Sypnęło,więc wątek trza zacząć!
Dębowiec
Tak się jakoś złożyło,że jak zbliżała się moja rocznica,pogoda niespodziewanie zaczęła się klarować.Czyżby prezent na urodziny?Pierwszego większego opadu spodziewałem się w nocy z soboty na niedzielę i tak też się stało.Niestety śniegu było za mało,ale zrobiłem sobie wycieczkę po okolicy.Sama Przełęcz Przegibek wyglądała nawet całkiem smakowicie...
Po krótkiej przerwie już w poniedziałek znów dowaliło śniegu,a w nocy pojawił się nawet przymrozek - tego przegapić nie mogłem!
Sprzęt przejrzałem i przygotowałem jeszcze wieczorem,straty czasu z powodu poszukiwań czegokolwiek nie wchodziły w rachubę.Niestety praca mocno ogranicza,więc jedyna możliwość to wczesny poranny wypad z buta na Szyndzielnię.Pobudka 5.30,szybka konsumpcja,narty,buty na plery,kijki w dłoń i jazda do auta.Powoli się rozjaśnia,powinienem dojechać na miejsce w sam raz.Tak też się dzieje i już chwilę po szóstej ruszam na szlak.
Pierwsze widoki niestety nie są optymistyczne,śniegu jak na lekarstwo,w lesie już nieco lepiej - gdzieniegdzie wystaje śnieg!Po drodze mijam też kilku ludzi zmierzających do pracy,wszyscy jakoś tak dziwnie się zachowywali,jakby chcieli się upewnić,że już nie śpią... :tongue: Poranek zapowiada się ładnie,powoli wstaje słońce.
Już chwilę po wejściu do lasu orientuję się,że nie tylko ja mam problemy z głową,ktoś mnie uprzedził!
Plan zakładał wyjść na Szyndzielnię i zjechać jak najszybciej,lub choć wyjść jak najwyżej,np. do Sahary,która niestety nie wyglądała na specjalnie naśnieżoną.
Dość sprawnie podążam do góry i obserwuję jak na każdym kroku jesień walczy z zimą i niestety im wyżej,tym bardziej przeważa ta pierwsza.Śniegu coraz mniej i do tego nie widać śladów przymrozku...
Decyduję się zaprzestać wspinaczki,niżej było lepiej.Rozpakowuję sprzęt,robię przymiarki i oczywiście fotki.
Czas ruszać.Kombinuję boczkami,to środkiem szlaku,ale niestety nigdzie nie jest dobrze.Jechać się da bez większych strat,ale trzeba bardzo uważać.Na szczęście im niżej tym lepiej,a do tego zabrałem narty,których specjalnie nie żal... Tu i ówdzie bywa nawet całkiem fajnie,ale jazda polega na uważnym wybieraniu kierunku jazdy.
Jak na ironie,najlepszym do jazdy i całkowicie bezstresowym okazuję się ostatni mocno oblodzony odcinek drogi/chodnika prowadzący do parkingu,tutaj sobie nawet mocniej pokręciłem. :stupid:
Na koniec spojrzenie na ośnieżone góry (szkoda,że muszę się spieszyć do pracy).
Acha!Na koniec nowa inwestycja na Dębowcu,o której pewnie jeszcze niewielu słyszało...
:tongue: