Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Narciarz ze Śląska

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    2 131
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Zawartość dodana przez Narciarz ze Śląska

  1. Ja namówiłem małą grupę (bo wielu udawało, że nie słyszy) na wyjazd na Mistrzostwa Bytomia, Radzionkowa i Piekar Śląskich w Sport Dolinie w Bytomiu. Chciałem wziąć wszystkich ze szkoły, ale nie zagrało. Niemniej grupa pojechała, ok. 8 osób. Wyniki były różne, ale zadowoleni wyszli wszyscy i wszyscy, co byli, chcą jechać za rok! Czyli problem tkwi w głowie!
  2. Tak, mamy też dziś do czynienia z innym narciarzem, niż gdy ja byłem młody. Wówczas każdy chciał być mistrzem i naśladować mistrzów. Dziś ludzie mają wyj... (język młodych ludzi) na mistrzostwo, chcą miło spędzić czas i dziwią się, że te narty takie niełatwe są. To problem większy niż się wydaje. Jest wielu chcących się uczyć na nartach (mówię o młodych), którzy mają problem z przysiadami, nie mówiąc już o np. 10 pompkach. Mogą się zdarzyć tacy, co po 3 zjazdach stwierdzą, że FIFA na kompie to lepsza rozrywka. Temat w zasadzie nie dotyczy starszego pokolenia, o wiele ambitniejszego. Tam większym problemem jest strach przed górą i bardzo niska samoocena, brak wiary w siebie. Ale to problem mniejszego kalibru.
  3. Ja się cieszę, że temat przeszedł w dyskusję merytoryczną, bo na starcie dostałem kilka strzałów ostrych i na odwal. Potwierdzam, że warto do uczniów podejść indywidualnie, trochę empirycznie, choć pewne zasady są stałe. Myśląc o nauce jazdy jednak często nie myślimy ja i ktoś drugi o tym samym, mamy bowiem na myśli różne poziomy i różne cele: 1) nauczenie świeżaka, jak w ogóle zjechać, jak ruszyć, zahamować, skręcić; 2) uczenie postępów wcześniej świeżaka, szybciej, dłużej, trudniej, inny wyciąg; 3) eliminacja błędów jeżdżących narciarzy, czasem nawet od wielu lat: rotacja, zły rozstaw nóg, złe używanie kijów 4) uczenie jazdy sportowej: carving, slalom, na tyczkach, na bramkach; 5) do kursu instruktorskiego, co dziś oznacza bardziej "jazdę figurową na nartach, ale na bardzo wysokim poziomie" niż nabywane umiejętności uczenia początkujących. Uczysz się raczej uczyć innych instruktorów do kursu, niż nauki np. z dziećmi. Do tego jeszcze dochodzi nowa, nieznana wcześniej forma nauki, zdarzająca się nagminnie: 6) Uczenie jeżdżącego latami bez kijków, jak prawidłowo jeździ się z kijkami. Paradoksalnie to nie tylko trzymanie kijów, to zmiana całego stylu jazdy i całkowita sylwetki narciarza.
  4. Odezwę się więc: Na filmach idealnie widać, że ćwiczone na kursie łuki płużne prowadzą do odchylania ciała do zewnątrz, co jest sprzeczne z normalną reakcją narciarza. Tym bardziej potwierdzam: jeśli początkujący miał 1-2 lekcje z pługiem, ja muszę poświęcić kilka dni, aby go tego oduczyć i nauczyć jazdy równoległej. Jeśli nie miał lekcji z pługiem, na 2. lekcji jeździ samodzielnie, równolegle, choć (oczywiście) wolno i długimi łukami, w tym z tzw. lekkim podjazdem. Początkujący uczony od początku na krótkich nartach (najlepiej też szerokich i miękkich) jazdy równoległej, od razu prawidłowo pochyla ciało. Nie piszę tego, aby się z kimkolwiek kłócić, ani nikogo dyskredytować, po prostu tak jest, takie mam doświadczenia. Czy uczę dobrze? Nie wiem, tu powinni się wypowiedzieć ci, co się nauczyli od zera (a jest tego trochę), albo nauczonych widzą.
