to byłbys sparwcą w 100% identycznym z przytoczonym na poczatku deskarzem. Róznica byłaby tylko taka, że bys nie uciekł jak rozumiem. Nie dostsowałeś prędkości do umiejetności, stoku, wykazałeś brak zdolności przewidywania i umiejętności szybkiej reakcji. Prawdopodobnie jestes narciarzem, o krótkim stażu ale zapewniam, że zdążysz sie jeszcze najeździć więc nie odmawiaj innym prawa do korzystania ze stoku wtedy kiedy chcą Pozdrawiam
  19. Mitek

    Wbijac kijek czy nie

    Witam wbicie kijka zalezy od techniki jaka jedziesz. Przy skręcie cietym, niezależnie od jego promienia właściwie kijka się nie wbija. Zaburza to rytm, powoduje wydłużenie czasu przekrawędziowania. Wyjątek stanowi skręt ciety z odbicia gdzie zawsze wystepuje mnimalne odciązenie NW - tam ma to racje bytu. oczywiście w smigach nie cietych, na stromym, Poza trsą na muldach skolei bez kija sie praktycznie nie da zjechac. Tu nie jest to tylko element estetyczny ale ma uzasadnienie techniczne. Generalnie trzeba wiedzieć kiedy sie z kija korzysta a kiedy nie i umiec tak jeździc żeby nie mieszać technik. Dobry narciarz zjedzie bez kijkóe praktycznie wszędzie tylko po co sobie utrudniać życie. Pozdrawiam
  20. Witam Króciutko bo nie mam czasu. Każde trzymanie dziecka jest błędne. Jeżeli dziecko nie stoi na nartach to najpierw musi nauczyć się stac a dopiero wtedy się z nim jeździ. Jeżeli jest to nauka jeden na jeden to nalezy (jeżeli dziecko w miare pewnie stoi na nartach) uczyć od razu skretu łączonego jadąc pługiem tyłem i zadając slad. Kontakt wzrokowy zapewnia poczucie bezpieczeństwa dziecka, pozycja poniżej bezpieczeństwo w razie niekontrolowanego przyspieszenia. W pierszym etapie dobrze jest sterować nartami poprzez trzymanie dziobów nart malego narciarza i w ten sposób przekazywanie odpowiednich ruchów nózkom. Od razu jedziemy skretami łaczonymi najlepiej na normalnym stoku. Pamietamy o odpowiednim wyborze toru jazdy, zatrzymywaniu sie w odpowiednich, bezpiecznych miejscach itd. Dziecko chłonie wszystko i w ten sposób kształtujemy samodzielnego i bezpiecznego narciarza. Po jednym dwu dniach młody adept powinien jeździć samodzielnie skretem łączonym z wyborem trasy. Na poczatku cały czas jedziemy pługiem tyłem z przodu stopniowo dając możliwośc własnego wyboru trasy. Pamietamy o asekuracji w razie utraty kontroli oraz dobrym wyborze trasy zjazdu. Po tygodniu powinniśmy mieć już do czynienia z samodzielnym narciarzem. Jeżeli uczymy naprawdę malego narciarza - trzy latka i mniej - pamietajmy o bardzo krótkim cyklu zajęciowym i o tym, że za każdym wyjazdem trzeba wszystko spokojnie powtórzyć. Starsze dzieci łąpią szybciej i trwale że tak powiem. Dobrze prowadzone dziecko gdy zaczyna w wieku 3 lat powiedzmy to w trzecim sezonie powinno już być praktrycznie samodzielnym narciarzem i parnerem w jeździe a nie maluszkiem wymagajacym opieki. Wszystko to dotyczy nauki jeden na jeden, to ciężka praca wymagająca trochę wiedzy duzo cierpliwości, dobrej jazdy na nartach (absolutnie konieczne ze względu na całkowicie podświadomy charakter nauki) ale warto ten wysiłek podjąć. Takie lekcje oprócz tego ze są znakomitą zabawą procentują w przyszłości i bardzo skaracają drogę do usamodzielnienia naszych maluchów. Stosowanie szelek to horrorek, który tylko i wyłącznie uspokaja rodzica i nie przynosi nic dobrego a tylko złe rzeczy z punktu widzenia edukacji narciarskiej. Pozdrawiam Dzieci maja wyobraźniej która przy naszej jest oceanem przy Bałtyku - trzeba tylko umiec to wykorzystać, a to polega głownie na zaufaniu a nie spętaniu. Szarpiesz zawsze. Różnica wagi jest taka że Ty nawet tego nie czujesz. Tym bardziej jak przecietnie jeździsz. Zapraszam na test: Ty w szelkach Ja trzymam smycz. Pozdrawiam Mitek
  21. Cześć Tak wiem. W szkólkach przy dużej ilości dzieci w grupie może mieć ten patent rację bytu bo hamuje i ustawia stopy ale sam wiesz że najlepiej jak najmniej udziwnień bo wtedy jak ruch jest opanowany to jest i koniec. nie trzeba oduczać przyzwtczajenia do jakiegos patentu. Niezłe niezłe, nie przypominam sobie żebym widzia kijek, ale pare razy miałem okazje uświadamiac rodzica, że dziecko sie dusi tak je trzymał za szyje przedramieniem. To juz nie próby nauki Berry - to bezmyslnośc i kryminał. Pozdro
  22. Witam Absolutnie odradzam. To jest element mający za zadanie uspokoic rodzica a nie wspomagający szkolenie. Podobnie spinane dzioby itd. Pozdrawiam
  23. Witam Myslę, że jeżeli ktos poważnie mysli o zostaniu instrktorem a nie interesuje go "tylko papier" to powinien potraktować IR jako etap w samokształceniu. Statystycznie niestety poziom IR jest dośc niski, powiedzmy porównywalny z dość przecietnym PI SiTn. Przyczyn jest sporo ale główna to bardzo krótkotrwałe szkolenie, brak fachowego nadzoru nad programami kursów, nieuczciwość organizatorów kursów itd. Tak naprawdę celem powinny byc uprawnienia Instruktora Zawodowego ISIA - posiadanie takich uprawnień gwarantuje wysoki poziom instruktora we wszystkich aspektach jego kwalifikacji bez dodatkowych pytań. Instruktor narciarstwa w krajach alpejskich to ceniony zawód w którym kwalifikacje zdobywa sie dośc długo bo praktykując odpowiada się za zdrowie i zycie ludzi. U nas tez mam nadzieje tak bedzie. Pozdrawiam i zachecam do samokształcenia
  24. Mitek

    Zawody dla amatorów

    Cześć Miło:) Tez witam wszystkich. Aktywnośc chyba mierna będzie bo pracowac trzeba. Chciałem jedynie na imprezę zaprosic - mam nadzieje fajną. Do zobaczenia
  25. Mitek

    Zawody dla amatorów

    Dzieki za odzew. Nie wygłupiajcie się. Cobrzy narciarze to są w telewizji chodzi o zabawę. Może kiedyś uda się zrobic lige forów... Pozdro
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...