Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'pitztal' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Pogadajmy
    • Tematy narciarskie
    • Chcę Wam o tym powiedzieć
  • Sprzęt narciarski
    • Sprzęt narciarski
    • Dobór sprzętu
    • Tuning sprzętu
    • Testy sprzętu
    • Giełda sprzętu narciarskiego
  • Stacje narciarskie
    • Polska
    • Alpy
    • Słowacja, Czechy
    • Samochodem na narty
    • Warunki narciarskie - pogoda
    • Reszta świata
  • Technika jazdy na nartach
    • Race
    • Carving, funcarving
    • Freeride, freestyle
    • Poczatkujący na nartach
  • Wyjazdy na narty
    • Relacje z wyjazdów forumowiczów na narty
    • Wolne miejsce w samochodzie
    • Wspólne wyjazdy, odstapię kwaterę, szukam kwatery.
  • Sport
    • Zawody, wyniki, kalendarze, sylwetki ...
    • Zawody dla amatorów
  • Narciarstwo klasyczne, ski touring, ski alpinizm
    • Narciarstwo klasyczne, ski touring, ski alpinizm
  • Aktywne Lato
    • Rowery
    • Rolki
    • Wypoczynek w górach
    • Wypoczynek nad wodą
    • Bieganie
  • Nasze sprawy
    • Forum info
    • Tematy dot. skionline.pl
    • WZF skionline.pl
    • Konkursy
  • Stare forum
    • Ogólne
    • Sprzęt
    • Technika jazdy
    • Wyjazdy i ośrodki
    • Euro 2008
    • Lato 2008
    • Olimpiada Pekin 2008

Blogi

  • JC w podróży
  • Nogi bolo
  • Na białym i na zielonym
  • Zagronie, wspomnienia
  • Chrumcia tu i tam
  • >> z buta <<

Kalendarze

  • Kalendarz Forum
  • Alpejskie Mistrzostwa Świata
  • Alpejski Puchar Świata
  • Puchar Świata w Skokach
  • Puchar Świata w Biegach Narciarskich