  5. Raid over Tatry: Raid over Tatry. Białka, Jurgów, Żdiar, Łomnica, Pleso | Twój instruktor (twojinstruktor.blogspot.com) Raid over Tatry. Białka, Jurgów, Żdiar, Łomnica, Pleso Przy okazji ostatniej tej zimy jazdy na nartach urządziłem sobie po drodze na i z nart tak zwany raid over Tatry – nawiązując nieco do tytułu popularnej kiedyś gry na automatach w salonach i na pierwszych pecetach. Sprawdziłem jak wyglądają kolejno: Białka, Jurgów, Żdiar, na miejscu Szczyrbskie Jezioro, Tatrzańska Łomnica oraz Bachledowa Dolina. I jak? BIAŁKA TARZAŃSKA W niedzielę Białka miała tzw. pożegnanie sezonu. Z perspektywy auta wydawało się, że całkiem biało wyglądała trasa FIS po prawej stronie ośrodka, gdzieniegdzie jeszcze też była odrobina śniegu i tyle. Największy polski ośrodek, w każdym razie na pewno najpopularniejszy, musi kończyć sezon wyjątkowo wcześnie. W każdym razie jechałem niedawno przez Korbielów i Zuberzec, obie miejscowości robiły wrażenie opuszczonych i zapuszczonych nieco, natomiast w Białce widać, że to kurort. Knajpa za knajpą i pełno ludzi. JURGÓW Satelita Białki zakończyła sezon. Ale miasteczko i ośrodek narciarski sprawiają godne wrażenie, a czarna trasa – takiej, na którą chce się przyjechać zimą. ŻDIAR - STREDNICA Na pierwszy ogień ukazuje się po drodze ośrodek Strednica. To malowniczo położony zespół wyciągów talerzykowych, orczykowych i jednego krzesła tuż przy drodze. Ośrodek jest niby malutki (krótkie trasy), ale pełni rolę swoistej karuzeli narciarskiej. Można jeździć niemal w każdą stronę. ŻDIAR - STRACHAN Po drugiej stronie drogi widać mały, ale jary ośrodek Strachan: hotel i niedawno wybudowane krzesło oraz jedna trasa licząca około kilometra. TATRZAŃSKA KOLEJKA Po drodze imponuje widokowa droga i trasa tatrzańskiej kolei. SZCZYRBSKIE JEZIORO (STAW) Ośrodek trzyma się dobrze, co mogliście wyczytać z mojej relacji: Prawdziwych wariatów już nie ma? Ostatnia tej zimy relacja. Betonowe Strbske Pleso | Twój instruktor (twojinstruktor.blogspot.com) TARZAŃSKA ŁOMNICA Z poziomu głównej drogi królowa Tatr robiła wrażenie w miarę ośnieżonej, przy czym dolne partie ON Tatrzańska Łomnica miały trasy już niemal całkowicie zielone. Rzuca się więc w oczy kontrast między górną (pełno śniegu), środkową (nieźle) i dolną (resztki) częścią ośrodka. BACHLEDOWA DOLINA Na koniec zajechałem (poświęciłem ok. 1 km zjazdu z głównej drogi) do Bachledowej Doliny. Na wstępie niespodzianka: widać, że w sezonie oba parkingi są oszlabanowane i płatne: 5 euro. Potem kolejna niespodzianka: ON Bachledka ma się dobrze, natomiast Deny ewidentnie nie dokończyły inwestycji w nowe krzesło. Budowa jest rozkopana i nie znamionuje śladów rychłego zakończenia. Może nie dogadali się tam z Bachledką co do parkingów? Nie wiem... To tyle, jedziemy do domu... Twój instruktor Maciek
  6. Rajem dla skiturowców jest tam zasadniczo Mlynnicka Dolina, gdzie dochodzisz do wodospadów i jeziorka:
  7. Był na czele temat, ale nie zauważyłem, że odnosił się do sezonu temu, więc załączam (tylko link) i tutaj: Prawdziwych wariatów już nie ma? Ostatnia tej zimy relacja. Betonowe Strbske Pleso | Twój instruktor (twojinstruktor.blogspot.com)
  8. Oczywiście to był żart, taki odnoszący się do stereotypów jawna przesada, nie tylko w kwestii dzieci, ale nawiązywał też do "rozpuszczonego młodego pokolenia", które "nic nie wie, nic nie umie, ale żąda". Natomiast prawdą jest, że jako suma dorosłych czasem za mało wymagamy od młodszych. To fajnie, że każdy chce jak najlepiej i jak najłatwiej dla kolejnego pokolenia, ale przestaliśmy wymagać, a to krzywda, także dla młodych. Temat - rzeka! Choć generalnie nie zawsze jest źle, sam uczę jeździć dzieci i bywają znakomite egzemplarze tych "pasożytów".
