Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Narciarz ze Śląska

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    2 131
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Zawartość dodana przez Narciarz ze Śląska

  1. 1) Uczy błędnego balansu - oparcie i przechylenie na zewnątrz zakrętu, nie do wewnątrz. 2) Krawędziowania - tak, z dobrym ustawieniem - nie! Ci, których uczę/uczyłem mają akurat o niebo lepszą sylwetkę, niż ci np. uczeni bez kijów. To osobny temat, ale już gdzieś tu funkcjonuje. Nie jestem alfą i omegą, ale widzę, że nauka od razu na nartach równoległych działa - dla tzw. <dziewic> narciarskich. Zresztą słyszałem, że SITN już też zastanawia się nad zmianą programu nauczania, ale tu głowy nie dam, bo tylko słyszałem od ucha do ucha. Filmik z uczennicą uczoną zupełnie bez pługu - 2. dzień - w sumie ok. 8 godzin na nartach: Film Ola_Trim.mp4
  2. Żeby było jasne: WIEDZIAŁEM, ŻE NIE WSZYSCY SIĘ ZE MNĄ ZGODZĄ! A dyskusja bardzo ciekawa, ale - pozwolicie - pozostanę przy zdaniu, że w nauce pług niepotrzebny. Można potem dołożyć do znanych technik, jak już narciarz umie jeździć. Aby toboganem umieć zjeżdżać, itp.
  3. Bo jestem niesztampowy. Oczywiście <skęcanie>, masz rację! Zwykły <czeski> błąd.
  4. Dokładnie, po powielisz stare błędy. Jeździłeś bez = masz złą sylwetkę. Nie uda się TYLKO wziąć kije.
  5. Przepraszam, kolego, utrudniały Ci, bo źle jeździsz. Nie ma innej odpowiedzi. Daj sobie zrobić zdjęcia na stoku w czasie jazdy i porównaj z dobrze jeżdżącymi w pełnym wyposażeniu i będziesz wiedział wszystko!
  6. Głównie grzechy dobrze jeżdżących w swoim mniemaniu: - Mnie kijki niepotrzebne! - To nie ja na pana wpadłem, tylko pan mi zajechał (sic!) drogę!
  7. Rzucona teza: Pług służy tylko do odśnieżania dróg Zdjęcie: GW, materiał promocyjny GrapaSki — Maciek, to niemożliwe! Jak ona ładnie jeździ! Ale dlaczego ty nie uczysz jeździć pługiem? Ja byłem przekonany, że na początek trzeba pługiem — zahaczył mnie kolega w sprawie postępów w nauce jazdy na nartach własnej żony. Na to mam zawsze gotową odpowiedź: — Pług to znakomite urządzenie, ale pług służy TYLKO do odśnieżania dróg. Jeździsz na nartach? Unikaj pługu. Dlaczego? Już tłumaczę: 1) Dzisiejsze narty mają tzw. naturalny promień skrętu. Aby początkujący narciarz dał sobie radę, bierze się mu (najczęściej z wypożyczalni) narty możliwie krótkie, miękkie i z możliwie małym promieniem skrętu (tzw. łopaty). I narciarz pod opieką instruktora na tych łopatach najpierw się uczy stać, potem uczy się jechać (równolegle) na skos stoku i nawet (w razie rozpędzenia) pod stok. Po prostu trawersuje trasę. A zakręty? Na początek uczy się po prostu obracać z kijkami, potem zakrętu z pomocą (ręki lub kijka instruktora), potem samodzielnie. Są ćwiczenie na ułatwianie skrętu (za pomocą kijków), ale to już osobna bajka. Generalnie DA SIĘ nauczyć każdego ruszać, skręcać i jechać BEZ użycia stylu zwanego PŁUGIEM. 