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Imię


Miejscowość


Strona WWW


O mnie


Narty marka


Buty marka


Gogle


Styl jazdy


Poziom umiejętności


Dni na nartach

  1. Środek sezonu narciarskiego, w poprzednim tygodniu opad śniegu, w wyjazdowym – miało być słonecznie przez cały tydzień. Warunki idealne – trzeba było tylko poukładać sprawy zawodowe tak żeby nie przeszkadzały w wyjeździe, zapakować „Wóz Drzymały” i ruszyć przed siebie. Plan nakreślony wstępnie – tj. odwiedzenie doliny Pitztal z lodowcem i Ötztal z Sölden oraz Gurglami. W praktyce trzeba było ogarnąć drogę oraz namierzyć jakieś miejsca na nocki bo jak wiadomo zimą nie jest tak łatwo koczować na dziko, poza tym w Tyrolu tego nie lubią. Aplikacja Park4night podpowiedziała mi ongiś że pod Pitztaler Gletscher można oficjalnie nocować na parkingu przy krecie w Mittelberg, konkretnie na tym: 46.95892560597836, 10.871220574443774, gdzie jest oficjalna tabliczka o możliwości kempingowania. Dokulaliśmy się na miejsce w godzinach wieczornych w niedzielę, ustawiliśmy furę przy podobnych wozach i ruszyliśmy na zwiady. Zwiad był udany, od rodaka stacjonującego na miejscu dowiedzieliśmy się co i jak, że toalety działają przez całą noc, aczkolwiek bez światła i z oznakami całodziennego używania oraz że w sumie nikt się nie melduje (mimo tablicy informacyjnej że powinno się zgłosić przebywanie pojazdu powyżej 24h). DZIEŃ 1 – Pitztaler Gletscher i Rifflsee Bilety zakupione online, zachowawczo na 1 dzionek, odebrane w automatach biletowych rano. Mimo 50m do dolnej stacji pieszką, nie zdążyliśmy na pierwszy kurs Gletscherexpressa (no szok), ale na drugi już się załapaliśmy. Na górze Bajka przez duże B! Słoneczko, sztruksik, pustki na trasach – generalnie miód dla duszy styranej brakiem śniegu i dodatnimi temperaturami w środku zimy. Poniżej kilka zdjęć na potwierdzenie opisanych powyżej okoliczności – warunki wyśmienite! Dzionek mijał nieśpiesznie i zastanawialiśmy się czy ruszać jeszcze tego samego dnia na zwiedzanie sąsiedniego miniośrodka Rifflsee, który był na tym samym karnecie. Uznaliśmy że sprawdzimy temat, bo nie jesteśmy pewni czy zostawać na drugi dzień w tym samym miejscu. Terenowo łatwiej dostać się z Rifflsee na parking pod Gletscherexpressem, ale akurat nam się zachciało odwrotnie, więc trochę przekijkowaliśmy płaskimi odcinkami niby czerwonej trasy nr 1, która tak naprawdę była zimową ścieżką w dolinie. Rifflsee to dosyć ciekawy mały ośrodek, nastawiony głównie na rodziny i uczenie maluchów, aczkolwiek czerwone i czarne trasy (9-11) z Grubenkopf polecałabym dla zaawansowanych. Trafiliśmy na popołudniowe, nie najświeższe warunki, odsłonięte trasy były mocno wyślizgane, odczuwalnie brakowało tam śniegu naturalnego, na którejś z tych tras ślizg moich SL-ek mocno oberwał przy krawędzi (nawet nie wiem kiedy, co i jak, bo kamyki były ale nie w dramatycznych ilościach). Dzień zakończyliśmy zjeżdżając czerwoną 1-ką bez mała pod drzwi domu / kamperka. Wieczorem dyskusja co robimy jutro i decyzja że zostajemy na noc, a jutro rano przejeżdżamy do sąsiedniej doliny Ötztal żeby zacząć jazdy o 9:00 w polecanym przez różnych youtuberów, w tym @JC ośrodku Kühtai. DZIEŃ 2 – Kühtai Przejazd zajął nam chwilę – zjechaliśmy z ponad 1750m npm na 700, żeby wspiąć się na 2020m npm na parkingu pod wyciągami zjedliśmy śniadanko i lekko po 9-tej ruszyliśmy odebrać bilety z automatów, które nie chciały nam ich wydać, więc niestety straciliśmy dalszą chwilkę na kolejkę do kasy w celu odebrania skipassów. Rozpoczęliśmy zwiedzanie ośrodka od strony południowej, było trochę ludzi, ale kolejki do wyciągów raczej szły na bieżąco. Rozpędziliśmy się trochę za bardzo – myśleliśmy że ośrodek jest większy i dosyć szybko przejechaliśmy to co było dostępnego ze strony południowej i zjechaliśmy na drugą, zacienioną stronę doliny. Tam były głównie trasy czarne i jakaś jedna wielowariantowa czerwona. Czarne trasy dosyć wymagające, bo twarde / wyślizgane i kamyki również tutaj wychodziły na wierzch. Trochę nam się nie chciało walczyć, więc większość reszty dnia spędziliśmy na czerwonych wariantach przy Dreiseenbahn oraz Hohemutbahn. Ośrodek fajny na 1 dzień, ale przydałoby się więcej śniegu i odrobinę lepsze połączenia między niektórymi wyciągami (żeby nie trzeba odpinać nart kiedy drogi nie są białe 😊). Było też zdumiewająco ciepło jak na ponad 2000m npm, kamperek w tym czasie naładował na full baterie na słonecznym parkingu. Skończyliśmy jakoś tak po 15-tej bo już nam się nudziło, a trasy mocno się zdegradowały. Po nartach zjazd do doliny, zakupy, tankowanko i obczajanie na który kemping uderzyć żeby na następny dzień atakować Sölden. W dolinie Ötztal są aż 4 kempingi, w tym jeden w samym Sölden – niestety oblegany i bardzo drogi. Zadzwoniliśmy pro forma ale mieli miejsce tylko na 1 noc za 90 euro, więc postanowiliśmy uderzyć do drugiego w kolejności „Natur Camping Kuprian Ötztal” gdzie były wolne parcele w cenach akceptowalnych. Pod wyciągami na parkingach nie wolno nocować (poza parkingami wielopoziomowymi, na których kamper się nie zmieści), wszędzie są wywieszone zakazy, społeczność karawaningowa opisuje też że zdarzają się kontrole parkingów i mandaty. Woleliśmy tego nie sprawdzać, ponadto po 2 nockach w Pitztalu i jednej w drodze nasz kamperek domagał się serwisu wszystkich zbiorników więc kemping był nam potrzebny. Dojechaliśmy późnym popołudniem, na miejscu bardzo miła obsługa, kemping – profeska: strefa sanitarna na poziomie minimum czterogwiazdkowego hotelu, na miejscu oczywiście jest cieplutka narciarnia, sauna (za dodatkową opłatą), restauracja i możliwość zamówienia pieczywa na rano do odbioru w recepcji (super opcja). Jedyne czego tu brakowało to słonka, bo kemping był w otoczeniu wysokich gór i w porze zimowej nie docierały tu na zbyt długo promienie słoneczne, w związku z tym musieliśmy się podłączyć do słupka z prądem, ale koszt był minimalny (wyszło chyba 3,5 euro za 3 noce). Ogólnie mogę polecić. Jedyny minus to przystanek skibusa w odległości aż ok. 10 minut piechotą DZIEŃ 3 – Sölden Rano koło 8:00 stawiliśmy się na przystanku – okazało się że pierwszy skibus przyjechał już full wyładowany ludźmi, ale zaraz za nim jechał następny. Dojazd do Gaislachkogl zajął ok. 15 minut, odebraliśmy skipassy – tym razem 3-dniowe i ruszyliśmy do góry. To tam niestety na drugiej gondoli powisieliśmy chyba z 15 minut (na szczęście na siedząco) i dopiero po 9-tej rozpoczęliśmy eksplorację ośrodka. Wjechaliśmy w pierwszej kolejności na Gaislachkogl (3058m npm) – tam gdzie muzeum Bonda, ale odpuściliśmy zwiedzanie. Zjechaliśmy czerwoną 1-ką – fajna tylko zakamieniona (tak, w Sölden na 3tyś m kamienie!), sprawdziliśmy inne kanapy i trasy w tej części ośrodka i przemieściliśmy się na Gletscher Area – chwilę to trwało, na miejscu krótka przerwa, pojeżdżone, zwiedzony punkt widokowy na Tiefenbachkogl i powrót przez Giggijoch, gdzie zostaliśmy do końca dnia. To był naprawdę solidny dzionek, pojeżdżone 51km tras wg Skiline. DZIEŃ 4 – Hoch- i Obergurgle Rano kolejnego dnia postanowiliśmy dotrzeć skibusem do Gurgli. W tym celu uznaliśmy że łapiemy busa przed 8:00, mimo że wyciągi otwierają o 9:00 – obawialiśmy się że następny będzie full obłożony, a do Gurgli autobusy kursowały co pół godziny. Zaczęliśmy dzionek od Hochgurgli – warunki świetne, sztruksik