  9. Byłem na zjazdówkach, choć szerokich, więc raczej nie, ale tzw. bokami tras (pomiędzy) - trochę tak planowałem. Nie dało się - zamarznięte nierówności pomieszane z proszkiem. W ogóle piękny źleb pod wyciągiem (w lewo od wyciągu w 2/3 trasy) był prawie nieeksploatowany. Wadą tego zjazdu jest to, że potem do dolnej stacji są miejsca z podejściem. Ale może nie wadą, a zaletą? Goście wchodzili na turach na Przednie Solisko i zjeżdżali "w drugą stronę" do "prawej doliny". Tam też jeden skiturowiec spadł (helikopter). Ale mówili, że ze względu na oblodzenie, było bardzo nieciekawie. W ogóle mam wrażenie, że śniegu dookoła - jak na marzec - nie było za dużo. Region mocno przewiany i mocno wyłożony na słońce. Było moim zdaniem dużo mniej niż zwykle o tej porze roku.
  10. Systematycznie próbuję odpowiedzieć: 1) Śledziłem prognozy wiatru, były umiarkowane = 10 km/h, wyszło chyba ze 4 razy mocniej. 2) Z pewnością Rohacze są bezpieczniejsze wiatrowo. Stbske Pleso jest bardzo wyeksponowane na wiatr zachodni, Łomnica - na południowy. Taka charakterystyka ośrodków na w zasadzie grzbiecie pasma. Czy jest złym wyborem? Wyciągi idą schowane, ten główny idzie w zasadzie doliną, poza ostatnimi 200-300 m. Na dole nie wiało w ogóle. Ogólnie - poza tym, że było betonowo - dzień narciarsko był bardzo udany, nie było mgieł, ludzi mało, trasy znakomite, tyle, że trochę zimno. Ale jest zima, jest zimno, nie? 3) Tego dnia wszędzie było pomarznięte, były fragmenty świeżego, ale - konsekwencja - przewiane. Natomiast skiturowcy mówili, że do kitu było też w dolinie - tamtejsze doliny (z prawej i lewej ośrodka) są bardzo popularne. A najgorzej - przy szczytach. 4) Chopok jest też solidnie wyeksponowany na wiatr zachodni. W zasadzie cała góra jest odkryta.
  11. Ostatnia moja (tu skrócona) tej zimy relacja. Pełny tekst i pełno zdjęć tutaj: Prawdziwych wariatów już nie ma? Ostatnia tej zimy relacja. Betonowe Strbske Pleso | Twój instruktor (twojinstruktor.blogspot.com) Prawdziwych wariatów już nie ma? Ostatnia tej zimy relacja. Betonowe Strbske Pleso Czy dziś prawdziwych wariatów już nie ma? Chyba znam odpowiedź na to pytanie: nie ma! Lub: prawie nie ma! Od tygodnia namawiałem znajomych na wyjazd w niedzielę, tłumaczyłem, że prognozy pogody są dobre: miał być mróz. Ale temu nie spasował termin, tamtemu praca (w niedzielę?), dla kolejnego wyjazd był za wcześnie (ok. 5:30!) i tak dalej. Ten nie ma pieniędzy, bo inwestuje w dzieci, tamten zbiera na wakacje latem. Wszystko to bzdury. Lato jest po to, aby chodzić po górach i sprawdzać stan inwestycji narciarskich na przyszły sezon, a inwestowanie w pasożyty (cytuję tylko pewną panią polityczkę) nie ma sensu, gdyż im więcej w nie zainwestujemy, tym bardziej rozpuszczone i niezdolne do życia się okażą w dorosłości. Im więcej zainwestujesz w córkę/syna, tym prędzej zapisze się ona/on do jakiejś grupy aktywistów i tym prędzej zażąda likwidacji ośrodków narciarskich, bo szkodzą na czterolistną koniczynkę lub coś innego. Dzieciom nie daj nic, będą wówczas musiały SAME zadbać o siebie i tak się nauczą prawdziwego życia! A jak już zainwestowałeś w jakiegoś - jak ja - niech się odwdzięczy i poświęci za Ciebie palmy, a Ty jedź na narty! Więc każdy w okolicy lubi narty, ale tak, aby były niespecjalnie wymagające, a najlepiej jeszcze za darmo. A ja się dziwię, że dziś na stokach dominuje bogaty klient