2) Bo pług jest niebezpieczny. Narciarz (zwłaszcza początkujący) zapamiętuje mięśniowo pierwsze reakcje. I załóżmy, że nauczy się już jeździć dobrze, z nartami trzymanymi równolegle. Jedzie szybko. I nagle... HAMOWANIE, PRZESZKODA! Co robi narciarz uczony na wstępie technik płużnych? Hamuje pługiem! Efekt może być dwojaki: a) Narciarz nie wyhamuje w ogóle i – za przeproszeniem – wrypie w przeszkodę! — Czy da się zjechać pługiem z Kasprowego? — pytała jakaś narciarska (chyba prowokacyjnie?) na forum narciarskim. W sumie zgłupiałem. Gdyby próbować tej pani rzetelnie odpowiedzieć, wówczas trzeba by to zrobić następująco: — Byłoby to niezwykle trudne, ale i niebezpieczne! Czasem widzę odważnych jadących pługiem po linii prostej na trudnych trasach, ale wygląda to (i pewnie jest) bardzo niebezpiecznie. Ci narciarze chyba też czują się bardzo niepewnie. b) Narciarz jednak wyhamuje skutecznie! Wbrew pozorom – to WERSJA GORSZA, przynajmniej dla wspomnianego narciarza, nie dla ww. przeszkody. Skuteczne zahamowanie pługiem przy – dajmy na to – skromnej prędkości 54 km/h oznacza bowiem... wizytę u chirurga w celu reperacji obu kolan. Nie ma siły: FIZYKI NIE OSZUKASZ. Pęd = prędkość * masa, prędkość = 54 km/h = 15 m/s, masa przykładowa = 80 kg, pęd = 1200 kg m/s. Przy takim pędzie zatrzymanie się w 1 s (sekundę) daje siłę = F = 1200/1 = 1200 N. Jeśli się mylę, niech mnie jakiś fizyk poprawi, jeśli się mylę. Wybaczcie, ale ja w szkole... nie miałem dobrych ocen, delikatnie mówiąc. Nie ma bata, aby przy gwałtownym zakrzywieniu kolan z użyciem takiej siły te kolana nie zaprzyjaźniły się z chirurgiem. Nie ma innej możliwości. A więc powtarzamy: — Pług służy TYLKO do odśnieżania dróg! Młoda Ola 2. dzień w życiu na nartach na ON Skolnity. Można normalnie od początku? Można! Twój instruktor Maciek Link do art.: Pług służy tylko do odśnieżania dróg | Twój instruktor (twojinstruktor.blogspot.com)
  8. Jest coraz gorzej, kolego, coraz gorzej... Dlatego też nie rozumiem tego fenomenu jazdy bez kijów. Bez kijów = bez równowagi!
  9. Od lat to piszę: Jak w MIEŚCIE jest śnieg, ludzie jadą na narty W GÓRY. W dobie internetów nie rozumiem tego fenomenu, ale - przyznacie - on istneje!
  10. Na najostrzejszej trasie w Beskidzie Śląskim (otwarta dziś w trakcie dnia):
  11. Moim zdaniem główną przyczyną był waluta euro i odpływ turystów z Polski. Przed euro Zuberec był zawalony (po ostatnie miejsca w okolicy) turystami z Polski i opłacało się utrzymywać kilka ośrodków. Teraz jest klient na Rohacze i tyle.
  12. Kiedyś był obok Janovek jeszcze Milotin (dłuższy, 2 pomy równoległe), ale już od lat nieczynne, a szkoda.
  13. Narciarz ze Śląska

    Góra Kamieńsk

    Widzę, że w końcu ruszyło!!!
  14. Wówczas test byłby bardzo długi. Dlatego skracam.
  15. I tu mam problem, jak odpowiedzieć. Faktycznie w czasach, gdy PKL był prywatny, było dziadostwo. PKL państwowy trochę ruszył. Więc teza prywatne jest lepsze obalona. Z drugiej strony, co to był za prywaciarz? Fundusz inwestycyjny nieznający się na narciarstwie wcale. Ale był. Typ: prywatny. Chociaż mam: obracający pieniędzmi w dużej mierze publicznymi.
  16. 1) Zamówienia publiczne rodzą problem - pełna zgoda. 2) Zmieniające się władze rodzą problem - pełna zgoda, zresztą pisałem o tym. 3) Ciężko jest pogrupować - nie zgadzam się, pogrupować jest bardzo łatwo (PKL, COS i ten ośrodek w Bełchatowie to państwowe), a i pewne różnice też są widoczne. Trudno klasyfikować miejskie (bliżej państwowych, ale pewne rzeczy inne) i korporacyjne (TMR ma wiele cech podobieństwa do państwowego zarządzania), za to korporacyjny Pingwin: tu czuć jak najbardziej prywatną rękę, z zaletami i wadami (niektórzy narzekają na ceny, brak porozumienia z innymi - Krynica, Wisła - nie uczestniczą we wspólnych karnetach).