i pierwsze zjazdy z ograniczoną ilością ludzi. Potem zrobiło się trochę ciaśniej, zwłaszcza w rejonie nowej gondoli Kirchenkarbahn i tamtejszych niebiesko-czerwonych tras. Czerwone miejscami już się wyślizgały, na trasie pucharu świata sama się rozjechałam w żabę, a jakiegoś nieszczęśnika ściągał helikopter…. Biorąc pod uwagę powyższe okoliczności przerzuciliśmy się Top-Expressem do Obergurgl. Tamtejsze trasy jeszcze bardziej wyślizgane, mało chyba śniegu im spadło i bazowali głównie na sztucznym. Ludzi też dosyć sporo, ale sprawdziliśmy wszystko łącznie z jakimś króciutkim krzesłem przy Familyparku. Niestety nie wiem ile przejechaliśmy, bo Skiline nie odnotowała wizyty w Gurglach (mimo że jest na tym samym karnecie co Sölden). Wróciliśmy świętować prywatną uroczystość w restauracji na kempingu (jedzenie bardzo dobre, potrawy ładnie podane, ceny dosyć wysokie). DZIEŃ 5 – Sölden Na kolejny dzionek wybraliśmy ponownie Sölden – tym razem kręcąc się od Giggijocha w stronę lodowca. Trasy z rana jak śmietana, a ja załapałam zająca ni stąd ni zowąd – na szczęście bez konsekwencji. Mój partner fiknął na koniec dnia waląc głową (w kasku) o stok, tak że uznaliśmy że już na nas czas – pojeżdżone znowu prawie 50km. Logistyka na ten dzień przewidywała opuszczenie kempingu rano, przestawienie się na parking pod gondolą (obczajony dzień wcześniej) oraz wyjazd z doliny po nartach w kierunku Niemiec. DZIEŃ 6 – Garmisch Partenkirchen i powrót Po jeździe w piątek ruszyliśmy na północ – wyjazd z doliny, zakupy, tankowanie i przejazd na nocleg w Garmisch Partenkirchen. Rozważaliśmy jeszcze jazdy w Garmisch, ale zobaczyliśmy że większość tras Garmisch Classik będzie pokryta tylko sztucznym śniegiem (wielka mizeria śnieżna w tym rejonie), a Zugspitze ma tylko 20km tras u góry za jedyne 66 euro/dzień. Uznaliśmy że odpuszczamy, „nogi bolo’ etc. Ja osobiście chciałam pospać przynajmniej do 7:00 bo pobudki w przedziale 5:50 do 6:30 przez cały tydzień mnie nieco wykończyły. Ogarnęliśmy nocleg na parkingu pod skocznią (5euro/noc), gdzie stało sporo załóg i całkiem miło się kimało. Rano pospacerowaliśmy po miasteczku i skoczni – na dole były zawody juniorów – biegowe i slalom, stąd dosyć spory ruch. Bezpośrednio pod skocznią jest też gondolka Eckbauerbahn i dostępna jedna trasa narciarska czerwona. W miasteczku kawka i ciacho w historycznej kawiarni Krönner i powrót do domu przez Niemcy (odwiedziny znajomych). Podsumowanie: wyjazd udał się super, pogoda była wyborna, warunki na stokach bardzo dobre (im wyżej, tym lepiej). Obawialiśmy się tłumów w tak popularnych ośrodkach w lutym, jednak można było pojeździć bez problemu, tylko w newralgicznych miejscach w Sölden złapały nas kolejki na góra 5-10 minut stania. Kamper przeszedł test zimowania na mrozie – tylko dwa niechciane zdarzenia: 1) W Pitztalu wyłączyło się webasto w ciągu dnia jak byliśmy na trasach i lekko się ochłodziło w środku, na szczęście awaria ta nie powtórzyła się. 2) Przymarzł spust szarej wody (mróz -10 albo i więcej) i nie mogliśmy zrzucić jej wyjeżdżając z kempingu (ale wróciliśmy popołudniu po nartach – tak się umówiliśmy z obsługą). Śnieg nas nie zasypał, więc nie trzeba było odśnieżać wielkiej budy (a jest co robić w takim przypadku), drogi były czarne, więc łańcuchy tez zostały w garażu nie ruszane. Z całą pewnością ruszymy ponownie na narty zimą (ja już bym mogła, ale trzeba teraz odpracować leniuchowanie).
  2. Podobnie jak w zeszłym sezonie wybieram się razem z kumplem na zamykający sezon narciarski wyjazd do Tyrolu ⛷️ Będziemy mieszkać w dolinie Pitztal, w planach szusowanie 7x Pitztal, 1x Kaunertal. Skipass 8 z 9 dni online -30% taniej - 268 euro (w kasie 380 euro). Zeszłoroczny wyjazd był bardzo udany, Pitztal świetny do jazdy o tej porze roku, konkretne nachylenie od górnej stacji i szeeeroko bardzo na głównym stoku. Teraz jest tam regularna zima, sypie od tygodnia praktycznie. Nawet w dolinie około 0 st. i śnieg a w pierwszej połowie kwietnia było już ponad 20 stopni. Opony zimowe dalej mam założone i dobrze bo dojazd nocą przez Słowacje po górkach więc ciepło też nie będzie, dzisiaj w Sączu polatuje śnieg. Prognozy pogody to prognozy, ale chyba widać kiedy pierwszy dzień szusów... 🤪 Widok z kamerek dzisiaj
  3. Pitztal, to miejsce szczególnie mi bliskie. To tutaj dokładnie 10 kwietnia 2010 roku rozpocząłem swoją alpejską przygodę z nartami. Tym bardziej, że po drodze, gdzieś blisko Salzburga dobiegła nas informacja, bardzo niedobra informacja... ...zostawmy to. Lodowiec Pitztal odwiedziłem również będąc w podróży, razem z @JC, gdy odwiedzaliśmy pięć tyrolskich lodowców. Jesienią 2022, to był bardzo burzliwy czas w moim życiu... i? W ferworze walki, z problemami dnia codziennego, trafił mi się darmowy, 4 dniowy pobyt w niemieckim hotelu w GaPa. Grzechem byłoby nie wykorzystać narciarsko tej okazji. Najbliższy ośrodek czynny w listopadzie? W sumie była do wyboru cała wielka, lodowcowa piątka z Tyrolu. Wybór padł na Pitztal - raz, że sentyment, dwa, że Paula nigdy nie była na tym terenie narciarskim. Spakowaliśmy narty do bagażnika i w drogę W zasadzie, można powiedzieć, że był to polski długi weekend listopadowy (trzy dni nartowania od 11 do 13). Dojazdy z GaPa - ok godzinki jazdy autem w pięknych, górskich okolicznościach przyrody. Trochę baliśmy się o dużą frekwencję, a jak się okazało nie było tak źle. Parking był w zasadzie pełen, ale jak człowiek się nie spóźnił i był na otwarciu, to nie musiał stać długo w kolejce - zalecam być kilka minut przed startem ON. Narciarze, to przede wszystkim miejscowi, a potem nacją dominującym Polacy oraz Czesi. Jak ja lubię to miejsce! Jak ja lubię, jak to nazywa @JC lotniska... moja nazwa, jest nieco bardziej brutalna: trasy - lochy! O tej porze roku, jak widać na powyższym zdjęciu - niektóre trasy są jednak ograniczone przez rozstawione tyczki i trenujących. Debiutantka na najwyższym lodowcu w Austrii: Trzy dni katowania tak małego ośrodka, to przede wszystkim czas na to, by szlifować technikę jazdy i upajać się wysokimi górami i zimą. No i oczywiście taras widokowy Musieliśmy się tu pojawić na sesji zdjęciowej. Widok w stronę zjazdu do tras narciarskich: No i smaczna knajpka niemalże na szczycie Poniżej, druga góra Austrii - ktoś pamięta nazwę i wysokość? Tutaj lodowiec jest imponujący... Z bliska: Widok z góry na drugą część ośrodka i mega fajną trasę czerwoną: Jak to mówi Paula: jak nie ma w górach "kloców" (w domyśle Dolomity), to muszą być szpice... są szpice - Pani zadowolona! Pogoda trafiła nam się wspaniała. Słoneczko, fajna przejrzystość i lekki mróz. Kapitalna jazda na nartach - stoki trzymały cały dzień, twardo, równo i szybko. To była druga moja jesień na nartach i powiem Wam, że koniecznie temat jest do powtórki! Pauli też się podobało - zarówno jesienne nartowanie jak i sam ośrodek. Coś w sam raz dla narciarskich zakochanych Trzy dni minęły niesamowicie szybko i jak ktoś by mi wówczas powiedział, że to będą niemalże wszystkie moje narciarskie dni z sezonu 2022/23, to bym nie uwierzył... No ale cóż? Niezbadane są wyroki losu. Grunt, że wszystko się ułożyło, zdrowie wróciło i można od nowa tępić krawędzie! Czy kiedyś jeszcze wrócimy na Pitztal? Również życie pokaże Z narciarskim pozdrowieniem Mariusz "marboru" PS. Pierwsza wizyta na Pitztal - relacja: PS2. Druga wizyta na Pitztal - wpis na blogu: Krótkie video:
  4. Po dziesięciu latach ponownie dzisiaj odwiedziłem Pitztal, najwyższy lodowiec w Austrii - 3440 m npm. Moje wrażenia? To miejsce pozytywnie i górsko przytłacza! Ogrom gór, trasy lotniska, masa śniegu i lodu - to coś niesamowitego! Co się zmieniło? Została wymieniona główna gondola, która wozi narciarzy na najwyższy punkt ośrodka. Kiedyś to był, żółty, potrójny i posiadający stację pośrednią, "stojący" wyciąg. Teraz jest nowoczesna, szybka 8ka, w której można sobie swobodnie usiąść Mam wrażenie, że u góry wytyczono jeden, bądź dwa nowe warianty zjazdu...mogę się mylić. marboru come back to Pitztal Pogoda jaką dzisiaj trafiliśmy z @JC? Kosa!!! Delikatny mróz, piękne słońce, białego dostatek - mimo niedzieli niewielu narciarzy 😮 Trasy puste, kolejek do infrastruktury brak, pod nartą równo i masa naturalnego śniegu! Cudownie i bajecznie! Najwyższy szczyt Tyrolu i drugi szczyt Austrii, Wildspitze 3768 m npm... i dzisiaj było tam kilku skiturowców Takie tury, to ja rozumiem! 😮 Widok w stronę szczytu, z kosmiczną restauracją po lewej, która również pojawiła się w między czasie, kiedy gościłem na Pitztalu pierwszy raz. I zbliżenie na obydwa wierzchołki - ten wyższy, właściwy z krzyżem. Gdy przybyłem na lodowiec po raz pierwszy, w kwietniu 2010, to pokochałem poniższy wyciąg i trasy biegnące po wschodniej części ON. To tutaj w zasadzie nauczyłem się w miarę przyzwoicie jeździć na nartach Mam duży sentyment do tych czerwonych wagoników: Najdłuższy z orczyków od zachodniej strony niestety nie zostanie zastąpiony czymś innym - lód nie pozwala. Jaka szkoda, że moje GS zostały w domu Dzisiaj był idealny dzień na długą nartę - zabrać mogłem jedną parę. SL dzisiaj też fajnie się jeździło - było kręcone i było też szybko jeżdżone - GPS pokazał maksymalną prędkość nieco ponad 76 km/h. Aż strach pomyśleć, co by było na moich czerwonych strzałach 😮 Niestety świetne, szybkie trasy, to też wypadki Bez ubezpieczenia nawet drobny uraz może sporo kosztować, jeśli człowiek się nie zabezpieczy odpowiednio. Drugi dzień, drugi lodowiec odwiedzony W tej chwili jesteśmy z Jackiem już w dolinie Otztal - jutro będziemy sprawdzać, czy ktoś ze startujących w PŚ nie zgubił narty. ...ehhh szkoda, że nie było dzisiaj ze mną Pauli Muszę ją koniecznie tu zabrać ...i może dobrze! Będę miał kolejny powód do odwiedzin Pitztalu. Kończę ten wpis jak zwykle zapraszając Was do obejrzenia wszystkich zdjęć z tego dnia, które są zamieszczone w galerii forumowej, do której link niżej: Pozdrawiam serdecznie i już teraz zapraszam do mojego bloga jutro, na kolejny wpis i kolejny tyrolski lodowiec... a w zasadzie dwa marboru
  5. Wybieram się razem z kumplem na kończący sezon wyjazd na tyrolskie lodowce. Mieszkać będziemy na początku doliny Pitztal w Jerzens. Skipass 8 z 9 dni zakupiony online ze zniżką 29,5% (cena 239 euro, w kasie o 100 euro więcej). W planach 7 dni Pitztal i 1 dzień Kaunertal (na tyle pozwala skipass łączony). Oby widoczność dopisała bo śniegu nie braknie, ostatnio sporo posypało i aktualnie jest najgrubsza pokrywa w sezonie. W planach na Pitztalu mamy założenie „lodowcowego centrum testowego” przy górnej stacji kreta gdzie będziemy zmieniać narty. Z racji karnetu 8 z 9 dni jeden dzień na miejscu mamy wolny, pewnie coś się pozwiedza w okolicy. W planach odwiedzenie też Innsbrucka oraz pewnie jakiś okolicznych miasteczek. Przyjeżdżamy na miejsce w sobotę 22 kwietnia a wyjeżdżamy we wtorek 2 maja.
  6. Już by się pojechało, już by się poszusowało... Pitztal - październikowe wspomnienie z zeszłego roku. Winter is coming! Short ski.MP4 marboru
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...