typu SPA... Dobra, koniec wstępu. W każdym razie pojechałem sam jak palec w niedzielę do Strbskego Plesa. Chodziło o wykorzystanie punktów na gopassie: z małą dopłatą za skipass. Dojazd poszedł bardzo sprawnie, o ile sprawnie można przejechać ok. 240 km. Dojechałem w 3 godziny, a po drodze można było przetestować ABS: Na miejscu zameldowałem się ok. 8:40, a o 9:20 byłem pod stacją. Tu małe wyjaśnienie dla nieobeznanych. Strbske Pleso to mała (chroniona) miejscowość na wys. ok. 1300 mnpm, a do ośrodka narciarskiego od centrum jedzie się skibusem. Skibus jest darmowy, ale parking - nie. Za parking trzeba zapłacić od 5 do 10 euro, w zależności od miejsca parkowania. W centrum ruchu narciarskiego wydawało się, że ludzi trochę jest. Ale to wrażenie robiło miejsce skupienia ruchu oraz... zawody na małej ściance: Kolejki do głównej kolejki (czteroosobowe krzesło, bardzo długie i bardzo szybkie) nie było z rana, ani nie było o żadnej porze dnia później. Podobnie jak do innych kolejek, za wyjątkiem pomy na dole, ale tam tłoczyli się zawodnicy duzi i mali. W każdym razie krzesła jechały na bieżąco: No to ruszamy, to znaczy... ruszam sam. Moje plany jazdy off-piste spełzły szybko na niczym, bo okazało się, że stoki są tego dnia betonowe (w przeciwieństwie do topiących się tydzień temu w Tatrach Zachodnich), a wszystko poza trasą jest zamarznięte. Cóż, faktycznie był mróz, a w dodatku na samej górze było dość wietrznie. Powodowało to małą popularność górnego krzesła Furkota, bowiem było one najbardziej (w górnej części) narażone na wiatr i marznięcie narciarzy. Dodam: solidne marznięcie. Ale jazda tego dnia była przednia, choć słońce pojawiało się sporadycznie i raczej dopiero po południu: Tak prezentował się wyciąg i trasa Furkota: Generalnie wstyd tam było jeździć na nartach typowo zjazdowych, dominowały skiturowe i freeridowe. Choć skiturowcy narzekali na oblodzenia, co - niestety - miało swoje konsekwencje: helikopter przyleciał po skiturowca, który się zsunął z Przedniego Soliska: W 2. połowie dnia i poma okazała się dostępna. Jest ona tamże bardzo łamana: Udało się złapać zawodników na fotki: A z pomy rozciągał się kapitalny widok na górną cz. ośrodka: Generalnie Szczyrski Staw to takie większe pobliskie (górami) Rogacze. Tyle, że w Szczyrbskim Stawie wszystko jest wyżej, większe, dłuższe: wyżej położony ośrodek, dłuższe wyciągi, dłuższe trasy. Inna też jest charakterystyka położenia: jest to ośrodek wyeksponowany nad dolinami, a nie w dolinie pod szczytami. Jest dokładnie na odwrót: Szczyrski Staw jest (oczywiście) zamarznięty: Mały Szczyrbski Staw też: Generalnie ON Strbske Pleso to (cytując folder z Austrii, z innego ośrodka): WENIGER LIFTFAHREN, MEHR SCHIFAHREN! Wyciągi są szybkie, kolejek nie ma, a trasy są bardzo długie. Sam na tym skorzystałem, wyjeżdżając w dół na trasach ok. 70 km, co potwierdził mi gopass. No to co? Koniec sezonu? Twój instruktor Maciek
  12. Ja obserwuję praktykę nie wśród demonstrujących instruktorów/ekspertów (takie też są filmiki), tylko wśród uczących się i stąd w ogóle temat się pojawił: nikt z uczących się nie wykonuje tych ewolucji (pługu zwłaszcza) jak na filmikach. Ponawiam więc tezę: DA SIĘ nauczyć początkującego (bo o takim mówimy) jeździć bez pługu, ale być może warto już potrafiącym narciarzom pokazać technikę płużną do uzupełnienia umiejętności. Uwaga: potrafiącym jeździć!