  17. Czy państwowe jest lepsze... na nartach? Nie, na nartach prywatne jest lepsze, choć... nie powinno! Do napisania tego tekstu, przyznam: kontrowersyjnego, zabierałem się już od pewnego czasu. Temat dotyczy różnic między zarządzaniem państwowymi i prywatnymi stacjami narciarskimi. Były już wicepremier i minister w jednym, Jacek Sasin, miał na wszystko gotową receptę: — Państwowe jest lepsze! Niestety dla pana Sasina społeczeństwo głosujące chyba nie podzieliło tej koncepcji. Ale zastanówmy się... narciarsko: — Czy premier Sasin miał rację? Czy państwowe narty są lepsze? Na to postawię tezę osobistą do obronienia w dalszej części tekstu: — Premier Sasin nie miał racji? To prywatne narty są lepsze, choć... nie powinny! — Dlaczego prywatne narty są lepsze? Dlaczego nie powinny? — zapytacie. Omówię to niżej 1) Na nartach prywatne jest lepsze Mamy w Polsce ośrodki zarządzane przez różny typ operatorów: państwowi (PKL, COS, PGE) miejscy (Ustroń) korporacyjni (Pingwin, TMR) oraz inni, stricte prywatni Przyznam, że w ostatnim czasie trwają głównie inwestycje państwowe (Jaworzyna Krynicka [PKL] oraz Skrzyczne [COS]). Zapowiadane są też niemal wyłącznie (choć są wyjątki: Ski Dolina Brenna) inwestycje państwowe. Fakt posiadania morza pieniędzy do wydania nie stanowi jednak o jakości tych inwestycji i nie stanowi o jakości zarządzania stacjami. Co z tego bowiem, że wybudujemy nowe koleje i wyciągi, jeśli: a) nie wybudujemy ich przed sezonem – co ma miejsce w obu wyżej omawianych przypadkach; b) wybudujemy wyciągi, ale nie naśnieżymy tras – co miało miejsce przy pierwszym ataku zimy w tym sezonie; c) wybudujemy co popadnie, a nie mądrze – tu jest pole do wielu opinii i interpretacji, ale krążą komentarze wśród narciarzy, że to co jest budowane, to niekoniecznie jest to, na co najbardziej się czeka. Natomiast dla mnie miernikiem jakości zarządzania nie jest morze wydanych pieniędzy, tylko efekt pod nogami, a precyzyjniej: pod nartami. I tu na państwowe spadła... druga pod rząd dziwna zima. Zostawmy zresztą poprzednią, skupmy się na aktualnej. Otóż zima narciarska w Polsce zaczęła się na stoku Master Ski w Tyliczu 25. listopada, co dokumentuję własnym zdjęciem. Mróz złapał w zasadzie parę dni wcześniej. Potem jeszcze dosypało może ze 20 cm śniegu w górach. I taka porządna zima trwała mniej więcej 3 tygodnie. A potem? Potem nastała tradycyjna świąteczno-noworoczna odwilż. Jak to wpłynęło na działanie stacji narciarskich? Otóż większość prywatnych stacji natychmiast (na przełomie listopada i grudnia) wykorzystało sprzyjające warunki i uruchomiło (w niektórych przypadkach na ogromną skalę) swoje systemy naśnieżania. Mnie osobiście pozwoliło to na jazdę bez przerwy począwszy od wspomnianego 25. listopada. Odwiedziłem od tego czasu następujące stacje Siglany, Skolnity, Soszów, Cieńków, Stok, BSA, SMR, Klepki, Mały Rachowiec oraz Dębowiec. Niektóre odwiedziłem kilkakrotnie. Wszystkie (poza Dębowcem) to stoki prywatne. Dlaczego nie odwiedziłem państwowych? Bo ich nie lubię? Nie, nie odwiedziłem ich z innego powodu. Bo w okresie, kiedy jeszcze ma sens podróżowanie po całej Polsce i zwiedzanie stacji, nie było po co. W większości przypadków stacje państwowe nie zauważyły pierwszych objawów zimy na przełomie listopada i grudnia, zebrały się na decyzje przed świętami i... przyszła (jak co roku) odwilż. Stan na koniec grudnia był taki, że na większości z nich... nie było śniegu, w tym na większości tras na Jaworzynie Krynickiej, w całości na COS w Szczyrku, w całości w różnych Międzybrodziach oraz Zawojach. Wyciągi więc budują tam piękne, tylko zima musi przyjść zgodnie z planami w ministerstwie, bo jak przyjdzie wcześniej lub później, to... trudno. Będą wyciągi (wybudowane za grube miliony), nie będzie śniegu. Sukces dla narciarzy będzie połowiczny: będzie można wjechać, ale nie będzie można zjechać. I czy tak jest wyjątkowo w tym roku? Nie, rok temu było... niemal tak samo! Wyjątkowo silną odwilż w styczniu przetrwało... kilka stacji