  13. Bardzo słabo to wygląda...
  14. W zasadzie to nie Polska, a Słowacja, ale tuż przy granicy, więc wrzucam tutaj. W ogóle Polaków tam większość chyba. Tu skracam, pełna relacja na blogu, tam też morze zdjęć: tutaj: Ładna pogoda przekleństwem narciarzy w Spalonej Dolinie | Twój instruktor (twojinstruktor.blogspot.com) I skrócona relacja: Ładna pogoda przekleństwem narciarzy w Spalonej Dolinie Spalona Dolina to mekka narciarzy (nie tylko zjazdowych, bo przyjeżdża tam też morze skiturowców) w Tatrach Zachodnich. Dostęp do ośrodka narciarskiego położonego u stóp doliny jest bardzo łatwy – można tam nawet (np. od strony Krakowa) dojechać taką drogą, że nie ma po drodze żadnych serpentyn i ciężkich podjazdów. My pojechaliśmy od Katowic przez Korbielów – czyli przełęcz (między Pilskiem i Babią Górą) jednak była. Niemniej przy wyjeździe o 6:00 udało nam się na miejsce dojechać o 8:30 w niedzielę rano – co można uznać za czas znakomity i do zrobienia tylko... w niedzielę rano. Powrót już był odrobinę dłuższy, mniej więcej trzygodzinny. A jak na miejscu? Na miejscu okazało się, że parking zapełniał się w tempie bardzo szybkim, a do ośrodka sunęły auta niemal sznurem. Potem okazało się, że ten atak frekwencyjny miał miejsce w zasadzie rano i... tyle. Ludzi ogólnie było dużo, ale kolejka do kolejki była może do naszych dwóch wjazdów i wynosiła ok. 5 min. Warunki śniegowe okazały się niespodziewanie dobre, śniegu na trasach (główna z pewnymi odnogami) było naprawdę dużo. Warto też zaznaczyć, że dużym atutem ośrodka Roháče - Spálená są nie tylko długie trasy (w zasadzie jedna z odnogami), ale też i wyciąg, który 10 lat temu zastąpił niewyprzęgane krzesło, sprawiające nieco problemów narciarzom zwłaszcza przy wsiadaniu. Ale też, jak na swą długość (1490 m) stare krzesło jechało zbyt długo: realnie ok. 12 min. Czasem przy solidnych mrozach – zbyt długo. Dziś ten wyciąg jeszcze istnieje, ale w niedzielę nie był czynny: A nowy? Zacznijmy od jego długości: to praktycznie 2 km jazdy bez – 40 metrów! Szybkość? 5 metrów na sekundę! Czas jazdy? Nieco ponad 6 minut! W dodatku ma komfortowe tzw. bubliny! Mogą się one przydać przy trudnych warunkach pogodowych. W ośrodku narciarskim znajdziemy też dwie najpopularniejsze kiedyś na Słowacji pomy. Ta na dole (łamana) przestała pełnić rolę transportowej do lanovky, odkąd mamy lepiej położoną (obsługa całego stoku) nową lanovkę. Ale w niedzielę działała, głównie dla uzupełnienia oferty ośrodka. Wielu narciarzom przydała się też po południu, kiedy jazda po głównej trasie była już naprawdę ciężka: Druga poma obsługuje górną część stoku (i zawody, które miały też miejsce w niedzielę) i ona naprawdę (zgodnie z instrukcją) zaiwania – jak przystało na pomę: Charakterystyczne, że wzdłuż trasy, a potem powyżej trasy, aż przez źleb pod Salatynem, cały czas szedł sznurek skiturowców. Tam panuje taki zwyczaj, że płaci się w kasie stacji 5 euro i można iść wzdłuż trasy i powyżej trasy: A jak to wyglądało narciarsko? Otóż zależy, co kto lubi. Dywanu nie było od początku, a po godzinie w dolnej części trasy była orka. Popularności nabrał więc górny wyciąg, którą po czasie stracił, bo od około południa muldy jak na Golgocie były na całej długości oficjalnej trasy. Paradoksalnie piękna pogoda, taka fotograficzna, tzw. lampa, stała się przekleństwem narciarzy zjazdowych. Przekleństwem, bo grzało niemiłosiernie i miało to ogromny wpływ (razem z dużą ilością zjeżdżających) na trzymanie śniegu. A raczej nietrzymanie. Przy okazji okazało się, że śniegu jest jednak mnóstwo, bo mimo czasem metrowych muld (na śniegu ciężkim typu proszek, nie polecam) przetarć na trasie nie było w ogóle: Za to w zamian bardzo atrakcyjne były... przerwy. Odpoczynek na słoneczku przy bufecie w górnej części trasy miał wymiar znakomity widokowo i psychicznie: Do tego po jednej tradycyjnej čučoriedce (lokalna nalewka mocy tatrzańskiej) i można znów próbować jeździć: (...) A atutem niedzieli w Tatrach Zachodnich niewątpliwie były jednak te widoki i fotograficzna pogoda: To do następnej – prawdopodobnie ostatniej tej zimy – relacji! Twój instruktor Maciek Opublikowano 9 minutes ago, autor: Mac
  15. Kolega by chciał logicznie? To jakiś wariat! Cieszmy się choć, że buduje się nielogicznie. PS. Oczywiście to żart, tłumaczę tym bez poczucia humoru.
  16. Ankogel - ośrodek wysokogórski, który NIGDY nie miał superfrekwencji, za to jeździło się tam ZAWSZE znakomicie! Jeden z lepszych narciarsko, na których byłem!
  17. Będziemy mieli (jak dobrze pójdzie) zaledwie (?) rok (?) opóźnienia, ocenimy inwestycję, jak ruszy.
  18. Nie wiem. Pewnie albo finanse, albo ekologia.
  19. Powtórzę się, bo sam zacząłem ten temat: Pług służy tylko do odśnieżania dróg | Twój instruktor (twojinstruktor.blogspot.com)
  20. Tak, jest to problem, ale w niektórych ośrodkach (Wielka Racza, Kasprowy, Szczyrbski Staw) nierozwiązywalny. W takim Szczyrskim Stawie albo to akceptujesz, albo nie. Nie da się tam zrobić powszechnego dojazdu do ośrodka. Był plan kiedyś gondoli z centralnego parkingu. Ale był. Już nie ma.
  21. Nie byłem już parę lat, ale kiedyś (pomijam parkowanie przy stacji, bo tego już nie ma) stawałeś na Centralnym Parkovisku i stamtąd szedł skibus, co 15 minut, czy jakoś tak. Myślę, że jest jakoś podobnie. Sprawdzałem w necie, Centralne Parkovisko kosztuje 10 euro. Na Słowacji praktycznie już nie ma parkingów bez dodatkowych opłat.
  22. Dostałem podobną informację z e-skipass.
  23. Bilety, vouchery, co już wiemy: 1) GRUPA PINGWINA POZA SKOLNITAMI Przedłużenie do końca marca z ważnością do 17. stycznia za 29 zł w systemie. Uwaga! Pilnujcie terminów na działanie (trzeba zapłacić) i na wykorzystanie! 2) SKOLNITY Automatyczne przedłużenie do końca stycznia 3) I teraz Czantoria 4) Inne stacje - w wielu przypadkach trwały indywidualne rozmowy, negocjacje, ale jeśli wiecie o innych rozwiązaniach systemowych, dajcie znać! Byli tu tacy, co radośnie twierdzili "NIC SIĘ NIE NALEŻY", jakoś tak nie do końca w tę stronę poszło. Ja od początku twierdzę, że sytuacja była nadzwyczajna i nienormalna (koniec grudnia, styczeń - deszcze, luty - temperatury średnio +10 st.) i prawie nie było w sezonie dobrych warunków, poza rodzynkami.
  24. Też tak mam, że wydawało mi się niedawno, a po analizie dat zdjęć wychodzi, że 20 lat temu...
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...