prywatnych, w tym np. Klepki i Siglany, które chodziły bez tzw. pauzy operacyjnej. Do tego dochodzi jeszcze niepewność polityczna. Skoro były wybory i minister Sasin już nie zarządza wszystkim co państwowe, to może się okazać, że nowy minister ma zupełnie inną koncepcję funkcjonowania wszystkiego co państwowe, w tym np. PKL-u oraz COS-u. Może się okazać, że zaplanowane inwestycje są niezasadne dla nowego ministra, a zupełnie inne, wcześniej niebrane pod uwagę, staną się priorytetowe. Więc te stare się wygasi, następne namaluje nowe w power-poincie. A jeśli za 4 lata znów wymieni się skład rządu, wówczas wyrzuci się tego starego power-pointa, a zainstaluje nowego. Z kolejnymi wizualizacjami. Przesadzam? Chciałbym, naprawdę, ale obawiam się, że mam rację. Zresztą może teraz ktoś znów sprzeda PKL oraz COS za złotówkę, a za jakiś czas ktoś inny w tej samej osobie prawnej (państwo) odkupi te firmy za grube setki milionów (już euro, nie złotych?), kto wie. Dla narciarzy oznacza to, że na konkretne inwestycje poczekają kolejne lata, a jeśli jednak inwestycje będą, to pewnie po ich zakończeniu tras nie będzie miał kto naśnieżyć, albo zapomną tam kupić ratraki. — Gdyby to państwo budowało londyński The Shards [MS: najwyższy biurowiec], nie działałyby w nim windy — twierdził Jeremy Clarkson i... miał rację. 2) Wyjaśniam dlaczego lepsze powinno być państwowe, chociaż nie jest Mimo to uważam, że na logikę państwowe narty powinny być lepsze, choć nie są. Dlaczego? Udowodnił to burmistrz Muszyny, który od 2-3 lat (prawdopodobnie w końcu z sukcesem) chodzi za ponownym uruchomieniem wyciągów w Szczawniku (jego teren). Parę lat temu umarła tam połowa ośrodka narciarskiego Dwie Doliny [MS: Wierchomla i Szczawnik właśnie] i mamy już tylko... 1 dolinę. Po czym po śmierci ośrodka w Szczawniku, burmistrz zorientował się, że... wygenerowało mu się bezrobocie: kwatery prywatne padły, instruktorzy nie mieli klientów, restauracje padły. To udowadnia, że narty nie są zwykłym biznesem, są jak kluby piłkarskie: interesem całej społeczności. Tymczasem prywatny właściciel ośrodka patrzy na prostą kalkulację: przychody contra koszty. W ogóle nie bierze pod uwagę czynnika społecznego, bo nikt mu do niego nie dopłaci. A wydaje się, być może... powinien. Bo jak padną jak najbardziej prywatne wyciągi np. w Wiśle, to pracę stracą restauratorzy, instruktorzy, nawet ekspedientki w różnych lidlach, które padną bez klientów. Państwowy może więc sobie dodać do rachunku ekonomicznego czynnik społeczny. I jeszcze jedna kwestia: państwowym powinno być łatwiej załatwiać (w swoich urzędach) różne pozwolenia, dopuszczenia, mają lepszy (łatwiejszy) dostęp do pieniędzy, mają prostsze przełożenie na decyzje polityczne. Łatwiej im wyciąć las, pobrać wodę i nie muszą się liczyć z kosztami przy zatrudnieniu ludzi. Mogą więc zatrudnić liczniejszą obsługę. Wyciągi państwowe (i miejskie) powinny więc być lepsze. Nawet nie tyle mogą, co powinny. Ale nie są. Szkoda. Koniec. Kropka. Twój instruktor Maciek Link: Czy państwowe jest lepsze... na nartach? Nie, na nartach prywatne jest lepsze, choć... nie powinno! | Twój instruktor (twojinstruktor.blogspot.com)
  18. Dodam od siebie w uzupełnieniu do stwierdzeń, które padły wcześniej: - Nie widzę żadnego sensu wyjazdu dziś na Słowację, choć 15-20 lat temu spędzałem tam corocznie ferie. Jak mam płacić alpejskie ceny, to od tego mam oryginalne Alpy. Tak, Slowacja jednym ruchem obniżyła swą konkurencyjność. Tak, padają tam ośrodki, choć większość tego nie widzi, bo skupia się na Chopoku i Łomnicy.
  19. To efekt wypadku sprzed paru lat pewnego snowboardzisty. Jedna noga musi być odpięta (od wiązania, nie od ciała), inaczej nie wpuszczą!
  20. Już poprawiłem, przecież tam jeździłem wiele razy, a... zapomniałem. Poprawione: Miejskie stoki, w każdym razie z widokiem na miasto | Twój instruktor (twojinstruktor.blogspot.com)
  21. Nie, choć z Lepiarzówki jest... oświetlony (lampionami) zjazd.
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...